Bajka o Kraku, SMOKu i dzielnym szewczyku 2009-04-13 15:42
_-¯ Dawno, dawno temu żył sobie znamienity chakier, który wzdłuż i wszerz przemierzał sieci rozległe. Pomagał prostemu ludowi serwery stawiać, skrętki stumegabitowe wyplatać i światłowody prząść. Gdy na przednówku komu adresów IP brakowało - z własnej puli użyczał lub NATować uczył, tak by nikomu w gospodarstwie nie brakło. Zdarzało się też, że kiedy jaki potężny i majętny koncern software'owy użytkowników ciężkimi licencjami gnębił - z crackami swymi przybywał, by wieśniacy nie cierpieli z powodu zabezpieczeń, które w nich - miast we zbójów - uderzały. A cracki jego doskonałe były, wykonane z najlepszej jakości kodu, które - jak ludzie powiadali - stu koderów, przez sto cykli procesora w samym sercu magistrali wykuwało. Sam w podobną zbroję się przyodziewał, a że w herbie KDE miał zainstalowane - tedy ludzie Krakerem - lub krócej - Krakiem go zwali.
_-¯ Długo, długo dzielny Krak krążył po sieciach, pomagając ludziom i stając w ich obronie. Sześćdziesięciu czterech bitów by zabrakło, by wszystkie jego przygody ponumerować - tyle ich było. Więc - gdy pierwsze siwe włosy pojawiły się na jego skroni - zapragnął osiąść gdzieś, by w szczęściu i spokoju przeżyć resztę swych dni. Klaster znakomity zatem postawił, fosą na trzy ośmiobitowe głębie kolorów go opasał, mury - kryptografią asymetryczną wzmocnione - wzniósł, a sam jako administrator jego w centralnej sterowni zasiadł. A że Kraka przydomek polubił, tedy i serwer ochrzcił podobnie - Krakowem. _-¯ Szybko serwer zapewnił się użytkownikami, gdyż dobrze i mądrze był zarządzany. Quoty nikomu nigdy nie brakowało, takoż łącza szerokie wiodły we wszystkie strony świata, by handel i seedowanie torrentów mogły prężnie się rozwijać. Z ośmiu maszyn klaster był złożony, a w każdej z nich - osiem procesorów, po osiem rdzeni każdy, dla dobra mieszkańców pracowało - by nie musieli swoich danych samodzielnie przetwarzać. Magistrale były dobrze chronione i wirtualizacją separowane, tak by nawet ktoś o niecnych zamiarach nie mógł wyrządzić nikomu krzywdy. Gdyby ktoś zaś niechcący sam sobie szkodę wyrządził - zawsze mógł liczyć na odzyskanie swoich danych z backupu, które w skarbcu pałacowym na tysiąc lat do tyłu były gromadzone. Niektórzy szeptali, że mądry Krak posiada również dane na tysiąc lat do przodu, ale nikt z plotkujących nie potrafił tego potwierdzić, zaś Mistrzowie Kopii (którzy się tym zajmowali) milczeli jak zaklęci. Złośliwi (których, niestety, i w Krakowie nie brakowało) twierdzili, że to z powodu wycięcia im procedur wejścia-wyjścia, lecz były to tylko plotki. Dość powiedzieć, że serwer Kraka rósł i potężniał. Aż do pewnego dnia... _-¯ Aż pewnego dnia cień zaległ nad okolicą. Pakiety na szlakach zaczęły ginąć, transfer spadł, kupcy zaś - do tej pory wysokie identyfikatory na rozlicznych hubach bez trudu zdobywający - zaczęli jedynie żółty status otrzymywać. Możniejsi, szyfrowanymi tunelami podróżujący, opowiadali, jakby jakaś siła straszliwa do danych ich próbowała się dostać. Szczęśliwie algorytmami asymetrycznymi chronieni podróż przetrwali, lecz ten i ów pokazywał transportowe klucze kryptograficzne z głębokimi rysami, jakby po cięciu łap szponiastych. Ci zaś, którzy ze względu na koszta zwykłymi otwartymi protokołami podróżowali, ginęli bez wieści. Czasem tylko koń spłoszony do grodu wracał. _-¯ Zafrasował się dobry Krak, gdyż nie wiedział co też może gnębić jego krainę. Oddział sentineli na pancernych sniferach rozesłał, by sprawę zbadać - i oto co się okazało: _-¯ SMOK (Samodzielny Matrycowy Opancerzony Komputer) straszliwy zlągł się z poniewierających się za pałacowym śmietnisku resztek obliczeniowych, zużytych cykli procesora i wycofanych certyfikatów. Z początku niewielki - energią maleńkich procesów i przerwań się żywił, a gdy urósł nieco w lasy zbiegł i tam pojedyncze połączenia resetował, cały czas sycąc się ich pasmem i potężniejąc. Teraz zaś urósł na tyle, że rozzuchwalił się i coraz bliżej pod gród Kraka podchodził. A z każdą chwilą był większy. _-¯ Słysząc to - wyprawę zbrojną narychtowano, złożoną z najdzielniejszych wojów w pakietach śmigłych a pancernych, by stwora pokonać. Gdy o brzasku opuszczali porty serwera ziemia aż trząsła się od równego rytmu ich kroków. Pod wieczór zaś wiatr przyniósł odgłos dalekiej, straszliwej bitwy. Z blanków najwyższej wieży widziano ponoć chmurę ciemną, pełną elektrycznych przepięć i wyładowań. Z niepokojem oczekiwano wieści, lecz gdy nazajutrz, ani dnia następnego nikt nie wrócił - blady strach padł na mieszkańców. _-¯ Na trzeci dzień dopiero rycerz w powyginanych blachach do grodu dotarł i o straszliwej bitwie opowiedział: Oto pod wieczór wojska dopadły SMOKa w jego legowisku i natychmiast nań natarły. Poczwara jednak Pingiem o straszliwym rozmiarze w pierwsze szeregi rzuciła - i kogo zbroja starym systemem operacyjnym była napędzana natychmiast na ziemię padał. Niewielu takich było, dość jednak by złamać szyk. Odstąpiono tedy, a potwór wykorzystał to by ofiary swe pochłonąć i ich procesami się wzmocnić, po czym straszliwym synfloodem zionął. Ruszyli na niego topornicy i jęli połączenia rąbać, na każde jednak odrąbane trzy nowe monstrum nawiązywało, a coraz szybsze było. Kolejny szereg wojów w land-ataki wyposażonych nie zdołało się zbliżyć nawet na odległość strzału... Poczwara była już na tyle silna, że smurfy z ostatniej linii odparła jedynie machnięciem ogona. A potem zaczęła się rzeź... _-¯ Potwór spotężniał na tyle, że ochrony nie dawały nawet tysiącdwudziestoczterobitowe tarcze RSA. Reszta ocalałych rzuciła się do ucieczki, SMOK zaś wyłapywał ich jednego po drugim i zrywał połączenia. Ocalony, który tę historię opowiadał zaplątał się we flagi swojego pakietu, który trafione szponiastym łapskiem padł i przygniótł go, zasłaniając jednocześnie. Tylko to uratowało go od niechybnego resetu... _-¯ Widząc, że nie ma innego ratunku - mądry Krak, z pomocą heroldów obsługujących wszystkie znane protokoły komunikacyjne ogłosił, że kto SMOKa ubije temu pół serwera we władanie odda, jako i handler księżniczki. Z całego świata poczęli tedy ściągać najlepsi chakierzy w sztuce smokobójczej biegli. Przybywali, ucztowali, wyruszali na SMOKa i nikt ich więcej nie widział. Złośliwi powiadali, że niektórzy jeno na ucztę zjeżdżali, walczyć z potworem wcale nie mając zamiaru. Jak było - nie wiadomo. Dość powiedzieć, że bestia coraz większa się stawała i coraz bliżej klastra podchodziła. I pewnie smutno by się historia cała skończyła, gdyby nie pewien szewczyk, Dratewką zwany. _-¯ Szewczyk ów na podgrodziu mieszkał, i - jak to szewczyk - szewstwem się parał, a na protokołach warstwy transportowej znał się jak mało kto. Nawet całkowicie zużyte ramki potrafił tak umiejętnie zeszyć, rozciągnąć i podzelować, że po naprawie służyły lepiej jak nowe. Od dawna również podkochiwał się w pięknej księżniczce, lecz nawet nie marzył by uzyskać do niej prawa dostępu. Więc gdy tylko obwieszczenie heroldów usłyszał - plan począł obmyślać, jak by tu się SMOKa pozbyć. Myślał, myślał, myślał... aż wreszcie wymyślił. _-¯ Ortogonalny Wielopołączeniowy Cichobieżny Antysmok (OWCA) wyglądał jak zwykły baran, baranem jednak nie był. W środku miał bowiem antywirus oraz plik niewielki, bzipem2 skompresowany. I choć sam plik kilkaset bajtów zajmował, to zer przeogromna ilość składowana tam była. Siedem dni i siedem nocy z /dev/zero Dratewka zera nosił i archiwum pakował, aż wszystkie przeniósł. Skórą baranią plik obszył, głowę, nogi i rogi baranie przyprawił i blisko leża smoka podrzucił - sam zaś w pobliskich chaszczach (dane do urandoma dostarczających) zaległ. _-¯ Nie czekał długo. Wkrótce stwór z pieczary wypełzł i zdobycz zobaczył. Wahał się przez chwilę, podstęp wietrząc, jednak że chytry Dratewka plik na teen_pr0n.bz2 przemianował - nie namyślał się długo i OWCA pochłonął. I wtedy się zaczęło... _-¯ Antywirus natychmiast się z potworem zintegrował i zaczął mu procesy sprawdzać, a skonfigurowany był tak że do archiwów również zaglądał. Wziął tedy pierwsze z brzegu, spreparowane przez dzielnego szewczyka, i rozpakowywać począł, by zobaczyć co jest w środku. Rozpakowywał, rozpakowywał, rozpakowywał i rozpakowywał - a danych wciąż przybywało. Rychło też całą pamięć operacyjną zajął i na swapa jął wchodzić. SMOK źle i ociężale się poczuł, topa zatem uruchomił by przyczynę problemu namierzyć, jednak zanim ten rozpoczął działanie było już zbyt późno. Działając ze swapa SMOK nie potrafił już procesu antywirusa przerwać, a zanim OOM killer kontekst procesora uzyskał - pamięć mu się skończyła i pękł... ... _-¯ I nie było już smoka! ... _-¯ Radość zapanowała ogromna gdy dzielny szewczyk wrócił do grodu przynosząc wieści o zagładzie poczwary. Krak osobiście wręczył mu prawa do zarządzania czterema z serwerów grodu, a wkrótce też urządził huczne wesele i oddał handler księżniczki. Młodzi przypadli sobie do gustu i rychło też rozforkowali się, przysparzając Krakowi mnóstwo procesów potomnych. ... _-¯ Ale to już całkiem inna historia.
Kategoria: Ogólne
Komentarze (26)
Tryblogia, sezon I 2008-05-06 17:41
_-¯ Akcja, suspens, emocje, seks i przemoc. Nowoczesne technologie i starożytne obrzędy. Miłość i nienawiść, przyjaźń i zdrada, pogonie i ucieczki, śmiertelne przygody i zabawne anegdoty: wszystko to znajdziecie w rozpoczętej właśnie dziś pierwszej w świecie tryblogii. Bądźcie pierwszymi czytelnikami, by potem z dumą opowiadać o tym swym dzieciom, wnukom i prawnukom, udzielać wywiadów i pisać wspomnienia. Zapraszam na porcję znakomitej rozrywki, mogącej śmiało konkurować z najlepszymi newsami na serdelku.pl.
Zapraszam do zapoznania się z odcinkiem pierwszym. Kolejne odcinki będą ukazywać się codziennie o stałej porze. Bądźcie z nami! Wrócimy zaraz po przerwie na reklamy... Treść niniejszego ogłoszenia nie stanowi oferty handlowej w rozumieniu Kodeksu Cywilnego. Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą. Więcej informacji pod adresem: http://www.blogomotive.pl https://leniuch.home.blog/ https://chakier.gitlab.io
Tagi:
chakierowanie, chakier, sezon, i, tryblogia
Kategoria: Ogólne
Komentarze (4)
Stres i narkotyki. 2007-10-31 23:16
_-¯ W pracy zaczął się ciężki okres - koniec roku to czas podsumowań dla większości prowadzonych u mnie w firmie projektów. Jak wiadomo zaś - projekty tzw. 'informatyczne' to gatunek przedsięwzięć które rzadko kiedy mieszczą się w zaplanowanym czasie i budżecie. Zresztą - zdążyłem się już do tego przyzwyczaić. Dodatkowym obciążeniem jest nasz doskonały dział marketingu, który (jak każdy dobry dział marketingu) za zadanie postawił sobie dopieścić maksymalnie każdego klienta:
- Pan życzy sobie system transmisji obrazu w rozdzielczości HD, 25 klatek na sekundę, na łączu 512kbps? Drogi Panie, potrafimy to zrobić na modemie 9600. - Słucham? Procesor jaki mocny? Och, nie docenia nas Pan. Nasz dział software tworzy oprogramowanie które nie potrzebuje do działania procesora. - Tak, wiemy że tamta firma oszacowała czasochłonność na rok. My zrobimy to w miesiąc. A jak weźmiecie siedem tysięcy kompletów to w dwa tygodnie. _-¯ I tak dalej, i tak dalej. Pamiętam, jak pięć miesięcy temu (w maju) szacowałem termin wykonalności pewnego przedsięwzięcia. Napisałem, że z zespołem pięciu ludzi uda mi się wykonać produkt na koniec października. Raport trafił na czyjeś biurko i utonął pod stertą papierów. Tydzień temu szef wręczył mi go spowrotem, wraz ze zleceniem produkcji. Gorączkowo zaprotestowałem: - Szefie, ale to niemożliwe! - Jak to niemożliwe? Spójrz w kwity, Charyzjusz. Sam napisałeś, że wyrobisz się do końca października. - Ale ja... - Żadnych ale, nie jesteśmy w przedszkolu. Masz zgrany zespół, wiem, że sobie poradzisz. W końcu ten system dla ZUSu też klepnąłeś w weekend. Odwróciłem się na pięcie i wyszedłem. Poinformowałem o wszystkim moich kolegów: - Od dzisiaj nie jecie, nie śpicie, nie drapiecie się, nie dłubiecie w nosie, nie wychodzicie do kibla. Zresztą jak nie będziecie jedli to nie będziecie musieli. Czasu mamy mało. - A Quake? - zapytał ktoś. - Najwyżej dziesięć godzin dziennie. Resztę doby pracujemy. Odpowiedział mi tylko dźwięk przesuwanych foteli. Za chwilę rozległo się stukanie klawiszy. Uśmiechnąłem się lekko i sam wróciłem do swojego biurka - graliśmy właśnie deatchmatcha do dziesięciu fragów - nie mogłem sobie pozwolić na przegraną. Ach, ten stres... _-¯ I to chyba stresem powinienem tłumaczyć postępowanie... nazwijmy tego człowieka Ireneuszem. Potrzebowałem czystej płyty DVD+R. - Irek ma w szufladzie - rzucił ktoś w odpowiedzi na moje pytanie. Zwykle nie grzebię ludziom w biurkach, ale w końcu chodziło tylko o płytę. Podszedłem do jego szafki i otworzyłem ją. Wysunąłem szufladę i zamarłem. _-¯ Obok 'tortu' z płytami, spod stosu szpargałów wysunęło się niewielkie pudełko. Na opakowaniu ktoś nabazgrał: 'BSD' _-¯ Zamknąłem pospiesznie szufladę, nie wierząc własnym oczom. Narkotyki? U mnie w zespole? Wróciłem na swoje stanowisko. - Masz już tę płytę, Charyzjusz? Nie odpowiedziałem. Byłem w szoku. - Charyzjusz? - Co? - dopiero teraz dotarła do mnie treść poprzedniej wypowiedzi. - Aaaa. Tak. Znaczy, nie. Nie... nie jest mi już potrzebna. Przeniosę sobie te dane na dyskietce.... - Cztery giga? - Spakuje się. Gdzie jest Irek? - Gdzieś wyszedł. - Jakbyś go zobaczył daj mi znać. Muszę z nim pogadać. - postanowiłem rozwiązać problem w zarodku. Nie będę u siebie tolerował żadnych psychodopalaczy. _-¯ Irek wrócił po kwadransie. Wydawał się nadzwyczaj zadowolony, rozluźniony i jakiś taki energetyczny. Miałem już pewność, że jest pod wpływem BSD - reszta mojego zespołu wyglądała na conajmniej wymiętą i niewyspaną. A Irek - wręcz kwitł. Wolałem nie myśleć jaką cenę zapłaci jego organizm za tę krótkotrwałą stymulację. Zamknąłem drzwi do gabinetu. - Siadaj, Irek - wskazałem mu krzesło - Jak tam? - Super. Świetnie. No tak. Żaden Polak by tak nie odpowiedział. Chyba że 'na haju'. - Jak projekt? - Luz. Skończymy w terminie. Było gorzej niż myślałem. Postanowiłem walnąć z grubej rury. - Słuchaj, Ireneusz. Wiem, że terminy są napięte i wszyscy pracują w stresie. Ale to nie powód by stosować... niedozwolone... stymulanty. - ?? - jego oczy zamieniły się w dwa znaki zapytania. - BSD. Wiem, że używasz. Widziałem opakowanie w Twojej szufladzie. Widziałem, że go na chwilę zatkało. O to mi chodziło. - Ale... szefie! Dzięki BSD wydajniej mi się pracuje, mogę zrobić wiele rzeczy lepiej i szybciej. I nie jestem uzależniony... - Ależ jesteś! - ...od Windows. Zaczynał bredzić. Cóż - w tym stanie dalsza rozmowa nie miała sensu. Zadzwoniłem po ochronę. _-¯ Nie chciałem wywoływać niezdrowych sensacji, tak więc Irek oficjalnie został przeniesiony do działu kontroli jakości, nieoficjalnie zaś zamknięty w izolatce i poddany obserwacji. W jego biurku, oprócz BSD, znaleziono również inne niedozwolone produkty których nazw nawet nie rozumiałem (Debian, Compiz Fusion, ECos etc.) Wszystkie osobiście wrzuciłem do śmietnika. _-¯ Oddelegowałem dwóch członków zespołu by zajęli się rehabilitacją Irka. Wiem, że to bardzo obciąży projekt, ale człowiek jest dla mnie ważniejszy. Ania i Robert codziennie przez cztery godziny ćwiczą z Irkiem surfowanie po internecie przy użyciu Internet Explorera oraz obsługę antywirusów i antyspyware. Podobno robi postępy, chociaż wciąż zdarza mu się twierdzić że po(d) BSD tego nie miał. Cóż - narkotyki oszukują umysł...
Tagi:
chakierowanie, chakier, narkotyki, i, stres
Kategoria: Ogólne
Komentarze (15)
Najnowsze wpisy
Najnowsze komentarze
2016-07-02 01:07
Rogers Ken do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Czy potrzebujesz pożyczki / pomoc finansową? Możemy pomóc zabezpieczyć swój
Przyszłość[...]
2016-06-18 13:25
mr roland do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dajemy pożyczki prywatnej firmy i osoby prywatne. Można znaleźć niektóre ważne
informacje na[...]
2016-06-16 03:35
Pani Alice Roberto do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Ogłoszenie!!!
Do tych których może to dotyczyć,
Jaka jest twoja sytuacja? Potrzebujesz 100%[...]
2016-06-10 07:43
davidsmiths460@gmail do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Napisz do nas kierować pod adresem: davidsmiths460@gmail.com Czy potrzebujesz kredytu? Jeśli[...]
2016-06-10 02:46
Dav do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Czy potrzebujesz pożyczki na osiedlenie swój dług lub opłacać rachunki lub rozpocząć
biznes,[...]
2016-06-02 13:07
adolfik do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
hgm.. ja bym jednak wszystkich mężów i żony niewiernych małżonków przestrzegł przed tymi[...]
2016-05-30 13:13
Pani Elena do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Czy jesteś w potrzebie pilnej pożyczki płacić rachunki, ekspansji biznesu, organów[...]
2016-05-24 15:53
Pan Ahmad Zuhdy do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Please note: Are you financially
downward? Do you need a loan to pay off bills or buy a house[...]
Kategorie Bloga
Ulubione blogi
Archiwum Bloga
|