O kotach słów kilka 2009-12-04 23:56
_-¯ Dyskusja pod poprzednim wpisem skłoniła mnie bliższego przyjrzenia się stworzeniom, które w naszym wymiarze noszą nazwę kotów. Chociaż może określenie ,,stworzenia'' nie jest tu do końca na miejscu, gdyż jak wszyscy wiemy stworzenia to istoty które ktoś stworzył, zaś pochodzenia kotów nie możemy do końca być pewni... - Czemu - zapyta ktoś - zatem nie ma wierzenia, że pijani rowerzyści mają dziewięć żyć? Ano temu - odpowiadam - że nie ma równoległego do naszego wszechświata zamieszkałego przez pijanych rowerzystów! Zostało to matematycznie udowodnione przez prof. Bruderszafta w jego pracy pt. ,,O niemożności transformowania bicykli w przestrzeni n-wymiarowej''. Nie ma roweru - nie ma rowerzysty - nie ma wszechświata. Koniec, kropka. _-¯ Następną rzeczą jest fakt, że koty są mocno nieciągłe w przestrzeni występowania kotów. Oczywiście - czasami wydają się być, szczególnie wtedy gdy są najedzone. Ale znajdźcie mi ciągłego kota w marcu, nawet najedzonego! Klasyczna mechanika nie potrafi wytłumaczyć faktu nieciągłości kotów. Teoria braku kotów - owszem, poprzez wprowadzenie dodatkowego zestawu wymiarów, lub - bardziej poprawnie - poprzez właściwą projekcję kotów, prowadzącą do powstania braku ich w naszej czasoprzestrzeni. Mniej więcej polega to na tym samym co przewidywany fenomen dziur robaczych (wormholes) naszego wszechświata. Brak kota po prostu nie musi przemieszczać się na naszym podwórku, wystarczy że przemieści się u siebie i dokona projekcji w nowym miejscu. Ot, i zagadka wyjaśniona, czemu mruczka którego zamknęliście na noc w toalecie nagle znajdujecie wylegującego się wygodnie na poduszce w waszej sypialni. _-¯ Koty są nieliniowe. Kot który zje miskę chrupek jest zadowolony, ale kot który zje dwie miski chrupek nie jest dwa razy bardziej zadowolony. Co więcej - rzadko który kot zje trzy miski chrupek bez pewnych przykrych konsekwencji. Oprócz kotów nieliniowością wykazują się węże, lecz wynika to w prostej (sic!) linii (sic!) z ich budowy anatomicznej. Skąd zatem ta nieliniowość? Teoria braku kotów po raz kolejny sprawdza się tu doskonale, gdyż zakłada ona pewną funkcję alfa transformującą miskę chrupek z przestrzeni nie-kociej (naszej) do przestrzeni kociej (tej drugiej) do postaci braku miski chrupek. W skrócie (i gigantycznym uproszczeniu) wygląda to mniej-więcej tak, że kolejne miski chrupek ,,u nas'' są brakami kolejnych misek w przestrzeni kotów rzeczywistych, a każdy chyba zrozumie że ciężko być szczęśliwym jeżeli sprzed nosa znikają nam kolejne porcje posiłku. _-¯ Koty są dyskretne. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zaprzeczy, że wie ile kiciusiów znajduje się w jego domostwie. Czy to będzie zero, czy jeden, czy dwanaście. Niemożliwe jest posiadanie dwóch i pół kota, prawda? Choć - może źle to ująłem. Koty są dyskretne, ale wprost przeciwnie, to znaczy że nie każdy właściciel kota posiada kota, ale że każdy kot posiada właściciela. Poza tym - czy ktoś kiedyś widział kota mielącego jęzorem na lewo i prawo? Nie. Buzia w ciup, język za zębami, istne sfinksy, doprawdy. _-¯ Na koniec zostawiłem tzw. ,,kota Schrödingera'', choć zapewne po tej właściwej stronie materii byłoby to zagadnienie ,,schrödingera Kota''. Kot kwantowy, nie-żywy i nie-martwy aż do momentu ustalenia stanu poprzez proces obserwacji jest koronnym dowodem na niezwykłość kotów. Czy Schrödinger wybrał do swojego eksperymentu psa? Nie. Kanarka? Również nie. Złotą rybkę? Nie! - Dlaczego - zapyta ktoś - nie wybrał złotej rybki? Otóż dlatego, że - jak udowodnił nieoceniony profesor Bruderszaft - złote rybki nie potrafią być kwantowe! Złota rybka, gdyby zdarzyło by się przejść jej w stan nieistnienia - zaraz podjęłaby interakcję z otaczającym ją światem, już to w postaci zapachu śniętej ryby, już to pływając do góry brzuchem. A czy martwy kot śmierdziałby rybą lub pływał do góry brzuchem? Nie! Oto odpowiedź. To samo dotyczy psów, kanarków i innych stworzeń, choć w ich wypadku dowód jest cokolwiek dłuższy i bardziej skomplikowany. _-¯ I to chyba byłoby tyle. Przepraszam, ale mój brak kota domaga się, bym go nakarmił i wydrapał za uchem. Dobranoc.
Kategoria: Ogólne
Komentarze (27)
Dwa zdania o czytaniu ze zrozumieniem 2009-11-28 23:49
_-¯ Kilka godzin temu postanowiłem zamieścić na pewnym popularnym serwisie komentarz. W moim mniemaniu konkluzja ,,masz trzy szuflady, czyli masz cztery szuflady'' wydawała się dostatecznie absurdalna by była zrozumiała. Pomyliłem się.
Tagi:
chakierowanie, chakier, ze, o, dwa, zdania, czytaniu, zrozumieniem
Kategoria: Ogólne
Komentarze (20)
O wyższości fotografii cyfrowej nad analogową 2009-09-02 22:30
_-¯ Dziś krótko i nie na temat, czyli o tym jak w końcu przekonałem się do fotografii cyfrowej. Stało się tak za sprawą dwóch wygoglanych linków. Pozwolę sobie je przytoczyć, choć argumenty ,,za'' przemówią głównie do męskiej części czytelników mojego bloga. Tak więc czas na (nomen-omen) gołe fakty:
Tagi:
chakierowanie, chakier, fotografii, o, NAD, wyższości, cyfrowej, analogową
Kategoria: Ogólne
Komentarze (11)
Wpis o deszczu. 2009-06-27 21:45
_-¯ Padał deszcz. Od kilku dni ciągle, nieubłaganie lał się z nieba tą samą monotonną strugą szarych kropel. Niebo wciąż zasnute było jednolitą, grubą warstwą chmur ołowianego koloru. Odwróciłem się w stronę kuchni:
Tagi:
chakierowanie, chakier, wpis, o, deszczu
Kategoria: Ogólne
Komentarze (280)
Filmy o kotach 2009-05-11 23:01
_-¯ Uwielbiam koty. Każdy z nich jest arystokratą zwierzęcego świata. Właśnie w tej chwili moja kotka wskoczyła mi na kolana i prawie niesłyszalnym mruknięciem dała do zrozumienia, że łaskawie pozwoli się poskrobać za uchem. Szczęście, że nie spojrzała na ekran - gdyby przeczytała że tytułuję ją ,,moja'' pewnie pękłaby ze śmiechu. Przecież to nie ona jest moja, tylko ja jestem jej - a ona pozwala mi mieszkać w domu który wybrała sobie na siedzibę.
_-¯ Zatem - dziś chciałem napisać o filmach o kotach. Wbrew pozorom jest ich więcej niż się wydaje - koty bowiem uwielbiają oglądać filmy o sobie. I tak zręcznie manipulują scenarzystą, producentem i reżyserem, że ni stąd ni zowąd okazuje się, że zamiast melodramatu, westernu czy ,,komedii młodzieżowej'' wychodzi film o kocie co chodził po płocie. Oto przykłady:
Tagi:
chakierowanie, chakier, filmy, o, kotach
Kategoria: Ogólne
Komentarze (24)
Bajka o Kraku, SMOKu i dzielnym szewczyku 2009-04-13 15:42
_-¯ Dawno, dawno temu żył sobie znamienity chakier, który wzdłuż i wszerz przemierzał sieci rozległe. Pomagał prostemu ludowi serwery stawiać, skrętki stumegabitowe wyplatać i światłowody prząść. Gdy na przednówku komu adresów IP brakowało - z własnej puli użyczał lub NATować uczył, tak by nikomu w gospodarstwie nie brakło. Zdarzało się też, że kiedy jaki potężny i majętny koncern software'owy użytkowników ciężkimi licencjami gnębił - z crackami swymi przybywał, by wieśniacy nie cierpieli z powodu zabezpieczeń, które w nich - miast we zbójów - uderzały. A cracki jego doskonałe były, wykonane z najlepszej jakości kodu, które - jak ludzie powiadali - stu koderów, przez sto cykli procesora w samym sercu magistrali wykuwało. Sam w podobną zbroję się przyodziewał, a że w herbie KDE miał zainstalowane - tedy ludzie Krakerem - lub krócej - Krakiem go zwali.
_-¯ Długo, długo dzielny Krak krążył po sieciach, pomagając ludziom i stając w ich obronie. Sześćdziesięciu czterech bitów by zabrakło, by wszystkie jego przygody ponumerować - tyle ich było. Więc - gdy pierwsze siwe włosy pojawiły się na jego skroni - zapragnął osiąść gdzieś, by w szczęściu i spokoju przeżyć resztę swych dni. Klaster znakomity zatem postawił, fosą na trzy ośmiobitowe głębie kolorów go opasał, mury - kryptografią asymetryczną wzmocnione - wzniósł, a sam jako administrator jego w centralnej sterowni zasiadł. A że Kraka przydomek polubił, tedy i serwer ochrzcił podobnie - Krakowem. _-¯ Szybko serwer zapewnił się użytkownikami, gdyż dobrze i mądrze był zarządzany. Quoty nikomu nigdy nie brakowało, takoż łącza szerokie wiodły we wszystkie strony świata, by handel i seedowanie torrentów mogły prężnie się rozwijać. Z ośmiu maszyn klaster był złożony, a w każdej z nich - osiem procesorów, po osiem rdzeni każdy, dla dobra mieszkańców pracowało - by nie musieli swoich danych samodzielnie przetwarzać. Magistrale były dobrze chronione i wirtualizacją separowane, tak by nawet ktoś o niecnych zamiarach nie mógł wyrządzić nikomu krzywdy. Gdyby ktoś zaś niechcący sam sobie szkodę wyrządził - zawsze mógł liczyć na odzyskanie swoich danych z backupu, które w skarbcu pałacowym na tysiąc lat do tyłu były gromadzone. Niektórzy szeptali, że mądry Krak posiada również dane na tysiąc lat do przodu, ale nikt z plotkujących nie potrafił tego potwierdzić, zaś Mistrzowie Kopii (którzy się tym zajmowali) milczeli jak zaklęci. Złośliwi (których, niestety, i w Krakowie nie brakowało) twierdzili, że to z powodu wycięcia im procedur wejścia-wyjścia, lecz były to tylko plotki. Dość powiedzieć, że serwer Kraka rósł i potężniał. Aż do pewnego dnia... _-¯ Aż pewnego dnia cień zaległ nad okolicą. Pakiety na szlakach zaczęły ginąć, transfer spadł, kupcy zaś - do tej pory wysokie identyfikatory na rozlicznych hubach bez trudu zdobywający - zaczęli jedynie żółty status otrzymywać. Możniejsi, szyfrowanymi tunelami podróżujący, opowiadali, jakby jakaś siła straszliwa do danych ich próbowała się dostać. Szczęśliwie algorytmami asymetrycznymi chronieni podróż przetrwali, lecz ten i ów pokazywał transportowe klucze kryptograficzne z głębokimi rysami, jakby po cięciu łap szponiastych. Ci zaś, którzy ze względu na koszta zwykłymi otwartymi protokołami podróżowali, ginęli bez wieści. Czasem tylko koń spłoszony do grodu wracał. _-¯ Zafrasował się dobry Krak, gdyż nie wiedział co też może gnębić jego krainę. Oddział sentineli na pancernych sniferach rozesłał, by sprawę zbadać - i oto co się okazało: _-¯ SMOK (Samodzielny Matrycowy Opancerzony Komputer) straszliwy zlągł się z poniewierających się za pałacowym śmietnisku resztek obliczeniowych, zużytych cykli procesora i wycofanych certyfikatów. Z początku niewielki - energią maleńkich procesów i przerwań się żywił, a gdy urósł nieco w lasy zbiegł i tam pojedyncze połączenia resetował, cały czas sycąc się ich pasmem i potężniejąc. Teraz zaś urósł na tyle, że rozzuchwalił się i coraz bliżej pod gród Kraka podchodził. A z każdą chwilą był większy. _-¯ Słysząc to - wyprawę zbrojną narychtowano, złożoną z najdzielniejszych wojów w pakietach śmigłych a pancernych, by stwora pokonać. Gdy o brzasku opuszczali porty serwera ziemia aż trząsła się od równego rytmu ich kroków. Pod wieczór zaś wiatr przyniósł odgłos dalekiej, straszliwej bitwy. Z blanków najwyższej wieży widziano ponoć chmurę ciemną, pełną elektrycznych przepięć i wyładowań. Z niepokojem oczekiwano wieści, lecz gdy nazajutrz, ani dnia następnego nikt nie wrócił - blady strach padł na mieszkańców. _-¯ Na trzeci dzień dopiero rycerz w powyginanych blachach do grodu dotarł i o straszliwej bitwie opowiedział: Oto pod wieczór wojska dopadły SMOKa w jego legowisku i natychmiast nań natarły. Poczwara jednak Pingiem o straszliwym rozmiarze w pierwsze szeregi rzuciła - i kogo zbroja starym systemem operacyjnym była napędzana natychmiast na ziemię padał. Niewielu takich było, dość jednak by złamać szyk. Odstąpiono tedy, a potwór wykorzystał to by ofiary swe pochłonąć i ich procesami się wzmocnić, po czym straszliwym synfloodem zionął. Ruszyli na niego topornicy i jęli połączenia rąbać, na każde jednak odrąbane trzy nowe monstrum nawiązywało, a coraz szybsze było. Kolejny szereg wojów w land-ataki wyposażonych nie zdołało się zbliżyć nawet na odległość strzału... Poczwara była już na tyle silna, że smurfy z ostatniej linii odparła jedynie machnięciem ogona. A potem zaczęła się rzeź... _-¯ Potwór spotężniał na tyle, że ochrony nie dawały nawet tysiącdwudziestoczterobitowe tarcze RSA. Reszta ocalałych rzuciła się do ucieczki, SMOK zaś wyłapywał ich jednego po drugim i zrywał połączenia. Ocalony, który tę historię opowiadał zaplątał się we flagi swojego pakietu, który trafione szponiastym łapskiem padł i przygniótł go, zasłaniając jednocześnie. Tylko to uratowało go od niechybnego resetu... _-¯ Widząc, że nie ma innego ratunku - mądry Krak, z pomocą heroldów obsługujących wszystkie znane protokoły komunikacyjne ogłosił, że kto SMOKa ubije temu pół serwera we władanie odda, jako i handler księżniczki. Z całego świata poczęli tedy ściągać najlepsi chakierzy w sztuce smokobójczej biegli. Przybywali, ucztowali, wyruszali na SMOKa i nikt ich więcej nie widział. Złośliwi powiadali, że niektórzy jeno na ucztę zjeżdżali, walczyć z potworem wcale nie mając zamiaru. Jak było - nie wiadomo. Dość powiedzieć, że bestia coraz większa się stawała i coraz bliżej klastra podchodziła. I pewnie smutno by się historia cała skończyła, gdyby nie pewien szewczyk, Dratewką zwany. _-¯ Szewczyk ów na podgrodziu mieszkał, i - jak to szewczyk - szewstwem się parał, a na protokołach warstwy transportowej znał się jak mało kto. Nawet całkowicie zużyte ramki potrafił tak umiejętnie zeszyć, rozciągnąć i podzelować, że po naprawie służyły lepiej jak nowe. Od dawna również podkochiwał się w pięknej księżniczce, lecz nawet nie marzył by uzyskać do niej prawa dostępu. Więc gdy tylko obwieszczenie heroldów usłyszał - plan począł obmyślać, jak by tu się SMOKa pozbyć. Myślał, myślał, myślał... aż wreszcie wymyślił. _-¯ Ortogonalny Wielopołączeniowy Cichobieżny Antysmok (OWCA) wyglądał jak zwykły baran, baranem jednak nie był. W środku miał bowiem antywirus oraz plik niewielki, bzipem2 skompresowany. I choć sam plik kilkaset bajtów zajmował, to zer przeogromna ilość składowana tam była. Siedem dni i siedem nocy z /dev/zero Dratewka zera nosił i archiwum pakował, aż wszystkie przeniósł. Skórą baranią plik obszył, głowę, nogi i rogi baranie przyprawił i blisko leża smoka podrzucił - sam zaś w pobliskich chaszczach (dane do urandoma dostarczających) zaległ. _-¯ Nie czekał długo. Wkrótce stwór z pieczary wypełzł i zdobycz zobaczył. Wahał się przez chwilę, podstęp wietrząc, jednak że chytry Dratewka plik na teen_pr0n.bz2 przemianował - nie namyślał się długo i OWCA pochłonął. I wtedy się zaczęło... _-¯ Antywirus natychmiast się z potworem zintegrował i zaczął mu procesy sprawdzać, a skonfigurowany był tak że do archiwów również zaglądał. Wziął tedy pierwsze z brzegu, spreparowane przez dzielnego szewczyka, i rozpakowywać począł, by zobaczyć co jest w środku. Rozpakowywał, rozpakowywał, rozpakowywał i rozpakowywał - a danych wciąż przybywało. Rychło też całą pamięć operacyjną zajął i na swapa jął wchodzić. SMOK źle i ociężale się poczuł, topa zatem uruchomił by przyczynę problemu namierzyć, jednak zanim ten rozpoczął działanie było już zbyt późno. Działając ze swapa SMOK nie potrafił już procesu antywirusa przerwać, a zanim OOM killer kontekst procesora uzyskał - pamięć mu się skończyła i pękł... ... _-¯ I nie było już smoka! ... _-¯ Radość zapanowała ogromna gdy dzielny szewczyk wrócił do grodu przynosząc wieści o zagładzie poczwary. Krak osobiście wręczył mu prawa do zarządzania czterema z serwerów grodu, a wkrótce też urządził huczne wesele i oddał handler księżniczki. Młodzi przypadli sobie do gustu i rychło też rozforkowali się, przysparzając Krakowi mnóstwo procesów potomnych. ... _-¯ Ale to już całkiem inna historia.
Kategoria: Ogólne
Komentarze (26)
O kopiach bezpieczeństwa słów kilka 2008-03-13 22:22
_-¯ Wczorajszo-dzisiejsze zamieszanie związane z zaginięciem mojego poradnika pt. ,,Jak przejmować konta na Tibii'' kolejny raz uświadomiło mi jak ważne jest regularne wykonywanie kopii zapasowych cennych danych. Gdyby nie wyrobiony przez lata nawyk, by wszystkie istotne informacje przechowywać w kilku dobrze zabezpieczonych kopiach - zapewne oryginalna treść ,,Poradnika...'' przepadłaby na zawsze. Na szczęście, parafrazując znane powiedzenie o czekistach - chakierem się nie bywa, chakierem się jest.
_-¯ W tym miejscu chciałbym się Państwu pochwalić, że swego czasu na własne potrzeby opracowałem nowoczesny i nowatorski mechanizm tworzenia kopii zapasowych, który postaram się zaprezentować w paru słowach. Jak wiadomo - powszechną praktyką tworzenia backupu jest co jakiś czas tworzenie pełnej kopii zbioru posiadanych danych (np. co miesiąc). Następnie, bazując na tym zbiorze nieco częściej tworzy się kopie różnicowe (np. co tydzień), a bazując na kopiach różnicowych jeszcze częściej tworzy się kopie przyrostowe (np. codziennie). Zestaw: kopia pełna + kopia różnicowa + kopia przyrostowa umożliwia nam odtworzenie zbioru danych z dowolnego dnia. Mechanizm ten działa bardzo dobrze, ale ma następujące uciążliwe ograniczenia:
_-¯ Skoro zatem nie jest ważne kiedy, nie ma również relacji ,,co było pierwsze? dane, czy kopia''? Zatem - i tu proszę się złapać mocno krzeseł - fakt zaistnienia kopii danych nie wymaga wcześniejszego zaistnienia tych danych oryginału!, gdyż zależność wcześniej-później nie istnieje, co wynika bezpośrednio ze wzorów. Ergo - można (i na tym opiera się mój mechanizm) najpierw stworzyć kopię danych, by potem te dane z tej kopii odtworzyć. Dla odróżnienia od zaprezentowanych wcześniej rodzajów kopii bezpieczeństwa nazwałem takie niezależnie w czasie kopie odpowiednio: ubytkowe, sumowe i puste. Podkreślę to jeszcze raz: możemy je utworzyć w dowolnym momencie, nawet nie posiadając danych, nazwijmy je ,,bazowych'', które chcielibyśmy zabezpieczyć. Tylko tyle i aż tyle... _-¯ Tak też postąpiłem w przypadku mojego, wspomnianego na wstępie, ,,Poradnika...''. Najpierw stworzyłem kopię pustą, potem kopię sumową z zeszłego weekendu, a następnie kopię ubytkową. Dodatkową zaletą tak przeprowadzonego procesu backupowania jest fakt, że wcale żadnego poradnika nie musiałem pisać. Odtworzyłem go po prostu ze wspomnianych kopii bezpieczeństwa!
Tagi:
chakierowanie, chakier, bezpieczeństwa, kilka, o, kopiach, słów
Kategoria: Ogólne
Komentarze (17)
Ballada o SQLittle 2008-02-13 22:11
_-¯ Dawno temu, za górami,
Gdzieś na skale zamek stał. Mieszkał król w nim, wraz z synami, A tych synów siedmiu miał. Pierwszych sześciu - nie lichota. Każdy z nich był chłop na schwał. A najmłodszy był sirota, SQLittle zaś się zwał. Biadał ojciec oraz bracia: Cóż wyrośnie z niego, cóż? Boż ciamajda z niego, pacia, I - nie ukrywajmy - tchórz. Mawiał król doń - synu drogi, Z braci przykład musisz brać! Rozprostować nieco nogi, A nie tylko w Quake grać! SQLittle, krnąbrne dziecię Za nic jednak rady miał. Ciągle siedział w internecie, Lub kernel kompilował. Tak mijały mu godziny, Wciąż w komputer wściubiał nos, Nie miał kumpla, ni dziewczyny, No a ojcu siwiał włos. Aż pewnego dnia straszliwa Dotarła na zamek wieść: Że poczwara obrzydliwa Poddanych zaczęła jeść! Nikt nie wiedział, skąd się wzięła, Ani jaką miała płeć. Ot - po prostu przyfrunęła I poczęła ludzi żreć Król, gdy wszystko to usłyszał Podniósł w górę nagi miecz, I do synów swych wykrzyczał: Trza potwora przegnać precz! Ale synom, moi mili, Entuzjazmu było brak, I się wcale nie kwapili Ruszać na bitewny szlak. Jeden na drugiego zerka, Drugi na trzeciego znów. Tego boli głowa, nerka, No - po prostu - szkoda słów. Gdy to zoczył król - oniemiał, Po czym w rozpacz wielką wpadł. Czuł się, jakby synów nie miał. Z żalu - koniec miecza zjadł. SQLittle, widząc żałość Ojca, rzecze jemu sam: ,,Ojcze, wybacz mi zuchwałość... Ja smokowi radę dam!'' ,,SQLittle? Oszalałeś? Ty smokowi radę dasz? W życiu miecza nie trzymałeś, A do tego pryszcze masz! Nie, syneczku, nie dla ciebie To zadanie. Słuchaj mnie. Jeszcze stwora Cię za...bije No i pożre zwłoki Twe!'' SQLittle zaś odrzecze: ,,Ach mój królu! Pozwól mi! W Quake poczwar tych ja przecież sfragowałem miliard trzy!'' Tak więc poszedł w bój śmiertelny, Tam, gdzie jak głosiła wieść, Potwór czekał nań piekielny. I nie wracał niedziel sześć. Wreszcie wrócił. W glorii, w chwale, Dzierżąc w garści smoka łeb. Pisały o tym żurnale Oraz cały World Wide Web. Tu się kończy ta ballada Powiem więc na koniec Wam Że choć mnie już nie wypada Też czasami w Quake gram...
Tagi:
chakierowanie, chakier, o, ballada, sqlittle
Kategoria: Ogólne
Komentarze (27)
Najnowsze wpisy
Najnowsze komentarze
2016-03-27 11:01
loan offer do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzień,
Jestem MR larryt, prywatnej pożyczki Pożyczkodawca oraz współpracy finansowej[...]
2016-03-12 03:02
Pani Tamara Tita do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć,
Nadchodzi Affordable kredytu, która zmieni twoje życie na zawsze, jestem Pani Tamara[...]
2016-03-11 18:49
Josephine Halalilo do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć wszystkim,
Gorąco polecam to wspaniałe świadectwo, że w moim życiu trzymałem miłości[...]
2016-02-23 21:39
pharoah do wpisu:
Wybory coraz bliżej...
Charyzjuszu!
Na święte Kontinuum i Infundybułę Chronosynklastyczną - powiadam Ci: Wróć!
2016-02-23 18:03
janrski do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
HEJ POMOZESZ MI SIE WŁAMAC NA KONTO MOJEJ ZONY??MA TROJE DZIECI OD 10LAT DO 4 LAT MOGE JEJ[...]
2016-02-09 00:03
vektra es a do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Użytkownicy, chcielibyśmy odnieść się do poruszanych na tej stronie kwestii jak i[...]
2016-02-04 02:07
Pani maris smith do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Zeznania w sprawie jak mam pożyczkę zmienić życie mojej rodziny Nazywam się Babara Curtney.[...]
2016-01-18 21:36
jolasia do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam czy ktoś by mógł włamać mi się na konto?
Kategorie Bloga
Ulubione blogi
Archiwum Bloga
|