Archiwum
czyli czego się możecie ode mnie nauczyć
O kotach słów kilka 2009-12-04 23:56
 Oceń wpis
   

_-¯ Dyskusja pod poprzednim wpisem skłoniła mnie bliższego przyjrzenia się stworzeniom, które w naszym wymiarze noszą nazwę kotów. Chociaż może określenie ,,stworzenia'' nie jest tu do końca na miejscu, gdyż jak wszyscy wiemy stworzenia to istoty które ktoś stworzył, zaś pochodzenia kotów nie możemy do końca być pewni...

_-¯ Jedna z teorii na ten temat głosi, że kotów w ogóle nie ma, i że powstaną dopiero z wielkiego nie-wybuchu przy końcu wszechświata. Tak jak w teorii Big-Bangu cała materia wszechświata miałaby pochodzić z pierwotnej eksplozji niczego, tak w teorii nie-wybuchu wszystkie współczesne koty są dryfującą wstecz w czasie projekcją gigantycznej implozji braku kotów w naszym wymiarze. Nie-koty, którymi wypełniona jest przestrzeń wokół nas oddziałują na siebie słabymi siłami braku kotów, co prowadzi do przyciągania się ich z siłą podobną do grawitacji. I tak, jak Ziemia oddala się od Słońca z prędkością 2cm/rok, tak w okolicach naszego układu słonecznego gęstość braku kotów wzrasta równoważnie. Gdy nasz wszechświat rozpruje się wreszcie jak zjedzony przez mole sweter, gdy pękną już ostatnie nitki grawitacji, w tym samym momencie gęstość braku kotów przekroczy masę krytyczną prowadzącą do reakcji łańcuchowej i wspomnianej implozji. W przedstawionej teorii takie zagęszczenie braku kotów przenicuje nasz wszechświat na ,,lewą stronę'' i wszystko zacznie się od początku, z tym że po drugiej stronie przestrzeni, przy czym punktem symetrii będzie właśnie punkt w którym brak kotów osiągnie maksimum. Zatem - Big Bang, będący początkiem naszego wszechświata byłby jednocześnie końcem innego.
- Ale - zapyta ktoś - gdzież w końcu są koty?
Otóż koty zostają we wszechświecie który się właśnie rozpadł/zakląsł (zależnie od punktu widzenia). Gdybyż zaludniły (zakociły) wszechświat który właśnie powstał, nie byłby on zdolny do reinkarnacji na skutek bezkociej implozji. Zatem wg. teorii koty zamieszkują wszechświat paralelny do naszego, zaś to co odbieramy jako kot jest w istocie kota brakiem.

_-¯ Rozmyślając głębiej nad wspomnianym zagadnieniem doszedłem do zaskakujących wniosków, którymi się tu z Państwem podzielę:

_-¯ Koty, wg. przyjętych w różnych kulturach mitów czy wierzeń mają więcej niż jedno życie (u nas przyjęło się uważać, że owych żywotów jest dziewięć). Oznaczałoby to ni mniej ni więcej fakt, że wielokrotnie zdarzały się przypadki w których kot X, pozornie uśmiercony, pojawiał się w późniejszym okresie czasu w formie całkowicie wykluczającej wcześniejsze zejście. Teoria braku kotów w prosty sposób wyjaśnia to zjawisko brakiem kota właśnie. Materialne stworzenie można uśmiercić, niemożliwe jest to jednak w przypadku braku takiego stworzenia. Wielokroć wracałem nocą przez leśną głuszę, kiedy droga wypełniona była jedynie światłem reflektorów i brakiem pijanych rowerzystów (no, może prawie). Z tego co wiem ani jeden nieistniejący pijany rowerzysta nie ucierpiał spotkania z moim samochodem, choć - matematycznie rzecz biorąc - ,,skasowałem'' ich nieskończenie wielu.
- Czemu - zapyta ktoś - zatem nie ma wierzenia, że pijani rowerzyści mają dziewięć żyć?
Ano temu - odpowiadam - że nie ma równoległego do naszego wszechświata zamieszkałego przez pijanych rowerzystów! Zostało to matematycznie udowodnione przez prof. Bruderszafta w jego pracy pt. ,,O niemożności transformowania bicykli w przestrzeni n-wymiarowej''. Nie ma roweru - nie ma rowerzysty - nie ma wszechświata. Koniec, kropka.

_-¯ Następną rzeczą jest fakt, że koty są mocno nieciągłe w przestrzeni występowania kotów. Oczywiście - czasami wydają się być, szczególnie wtedy gdy są najedzone. Ale znajdźcie mi ciągłego kota w marcu, nawet najedzonego! Klasyczna mechanika nie potrafi wytłumaczyć faktu nieciągłości kotów. Teoria braku kotów - owszem, poprzez wprowadzenie dodatkowego zestawu wymiarów, lub - bardziej poprawnie - poprzez właściwą projekcję kotów, prowadzącą do powstania braku ich w naszej czasoprzestrzeni. Mniej więcej polega to na tym samym co przewidywany fenomen dziur robaczych (wormholes) naszego wszechświata. Brak kota po prostu nie musi przemieszczać się na naszym podwórku, wystarczy że przemieści się u siebie i dokona projekcji w nowym miejscu. Ot, i zagadka wyjaśniona, czemu mruczka którego zamknęliście na noc w toalecie nagle znajdujecie wylegującego się wygodnie na poduszce w waszej sypialni.

_-¯ Koty są nieliniowe. Kot który zje miskę chrupek jest zadowolony, ale kot który zje dwie miski chrupek nie jest dwa razy bardziej zadowolony. Co więcej - rzadko który kot zje trzy miski chrupek bez pewnych przykrych konsekwencji. Oprócz kotów nieliniowością wykazują się węże, lecz wynika to w prostej (sic!) linii (sic!) z ich budowy anatomicznej. Skąd zatem ta nieliniowość? Teoria braku kotów po raz kolejny sprawdza się tu doskonale, gdyż zakłada ona pewną funkcję alfa transformującą miskę chrupek z przestrzeni nie-kociej (naszej) do przestrzeni kociej (tej drugiej) do postaci braku miski chrupek. W skrócie (i gigantycznym uproszczeniu) wygląda to mniej-więcej tak, że kolejne miski chrupek ,,u nas'' są brakami kolejnych misek w przestrzeni kotów rzeczywistych, a każdy chyba zrozumie że ciężko być szczęśliwym jeżeli sprzed nosa znikają nam kolejne porcje posiłku.

_-¯ Koty są dyskretne. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zaprzeczy, że wie ile kiciusiów znajduje się w jego domostwie. Czy to będzie zero, czy jeden, czy dwanaście. Niemożliwe jest posiadanie dwóch i pół kota, prawda? Choć - może źle to ująłem. Koty są dyskretne, ale wprost przeciwnie, to znaczy że nie każdy właściciel kota posiada kota, ale że każdy kot posiada właściciela. Poza tym - czy ktoś kiedyś widział kota mielącego jęzorem na lewo i prawo? Nie. Buzia w ciup, język za zębami, istne sfinksy, doprawdy.

_-¯ Na koniec zostawiłem tzw. ,,kota Schrödingera'', choć zapewne po tej właściwej stronie materii byłoby to zagadnienie ,,schrödingera Kota''. Kot kwantowy, nie-żywy i nie-martwy aż do momentu ustalenia stanu poprzez proces obserwacji jest koronnym dowodem na niezwykłość kotów. Czy Schrödinger wybrał do swojego eksperymentu psa? Nie. Kanarka? Również nie. Złotą rybkę? Nie! - Dlaczego - zapyta ktoś - nie wybrał złotej rybki?
Otóż dlatego, że - jak udowodnił nieoceniony profesor Bruderszaft - złote rybki nie potrafią być kwantowe! Złota rybka, gdyby zdarzyło by się przejść jej w stan nieistnienia - zaraz podjęłaby interakcję z otaczającym ją światem, już to w postaci zapachu śniętej ryby, już to pływając do góry brzuchem. A czy martwy kot śmierdziałby rybą lub pływał do góry brzuchem? Nie! Oto odpowiedź. To samo dotyczy psów, kanarków i innych stworzeń, choć w ich wypadku dowód jest cokolwiek dłuższy i bardziej skomplikowany.

_-¯ I to chyba byłoby tyle. Przepraszam, ale mój brak kota domaga się, bym go nakarmił i wydrapał za uchem. Dobranoc.
 
 

Komentarze

2009-12-05 03:33:09 | 89.75.170.* | Prof. Blogomotive
Re: O kotach słów kilka [1]
Zgoda - teoria braku kotów trzyma się kupy. Mam jednak problem z empiryzacją
pewnego zdarzenia - a co, jeśli wrzucimy dwa koty do LHC i po uprzednim
rozpędzeniu, siekniemy je czołowo o siebie? Domysł nr 1: z kotów wylecą cząstki,
tzw. furballe - śliskie, namokłe i włochate. Domysł nr 2: zderzenie dwóch braków
(minusów) da nam plus, czyli kota. Prawdziwego, nie tam żadnego niekota czy
brakota. I co wtedy? Tu mi wiedzy i ecpieriensu braknie... skomentuj
2009-12-05 08:09:15 | 194.181.193.* | lurker
Obawiam się, że sam eksperyment mógłby być groźny w skutkach. W LHC krążą 2
wiązki cząstek (w tym przypadku niekotów). Każda wiązka to ponad 2800 pakietów,
każdy z nich składa się z 1,1x10^11 pojedynczych niekotów. Niekoty pędzą z
prędkością niemal 300.000 km/s. Brak energii generowany przez brak kotów w
momencie zderzenia jest ogromny. Tak jak normalna materia po osiągnięciu masy
krytycznej anihiluje przechodząc z bytu w niebyt, a uwalniając olbrzymie ilości
energii, tak w przypadku niekotów jest dokładnie odwrotnie. Brak energii
uderzenia ulega materializacji, a liczba zmaterializowanych kotów (już nie
niekotów!) odpowiada liczbie ich potencjałów (czyli niekotów) użytych w
eksperymencie. Liczby podałem na początku. Obawiam się więc, że taka ilość kotów
zmaterializowana nagle w niewielkiej objętości (w komorze reakcyjnej
akceleratora) zapadłaby się sobie tworząc osobliwość, która w przestrzeni
niekotów odpowiada fenomenowi czarnej dziury. Teoria przewiduje, że niekoty
schwytane w swoim wymiarze w pułapkę owej czarnej dziury pojawiałyby się niejako
po jej drugiej stronie (czyli w naszym wymiarze) jako koty realne. W krótkim
czasie nastąpiłoby lokalne przenicowanie wymiarów, na nasz wymiar nałożyłby się
wymiar niekotów, transformowany podczas przejścia do wymiaru kotów realnych.
Niebezpieczna to zabawa, skutki takiego przenicowania mogłyby na zawsze zmienić
znaną nam rzeczywistość. W kuluarach mówi się, o tajnym finansowaniu projektu LHC
przez wielkie koncerny produkujące kocią karmę. skomentuj
2009-12-05 10:20:42 | 77.65.36.* | miau
Re: O kotach słów kilka [1]
Po pierwsze apelowałbym jednak o większą dystynkcję (przez szacunek dla wielce
ważnego podmiotu) w nazewnictwie zderzaczy kotów, niech rozwinięcie skrótu LHC
zmieni się w LCC - Large Catron Collider. Koniec apelu - spocznij! Jestem
zwolennikiem teorii że, dobrze rozpędzony murczek (a właściwie dobrze rozpędzony
brak mruczka) posiada na tyle energii (zwłaszcza przy spowodowanej konsumpcją
trzeciej miski chrupek - dużej masie spoczynkowej), iż przy czołowym zderzeniu z
drugim brakmruczkiem jest w stanie wygenerować całą kaskadę kotów (brakotów),
łącznie z lwem, pumą, rysiem, panterą, ocelotem, tygrysem oraz całą rodziną mniej
lub bardziej egzotycznych brakotów oraz ich lustrzanych braci - kotów, które
anihilując ze sobą w oślepiającym błysku spowodują powstanie nowych pokoleń
brakotów czyli kotów - nie ważne. Najważniejsze zaś jest pytanie, czy pośród
całej tej menażerii rodzajów, kształtów, pasków, ciapek i kolorów powstanie
najważniejszy kot, trzymający to wszystko w za przeproszeniem - kupie - kot
higgsa. Jego brak, będzie poważną zagwozdką dla przyszłych pokoleń kociarzy i
może wpłynąć na całokształt teorii braku braku brakotów (celowe podwójne
zaprzeczenie). skomentuj
2009-12-05 11:11:41 | 62.108.172.* | bbla
Proszę nie mylic kota z brakotem (niekotem)! Istnienie kotów zostało potwierdzone
jedynie teoretycznie.
Trudno sobie wyobrazić co by się stało gdyby złączyć niekota z kotem! Energia
powstała w wyniku tego eksperymentu mogłaby zniszczyć cały wszechświat! skomentuj
2009-12-05 11:37:07 | 93.22.142.* | ffatman
Re: O kotach słów kilka [1]
Ale to wszystko jest tylko o kotach 1go rodzaju, których jest mniejszość, przy
najbliższym wywoływaniu duchów zasięgnę opinii Szredingera. skomentuj
2009-12-06 09:51:00 | 89.72.180.* | Julian Tuwim
O kocie (pastisz Leśmiana) [3]
Na płot, co własnym swoim płoctwem przerażony
Wyziorne szczerzy dziury w sen o niedopłocie,
Kot, kocurzak miauczurny, wlazł w psocie-łaskocie
I podwójnym niekotem ściga cień zielony.

A ty płotem, kociugo, chwiej,
A ty kotem, płociugo, hej!

Bezślepia, których nie ma, mrużąc w nieistowia
Wikłające się w platwie śpiewnego mruczywa,
Dziewczynę-rozbiodrzyne pod pierzynę wzywa
Na bezdosyt całunkow i męke ustowia.

A ty płotem, kociugo, chwiej,
A ty kotem, płociugo, hej! skomentuj
2009-12-06 11:29:08 | 194.187.53.* | Jacek A. R.
"Lataj kotem". Wybór pomysłów paradoksalnych dla uczniów szkół średnich. Zestawił
i złożył zespół pod kierownictwem A. Grucy, Niedoczekanie, 1974. Pozycja
wymieniona w bibliografii książki "Wstęp do imagineskopii", Śledź Otrembus
Podgrobelski, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1977, s. 167. skomentuj
2009-12-06 14:16:50 | 91.94.200.* | Pierre do Le Perra
@ffatman:
nawet nie sugeruj wrzucenia do LHC dwoch (nie)kotow Szredingera... skomentuj
2009-12-06 15:53:12 | 194.181.193.* | lurker
Re: O kotach słów kilka [3]
Analiza przypadku kota Schrödinger niesie ze sobą ciekawe wnioski. Po
umieszczeniu w zamkniętym pudełku kot staje się kotem potencjalnym. W zasadzie
nie ma tam ani kota rzeczywistego, ani niekota. Jest jedynie obszar
prawdopodobieństwa (coś na kształt paczki falowej) ograniczony objętością
pojemnika. Obszar ów jest de facto lokalną zmianą prawdopodobieństwa wystąpienia
w równym stopniu kota rzeczywistego jak i niekota.

Fakt wystąpienia w momencie obserwacji jednego z stanów kota nie ma jak
się błędnie uważa nic wspólnego z samym aktem obserwacji. Wynika on z
niestabilności samego kota oraz nagłym spadkiem owej niestabilności w momencie,
kiedy kot zorientuje się, że jest obserwowany. Jest to zatem akt woli kota a nie
skutek obserwacji sensu stricte.

Kot zamknięty w ciemnym, ciepłym i ciasnym pomieszczeniu (czyli w pudełku)
wprowadza się w stan fluktuacji, jest skrajnie niestabilny, nieustannie zmienia
swój stan między kotem a niekotem. Każdy, kto ma kota, zna zamiłowanie tych
stworzeń do pudełek i wie, w jaki błogostan zostaje wprowadzony kot czasie
przebywania w pudełku. Podobne stany można uzyskać również podczas głaskania kota
lub innej formy wprowadzania go w błogostan. Zadowolony kot zaczyna fluktuować
między stanami, co przez obserwatora odbierane jest jako mruczenie. W
rzeczywistości kot nie mruczy, efekt dźwiękowy spowodowany jest wzbudzeniem fali
akustycznej powstającej dzięki szeregom następujących po sobie przejść między
stanami.

W najlepszych ośrodkach naukowych prowadzone są badania nad kontrolowaną
stymulacją przyjemności kotów, co pozwoliłoby na sterowanie częstotliwością
fluktuacji i użycie kota jako przenośnego biogłośnika. Myśli się również o
zastosowaniach wojskowych. Grupa zdalnie sterowanych kotów mogłaby
niepostrzeżenie wkradać się na pozycje wroga i poprzez odpowiednią stymulację
fluktuować z częstotliwością umożliwiającą wykorzystanie ich w charakterze broni
sonicznej. skomentuj
2009-12-06 17:44:08 | 80.55.1.* | rysson
Re: O kotach słów kilka (kontynuacja poprzednich eksperymentów) [0]
No tak. Ja tu zajęty, nie odzywałem się przez czas jakiś, a tyle nowego
materiału. Najpierw przedstawię Wam notatki z poprzedniego wpisu, nie
uwzględniające jeszcze nowych teorii.

0.166) Po wielogodzinnych rozmyślaniach w końcu mnie olśniło, gdzie tkwił błąd.
Zwyczajnie pomyliłem 7ms buty z 7 milowymi! Trzeba była bardziej uważać na
φzyce. Ale nigdy nie byłem dobry z mianowników...
Odpowiednie buty wziąłem od [*miejsce na reklamę*]. Po koty wybrałem się na
naszych najlepszych firmowych koterów. Jeden z nich Winczi, już dawno obiecał, że
da.
[... ciach ... wieloakapitowe wodolejstwo nie na temat]
W końcu nadszedł ten moment. Wsadziłem kota w buty. Zrobił jeden krok, drugi...
Hmmm... Czy wspomniałem, że słabo uważałem na φzyce? Kot (leniwy) robi (jak
mu się zachce) jakiś jeden krok na ½ sekundy. Prędkość leniwego kota w
siedmiomilowych butach to 14 mil/s, czyli ponad 119 km/s (to był polski kot, choć
już bez obywatelstwa). Pewnie pamiętacie wyliczankę z przedszkola:
6 i pół wiorsty, kręcisz się bez końca
9 przekroczysz, masz odległość bezpieczną
prawie 14, nie zobaczysz słońca
106 już masz i opuszczasz Drogę Mleczną
No więc (nie zaczynamy zdania od „więc”, dlatego zacząłem od
„no”) kot poruszał się z prędkością 98 wiorst na sekundę i o mało nie
puścił naszej galaktyki. Na pewno by to zrobił, gdyby mieszkał gdzie indziej, ale
widzieliście kiedyś kota w próżni, który dobrowolnie rezygnuje z mleka?

0.250) Niezrażony niepowodzeniem, przyjmując z kamienną twarzą narzekania kolegi
na niewytłumaczalne zjawiska astronomiczne, przystąpiłem do kolejnego
eksperymentu. Aby nie zanudzać – zbudowałem naprędce grawilentar
(grawitacyjny spowalniacz). Po włożeniu kolejnego kota w buty [*rekalama*] i
uruchomieniu grawilentara okazało się, że można obalić teorię o 4-wymiarowej
reprezentacji wszystkich kotów. Mój przypadek wykazał, że koty mogą być także
2D.

0.333) Zmniejszyłem moc w grawilentarze (lampa się przepaliła). Trzeci kot
wystartował z kopyta. Po chwili widziałem go w półbutach na wschodniej granicy
– kłócił się z celnikiem. Potem znikł mi z oczu. W outternecie wyczytałem,
że w Japonii pojawił się znienacka kot w japonkach. Miauczał i domagał się
mleka.

Nasi klepacze kotów zdecydowanie odmówili mi dostarczenia dalszego materiału.
Ruszam w ślad za kotami eksperymentalnymi (nie licząc tego z dnia 0.250, bo jego
ślad jest równoważny z nim samym).

0.416) Wnioski.
@bba: Dalej utrzymuję, że koty nie są stabilne, ale...
@el toro: właśnie, rozpadają się _zawsze_ buty. Kot wychodzi bez szwanku
(pomijając tego z zepsutym grawilentarem)
• koty wykazują odchylenie wschodnie kończące się w Japonii. Potem ich lost
jest nieokreślony.
• następuję wzrost ciśnienia antybutowego (drugiego, nieszczęsnego, kota
musiałem przekupywać, trzeciego przekupywać, grozić, schlebiać, a i tak mam nową
szramę). Hipoteza – koty współdzielą doświadczenia.
• jak się chce obserwować koty w butach, to potem bolą nogi od łażenia za
nimi (dalsze wieści będę przesyłał pocztą).

Uwagi.
Daty są podawane tylko z dokładnością do trzeciego miejsca po przecinku (mimo, że
np. 2/12 jest ułamkiem niewymiernym). skomentuj
2009-12-06 20:48:37 | 80.55.1.* | rysson
Re: O kotach słów kilka [4]
Walizki spakowane, czas się odnieść do ostatnich wieści.

@chakier: Teoria ciekawa, ale wydaje się błędną. Z tym, że kotów nie ma w postaci
rzeczywistej zgodzić się mogę. Ale nie określiłbym tego jako nie-koty. Głoszenie
takich teorii może być niebezpieczne, jak dotrze na Eparydę i dojdzie do uszu
Globares. Zresztą oznaczałoby to wtórność kotów względem Opaków, a w to nie
uwierzę.

Czym innym jest anty-kot. Jak doskonałe przeciwieństwo kota może jednocześnie
nie-istnieć, ale jakże inaczej niż nie-kot. I proszę mi tu nie wmawiać, że
przeciwieństwem kota, to może być pies czy mysz. To są tylko namiastki. Takie
naprawdę idealne przeciwieństwo niczym się nie różni od oryginału! Proszę
spojrzeć na oś. Wystarczy wytężyć trochę wzrok a już dokładnie można zobaczyć +.
A teraz spójrzcie w drugą stronę. I co widać? Oczywiście -∞. Różni się
czymś w wyglądzie? Jeśli się tak niektórym zdaje, to niech idą lepiej do
okulisty, a tymczasem niech złapią tangesa (łapać przez rękawiczkę, bo czasem
kopie) i obrócą o 90°. I gdzie jest koniec?

Może być tak, że koty są urojone. Tłumaczyło by to wiele zjawisk, tj.:
• oscylacja falowa; w rzutowaniu może się to objawić jako falowa funkcja
prawdopodobieństwa, o której pisał luker (choć koty nie lubią być rzutowane);
• przenikanie przez ściany, przy przesunięciu fazowym ich płaszczyzny
zespolonej (choć koty zespalają się selektywnie);
• nieokreśloność stanu (co zademonstrował kot Schrödingera), co się objawia
rozmyciem składowej rzeczywistej (choć koty stanowczo nie lubią być myte);
• i wiele innych.

@luker: piszesz do rzeczy, ale w paru miejscach się mylisz. Opis fluktuacyjnego
rozkładu prawdopodobieństwa jest poprawny, ale nie opisuje on przejść między
kotem a nie-kotem, bo jak chakier wykazał, rzeczywistych kotów u nas nie ma.
Pojawią się dopiero po końcu znanego nam wszechświata. Śmiem twierdzić, że
obecnie mamy koty urojone, a fluktuacja dotyczy stopnia urojenia, na co mają
wpływ same zainteresowane (jak koty sobie coś uroją, to nie ma przebacz). Przy
czym ich dyskretny charakter ze 100% omija oś R (z jednym wyjątkiem¹).
Naiwnym jest twierdzić, że można użyć kotów w akcjach bojowych w opisany przez
Ciebie sposób. Po pierwsze byłoby to marnotrawstwo, bo sprzężenie fluktuacji fali
prawdopodobieństwa z foniczną jest rzędu 10⁻³, co nawet przy
wytrawnych mruczkach jest ciężkie wykorzystania, a już kuriozum jest
sformułowanie „grupa zdalnie sterowanych kotów”. Raz, że grupy nie są
naturalnym stanem kotów (oddziaływania słabe są niwelowane przez silne i ostre),
to sterowanie kota już między bajki można włożyć.
Potencjalnie bojowo można by użyć fakt nieciągłego pola urojenia, przez co może
ono zahaczać o przedmioty z otoczenia kota (np. włóczkę), tylko nie mam pojęcia
jak namówić te jstoty² do współpracy.

@Prof. Blogomotive: Z całym szacunkiem, zderzenie kotów może rozrzucić cząstki po
całej przestrzeni urojonej, dzięki czemu jeszcze istniejemy. Ale zawsze może się
zdarzyć (zderzyć) przypadek, że powstanie para kot - idealny anty-kot, a wtedy
konsekwencje opisał dokładnie Pan lurker (z poprawką z nie-kotów, na koty
urojone).

@miau: Nie chciałbym być gołosłowny, ale snując rozważania pokuszę się o
stwierdzenie, że Kot Higgs (to on pozwolił przybrać taki miano Piotrowi) istniał
naprawdę i wygenerował wszystkie koty z poprzedniego wszechświata. Następny
będzie w kol
ejnym wszechświecie, więc jeśli by się udało go uzyskać w akceleratorze, to
oznaczałoby... dla kotów początek, ale dla nas...

@chakier: Nie chcąc wchodzić w kompetencje prof. Bruderszafta, będąc uprzejmym
zamilknę. Zapytam się dlaczego nie zasięgnąłeś opinii najznakomitszego uczonego
Szanownego Profesora Wielomysła?!


Udaję się w podróż. Będę Wam przesyłał moje spostrzeżenia.
Pozdrawiam.
rysson


1) wyjątek stanowią okresowo nieregularne (najczęściej w marcu) przechodzenie
przez punkt -1+0j pary kotów, w wyniku czego powstaje generator kotów; jest to
też jedyny przypadek wystąpienia quazi-nie-kota
2) jstota – istota ze składową urojoną j skomentuj
2009-12-06 21:08:52 | 80.55.1.* | rysson
Na odchodnym jeszcze dodam, że teoretycy mogą zacząć modelować koty. Specjalnie
na potrzeby tej dyskusji pewna firma wypuściła poprawkę do swojej biblioteki, aby
lepiej się modelowały nie/anty/j-koty
(http://doc.trolltech.com/4.6/qvector4d.html). skomentuj
2009-12-06 23:56:58 | 194.181.193.* | lurker
@ rysson:

Pouczający wkład w dyskusję, niemniej niektóre teorie nie do końca trafne i
rozmijające się z obserwacjami.

Zgadzam się co do nomenklatury, "niekot" nie oznacza przecież odwrotności kota,
ale jedynie coś, co kotem ewidentnie nie jest. Nazwa "anty-kot" też nie jest zbyt
trafiona, gdyż może określać kogoś nieprzychylnie nastawionego do kotów, poza tym
niesmacznie dryfuje w kierunku antrykota. Jestem mimo to za przyjęcie takiej
właśnie nazwy, gdyż jej źródłosłów wypływa z głębokich tradycji nomenklatury
naukowej i jest wystarczająco czytelny mimo swoich wad.

Nie zgadzam się natomiast zdecydowanie z niemożnością użycia kotów jako zdalnie
sterowanej broni sonicznej. Wręcz przeciwnie, koty idealnie się do tego nadają.
Postaram się przybliżyć technologię ich wykorzystania, co mam nadzieję przyczyni
się do zrewidowania Twoich błędnych zapatrywań.

Po pierwsze, rozwiązanie problemu sprzężenia funkcji falowej z akustyczną jest
dziecinnie proste. Broń soniczna oparta na tym pomyśle nie ma za zadanie
generowania bardo silnego sygnały. Wręcz przeciwnie. Dźwięk może być bardzo
delikatny, wręcz prawie niesłyszalny. Cała tajemnica polega na tym, żeby
zsynchronizować częstotliwość fali z częstotliwością rezonansu odpowiednich
narządów wewnętrznych przeciwnika. Nie chodzi tu oczywiście o niszczący tkanki
rezonans uzyskiwany po przekroczeniu bariery 160 dB, lecz subtelne, ale
natychmiastowe pobudzenie organizmu do w miarę naturalnej (a nawet nadnaturalnej)
reakcji w granicach zdrowej fizjologii. Zapewniam, że wprawienie w rezonans jelit
grubych kilku korpusów wojska jednocześnie celem spowodowania spontanicznego i
niepowstrzymanego wypróżnienia może wprowadzić straszliwy chaos w szeregach nawet
najlepiej wyszkolonego wojska.

Druga sprawa, to określenie "grupa kotów". Nie jest ono przypadkowe, bo właśnie
grup używa się w celach bojowych. Naturalna tendencja kotów do tworzenia luźnych
stad (tzw. slack flock), jest często błędnie postrzegana jako skłonność do życia
w samotności. Błąd ten był udziałem wielu badaczy, nie dziwię się więc zbytnio,
że pojawił się również w Twojej wypowiedzi. Luźne stado jest idealnym modelem,
zapewniającym dobre, równomierne i idealne ekonomicznie pokrycie pola działań
bojowych. Wiadomo, że granice pola oddziaływania kota wyznacza się poprzez
znalezienie geometrycznego środka odległości między swobodnie oddziałującymi na
siebie dwoma kotami, przy czym koty powinny zbliżać się do siebie, a pomiaru
należy dokonać w momencie ich zatrzymania lub kiedy zaczną okazywać oznaki
silnych emocji. Te same reguły obowiązują w mechanice tworzenia się stada, łatwo
więc wywnioskować, że ofiara ataku kotami sonicznymi będzie uwikłana w
skomplikowaną siatkę wzajemnych oddziaływań i zawsze będzie się znajdować w polu
rażenia przynajmniej jednego kota.

Kolejna sprawa, to sposób sterowania. Otóż katami steruje się niezwykle łatwo.
Koty naprowadza się za pomocą lasera. Każdy kto miał kota i bawił się z nim
wskaźnikiem laserowy, wie doskonale, jak kot reaguje na poruszającą się czerwoną
plamkę. Zapewniam, że tym sposobem można kota łatwo i precyzyjnie naprowadzić na
cel. skomentuj
2009-12-07 10:02:19 | 193.41.230.* | Pierre do Le Perra
@lurker: ej, ale tym wojskowym wroze rychle fiasko - nie da sie kota sterowac,
nie mowiac juz o 'zdalnie' :)
moze Ci sie najwyzej wydawac, o ile kotu sie chcialo az tak symulowac, lub Twoimi
zmyslami kierowac,
ale to szczegol: chce zwrocic uwage, na brak uwzlgednienia w analizie, ze w
eksperymencie S. kot mial dwa stany - zywy/martwy,
pomijam kwestie emitowania fal dzwiekowych dzieki przechodzeniu pomiedzy stanami,
ale mowiles o stanie kot/niekot, a to nie to samo,
teoria niekotow, tlumaczy nie przechodzenie miedzy stanami, tylko sposob w jaki
kot przechodzi, a stany Ci sie zupelnie pomieszaly...

natomiast watkiem ktory po prostu az strach analizowac, jest kwestia umieszczenia
dwoch kotow S. w zderzaczu...
pomijajac mozliwe warianty (umieszczamy kota razem z pudelkiem, lub bez) istotne
moze byc w jakim stanie kot jest w momencie zderzenia i jak sie to ma do stanu
drugiego kota, oraz czy drugi kot, nie jest tym samym kotem w drugim stanie, co w
swietle teorii przestrzeni kotowej jest przeciez mozliwe skomentuj
2009-12-07 12:49:31 | 194.181.193.* | lurker
Dla niedowiarków, film prezentujący wczesną fazę eksperymentów z kotem bojowym
naprowadzanym laserem.

https://www.youtube.com/watch?v=SYytAiGWR98 skomentuj
2009-12-07 15:36:27 | 193.41.230.* | Pierre do Le Perra
ja tu widze tylko wlasciciela, sterowanego przez kota... no przeciez gdyby nie
ten kot, to zaden normalny czlowiek, nie bawilby sie laserem w ten sposob, nie
zuzywalby kamery wideo na jakies banialuki, nie czolgalby sie przy dywanie, zeby
nagrac czerwona plamke - bo i po co? :) skomentuj
2009-12-12 02:20:37 | 78.8.129.* | iona_bez-hasla
Przy pobieżnym omówieniu tego i owego wedle Śledzia Otrębusa nie przystoi
przeoczyć dzieła Wacława Mejbauma "Świnia na sośnie". Geniusz ten mówi nam
wprost: "Por jest tworem bezspornym". Z tego wynika, że bezspornym jest istnienie
kotów, tarzających się w porach. Niszczących pory doszczętnie. Szczątki porów,
nieistniejące, rzecz jasna, są najlepszym dowodem na istnienie kota "in sich". skomentuj
2009-12-12 15:47:19 | 83.29.110.* | nagato
Panie chaker błagam pana zostałem okradziony z konta e mile rynqu@tlen.pl
Prosze niech pan je odzyska bede pardzo wdzeczny prosze o przesłanie hasła na nr
gg 17360740 skomentuj
2009-12-15 16:17:36 | 62.121.114.* | Noqqa
Re: O kotach słów kilka [1]
Chakier - to kiedy ten, tego... no... wpis! No będzie czy nie będzie i czemu
jeszcze go nie ma!? skomentuj
2009-12-15 20:06:41 | *.*.*.* | chakier
Mam chore oczy i lekarz zabronił mi patrzeć się w ekran komputera, zaś w
rękawicach (zima!) ciężko mi bity wymacywać bezpośrednio na łączu. skomentuj
2009-12-15 23:07:30 | 79.186.103.* | Vibo
Re: O kotach słów kilka [0]
Kiedy wyruszasz znowu podbijać sieci? skomentuj
2009-12-16 21:42:10 | 80.55.1.* | rysson
Witam po przerwie. Jak wspominałem jestem w podróży. Pomijając wstępną podróż
taksuwką¹ resztę dystansu przebyłem w ba
rdziej tradycyjny sposób, o którym napiszę w następnym liście. Komunikacja idzie
dość wolna, bo mam ogromne straty pak
ietów, ze względu na mroźną pogodę².

Nawiązując do tematu. Szanowny Panie lurker (przepraszam za literówki, chochlik
zjadł; w odwecie wyłapałem je i przygotowałem gulasz), proszę mi wybaczyć
zaślepienie. Nie przyszło mi do głowy, że grupa nie musi być regularna, a wręcz
pr
zeciwnie, może być stochastyczna. To zapewne przez to skojarzenie z butami
(konkretniej z trepami).

Rzeczywiście, to wiele by wyjaśniało. Może probabilistyczny rozpad kotów
uwidacznia się w zmianach struktury grupy kot
ów a nie w samym kocie! To by wiele wyjaśniało. Przyznam się ze wstydem, że
skupiony na anty-kocie nie dostrzegałem je
go otoczenia.

Tak samo wyjaśnienie subtelności sprzężenia funkcji falowej z soniczną brzmi
przekonująco. Widzę, że spadłem w koleiny
schematycznego ujęcia. Zwiększę czujność w następnych badaniach.

Tylko ze sterowaniem nie mogę się zgodzić. Teza Szacownego Pierre do Le Perra
jest tutaj oczywista. Dzisiaj widziałem
jeszcze ciekawszy eksperyment. Ukryty kot (może silnie urojony) tak wysterował
człowiekiem, że ten machał naprowadzaczem laserowym, za który biegał nowy york!
Niestety nie zdążyłem tego uwiecznić, bo kot mijając błyskawicznie przez oś
rzeczywistą odwrócił uwagę psa, aby ten za nim pognał. Obawiam, że psina
zapędziła się w ujemne zespolone i już jej nie
zobaczymy.

Pozdrowienia z podróży.
robson


¹) tak-suwka jest wyraża pozytywny stosunek do świata jaki miałem owego
dnia; gdybym był nastawiony negatywnie, użyłbym nie-suwki.
²) Zastosowałem RFC2549. Nośniki pakietów padają jak muchy. skomentuj
2009-12-17 11:55:03 | 193.41.230.* | Pierre do Le Perra
@rysson & lurker:
A mnie tymczasem, podczas czytania emecjonujacej relacji ryssona, naszly
watpliwosci. Wspomnienie o anty-kocie uzmyslowilo mi istnienie potencjalnej
sytuacji, w ktorej to moglismy sie znalezc zapedzeni w kozi rog przez ktoregos
przebieglego kota. Dyskutujemy bowiem nad, w sumie posledniej klasy problemem,
czy mamy do czynienia z anty-kotem, nie-kotem, czy jakas inna postacia projekcji
stanu kota wlasciwego na nasza przestrzen, a ten ladaco tymczasem wyzera nam z
lodowki antry-kota... skomentuj
2009-12-18 23:57:07 | 194.181.193.* | lurker
Re: O kotach słów kilka [3]
Przyszła mi do głowy pewna niepokojąca myśl. Nasunęło mi się mianowicie pytanie,
dotyczące eksperymentu Schrödingera. Jak wiadomo, zakłada ona ustalenie stanu
rzeczywistości poprzez akt obserwacji. Pytanie natomiast brzmi: kto jest
obserwatorem? Eksperymentator, czy kot? skomentuj
2009-12-19 14:40:54 | 78.8.116.* | Pierre do Le Perra
@luker: Na Twoje pytania odpowiedź jest dość prosta akurat: eksperymentator bez
wątpienia jest obserwatorem.
Właściwe pytanie jednak jest inne: czy eksperymentator (Schroedinger) nie jest
jednocześnie elementem eksperymenty przeprowadzonego przez jego kota. A po
zastanowieniu możemy dojść do wniosku, że jest to pytanie retoryczne. Dobrze może
to zilustrować puenta żartu o inżynierze, fizyku i matematyku, którzy mieli za
pomocą linki wyznaczyć jak największą powierzchnię - w którym to matematyk
zdefiniował, że zewnętrze jest w środku...
Po namyśle: z trwogą pomyślałem, że na dodatek ten kot mógł być matematykiem... skomentuj
2010-07-01 15:02:12 | 193.41.230.* | Pierre do Le Perra
No i jakiś kot niefrasobliwe pozwolił się sfilmować w akcji udowadniającej kocią
dualną naturę kwantową:
http://www.funvid.eu/index.php?page=videos§ion=view&vid_id=104139 skomentuj
2011-12-22 08:10:56 | 89.69.164.* | lady gaga love
hej tu pisze lady gaga zadawajcie do mnie pytania skomentuj
 


Najnowsze komentarze
 
2016-03-27 11:01
loan offer do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzień, Jestem MR larryt, prywatnej pożyczki Pożyczkodawca oraz współpracy finansowej[...]
 
2016-03-12 03:02
Pani Tamara Tita do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć, Nadchodzi Affordable kredytu, która zmieni twoje życie na zawsze, jestem Pani Tamara[...]
 
2016-03-11 18:49
Josephine Halalilo do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć wszystkim, Gorąco polecam to wspaniałe świadectwo, że w moim życiu trzymałem miłości[...]
 
2016-02-23 21:39
pharoah do wpisu:
Wybory coraz bliżej...
Charyzjuszu! Na święte Kontinuum i Infundybułę Chronosynklastyczną - powiadam Ci: Wróć!
 
2016-02-23 18:03
janrski do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
HEJ POMOZESZ MI SIE WŁAMAC NA KONTO MOJEJ ZONY??MA TROJE DZIECI OD 10LAT DO 4 LAT MOGE JEJ[...]
 
2016-02-09 00:03
vektra es a do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Użytkownicy, chcielibyśmy odnieść się do poruszanych na tej stronie kwestii jak i[...]
 
2016-02-04 02:07
Pani maris smith do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Zeznania w sprawie jak mam pożyczkę zmienić życie mojej rodziny Nazywam się Babara Curtney.[...]
 
2016-01-18 21:36
jolasia do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam czy ktoś by mógł włamać mi się na konto?
 



 
Chakier, Charyzjusz. Q2hhcnl6anVzeiBDaGFraWVyCg== chakier[at]vp.pl