Mruczenie 2010-07-30 21:04
_-¯ - Co się tam znowu wyprawia? - inspektor Widmowski wydawał się nieco zaskoczony zachowaniem swoich podwładnych, którzy - jeden przez drugiego - wdzierali się z powrotem na górę po piwnicznych schodach. Ostatni, który przekroczył próg, zatrzasnął drzwi i przywarł do nich plecami, ciężko dysząc.
- Pytałem, co się tu dzieje! - inspektor daremnie próbował skupić na sobie uwagę. Wreszcie udało mu się pochwycić spojrzenie jednego z policjantów. - Otrzymaliście rozkaz! Dlaczego się wycofaliście? Indagowany wytrzymał natarczywe spojrzenie. Zrobił kilka głębokich wdechów, po czym wyprostował się i odparł: - Tam jest grub Charyzjusza Chakiera, inspektorze. Widmowski przez chwilę trawił otrzymaną informację. - Jesteście pewni? - Widziałem na własne oczy. - Przecież wywiad donosił, że Charyzjusz Chakier był w tym budynku! Policjant wzruszył ramionami. - Może i był, ale teraz pewnie uciekł. - Jak to uciekł? Przecież mówiliście, że tam jest jego grub? - Bo jest... - To skoro tam jest jego grub, to dlaczego jego samego w nim nie ma? To się nie trzyma kupy. Ściema! Zadudniły kroki. - Tajest! - Aspirant Ściema wyprężył się w postawie zasadniczej. - Co tam się stało w piwnicy? - Jeden z funkcjonariuszy dokonujących zajęcia obiektu zauważył podejrzany ruch. Gdy sprawdziłem skanerem, okazało się, że to grub. Wydałem zatem rozkaz odwrotu, gdyż... - ...boicie się umrzyków? - dokończył Widmowski z przekąsem. - Przepraszam, ale jakich umrzyków, inspektorze? - Tych z grobu, rzecz jasna! - Przepraszam, inspektorze, ale jakiego grobu? Inspektor powoli przeciągnął sobie dłonią po twarzy. - Przecież sami przed chwilą meldowaliście, wy i ten idiota tutaj - kiwnął głową w stronę odpoczywającego funkcjonariusza - że znaleźliście grób! Aspirant Ściema lekko się obruszył. - Z całym szacunkiem, panie inspektorze, ale niczego takiego nie twierdziłem. - Jak to nie! Plakacki! Do mnie! Rejestrujecie całą akcję? - Tajest! - Możecie odtworzyć to, co aspirant Ściema powiedział minutę temu? Posterunkowy zmieszał się. - Niestety, panie inspektorze, to niemożliwe. Odtworzenie nagrania będzie możliwe dopiero po zakończeniu akcji. - Dlaczego? - Pętla czasowa, panie inspektorze. Kiedyś straciliśmy w ten sposób dwa zespoły. Któryś z dowódców zażądał odtworzenia części nagrania w czasie akcji, no i niestety funkcjonariusz obsługujący sprzęt do rejestrowania go posłuchał... - I co się stało? - Zaczął odtwarzać, podczas gdy sprzęt rejestrujący cały czas nagrywał. Zrobiła się pętla. Wszyscy umarli z głodu... Widmowski potarł podbródek. - Hmmm... zatem... może słyszeliście, co tam się w piwnicy nawyprawiało? - Nie tylko słyszałem, ale i widziałem, panie inspektorze. Tam jest grub! - Aha! I co, panie Ściema? - Przecież mówiłem, że tam jest grub. - Przecież przed chwilą twierdziliście, że tam nie żadnego grobu! - No bo nie ma... Inspektor na chwilę zaniemówił. - Czy wy sobie jaja ze mnie robicie? - Gdzież bym śmiał, panie inspektorze... - To dlaczego, do jasnej cholery, raz twierdzicie że jest tam grób, a innym razem mówicie, że nie ma tam żadnego grobu!? - Nigdy nie twierdziłem, że jest tam jakikolwiek grób... - Jak to nie, Plakacki ma to na rejestratorze! - Przepraszam, ale niczego takiego nie zarejestrowałem, inspektorze - sprostował posterunkowy. Twarz Widmowskiego przybrała kolor purpury. - Napiszę o was w raporcie, dowcipnisie! Aspirant Ściema chwilę patrzył bez zrozumienia na przełożonego, po czym pacnął się otwartą dłonią w czoło. - Proszę sobie włączyć autokorektę, inspektorze. - Słucham? - Tym tu, przyciskiem inspektorze. Grób. Grub. Grób. Grub. Grób. Grub. Jak mnie słyszysz, odbiór? Widmowski zamrugał oczami. - Grub? - Grub. - Grub Charyzjusza Chakiera? - Dokładnie, panie inspektorze. - I co on robi? - Bootuje, panie inspektorze. - Czy to niebezpieczne? - Nie radził bym próbować. - Zatem, co możemy zrobić? - Przepraszam, panie inspektorze - odezwał się posterunkowy Plakacji, który do tej pory milcząc przysłuchiwał się wymianie zdań przełożonych - mamy w wozie granatnik, może by go tak załadować NTLDRem? - Dobry pomysł! Dawać go tu! Po chwili jeden z policjantów klęczał na jednym kolanie przed drzwiami, trzymając na ramieniu starannie wycelowany granatnik. Inspektor po cichu odliczał. - Trzy!!! - wydarł się na koniec. Drzwi zostały błyskawicznie odemknięte, akurat by wpuścić do piwnicy pocisk. Gruchnęło. Ze ścian posypał się tynk, co było o tyle dziwne że wszędzie miałem boazerię i tapety. Gdy opadł kurz, jeden z funkcjonariuszy przyłożył ostrożnie oko do dziurki od klucza. - I co? - spytał Ściema. Funkcjonariusz odsunął się od drzwi, wstał i otrzepał spodnie. - Nic. Zbootował go, drań. I dalej tam siedzi. - To co robimy? - Trzeba zadzwonić po elektryków... _-¯ Odrzuciłem spod ściany stare skrzynki po marchwi i kilka worków z resztkami ziemniaków. Przetarłem butem zawilgotniałą podłogę i odemknąłem dawno nie używany właz do magistrali CAN. Ostrożnie zszedłem po zardzewiałej drabince i zanurzyłem się w mrok. Po chwili zaczęło mi towarzyszyć znajome mruczenie.
Tagi:
chakierowanie, chakier, mruczenie
Kategoria: Ogólne
Komentarze (5)
Psioczenie 2010-07-18 01:03
_-¯ Na końcu języka już miałem pouczenie, że nie żadne ,,Charyzjusz Chakier!'' lecz ,,Charyzjuszu Chakierze!'', gdyż w wołaczu nie stosuje się w moim przypadku formy mianownika. W porę jednak zmilczałem - zyskując tym kilka sekund. W pierwszej chwili chciałem czmychnąć siecią, lecz uświadomiłem sobie że do pochwycenia mnie nie wysłano pierwszego-lepszego oddziału, lecz z pewnością dobrze przeszkolonych specjalistów, którzy na sto procent czatują również przy routerze. Rozejrzałem się szybko, ogarniając sytuację. Kiepska kawa, brudna ściana, trzy ciała. No i ja pośrodku tego całego bałaganu. Wyjście wydawało się tylko jedno.
Tagi:
chakierowanie, chakier, psioczenie
Kategoria: Ogólne
Komentarze (11)
Charczenie 2010-07-03 22:28
_-¯ - Papuć! Zostawa pana! - wrzasnąłem, gdy tylko zorientowałem się w sytuacji. Porucznik, któremu zajęło to chwilę dłużej, postąpił niezdecydowanie krok do przodu. Położyłem mu rękę na ramieniu.
- Niech pan zostawi. To Papuć. Mój RS. Nie wiem, jak wydostał się z terrarium... Papuć! Do budy! Niedobry, niedobry RS! Pan się gniewa! Ile razy ci tłumaczyłem, że jedzenie dostajesz do miski? Nie wolno polować! Nie wolno! Nie dostaniesz dzisiaj chrupek! Strofowałem Papucia, gdy tymczasem agent numer jeden łapczywie chwytał powietrze, a jego twarz odzyskiwała naturalny kolor, tracąc powoli ciemnosiną barwę.Gdy tylko RS wrócił na swoje miejsce pieczołowicie przykryłem terrarium szybą i odwróciłem się do swoich gości. - Najserdeczniej pana przepraszam - wybąkałem - Nie wiem, jak to się mogło stać, przecież zawsze pamiętam o tym by ich pozamykać... Wiedzą panowie, w dzisiejszych czasach nie jest łatwo o dobry, niekrosowany RS-232, a Papuć ma bardzo dobre geny, jego ojcem był Trzewik a matką Szpilka, oboje medaliści z rodowodem. Zresztą Papuć też ma się czym pochwalić, wspólnie z bratem zdobyli już drugie miejsce na wystawie w Brnie. - Z bratem? - No tak, nie wspomniałem, przepraszam. Kupiłem ich obu, choć brat Papucia... - A gdzie on jest? - porucznik niespokojnie drgnął. - Powinien być u siebie - podszedłem do drugiego pojemnika, podniosłem pokrywę i cicho zakląłem, choć całkiem niepotrzebnie. Mógłbym zakląć całkiem głośnio, gdyż przekleństwo zostało zagłuszone przez następny wrzask, tym razem dochodzący z toalety. - Bambosz! Noga! Bambosz!!! - wydarłem się, nie zadając sobie tym razem trudu by pogalopować w kierunku krzyku. Po chwili przez drzwi sypialni wpełzł kolejny RS. Merdał z udawaną wesołością ogonem, zerkając co jakiś czas ku mnie, czy dam się na to nabrać. Nie dałem. - Bambosz! Uch! Jeden gorszy od drugiego. Ty też nie dostaniesz chrupek! Buda! Gdy i Bambosz znalazł się w swoim terrarium usiadłem ciężko na łóżku i westchnąłem. Drugi agent przydreptał z łazienki i stał teraz w progu, rozmasowując sobie ciemnoczerwoną pręgę na szyi. - Zawsze ma pan takie niespodzianki dla gości? - spytał. - Przepraszam pana bardzo. To jest niesamowity zbieg okoliczności, że oba moje RSy uciekły akurat przed panów wizytą. Tak niesamowity, że wydaje mi się to aż podejrzane. Agenci wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia. W końcu jeden z nich zapytał. - Pan wie, że na posiadanie RSa trzeba mieć zezwolenie? - Doprawdy? - udałem zdziwienie. - Oczywiście. Ten gatunek jest przecież na liście ras o niebezpiecznej rozpiętości napięć. - Mam, mam - uspokoiłem - pokazać papiery? - spytałem, choć miałem nadzieję, że nie każą mi ich szukać. Pomyliłem się. - Poproszę - powiedział agent z sypialni, który chyba bardzo ucierpiał wskutek spotkania z Papuciem. Mówił w jakiś dziwnie przyciszony sposób. Chcąc - nie chcąc poszedłem grzebać w szufladach komody - naturalnym składowisku wszelkiej maści kwitów z gatunku ,,nigdy się nie przydadzą, ale mieć trzeba''. Na moje szczęście Misia nie tak dawno brała Papucia razem z Bamboszem na szczepienie przeciw przepięciom, tak więc komplet dokumentów leżał blisko wierzchołka stosu. Podałem papier, który po chwili potrzebnej na zapoznanie się z nim i potakujące skinięcie głową znów wylądował w szufladzie. _-¯ Zapadła cisza _-¯ Nie mam nic przeciwko ciszy. Moim zdaniem, jeżeli nikt nie ma nic do powiedzenia to lepiej, żeby milczał. Niestety, nie wiem dlaczego w tzw. ,,dobrym tonie'' jest unikanie ciszy i paplanie o byle czym, aby tylko produkować fale dźwiękowe. Nie spieszyłem się jednak, by przerwać milczenie. Skoro agenci ABC zadali sobie tyle trudu, by mnie nawiedzić - niech sami wybrną z tego impasu. Przyjrzałem się im, czy to robią, jednocześnie zastanawiając się jak brzmi forma niedokonana czasownika ,,wybrnąć''. Wybrnywać? Milczenie przerwał porucznik. - Panie Charyzjuszu... hmmmm... Właściwie powinniśmy już iść. Szczegóły misji zostały panu przekazane, zatem nie pozostaje mi nic innego jak się pożegnać i życzyć pomyślnego wykonania zadania. Ale... - zawahał się - ... ale zanim to nastąpi, czy mógłby mnie pan poczęstować jeszcze jedną filiżanką kawy? - Oczywiście - uśmiechnąłem się i szerokim gestem zaprosiłem całą trójkę do kuchni - proszę, panowie przodem. _-¯ - Nie mogę zrozumieć, jak to się stało, że RSy wydostały się ze swoich terrariów - powróciłem do tematu, gdy już każdy z gości trzymał w rękach filiżankę aromatycznego płynu. - Jest pan pewien, że przypadkiem nie wypuścił pan Papucia? - spytałem agenta numer jeden. - Całkowicie. Gdy zjawiłem się w sypialni zająłem się rutynowym sprawdzaniem pomieszczenia, ale terrariów nie ruszałem. Z danych rozpoznania wiedzieliśmy, że w sypialni trzyma pan RSa. Choć właściwie powinni nam powiedzieć, że są dwa. Ktoś z wydziału spieprzył sprawę... - Proszę ich nie obwiniać - zaprotestowałem - proszę nie zapominać że one są niekrosowane i czasami lubią udawać jeden długi RS. Jak zauważyłem, to taka ich taktyka polowania - niekrosowane RSy łączą się, a gdy ofiara myśli, że ma do czynienia z jednym osobnikiem - rozpadają się na całe stado. Być może podczas... hmmm... wizji lokalnej panów kolegów Papuć i Bambosz właśnie ćwiczyli. - No właśnie... - agent kiwnął głową - z akcji nie wrócił jeden ze zwiadowców. - Chwileczkę... - poderwałem się, pobiegłem do sypialni i po chwili wróciłem z kawałkiem skórzanego paska. Podałem go rozmówcy - ...żant ...elonka - odczytał fragment zatartego napisu na sprzączce i cicho zaklął. - Dawno pan to znalazł? - Będzie z pół roku... - Panie poruczniku, to by się zgadzało - agent podał pasek przełożonemu - to chyba pasek Stefana. - Cholera. Czyli nie Chińczycy? - Na to wygląda. Lekko się zmieszałem. - Cóż... Rzeczywiście, tuż przed tym nim to znalazłem Papuć i Bambosz bardzo mnie zaniepokoili. Spuchli, zgrubieli, nie chcieli jeść... Aż pojechałem z nimi do weterynarza, ale on tylko powiedział, że trawią i że to normalne po tak obfitym posiłku, żebym ich aż tak nie karmił i żebym posprzątał klatkę. No i znalazłem to... - Biedny Stefan - zgodnie kiwnęli głowami, po czym wróciłem do tematu. - Tak więc jest pan pewien, że nawet przypadkiem nie wypuścił pan RSów? - Chyba... - rozkasłał się - tak... - Przecież sam nie wyszedł... - pomyślałem na głos. Agent numer jeden nie słuchał mnie już jednak, gdyż rozkasłał się na całego. Zapewne siorbnął kawy i ta wpadła mu nie do tej dziurki co powinna. Kaszlał, jakby chciał wypluć płuca. - Proszę, niech się pan napije wody - powiedziałem podając mu szklankę. Wyciągnął po nią rękę, jednak zamiast ją chwycić - złapał w palce powietrze i zwalił się na podłogę. Z jego piersi dobiegło głośne charczenie. - Co jest grane? Agent numer dwa i porucznik jak na komendę pochylili się nad kolegą, a po chwili sami zaczęli kasłać. - Co się dzieje? - spytałem, a w moim głosie zaczęła pobrzmiewać panika. - Kaaaa...waaa... - wycharczał porucznik i opadł na czworaka. Na czole nabrzmiała mu, niebezpiecznie pulsując, sinoczerwona żyła. - Za gorąca? - spytałem z nadzieją? Porucznik jednak już nie odpowiedział, kopiąc w agonii moją świeżo pomalowaną ścianę. Pochyliłem się nad nim, gdy ktoś zacisnął spazmatycznie palce na moim ramieniu. To był agent numer dwa. Z tego co zdołałem zauważyć - wypił najmniej. - U...cie...kaj... - wyrzęził, po czym zwiotczał i opadł na podłogę. _-¯ Podniosłem się i ogarnąłem sytuację. Dostałem nie cierpiące zwłoki zadanie od ABC, gdy tymczasem w mojej kuchni znajdowały się właśnie zwłoki. Konkretnie - zwłoki trzech agentów ABC. Dodatkowo - miałem brudną ścianę, i - jak się okazało - nie najlepszej jakości kawę. Cóż... Najbliższa przyszłość rysowała się niezwykle interesująco. Słysząc donośne pukanie jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, że owa przyszłość jest tak bliska. - Charyzjusz Chakier! Wiemy, że tam jesteś! Proszę otworzyć! Policja!
Tagi:
chakierowanie, chakier, charczenie
Kategoria: Ogólne
Komentarze (15)
Rzężenie 2010-06-26 00:05
_-¯ Długo nie dawałem znaku życia, lecz miało to swoje uzasadnione powody. Obronność Kraju nie może czekać. Zatem - jak Kmicic zmierzający ku Wołmontowiczom - zostałem zawrócony sprzed klawiatury własnego komputera, by służyć ojczyźnie. Niestety, nie mogę się z Państwem (a z Paniami w szczególności) podzielić swoimi przewagami na tym polu, gdyż działania te oznaczone są klauzulą ,,Tajne'', tak więc po ujawnieniu ich musiałbym zabić wszystkich czytelników tego wpisu, a na samym końcu sam siebie. Własnego życia mi nie szkoda, ale wysoce sobie cenię żywoty pt. czytelników. Tak więc zmilczę, choć miałbym na rok-dwa tematów do opisywania.
_-¯ Opiszę zatem co mnie spotkało podczas wyjazdów do zamorskich krajów, gdzie przyszło mi sławić imię Rzeczypospolitej. Nie będę się rozpisywał o programistycznym kunszcie którym zabłysłem na obczyźnie, choć może byłoby warto. Porównując moje zmagania np. do zmagań piłkarskich podczas obecnego mundialu mógłbym powiedzieć, że odniosłem sukcesy porównywalne jedynie do sukcesów Korei Północnej rozgramiającej Brazylię w meczu finałowym mistrzostw. Ale... _-¯ No właśnie. Po raz kolejny chciałem napisać ,,ale zacznijmy od początku'', lecz uświadomiłem sobie że nadużywam tego zwrotu właściwie w każdym moim wpisie. Niestety (tego wyrazu też nadużywam), rozpoczynanie od początku weszło mi w krew, tak jak Waletowi Kier z Alicji w Krainie Czarów, który oficjalne pisma zwykł czytać poczynając od Początku, doczytywał je do Końca, i w tym momencie kończył czytanie. Tak więc, proszę wybaczyć, ale zacznę od początku. _-¯ Siedziałem sobie przy komputerze i załatwiałem kolejne włamy pocztowe, gdy rozległo się charakterystyczne pukanie. Charakterystyczność pukania rozpoznał natychmiast mój analizator charakterystyk pukania, którego napisałem w wolnym czasie kilka lat temu. Dysponował on algorytmem heurystycznym ze sprzężeniem zwrotnym umożliwiającym uczenie się, i rozpoznawał pukanie gazownicze (profil 1), wodociągowe (profil 2), ulotkowe nachalne (profil 3a), ulotkowe spłoszone (profil 3b), ulotkowe nieistniejące (profil 3c, kiedy ulotki lądowały po prostu w skrzynce), listonoszowe niechciane (kiedy listonosz miał nadzieję, że nikogo nie zastanie), listonoszowe polecone (kiedy listonosz miał nadzieję, że nikogo nie zastanie), listonoszowe nachalne (kiedy listonosz miał nadzieję, że nikogo nie zastanie), oraz zcichapęknięte (kiedy listonosz miał nadzieję, że nikt nie zauważy pukania, gdyż nie zapukał). Ostatni profil został mylnie zakwalifikowany przez algorytm do kategorii pukań pocztowych, lecz ręcznie przeniosłem go do kategorii ABC, gdyż tak pukali jedynie agenci Agenci Bezpieczeństwa Czegokolwiek, mając nadzieję że brak pukania nie zostanie wykryty jak nie pukanie. Nieuki. Miałem więc czas by przygotować się na przybycie gości. _-¯ - Peeeroszę wejść - krzyknąłem, dokańczając mieszanie trzeciej kawy. W tym momencie drzwi otworzyły się z cichym skrzypem i w mieszkaniu zmaterializowało się trzech agentów ABC. By być bardziej szczegółowym - oczywiście pojawili się w różnych miejscach mieszkania jednocześnie. Skrzyp drzwi miał jedynie skupić moją uwagę na sieni, ale byłem zbyt starym wyjadaczem by dać się złapać na ten podręcznikowy numer. Pierwszą filiżankę postawiłem na parapecie sypialni, drugą umieściłem w toalecie. Trzecią trzymałem w kuchni, gdyż tam - zgodnie z moimi przewidywaniami - powinien pojawić się najwyższy rangą z funkcjonariuszy agencji. Nie pomyliłem się. Na szczęście (choć być może nie powinienem tak nazywać wieloletniego doświadczenia) - porucznik dowodzący całym zespołem od razu zorientował się, z kim ma do czynienia. Bez słowa sięgnął po filiżankę i upił długi łyk: - Dobra... sypana? - spytał. - Rozpuszczalna - sprostowałem. - Mmmm... Złota? - Zielona. - Dobry wybór... - upił jeszcze łyk, po czym odstawił naczynie na blat kuchenki - Chakier Charyzjusz? - zapytał. - Nie - odparłem zgodnie z prawdą. - Rozumiem - skinął głową i przez chwilę analizował coś w swojej głowie. - Chakier, Charyzjusz? - spytał ponownie. - Owszem - odparłem. - Brak przecinka? - Owszem. - Zawsze jest Pan takim żandarmem? - Owszem. - Gdyż? - Gdyż jeżeli my nie uszanujemy naszego języka, to któż go uszanuje? - Słusznie... - potaknął i dopił swoją kawę.. - Panie Chakier, wie Pan po co tu przybyliśmy? - Domyślam się. - Domyślam się, że Pan się domyśla. Wie Pan... - Wiem. - Wiedziałem, że Pan wie. Ale rozumie Pan... - Rozumiem. Chwilę przygryzał dolną wargę... - Czy...? - Tak. Odetchnął z ulgą. Pro-forma zadał jednak jeszcze jedno pytanie: - Do szóstego? - Jak cholera - powiedziałem i - uśmiechając się szeroko - uścisnęliśmy sobie dłonie. W tym momencie rozległ się kaszel dochodzący z sypialni, który wkrótce przeszedł w urywane rzężenie. _-¯ Pognaliśmy tam, by ujrzeć sypialnianego agenta numer jeden z niekrosowanym RSem 232 owiniętym wokół szyi. C.D.N.
Tagi:
chakierowanie, chakier, rzężenie
Kategoria: Ogólne
Komentarze (16)
Zakupy 2010-06-04 22:21
_-¯ Ze względu na przedłużony weekend tradycyjna sobotnio-niedzielna rodzinna rozrywka została przełożona na piątkowe popołudnie. Zapakowałem zatem wszystkich do samochodu i pojechaliśmy do supermarketu. Misia - tradycyjnie - poleciała od razu do stoiska z butami. Czytałem w jednym bardzo mądrym czasopiśmie, że kupowanie butów jest jedną z najbardziej uzależniających kobiecych aktywności, gdyż łączy przyjemność kupowania elementów odzienia z pełną swobodą przebierania i wybierania rozmiarów. Kobieta nie czuje skrępowania prosząc o buty numer większe, odwrotnie niż gdyby przymierzała kostium kąpielowy czy inny element garderoby, którego numeracja liniowo zależy od wagi. A buty? Hulaj dusza, piekła nie ma... można mieć po prostu duże stopy...
Tagi:
chakierowanie, chakier, zakupy
Kategoria: Ogólne
Komentarze (29)
Marna arteria 2010-05-28 22:01
_-¯ Kapitan Świnia poprawił sobie dołek w imponującym podbródku i dramatycznie uniósł lewą brew.
- A gdzie się podziała czarna bateria? - wygłosił swoją kwestię i zamarł, czekając na końcowy klaps. - Cięcie! - wrzasnął reżyser, zerwał się ze swojego rozkładanego krzesełka i wymachując rękami wbiegł na plan. - Jaka czarna bateria? Jaka, ja się pytam, czarna bateria? Ciemna materia do jasnej cholery! - Proszę mnie nie obrażać - obruszył się Kapitan Świnia, jednocześnie posyłając głębokie spojrzenie swych błękitnoświńskich oczu przechodzącej stażystce. - Nikogo nie obrażam, po prostu chcę by wreszcie powiedział pan odpowiednią kwestię! - Przecież powiedziałem. - Wcale nie! - Proszę pana... - powiedział Kapitan Świnia, a refleksy światła zabłysły na blond szczecinie okalającej szczękę - co za różnica, ciemna materia czy czarna bateria? Przy współczesnych technikach komputerowych może pan sobie ze zgromadzonego materiału zestawić całego ,,Hamleta''. Zatem - niech da pan ludziom już odpocząć, a nie wydziera się jak dziki. Reżyser zamrugał gwałtownie oczami, co było dosyć trudne ze względu na samą definicję mrugnięcia, i przez chwilę wyglądał jakby nie mógł nabrać powietrza. - Ja się wydzieram?! Jak dziki?! Przecież dziki się nie wydzierają! Poza tym nie mówi się ,,dziki'', tylko Afroamerykanin! Troglodyto! Kapitan Świnia nie zamierzał jednak dać się sprowokować. Status gwiazdora zapewniły mu bowiem nie tyle niski głos, błękitne oczy, blond szczecina i żuchwa Kirka Douglasa, co legendarne wręcz opanowanie. - Nie mam czasu na powtarzanie ujęć, zróbmy więc tak - zaraz mam konferencję prasową. Przyśle pan tam swojego dźwiękowca, ja powiem to co pan chce żebym powiedział, on to zarejestruje, odpowiedni fachowiec wszystko zmontuje i będzie po sprawie. Dobrze? - Ale... - Zatem umowa stoi. A teraz pana przepraszam, muszę się przygotować do konferencji - zakończył Kapitan Świnia i podążył w stronę swojej garderoby, przy drzwiach której stała na lekko miękkich nogach widziana wcześniej stażystka. Po chwili oboje zniknęli za drzwiami. _-¯ Odpowiedziawszy na ostatnie pytanie Kapitan Świnia przysunął się bliżej mikrofonów i poczekał, aż ucichną odgłosy migawek aparatów. - A gdzie się podziała ciemna materia? - zadudnił swoim donośnym głosem, po czym skłonił się lekko i zakończył: - To wszystko, dziękuję. A pani - wskazał młodą reporterkę wpatrującą się w niego zamglonymi oczyma - zapraszam do siebie na ekskluzywny wywiad. Po tych słowach zniknął za zasłoną, zostawiając zaaferowanych dziennikarzy samych sobie. _-¯ Jeszcze tego samego dnia w jednym z kanałów telewizyjnych nadano krótki reportaż: - Po kilkumiesięcznym śledztwie dziennikarze PWN odkryli aferę finansową w środowisku filmowym. Znany aktor, Kapitan Świnia, na konferencji prasowej zdecydował się ujawnić ciemną stronę tej materii. Z pokładu Świniolotu mówił dla państwa (pauza) Animowany Reporter (pauza) PWN. Następnego dnia większość dzienników krzyczała już na pierwszych stronach ogromnymi nagłówkami: ,,Rząd ukrywa deficyt materii. Czy będziemy drugą Grecją?'' - pytał retorycznie autor związany z aktualnie nie rządzącą stroną sceny politycznej, by w kolejnych wersach artykułu sam sobie na to pytanie odpowiedzieć. Oczywiście, przy obecnej polityce nie tylko będziemy drugą, ale nawet trzecią, czwartą i piątą Grecją. Artykuł kończył się wezwaniem do stworzenia komisji śledczej celem wyjaśnienia kto jest odpowiedzialny za karygodne braki ciemnej materii na obszarze kraju. ,,Rząd negocjuje z Unią dodatkowe siedem miliardów ton ciemnej materii'' - obwieszczała z kolei Gazeta Wyborna, roztaczając przed czytelnikami niezliczone korzyści z tym związane. Obywatele południowych rejonów kraju mogli od tej pory nie obawiać się zerwania słabych ani silnych oddziaływań międzycząsteczkowych. Tu z kolei końcowe akapity okraszone były historią rolnika, który co noc przykuwał się łańcuchem do łóżka przyśrubowanego z kolei do podłogi, gdyż obawiał się, że w nocy pękną ostatnie okowy grawitacji i następnego poranka obudzi się orbitując gdzieś nad Florydą. Jedynie popularne tabloidy typu ,,Super-pospieszny'' oraz bliźniacze ,,Akt'' oraz jego anglojęzyczny odpowiednik ,,Fak'' nie za bardzo przejęły się ogólną psychozą i zamieściły wywiady z aktualnymi gwiazdami serwisów plotkarskich - Dodem i Nargilą. W tak zwanym ,,międzyczasie'' Kapitan Świnia został aresztowany w swej rezydencji, gdzie właśnie omawiał z nowo poznaną studentką szkoły filmowej perspektywy swej (oraz jej) dalszej kariery. Postawiono mu zarzuty korupcji, działania na szkodę, mataczenia, sypania piachu w tryby, rzucania kłód oraz działania wbrew. Agenci ABC (Agencja Bezpieczeństwa Czegokolwiek) sprawnie wtłoczyli go do furgonetki, zanim zdążył kiwnąć choćby racicą. _-¯ Tymczasem w pewnym barze, znajdującym się w niewielkiej miejscowości gdzieś na północy kraju, nikomu nieznany fizyk-empirysta demonstrował swojemu przyjacielowi ciężkie, puste pudełko. - To ile tego masz? - spytał jego towarzysz, sięgając do kartonu dłonią i przesypując między palcami niewidzialną zawartość. - Obliczyłem, że będzie to około jednego procenta całej materii wszechświata. - Po co ci tyle? - Bo ja wiem... Może na starość się przyda? Nie? - Nie wiem. I co? Zmieściło ci się w piwnicy tyle materii? - No, niezupełnie. Musiałem węgiel wyrzucić na podwórze, żeby miejsce zrobić. No i na poddaszu trochę upchałem. I w kuchni, w puszkach po herbacie. Jak przyjdzie pora, to trochę też w ogrodzie zakopię, na ciężkie czasy. Wiesz, jak jest. Kompan kiwnął głową. - A nie boisz się - zapytał po chwili - że ktoś się zainteresuje tym twoim zbieractwem? - No coś ty... - fizyk prychnął jak kot któremu na nos spadła kropla wody - kto by tam się interesował ciemną materią? _-¯ Kapitan Świnia leżał na brzegu pryczy zwinięty w kłębek. Nie wiedział, co ma powiedzieć w następnym odcinku...
Tagi:
chakierowanie, chakier, arteria, marna
Kategoria: Ogólne
Komentarze (11)
Soft awakening 2010-05-22 22:04
_-¯ Z góry przepraszam za krótki wpis, ale lekarz zalecił mi powolny i płynny powrót w świat komputerów. Po wydarzeniach ostatniego miesiąca, o których mam nadzieję napiszę wkrótce, zalecają mi odpoczynek i relaks, najlepiej w otoczeniu przyrody i sielskiej muzyki. No to wygoglałem sobie coś w ten deseń, czym się z Państwem chętnie podzielę:
_-¯ Zawsze lubiłem bezpretensjonalnie liryczne (żeby nie napisać discopolowe) proste utwory o miłości, z nieskomplikowaną linią melodyczną. To tyle na znak, że żyję. Czy raczej - że jeszcze nie umarłem. _-¯ W następnym odcinku Kapitan Świnia powie: ,,A gdzie się podziała ciemna materia''? _-¯ Oglądajcie nas w przyszły piątek o tej samej porze!
Tagi:
chakierowanie, chakier, Soft, awakening
Kategoria: Ogólne
Komentarze (13)
Czas na wyniki... 2010-04-09 20:52
_-¯ - Biały? - zapytał nieśmiało najwyższy doradca, po czym zarobił od króla berłem w łeb.
Tagi:
chakierowanie, chakier, wyniki, na, czas
Kategoria: Ogólne
Komentarze (10)
Najnowsze wpisy
Najnowsze komentarze
2016-03-27 11:01
loan offer do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzień,
Jestem MR larryt, prywatnej pożyczki Pożyczkodawca oraz współpracy finansowej[...]
2016-03-12 03:02
Pani Tamara Tita do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć,
Nadchodzi Affordable kredytu, która zmieni twoje życie na zawsze, jestem Pani Tamara[...]
2016-03-11 18:49
Josephine Halalilo do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć wszystkim,
Gorąco polecam to wspaniałe świadectwo, że w moim życiu trzymałem miłości[...]
2016-02-23 21:39
pharoah do wpisu:
Wybory coraz bliżej...
Charyzjuszu!
Na święte Kontinuum i Infundybułę Chronosynklastyczną - powiadam Ci: Wróć!
2016-02-23 18:03
janrski do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
HEJ POMOZESZ MI SIE WŁAMAC NA KONTO MOJEJ ZONY??MA TROJE DZIECI OD 10LAT DO 4 LAT MOGE JEJ[...]
2016-02-09 00:03
vektra es a do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Użytkownicy, chcielibyśmy odnieść się do poruszanych na tej stronie kwestii jak i[...]
2016-02-04 02:07
Pani maris smith do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Zeznania w sprawie jak mam pożyczkę zmienić życie mojej rodziny Nazywam się Babara Curtney.[...]
2016-01-18 21:36
jolasia do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam czy ktoś by mógł włamać mi się na konto?
Kategorie Bloga
Ulubione blogi
Archiwum Bloga
|