Archiwum
czyli czego się możecie ode mnie nauczyć
 Oceń wpis
   
_-¯ Dawno, dawno temu żył sobie znamienity chakier, który wzdłuż i wszerz przemierzał sieci rozległe. Pomagał prostemu ludowi serwery stawiać, skrętki stumegabitowe wyplatać i światłowody prząść. Gdy na przednówku komu adresów IP brakowało - z własnej puli użyczał lub NATować uczył, tak by nikomu w gospodarstwie nie brakło. Zdarzało się też, że kiedy jaki potężny i majętny koncern software'owy użytkowników ciężkimi licencjami gnębił - z crackami swymi przybywał, by wieśniacy nie cierpieli z powodu zabezpieczeń, które w nich - miast we zbójów - uderzały. A cracki jego doskonałe były, wykonane z najlepszej jakości kodu, które - jak ludzie powiadali - stu koderów, przez sto cykli procesora w samym sercu magistrali wykuwało. Sam w podobną zbroję się przyodziewał, a że w herbie KDE miał zainstalowane - tedy ludzie Krakerem - lub krócej - Krakiem go zwali.

_-¯ Długo, długo dzielny Krak krążył po sieciach, pomagając ludziom i stając w ich obronie. Sześćdziesięciu czterech bitów by zabrakło, by wszystkie jego przygody ponumerować - tyle ich było. Więc - gdy pierwsze siwe włosy pojawiły się na jego skroni - zapragnął osiąść gdzieś, by w szczęściu i spokoju przeżyć resztę swych dni. Klaster znakomity zatem postawił, fosą na trzy ośmiobitowe głębie kolorów go opasał, mury - kryptografią asymetryczną wzmocnione - wzniósł, a sam jako administrator jego w centralnej sterowni zasiadł. A że Kraka przydomek polubił, tedy i serwer ochrzcił podobnie - Krakowem.

_-¯ Szybko serwer zapewnił się użytkownikami, gdyż dobrze i mądrze był zarządzany. Quoty nikomu nigdy nie brakowało, takoż łącza szerokie wiodły we wszystkie strony świata, by handel i seedowanie torrentów mogły prężnie się rozwijać. Z ośmiu maszyn klaster był złożony, a w każdej z nich - osiem procesorów, po osiem rdzeni każdy, dla dobra mieszkańców pracowało - by nie musieli swoich danych samodzielnie przetwarzać. Magistrale były dobrze chronione i wirtualizacją separowane, tak by nawet ktoś o niecnych zamiarach nie mógł wyrządzić nikomu krzywdy. Gdyby ktoś zaś niechcący sam sobie szkodę wyrządził - zawsze mógł liczyć na odzyskanie swoich danych z backupu, które w skarbcu pałacowym na tysiąc lat do tyłu były gromadzone. Niektórzy szeptali, że mądry Krak posiada również dane na tysiąc lat do przodu, ale nikt z plotkujących nie potrafił tego potwierdzić, zaś Mistrzowie Kopii (którzy się tym zajmowali) milczeli jak zaklęci. Złośliwi (których, niestety, i w Krakowie nie brakowało) twierdzili, że to z powodu wycięcia im procedur wejścia-wyjścia, lecz były to tylko plotki. Dość powiedzieć, że serwer Kraka rósł i potężniał. Aż do pewnego dnia...

_-¯ Aż pewnego dnia cień zaległ nad okolicą. Pakiety na szlakach zaczęły ginąć, transfer spadł, kupcy zaś - do tej pory wysokie identyfikatory na rozlicznych hubach bez trudu zdobywający - zaczęli jedynie żółty status otrzymywać. Możniejsi, szyfrowanymi tunelami podróżujący, opowiadali, jakby jakaś siła straszliwa do danych ich próbowała się dostać. Szczęśliwie algorytmami asymetrycznymi chronieni podróż przetrwali, lecz ten i ów pokazywał transportowe klucze kryptograficzne z głębokimi rysami, jakby po cięciu łap szponiastych. Ci zaś, którzy ze względu na koszta zwykłymi otwartymi protokołami podróżowali, ginęli bez wieści. Czasem tylko koń spłoszony do grodu wracał.

_-¯ Zafrasował się dobry Krak, gdyż nie wiedział co też może gnębić jego krainę. Oddział sentineli na pancernych sniferach rozesłał, by sprawę zbadać - i oto co się okazało:

_-¯ SMOK (Samodzielny Matrycowy Opancerzony Komputer) straszliwy zlągł się z poniewierających się za pałacowym śmietnisku resztek obliczeniowych, zużytych cykli procesora i wycofanych certyfikatów. Z początku niewielki - energią maleńkich procesów i przerwań się żywił, a gdy urósł nieco w lasy zbiegł i tam pojedyncze połączenia resetował, cały czas sycąc się ich pasmem i potężniejąc. Teraz zaś urósł na tyle, że rozzuchwalił się i coraz bliżej pod gród Kraka podchodził. A z każdą chwilą był większy.

_-¯ Słysząc to - wyprawę zbrojną narychtowano, złożoną z najdzielniejszych wojów w pakietach śmigłych a pancernych, by stwora pokonać. Gdy o brzasku opuszczali porty serwera ziemia aż trząsła się od równego rytmu ich kroków. Pod wieczór zaś wiatr przyniósł odgłos dalekiej, straszliwej bitwy. Z blanków najwyższej wieży widziano ponoć chmurę ciemną, pełną elektrycznych przepięć i wyładowań. Z niepokojem oczekiwano wieści, lecz gdy nazajutrz, ani dnia następnego nikt nie wrócił - blady strach padł na mieszkańców.

_-¯ Na trzeci dzień dopiero rycerz w powyginanych blachach do grodu dotarł i o straszliwej bitwie opowiedział: Oto pod wieczór wojska dopadły SMOKa w jego legowisku i natychmiast nań natarły. Poczwara jednak Pingiem o straszliwym rozmiarze w pierwsze szeregi rzuciła - i kogo zbroja starym systemem operacyjnym była napędzana natychmiast na ziemię padał. Niewielu takich było, dość jednak by złamać szyk. Odstąpiono tedy, a potwór wykorzystał to by ofiary swe pochłonąć i ich procesami się wzmocnić, po czym straszliwym synfloodem zionął. Ruszyli na niego topornicy i jęli połączenia rąbać, na każde jednak odrąbane trzy nowe monstrum nawiązywało, a coraz szybsze było. Kolejny szereg wojów w land-ataki wyposażonych nie zdołało się zbliżyć nawet na odległość strzału... Poczwara była już na tyle silna, że smurfy z ostatniej linii odparła jedynie machnięciem ogona. A potem zaczęła się rzeź...

_-¯ Potwór spotężniał na tyle, że ochrony nie dawały nawet tysiącdwudziestoczterobitowe tarcze RSA. Reszta ocalałych rzuciła się do ucieczki, SMOK zaś wyłapywał ich jednego po drugim i zrywał połączenia. Ocalony, który tę historię opowiadał zaplątał się we flagi swojego pakietu, który trafione szponiastym łapskiem padł i przygniótł go, zasłaniając jednocześnie. Tylko to uratowało go od niechybnego resetu...

_-¯ Widząc, że nie ma innego ratunku - mądry Krak, z pomocą heroldów obsługujących wszystkie znane protokoły komunikacyjne ogłosił, że kto SMOKa ubije temu pół serwera we władanie odda, jako i handler księżniczki. Z całego świata poczęli tedy ściągać najlepsi chakierzy w sztuce smokobójczej biegli. Przybywali, ucztowali, wyruszali na SMOKa i nikt ich więcej nie widział. Złośliwi powiadali, że niektórzy jeno na ucztę zjeżdżali, walczyć z potworem wcale nie mając zamiaru. Jak było - nie wiadomo. Dość powiedzieć, że bestia coraz większa się stawała i coraz bliżej klastra podchodziła. I pewnie smutno by się historia cała skończyła, gdyby nie pewien szewczyk, Dratewką zwany.

_-¯ Szewczyk ów na podgrodziu mieszkał, i - jak to szewczyk - szewstwem się parał, a na protokołach warstwy transportowej znał się jak mało kto. Nawet całkowicie zużyte ramki potrafił tak umiejętnie zeszyć, rozciągnąć i podzelować, że po naprawie służyły lepiej jak nowe. Od dawna również podkochiwał się w pięknej księżniczce, lecz nawet nie marzył by uzyskać do niej prawa dostępu. Więc gdy tylko obwieszczenie heroldów usłyszał - plan począł obmyślać, jak by tu się SMOKa pozbyć. Myślał, myślał, myślał... aż wreszcie wymyślił.

_-¯ Ortogonalny Wielopołączeniowy Cichobieżny Antysmok (OWCA) wyglądał jak zwykły baran, baranem jednak nie był. W środku miał bowiem antywirus oraz plik niewielki, bzipem2 skompresowany. I choć sam plik kilkaset bajtów zajmował, to zer przeogromna ilość składowana tam była. Siedem dni i siedem nocy z /dev/zero Dratewka zera nosił i archiwum pakował, aż wszystkie przeniósł. Skórą baranią plik obszył, głowę, nogi i rogi baranie przyprawił i blisko leża smoka podrzucił - sam zaś w pobliskich chaszczach (dane do urandoma dostarczających) zaległ.

_-¯ Nie czekał długo. Wkrótce stwór z pieczary wypełzł i zdobycz zobaczył. Wahał się przez chwilę, podstęp wietrząc, jednak że chytry Dratewka plik na teen_pr0n.bz2 przemianował - nie namyślał się długo i OWCA pochłonął. I wtedy się zaczęło...

_-¯ Antywirus natychmiast się z potworem zintegrował i zaczął mu procesy sprawdzać, a skonfigurowany był tak że do archiwów również zaglądał. Wziął tedy pierwsze z brzegu, spreparowane przez dzielnego szewczyka, i rozpakowywać począł, by zobaczyć co jest w środku. Rozpakowywał, rozpakowywał, rozpakowywał i rozpakowywał - a danych wciąż przybywało. Rychło też całą pamięć operacyjną zajął i na swapa jął wchodzić. SMOK źle i ociężale się poczuł, topa zatem uruchomił by przyczynę problemu namierzyć, jednak zanim ten rozpoczął działanie było już zbyt późno. Działając ze swapa SMOK nie potrafił już procesu antywirusa przerwać, a zanim OOM killer kontekst procesora uzyskał - pamięć mu się skończyła i pękł...
...
_-¯ I nie było już smoka!
...
_-¯ Radość zapanowała ogromna gdy dzielny szewczyk wrócił do grodu przynosząc wieści o zagładzie poczwary. Krak osobiście wręczył mu prawa do zarządzania czterema z serwerów grodu, a wkrótce też urządził huczne wesele i oddał handler księżniczki. Młodzi przypadli sobie do gustu i rychło też rozforkowali się, przysparzając Krakowi mnóstwo procesów potomnych.
...
_-¯ Ale to już całkiem inna historia.
 
Tryblogia, sezon I 2008-05-06 17:41
 Oceń wpis
   
_-¯ Akcja, suspens, emocje, seks i przemoc. Nowoczesne technologie i starożytne obrzędy. Miłość i nienawiść, przyjaźń i zdrada, pogonie i ucieczki, śmiertelne przygody i zabawne anegdoty: wszystko to znajdziecie w rozpoczętej właśnie dziś pierwszej w świecie tryblogii. Bądźcie pierwszymi czytelnikami, by potem z dumą opowiadać o tym swym dzieciom, wnukom i prawnukom, udzielać wywiadów i pisać wspomnienia. Zapraszam na porcję znakomitej rozrywki, mogącej śmiało konkurować z najlepszymi newsami na serdelku.pl.

Zapraszam do zapoznania się z odcinkiem pierwszym. Kolejne odcinki będą ukazywać się codziennie o stałej porze. Bądźcie z nami! Wrócimy zaraz po przerwie na reklamy...

Treść niniejszego ogłoszenia nie stanowi oferty handlowej w rozumieniu Kodeksu Cywilnego. Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.

Więcej informacji pod adresem:
http://www.blogomotive.pl
https://leniuch.home.blog/
https://chakier.gitlab.io
 
Stres i narkotyki. 2007-10-31 23:16
 Oceń wpis
   
_-¯ W pracy zaczął się ciężki okres - koniec roku to czas podsumowań dla większości prowadzonych u mnie w firmie projektów. Jak wiadomo zaś - projekty tzw. 'informatyczne' to gatunek przedsięwzięć które rzadko kiedy mieszczą się w zaplanowanym czasie i budżecie. Zresztą - zdążyłem się już do tego przyzwyczaić. Dodatkowym obciążeniem jest nasz doskonały dział marketingu, który (jak każdy dobry dział marketingu) za zadanie postawił sobie dopieścić maksymalnie każdego klienta:
- Pan życzy sobie system transmisji obrazu w rozdzielczości HD, 25 klatek na sekundę, na łączu 512kbps? Drogi Panie, potrafimy to zrobić na modemie 9600.
- Słucham? Procesor jaki mocny? Och, nie docenia nas Pan. Nasz dział software tworzy oprogramowanie które nie potrzebuje do działania procesora.
- Tak, wiemy że tamta firma oszacowała czasochłonność na rok. My zrobimy to w miesiąc. A jak weźmiecie siedem tysięcy kompletów to w dwa tygodnie.

_-¯ I tak dalej, i tak dalej. Pamiętam, jak pięć miesięcy temu (w maju) szacowałem termin wykonalności pewnego przedsięwzięcia. Napisałem, że z zespołem pięciu ludzi uda mi się wykonać produkt na koniec października. Raport trafił na czyjeś biurko i utonął pod stertą papierów. Tydzień temu szef wręczył mi go spowrotem, wraz ze zleceniem produkcji. Gorączkowo zaprotestowałem:
- Szefie, ale to niemożliwe!
- Jak to niemożliwe? Spójrz w kwity, Charyzjusz. Sam napisałeś, że wyrobisz się do końca października.
- Ale ja...
- Żadnych ale, nie jesteśmy w przedszkolu. Masz zgrany zespół, wiem, że sobie poradzisz. W końcu ten system dla ZUSu też klepnąłeś w weekend.
Odwróciłem się na pięcie i wyszedłem. Poinformowałem o wszystkim moich kolegów:
- Od dzisiaj nie jecie, nie śpicie, nie drapiecie się, nie dłubiecie w nosie, nie wychodzicie do kibla. Zresztą jak nie będziecie jedli to nie będziecie musieli. Czasu mamy mało.
- A Quake? - zapytał ktoś.
- Najwyżej dziesięć godzin dziennie. Resztę doby pracujemy.
Odpowiedział mi tylko dźwięk przesuwanych foteli. Za chwilę rozległo się stukanie klawiszy. Uśmiechnąłem się lekko i sam wróciłem do swojego biurka - graliśmy właśnie deatchmatcha do dziesięciu fragów - nie mogłem sobie pozwolić na przegraną. Ach, ten stres...

_-¯ I to chyba stresem powinienem tłumaczyć postępowanie... nazwijmy tego człowieka Ireneuszem. Potrzebowałem czystej płyty DVD+R.
- Irek ma w szufladzie - rzucił ktoś w odpowiedzi na moje pytanie. Zwykle nie grzebię ludziom w biurkach, ale w końcu chodziło tylko o płytę. Podszedłem do jego szafki i otworzyłem ją. Wysunąłem szufladę i zamarłem.

_-¯ Obok 'tortu' z płytami, spod stosu szpargałów wysunęło się niewielkie pudełko. Na opakowaniu ktoś nabazgrał: 'BSD'

_-¯ Zamknąłem pospiesznie szufladę, nie wierząc własnym oczom. Narkotyki? U mnie w zespole? Wróciłem na swoje stanowisko.
- Masz już tę płytę, Charyzjusz?
Nie odpowiedziałem. Byłem w szoku.
- Charyzjusz?
- Co? - dopiero teraz dotarła do mnie treść poprzedniej wypowiedzi. - Aaaa. Tak. Znaczy, nie. Nie... nie jest mi już potrzebna. Przeniosę sobie te dane na dyskietce....
- Cztery giga?
- Spakuje się. Gdzie jest Irek?
- Gdzieś wyszedł.
- Jakbyś go zobaczył daj mi znać. Muszę z nim pogadać. - postanowiłem rozwiązać problem w zarodku. Nie będę u siebie tolerował żadnych psychodopalaczy.

_-¯ Irek wrócił po kwadransie. Wydawał się nadzwyczaj zadowolony, rozluźniony i jakiś taki energetyczny. Miałem już pewność, że jest pod wpływem BSD - reszta mojego zespołu wyglądała na conajmniej wymiętą i niewyspaną. A Irek - wręcz kwitł. Wolałem nie myśleć jaką cenę zapłaci jego organizm za tę krótkotrwałą stymulację. Zamknąłem drzwi do gabinetu.
- Siadaj, Irek - wskazałem mu krzesło - Jak tam?
- Super. Świetnie.
No tak. Żaden Polak by tak nie odpowiedział. Chyba że 'na haju'.
- Jak projekt?
- Luz. Skończymy w terminie.
Było gorzej niż myślałem. Postanowiłem walnąć z grubej rury.
- Słuchaj, Ireneusz. Wiem, że terminy są napięte i wszyscy pracują w stresie. Ale to nie powód by stosować... niedozwolone... stymulanty.
- ?? - jego oczy zamieniły się w dwa znaki zapytania.
- BSD. Wiem, że używasz. Widziałem opakowanie w Twojej szufladzie.
Widziałem, że go na chwilę zatkało. O to mi chodziło.
- Ale... szefie! Dzięki BSD wydajniej mi się pracuje, mogę zrobić wiele rzeczy lepiej i szybciej. I nie jestem uzależniony...
- Ależ jesteś!
- ...od Windows.
Zaczynał bredzić. Cóż - w tym stanie dalsza rozmowa nie miała sensu. Zadzwoniłem po ochronę.

_-¯ Nie chciałem wywoływać niezdrowych sensacji, tak więc Irek oficjalnie został przeniesiony do działu kontroli jakości, nieoficjalnie zaś zamknięty w izolatce i poddany obserwacji. W jego biurku, oprócz BSD, znaleziono również inne niedozwolone produkty których nazw nawet nie rozumiałem (Debian, Compiz Fusion, ECos etc.) Wszystkie osobiście wrzuciłem do śmietnika.

_-¯ Oddelegowałem dwóch członków zespołu by zajęli się rehabilitacją Irka. Wiem, że to bardzo obciąży projekt, ale człowiek jest dla mnie ważniejszy. Ania i Robert codziennie przez cztery godziny ćwiczą z Irkiem surfowanie po internecie przy użyciu Internet Explorera oraz obsługę antywirusów i antyspyware. Podobno robi postępy, chociaż wciąż zdarza mu się twierdzić że po(d) BSD tego nie miał. Cóż - narkotyki oszukują umysł...
 


Najnowsze komentarze
 
2016-07-02 01:07
Rogers Ken do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Czy potrzebujesz pożyczki / pomoc finansową? Możemy pomóc zabezpieczyć swój Przyszłość[...]
 
2016-06-18 13:25
mr roland do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dajemy pożyczki prywatnej firmy i osoby prywatne. Można znaleźć niektóre ważne informacje na[...]
 
2016-06-16 03:35
Pani Alice Roberto do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Ogłoszenie!!! Do tych których może to dotyczyć, Jaka jest twoja sytuacja? Potrzebujesz 100%[...]
 
2016-06-10 07:43
davidsmiths460@gmail do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Napisz do nas kierować pod adresem: davidsmiths460@gmail.com Czy potrzebujesz kredytu? Jeśli[...]
 
2016-06-10 02:46
Dav do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Czy potrzebujesz pożyczki na osiedlenie swój dług lub opłacać rachunki lub rozpocząć biznes,[...]
 
2016-06-02 13:07
adolfik do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
hgm.. ja bym jednak wszystkich mężów i żony niewiernych małżonków przestrzegł przed tymi[...]
 
2016-05-30 13:13
Pani Elena do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Czy jesteś w potrzebie pilnej pożyczki płacić rachunki, ekspansji biznesu, organów[...]
 
2016-05-24 15:53
Pan Ahmad Zuhdy do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Please note: Are you financially downward? Do you need a loan to pay off bills or buy a house[...]
 



 
Chakier, Charyzjusz. Q2hhcnl6anVzeiBDaGFraWVyCg== chakier[at]vp.pl