Archiwum
czyli czego się możecie ode mnie nauczyć
Kryptokot 2008-10-27 23:27
 Oceń wpis
   
_-¯ Już dawno chciałem podzielić się z Państwem moimi spostrzeżeniami dotyczącymi wykorzystania kotów w kryptografii i nareszcie nadszedł stosowny moment. Tym bardziej stosowny, że właśnie dobiegł końca odbywające się w czeskiej Pradze Chakiers' Crypto Contest, zaś główną nagrodę - dwadzieścia pięć tysięcy euro za złamanie 128 bitowego szyfru AES-ECB zgarnęła nikomu bliżej nieznana trzynastolatka z Finlandii, Tove Jansson. Znalezienie właściwego klucza zajęło małej Tove niespełna kwadrans, to jest czas w którym pozostali zawodnicy nawet nie zdążyli dobrze rozpakować swoich archiwów z pre-hashowanymi słownikami czy tablicami tęczowymi. Oprócz nagrody nastoletni geniusz... nastoletnia geniuszka... młoda Finka dostała zaproszenie do Massachusetts Institute of Technology, gdzie przyznano jej stypendium naukowe.

_-¯ Co to ma wspólnego z kryptokotami? Ano, ma. I to dużo.

_-¯ Otóż, zgodnie z regulaminem, każdy ze zwycięzców Chakiers' Crypto Contest musi zaprezentować i objaśnić pozostałym uczestnikom (oraz jury) algorytm którym się posłużył. Tak też się stało po zwycięstwie Tove Jansson. Ku zdumieniu wszystkich zebranych tak spektakularny sukces w łamaniu kluczy kryptograficznych został osiągnięty dzięki... kotu. I to nie jakiemuś kotu z wysokiej półki, ale pospolitemu dachowcowi o imieniu Olaf.

_-¯ Tove wpadła na pomysł wykorzystania kota w momencie, gdy przyłapała Olafa na rozwiązywaniu sudoku, w wersji zaawansowanej. Choć może termin ,,rozwiązywanie'' jest nieco na wyrost. Olaf wypełniał wszystkie kratki niemal maszynowo, sprawiając - dla postronnego obserwatora - wrażenie, że po prostu ostrzy sobie pazurki na gazecie. Gdy Tove jednak zanalizowała pozostałe strzępy czasopisma, okazało się że w każdej kratce jest dokładnie tyle śladów pazurów, ile potrzeba do rozwiązania. Znając zatem potencjał kota nastolatka przystąpiła do przystosowywania go do konkursu, co stanowiło główną trudność. Koty bowiem, jak wszystkie inteligentne stworzenia, przed przystąpieniem do wykonywania jakiegokolwiek zadania przeprowadzają wpierw analizę zysków i strat dotyczących zarówno wykonania jak i niewykonania polecenia. Odwrotnie niż psy - które tak wysokiej inteligencji nie mają i wykonają każde, najgłupsze nawet polecenie - koty najpierw się nad nim zastanowią. Tove przyznała, że musiała Olafowi obiecać naprawdę wiele puszek tuńczyka w zamian za to, by zgodził się z nią jechać na konkurs i rozwiązać zadanie.
Jurorów początkowo zastanowiła ogromna matematyczna sprawność kociego umysłu. Pojawiły się nawet głosy, że kot stanowi tylko rodzaj neuroprzekaźnika między Tove a jakimś superkomputerem umieszczonym w Langley. Jednak, gdy się nad tym choć trochę zastanowić - wniosek, że koty posiadają umysł o ogromnym potencjale - nasuwa się sam.
1. Koty zawsze spadają na cztery łapy. Nie potrafi tego nawet najlepszy superkomputer. Kiedyś, będąc w jednym z laboratoriów IBM, chciałem sprawdzić jak zachowa się najtęższy na te czasy Deep Blue. I co? I rozwalił się w kawałki.
2. Koty potrafią chodzić po płocie. Co więcej - potrafią na taki płot wskoczyć ,,z miejsca''. Do złapania równowagi nie potrzebują żadnego machania łapami - one po prostu wiedzą jak umieścić środek ciężkości.
3. Koty mają dziewięć żyć. Oznacza to ni-mniej ni-więcej tylko tyle, że fabrycznie nowy kot przetwarza zadania jednocześnie w tym układzie przestrzennym, i jeszcze w ośmiu pozostałych.

_-¯ Zachęcony sukcesami Tove wykonałem kilka testów na moim domowym kocie, a właściwie kocicy - Klarze. Zadanie o podobnym stopniu komplikacji co konkursowe - 128 bitowy szyfr AES - złamała w 20 minut. Gorzej niż Olaf, ale chyba po prostu szybciej jej się nie chciało....

bruteforcecat

Na zdjęciu: Olaf w trakcie pokonkursowej demonstracji dotyczącej ataku na systemy *BSD
 
 Oceń wpis
   
_-¯ Aaaaaa! - usłyszałem rozdzierający krzyk w dużym pokoju. Rozejrzałem się skonsternowany, i dopiero po chwili zrozumiałem - to krzyczałem ja sam po obejrzeniu najnowszej porcji doniesień z rynków finansowych. Na ekranie mojego telewizora grzecznie spokojni dziennikarze tłumaczyli właśnie, że 50% zarobionych przez OFE pieniędzy przed chwilą zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Niewyjaśnionych dla jednego z panów, który teraz winien jest drugiemu panu centa. Ale póki co mu go nie dał.

_-¯ Tymczasem, zwabiona (?) moim potępieńczym jękiem do pokoju wparowała Misia. Przez chwilę patrzyła na mnie, a właściwie na garście włosów które darłem z głowy. Włosy, nim upadły na podłogę, siwiały - gdyż nie zdążyły zrobić tego na mojej głowie. A zgryzota była na tyle poważna, że osiwieć co najmniej wypadało.
- Co robisz? - spytała retorycznie, gdyż dobrze widziała co robię.
- Aaaaaa! - odparłem.
- Tylko tyle?
Zamyśliłem się na chwilę, po czym dodałem:
- Aa! A? - ruchem głowy wskazałem ekran.
Misia spojrzała w telewizor, po czym wzruszyła ramionami.
- Ech, Charyzjusz. Wciąż masz te koszmary? Przecież żyjemy w wolnym kraju. Państwo nie zarządza naszymi pieniędzmi! Nie zmusza nas do lokowania oszczędności w tę czy inną instytucję finansową! Już w zeszłym roku wycofałam wszystkie pieniądze przeznaczone na nasze emerytury z funduszy akcyjnych i przeniosłam je na fundusze pieniężne, bądź na lokaty. Nie straciliśmy ani złotówki!
Spojrzałem na nią szeroko otwartymi oczyma. Albo oczami. Albo jednym i drugim.
- Ale OFE? - zawiesiłem głos.
Misia westchnęła, jakby tłumaczyła dziecku po raz n-ty oczywistą oczywistość.
- Przecież tłumaczę Ci po raz n-ty. Państwo kiedyś zmuszało do płacenia na ZUS oraz, dodatkowo, na OFE. Od kiedy jest wolność możemy sami, SAMI! zarządzać naszymi pieniędzmi. Dlatego nasza przyszłość jest w naszych rękach. Czy to nie wspaniałe? Uśmiechnąłem się. Początkowo słabo, potem mocniej. Poczułem, że mój oddech wyrównuje się. Rzeczywiście - zapomniałem. Spanikowałem.
Odetchnąłem głębiej.

Fantastycznie było poczuć, że jest się kowalem własnego losu!

_-¯ Aaaaaa! - obudził mnie głośny krzyk w środku nocy. Usiadłem na łóżku.
Obok siedziała Misia, patrząc przed siebie, w szarą czerń przedświtu. Dotknąłem jej ramienia.
- Co jest?
- Ech... Nic. Miałam zły sen.
- Jaki? - zainteresowałem się.
- Taki, że nie mogliśmy kupić mieszkania dzieciom, bo musieliśmy płacić haracz bandytom.
Chciałem się roześmiać, ale zamiast tego przytuliłem ją mocno.
- Nie martw się. Przecież żyjemy w wolnym kraju...
 
 Oceń wpis
   

_-¯ Któż z nas w dzieciństwie nie lubił bawić się balonami? Niektórym, szczególnie czytelnikom z chromosomem Y, słabość do balonów została nawet po wejściu w dojrzałość (a w wielu przypadkach wręcz się wzmogła). Temat fajnych balonów poruszałem do tej pory dwukrotnie, we wpisach Fajne balony oraz Fajne balony. Dwa.. I wszystko zapewne skończyłoby się na tym, gdyby nie osobnik w środowiskach chakierskich znany jako Dyrygent, który - gdy zajęty byłem walką o moje $7 milionów - podesłał mi interesujący link...
Panie i Panowie: oto Fajne balony, odsłona trzecia.

_-¯ Kto nie przejdzie wszystkich leveli na hardzie do weekendu, ten gapa!

 
$$$: Koniec zabawy 2008-10-17 21:43
 Oceń wpis
   
_-¯ No i sprawy dobiegły szczęśliwego końca. Właśnie oczekuję na pana Franklina Ebomah, który zgodnie z zapowiedzią Oceanic Firma Van Financin ma jutro wylądować na lotnisku Bemowo, z czekiem na kwotę $7 milionów. Długo to trwało, mnóstwo zdrowia kosztowało mnie i jeszcze kilka osób, ale w końcu się udało!

_-¯ Jak zapewne Państwo pamiętają ostatni wpis zakończył się w momencie, gdy umawiałem się na sposób przekazu pieniędzy. Z jakichś powodów mój pomysł przelewu na rachunek bankowy nie spotkał się ze zrozumieniem. Na wiadomość o tym, że w okolicy w której mieszkam nie ma oddziałów Western Union fachowcy z Oceanic Firma Van Financin znaleźli mi najbliższe memu miejscu pracy oddziały banków w których można było dokonać transferu Money Gram:
In regards to your last message. If WROCLAW ARIPORT is close to you then we can come to Wroclaw. We want to make your delivery before the weekend.

Meanwhile, about the payment. Since, you do not have western union in your city. We have decided you should use Money Gram Transfer because it is faster like western union. Using a bank account at this moment will slow the delivery process.

So below are Money Gram Agent Locations near your work address:
Bank Pekao f1
Address: olsztynska 15 a
Gizycko 11-500
Telephone: +48874293651
Working: Mon-Fri

Bank Pekao sa
Address: dabrowskiego 12
Gizycko 11-500
Telephone: +48874295800
Working: Mon-Fri

Go to any of the office above and ask them you want to send an amount of money to Netherlands using Money Gram.
Udałem się zatem do wskazanych oddziałów ze szczerym zamiarem przekazania pieniędzy. Niestety, jak pech, to pech. Nie udało mi się! Bankowe komputery z uporem maniaka torpedowały moje próby. Na szczęście (dzięki, Noqqa) przypomniałem sobie o mojej byłej dziewczynie w Londynie. Zaproponowałem, że to ona sfinalizuje transakcję. Help!
They didn't allow me to send the monye! They said something about their computer system refusing the name Frnaklin Ebomah and they got rejections from the other computer system in the other bank! Curse them!
Is theere any other possibility to send money? Do I have to do it presonally? I have girlfriend in London, could she transfer the money (on behalf of me) to you? Or is it a security risk, that murderers of Mr Chico Stevens could trace such transactions, since she is in London? I won't tell her anything about the whole case.
Moja prośba spotkała się z profesjonalnym zrozumieniem. Zgodzono się na przesłanie pieniędzy z Londynu, choć obawiałem się że taka transakcja może zostać wyśledzona przez tych złych facetów, którzy załatwili pana Chico Stevensa. Dear Charyzjusz Chakier,

We do not understand why the Bank refused to send the money to our account manager Franklin Ebomah. But what you are to do now is inform your girlfriend in london to help you send the money through western union.
Hurra! Skontaktowałem się z moją (byłą) dziewczyną, przekazałem jej pieniądze na transfer i spokojnie czekałem. Zaraz! Przecież właśnie wyruszałem z Wrocławia do Warszawy i zapomniałem o tym poinformować! Szybko skrobnąłem e-mail, dzieląc się w nim również moimi przemyśleniami na temat jednego z przewoźników. Hello once again.
I nearly forgot to inform you that now I'm in Warsaw, not near Wrocław. The airport in Warsaw is called ,,Okęcie'', so if you'd be booking flight for Mr Marc Thompson, book one to Okęcie Airport/Warsaw.

One more thing - don't use XXXXXXX. They lost my luggage twice.
Zdążyłem. Nie wysłali pana Thompsona do Wrocławia, obiecali wysłać do Warszawy. Przestrzegli go też przed używaniem linii XXXXXXX. Thank you for the information. We will schedule Mr. Thompson's flight to Warsaw International Airport (Warszawa-Okęcie station Poland)

Mr. Thompson, travels alot and we will inform him not to use the XXXXXXX as you have said.
Niestety, ma dziewczyna Katarzyna bardzo się grzebała z przekazaniem pieniędzy. Na drugi dzień otrzymałem lekkie ponaglenie. Dear Charyzjusz Chakier,

We waited to hear from you today but we heard nothing from you. The delivery of your consignment is taking longer than expected.

There are western union and money gram offices in Wasaw, so if you girlfriend is not able to send it. You can send the money from Warsaw because I am aware that you are in Warsaw now. Please do get back to us immediately.
Szybko wyjaśniłem sytuację. Mianowicie Katarzyna zgodziła się przesłać kasę, ale nie swoją, tylko moją. Czyli najpierw ja musiałem jej wysłać ~$3800, żeby ona mogła je przekazać dalej. W banku byłem wieczorem, pieniądze poszły zatem dopiero nazajutrz, a ona sprawdzała w południe i jeszcze ich nie było. Na pewno będą następnego dnia! Hello!
Katarzyna has informed me that she didn't get the money yet (she was in bank at 5 p.m.). I checked this in bank and they informed me that abroad transfers take usually 24h, and because I sent the money yesterday's evening (at 8 p.m.) - the money SHOULD (the stressed it) be today's evening (at 8 p.m.) on Katarzyna's account. She promised me to do the payment tomorrow's morning and send you the details on behalf of me.
I rzeczywiście! Następnego dnia Kasia wykonała płatność. Oto przesłana do mnie kopia listu ze szczegółami: Money Gram Transfer Order details:

Receiver:
First name: Franklin
Last name: Ebomah
Address: Atoomweg 35 Hoornh NH 1627 LE,Amsterdam, The Netherlands

Sender:
First name: Catherine
Last name: XXXXXXX
Country: United Kingdom, London
Amount: 2152.67 GBP
MGRN: 21080922
--
On behalf of: Charyzjusz Chakier
--

--
McKenzie LRP
Catherine XXXXXXX, Financial Director
XXX Dundas St. Box XXXX Station B
London, ON
N6A XXX
Phone: (519) XXX-XXXX
Zwróciliście uwagę na stopkę? Financial Director! Nie w kij dmuchał. Jednak do tej pory nie wyjaśniła mi, czemu korzysta z Hotmaila ;)
Informacja o przesyłce spotkała się z ciepłym przyjęciem. Dear Charyzjusz Chakier,

Good Morning to you. We have received the payment details from your girlfriend this morning.

We will let you know as soon as we pickup the payment from money gram. We will schedule Mr. Thompson's flight immediately to depart for Poland tomorrow.

Expect to hear from us again soon. Have a nice day.
Niestety, po kilku godzinach dostałem nowy list. Cały pisany boldem, z tytułem ,,Urgent!''. Dear Charyzjusz Chakier,

This is to inform you that the payment that was sent by Catherine XXXXXXX was not correct. Money Gram told our account officer Mr. Franklin Ebomah that the Reference Number (21080922) is invalid.

We have tried to write her e-mail message to inform her about it, so that she can confirm the payment reference number again or send us the scanned copy of the money gram payment slip or fax it to us but we have not heard from her.

Therefore, we will like you to call her and confirm the Reference number and have her fax the payment slip to us or send to us via e-mail attachment.

We hope to hear from you soon.
No niech to! A wszystko było już na najlepszej drodze! Próbowałem skontaktować się z Katarzyną, jednak jej telefon milczał. Czyżby dopadli ją zabójcy Chico Stevensa? Zacząłem się bać. Swoje obawy przekazałem w liście: What?
Katarzyna sent me the payment details and everything looks correct here. Do you checked it carefully? Is it possible that the transfer details were lost in the system or rejected? Maybe that was the same thing that happened to me when I tried to send the money?

I just tried to phone her and have left the memo on the answering machine to contact me as quick as she can. I shouldn't engage her in the whole case, I worry about her.

I'll notify you as soon as I get in contact with her.
Wkrótce dostałem odpowiedź. Pan Brayn Richards starał się mnie uspokoić. Jednocześnie dyskretnie przypomniał o konieczności przesłania przez Katarzynę skanu blankietu przelewu. As we have told you in our previous message. Our Staff went to Money Gram but the payment was invalid, the reference number is not correct. So, contact her to send us the scanned copy of the payment slip via e-mail attachment or fax.

We also do not want her to get involve in this. Maybe there is a mistake somewhere with the Reference Number, so we will confirm it when she sends us the payment slip. So please do act fast. We will wait for the slip.
W końcu Kasia odezwała się. Okazało się, że po prostu była bardzo zapracowana. Delikatnie acz stanowczo poprosiła panów z Oceanic Firma Van Financin o okazywaniw większej cierpliwości. Przesłała też skan blankietu płatności! A przy okazji - nie zgadną Państwo - Kasia rąbnęła się przy jednej cyfrze i przedyktowała 7 jako 1. Ech... nie dziwić się, że teraz krach w gospodarce, skoro takich ludzi zatrudniają na stanowiskach Financial Directora ;) Dear Sir,

First - please, excuse me for not responding immediately, but what I do now is not my duty, so I have to do it in my spare time, and as a businesswoman I am quite busy.

Second - as I re-examined payment slip I have notified that probably I misread digit 7 as 1, so the correct MGRN number should be 27080922.

I also attach the scan of the slip. Hope this helps.
scan-0001
I wszystko wydawałoby się, jest na dobrej drodze, kiedy... No właśnie. Jak ktoś szczęścia nie ma, to w drewnianym kościele cegła mu na łeb spadnie :( We have received the payment slip from Ms. Catherine but the money is not there again and the number is invalid with Money. I was directed the issue to our Managing Director and he had to call Money Gram head office in the United States and they told us the Reference number are all invalid, maybe it is the computer caused the problem.

What you should do now is go to western union office in Warsaw and send the money through western union to Franklin Ebomah, there are alot of western union offices in Warsaw. Then, you should call Catherine to go back to the Money Gram office she sent the money from and withdraw back the money. After she withdaws the money, she should send it back to your account, then you will have everything in order. Please send us your mobile phone number and the payment informations when you send it via western union.

Go to Western Union as fast as you can and make the payment, if you need our help please do let us know. Contact Catherine and inform her to go back to the Money Gram office and withdraw the money back because the receiver could not collect the money. After she collects it, she should send it back to your account. We hope we have informed you sufficiently.

_-¯ EPILOG
W końcu sam wysłałem pieniądze. Właśnie oczekuję na pana Franklina Ebomah, który zgodnie z zapowiedzią Oceanic Firma Van Financin ma jutro wylądować na lotnisku Bemowo, z czekiem na kwotę $7 milionów. Długo to trwało, mnóstwo zdrowia kosztowało mnie i jeszcze kilka osób, ale w końcu się udało!

Drugi KONIEC w tym tygodniu.
Kategoria: $$$ Komentarze (16)
 
Bądźcie czujni 2008-10-13 22:33
 Oceń wpis
   

_-¯ Mknąłem łamiąc chyba wszystkie przepisy o ruchu sieciowym, nie było jednak czasu do stracenia. Nie zatrzymałem się nawet przy stanowisku zmiany MTU, lecz popędziłem dalej, krzesząc iskry szkieletem ramki po zbyt wąskim pasmie. Wpadłem w swoją podsieć, rozbiłem stanowisko NATowania i wyleciałem gniazdkiem w kuchni, kreśląc końcowymi bitami pakietu brzydkie rysy na kuchennej terakocie. Impet był na tyle duży, że trzepnąłem w ścianę, obróciłem się kilka razy i wreszcie znieruchomiałem przed wejściem do saloniku. Wewnątrz, na fotelu, siedziała Misia trzymając na kolanach Charysię. Nawet na mnie nie spojrzały. Oglądały telewizję?
Wyskoczyłem z kokpitu i rzuciłem się ku nim. W połowie drogi Misia uniosła głowę i spojrzała na mnie ze smutkiem. W jej oczach zobaczyłem odbicie Cheleny Chożej.

_-¯ Chelena stała tuż za progiem, zasłonięta do tej pory lekko uchylonym skrzydłem drzwi. W rękach rozpoznałem tę samą broń, którą zaprezentowała u Stormlady - tym razem celowała we mnie. Gwizdnęła cicho.
- Jesteś jak pryszcz na tyłku, Charyzjusz. Ciężko się Ciebie pozbyć.
- Wystarczy stosować elementarne zasady higieny, ewentualnie zdezynfekować spirytusem i zakleić plastrem z opatrunkiem. - skwitowałem.
- Mówiłam metaforycznie!
- Guzik tam. - warknąłem - jeżeli już, to przenośnie. Masz, przeczytaj tu sobie, czwarty komentarz od góry. - rzuciłem w jej stronę linkiem. Upadł pod jej stopami. Chelena powolutku schyliła się, by go podnieść, jednak nie spuściła ze mnie wzroku. Zakląłem w duchu, że fortel się nie udał.
Tymczasem Chelena rzuciła okiem na link. Wydęła wargi.
- Przenośnie... Przenośnie to sobie możesz pisać applety w javie.
- Nie tylko w javie. - zaprotestowałem - w Pythonie też.
- W Pythonie? Nie rozśmieszaj mnie. To już lepiej w Perlu.
- Ludzie przeceniają Perla. 70% tego co w nim robią da się napisać w Awku krócej, szybciej, i nie trzeba tony archiwów z CPAN.
- Nie rozśmieszaj mnie! W Awku? To już wolałabym tandem Seda z Grepem!
- Kobieto... - próbowałem nadać mojemu tonowi pogardliwy ton - nie umiałabyś napisać w grepie najprostszego wyrażenia regularnego, nawet gdyby wyskoczyło z krzaków i kopnęło Cię w du...
- Charyzjusz!
Oboje, ja i Chelena obejrzeliśmy się na Misię, która zasłaniała właśnie Charysi uszy. Spojrzała na mnie wzrokiem, przy którym zero absolutne wydaje się dobrze wygrzaną fińską sauną.
- Bez wyrażeń proszę! Nie przy Charysi! - syknęła.
- Nawet bez regularnych?
- Nawet!
- Kochanie, ale ja tylko próbuję uratować nam trojgu życie. - spróbowałem się wytłumaczyć.
- To ratuj, ale bez wulgaryzmów.
- Dobrze, kochanie. - zgodziłem się.
- Pantofel. - prychnęła Chelena pogardliwie. Zagniewało mnie to.
- Tak? A Pani szanowna to kto? Każdy jest chojrak, jak ma taką giwerę w dłoni. A może tak odłożysz ją, i zmierzymy się jak mężczyzna z mężczyzną?
Chelena spojrzała tylko na mnie z politowaniem zanim uświadomiłem sobie idiotyzm tego co powiedziałem, po czym jednym szybkim, krótkim ruchem trzasnęła mnie kolbą w twarz. Upadłem. Z rozbitego nosa pociekła krew.
- Co chcesz z nami zrobić? - spytała Misia.
- Obiecałam Charyzjuszowi koniec cywilizacji. No to patrzcie... - pstryknęła pilotem. Na ekranie telewizora pojawił się jeden z kanałów informacyjnych. Chelena tymczasem obeszła stół i rozstawiła na nim laptoka. Uderzyła kilka razy w klawisze.
- Co robisz? - spytałem, choć powoli zaczynałem rozumieć. Wstałem.
- Widzę, że powoli zaczynasz rozumieć, ale chętnie wytłumaczę to Wam oficjalnie. Prosiaki były końcowym projektem mojego planu. Miały zatrzeć ślady katastrofy, którą właśnie wywołuję. Jednak uświadomiłam sobie, że przecież po apokalipsie nie będzie już żadnej cywilizacji. Nie będzie kto miał mnie ścigać, Prosiaki zatem i tak nie byłyby mi potrzebne. A moje Piesy już dawno zagnieździły się w komputerach.
Poczułem, jak nogi robią mi się jak z waty. Znów rymnąłem na podłogę. Misia potrząsnęła moim ramieniem.
- Charyzjusz, o czym ona mówi?
Westchnąłem.
- P.I.E.S. to Program Inwazyjnej Elektronicznej Sprzedaży. Napisałem go dawno temu dla grupy inwestorów grających krótko na kontraktach terminowych. Dobrze skoordynowany atak Piesów potrafił zbić indeks nawet o kilkanaście punktów. Pół roku temu napisałem w pracy nową wersję Piesa. Zniknęła kiedy robiłem sobie przerwę na kawę. Koledzy mówili, że ktoś przyszedł z archiwum i to zarchiwizował. Ale - podniosłem oczy na Chelenę - to byłaś Ty!
Skinęła głową.
- To byłam ja.
Przygłosiła telewizor. Prezenter właśnie pokazywał na dużym ekranie wartości indeksów największych światowych giełd. Dobiegały mnie strzępy zdań, przeplatane słowami ,,krach'' i ,,panika''. Chelena patrzyła na ekran uśmiechając się krzywo.
- I taki będzie koniec cywilizacji zachodu... - wykonała dłonią niedbały gest. Lufa wycelowanej we mnie broni odchyliła się o kilka cali.
Na to czekałem.
Zsunięty ze stopy but pofrunął w jej kierunku i trzasnął ją w czoło. Odchyliła się do tyłu, odruchowo ściągając język spustu. W suficie otworzyła się okazała dziura. Zasłoniłem oczy w obawie przed osypującym się gipsowym pyłem i odłamkami, nic takiego jednak nie nastąpiło. Zerknąłem w górę - otwór był czysty, jak gdyby ta część sufitu nigdy w ogóle nie istniała. Spojrzałem przed siebie - Chelena znów stała pewnie, celując we mnie. Dłonią trzymała się za skroń. Nie wyglądała na zadowoloną. Spróbowałem grać na czas.
- Broń bitowa? - wskazałem gestem otwór.
Chelena jednak nie była w nastroju do rozmowy.
- Nie jestem w nastroju do rozmowy, a Ty próbujesz grać na czas. Już najwyższa pora skończyć tę przydługą, nudną historię. - uniosła broń do oka i wycelowała. Poczułem, jak plamka celownika tańczy pomiędzy moimi oczyma.
- Celuj wyżej. Nie chcę mieć dziury zamiast nosa. - powiedziałem wstając. Spojrzałem wgłąb lśniącej, oksydowanej na czarno lufy.

_-¯ Huknął strzał.

_-¯ Nie!

_-¯ Chuknął strzał!

_-¯ Chelena otworzyła szerzej powieki i postąpiła krok do przodu. Spojrzała na mnie. W moich oczach zobaczyła odbicie swojej śmierci...

_-¯ Upadła.

_-¯ Za nią, za oknem saloniku, stała Stormlady! Dopadłem okna, roztrąciłem owiniętą w rękaw koszuli dłonią kawałki szyby. Stormlady wciąż stała nieruchomo, przyciskając broń do ramienia.
- Stormlady! - łzy zakręciły mi się w oczach. - Jak? Przecież widziałem...
Opuściła broń i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Miałam założoną kamizelkę xorującą.
Roześmiałem się głośno, z ulgą, dopiero teraz przyjmując do wiadomości rzeczywistość.
- Ale jak? Przecież nie chodzisz w kamizelce po domu! Skąd pomysł, by ją założyć? - domagałem się dalszych wyjaśnień.
- Wiesz, kiedy Chelena zadzwoniła do moich drzwi, od razu wydało mi się to podejrzane...
- Dlaczego?
- Widzisz, Charyzjusz... Ja nie mam dzwonka.

EPILOG:
_-¯ Zdezaktowowanie Piesów potrwało kilka dni, podczas których na giełdach wciąż dominował czerwony kolor. Ostatniego dopadliśmy dopiero po sześciu miesiącach. Prosiaki, ze względu na fragmenty kodu napisane w WinFX, rozpadły się same po kilkuset godzinach ciągłego działania. Nigdy więcej nie słyszałem o innych członkach organizacji Andioff, choć podobno kilku, wykonując tajne rozkazy Cheleny, wciąż krąży wśród nas.

_-¯ Bądźcie więc czujni!

KONIEC

 
 Oceń wpis
   
_-¯ Witam! Długi czas nic nie pisałem w tym temacie, choć sprawy galopowały w szaleńczym tempie. Czas nadrobić zaległości. Dla nie lubiących czytać niespodzianka: będą obrazki!

_-¯ Na początek wypada mi posypać głowę popiołem. Wydawało mi się, że Lolly Stevens po skontaktowaniu się ze swoim prawnikiem wypięła się na mnie... Nic bardziej błędnego! Niedługo otrzymałem od niej ciepły i serdeczny list, co więcej - przysłała mi swoją fotografię!
Hello Charyzjusz,
I am doing fine today, thanks for asking. Do you mind if I call you Charyz? I think it is more shorter than Charyzjusz. You do not have to worry about me contacting your ex-girlfriend, I will be fine and try to manage till you help us complete this project. I got a message from my lawyer today and he told me that he has received your informations and he is sent you all informations to contact the security company. Please do your best for my family and I. I will attach a picture of me in this message. Thanks.
Lolly Stevens

Jak widać (czytać?) nie chciała kłopotać mojej (byłej) dziewczyny zbytnio. Złota kobieta. A oto i obiecana fotografia:
lolly

W międzyczasie otrzymałem kilka listów od Pana Marksona Igie, w których obiecywał on skontaktować się z firmą trzymającą kasę Pana Chico Stevensa. Otrzymałem od nich list następującej treści:
OCEANIC FIRMA VAN FINANCIN
ATOOMWEG 35 HOORN NH 1627 LE,AMSTERDAM
THE NETHERLANDS.
BRANCH OFFICE:Maasstraat 174,
Deventer Deventer 8417AN Netherlands .
Tel: +31659016208, +31 638 355 339
Fax: +31-84-713-8326 info@oceanicfirmafinance.com

ATTN:Client

Dear Charyzjusz Chakier,

I am Mr. Bryan Richards-customer service department Oceanic Firma van Financin, I wish to Officially inform you that your consignment with the security code number OC0A1/2004/NL, which was deposited by (Mr Chico Stevens ) has been received at our ware house, as such your request has been made to prepare your"Consignment delivery/Change of Ownership form" to enable our Security vaults authenticate claims and commence the process for delivery. I apologize for writing late, I had to wait for an approval from the vaults department.

We have received all documents relating to the consognment by Barrister Mark Igie, this have serve as evidence to this office that you are the beneficiary to the consignment as we have all duplicate copies of all related documents.

DELIVERY PROCEDURE:

Our courier department will be informed of your intention to have your consignment delivered to your recommended contact address, you will be required to pay the variouscharges:International transfer and assignment services tax $1,667.37 and an Administrative fee:$2,098.00, and a return ticket fee which is among the Administrative fee for our Courier staff Mr. Marc Thompson who will be travelling to deliver your consignment. Please note that the above charges can not be deducted from your funds.

You are to send payment to us via western union money transfer or money gram to the name and address of your new account officer here in our firm, We shall provide you with the payment details as soon as we receive the change of ownership form from you.

Upon payment of the International transfer and assignment services tax to the vaults department and the Administrative fee to our Company's Bank,a photocopy of our (Courier staff )Mr. Marc Thompson International Passport will be forwarded to you, this will enable you identify him when he arrive at your city Airport as well, his detailed flight schedule will also be sent along when the above charges are paid and you have informed us of your chosen City-Airport in your Country where he will arrive.

Upon receipt of payment of the accumulated charges. We will commence your fund release. Please fill the below claims verification form/change of ownership form and return back to us.

Yours Faithfully,

Mr. Bryan Richards (Customer care officer)
Dr Marcus Seedorf (Managing Director)
Mr. GENE VAN DAN (Director Of Operation)
Mrs. Yvonne Adams (Secretary)
Mr. Philip Terry (Account Officer)

OCEANIC FIRMA VAN FINANCIN
CHANGE OF OWNERSHIP FORM

LAST NAME:---------------------------------------------------------------------
OTHER NAMES:--------------------------------------------------------------
DATE OF BIRTH: ------------------------------------------------------------------
NATIONALITY: ----------------------------------------------------------------------
SEX:----------------------------------------------------------------------
OFFICE ADDRESS:--------------------------------------------------------------
MAILING ADDRESS:--------------------------------------------------------------
RESIDENTIAL ADDRESS:--------------------------------------------------------------
E-MAIL ADDRESS: -------------------------------------------
TELEPHONE: --------------------------------------------------
FAX:-------------------------------------------------
EMPLOYER:----------------------------------------------------------------------
STATE OF ORIGIN: -----------------------------------------------
CITY/PROVIENCE: -----------------------------------------------
MAIDEN NAME: --------------------------------------
Date:----------------------------------------------
Email to: info@oceanicfirmafinance.com OR Fax to +31-84-713-8326
=================================================
This communication is confidential and is only intended for the use of the individual or entity to which it is directed. It may contain information that is privileged and exempt from disclosure under applicable law. If you are not the intended recipient, please notify us immediately. You should not copy it or disclose its contents to any other person.

Oczywiście odpisałem jak tylko mogłem. Dużymi literami, by wyglądało bardziej oficjalnie. Nie rozumiem tylko, co ich obchodzi moje życie płciowe?
To: OCEANIC FIRMA VAN FINANCIN
CHANGE OF OWNERSHIP FORM
LAST NAME: CHAKIER
OTHER NAMES: CHARYZJUSZ
DATE OF BIRTH: 197x.xx.xx
NATIONALITY: POLISH
SEX: YES
OFFICE ADDRESS: UL. xxxxxxxx, xx-xxx xxxxxxxx
MAILING ADDRESS: UL. MĘŻNYCH BŻUTÓW 17, 32-825, BOŻĘCIN
RESIDENTIAL ADDRESS: THE SAME AS ABOVE
E-MAIL ADDRESS: CHAKIER@VP.PL
TELEPHONE: +48-(xx)-4xx-xx-xx (WORK PHONE)
FAX:
EMPLOYER: xxx xxxxxx NATIONAL xxxxxxxxx
STATE OF ORIGIN: ŻMIGRÓD
CITY/PROVIENCE: WROCŁAWSKIE DISTRICT
MAIDEN NAME: CHAKIER
Date: 2008.10.07

Już następnego dnia (czyli dziś rano) miałem od nich wiadomość, że wszystko idzie jak z płatka!
Dear Charyzjusz Chakier,

We are in receipt of your message .
This is to inform you that the change of ownership of your funds has been completed. Therefore, please send us the closest city airport near you, which our courier staf Mr. Thompson will fly to. Attach to this e-mail is a copy of his international passport for you to be able to identify him at your city airport when he arrives.

You will have to send us the accumulated charges via western union with the below informations:

First Name: Franklin
Last Name: Ebomah
Address: ATOOMWEG 35 HOORN NH 1627 LE,AMSTERDAM
THE NETHERLANDS.

Please send the amount of $3,765USD to the above name and address of your account officer here in our firm.

You are to send us the payment details which should include the western union MTCN NUMBER. Immediately your payment is confirm, we shall commence with the delivery of your consignment in the next 12hrs and send you the flight

details of Mr. Thompson to your city Airport.

We hope to hear from you soon.
Na dowód dołączono fotokopię paszportu człowieka, który się ze mną skontaktuje:
scammark

Odpisałem niezwłocznie:
> We are in receipt of your message .
> This is to inform you that the change of ownership of your funds has been completed.
> Therefore, please send us the closest city airport near you,
> which our courier staf Mr. Thompson will fly to. Attach
> to this e-mail is a copy of his international passport for you to
> be able to identify him at your city airport when he arrives.

Hello!
Good to hear things go well. Closest airport is no Wrocław, but two next week i'll be in Warszawa (Warsaw), so I think you should choose Bemowo Airport.

> You will have to send us the accumulated charges
> via western union with the below informations:
>
> First Name: Franklin
> Last Name: Ebomah
> Address: ATOOMWEG 35 HOORN NH 1627 LE,AMSTERDAM
> THE NETHERLANDS.
>
> Please send the amount of $3,765USD to the above name
> and address of your account officer here in our firm.
>
> You are to send us the payment details which should include
> the western union MTCN NUMBER. Immediately
> your payment is confirm, we shall commence with
> the delivery of your consignment in the next 12hrs and send you the flight details of Mr. Thompson to
> your city Airport.

I'd rather do a bank transfer, since there's no Western Union agency in my town. Is it possible? If not - I could try to find one in Warsaw, but that means we'll be stuck until next week :(

Please answer ASAP, heir apparent of Mr Chico Stevens urges me to finish this case quickly
Charyzjusz Chakier

Uffff.... dużo tego.
Na koniec mała prośba do wszystkich zainteresowanych: co dalej? Jakieś pomysły? Mam nadzieję stworzyć kategorię $$$ największym scambaitem nowoczesnej europy ;)
Aha... Lolly Stevens obiecała, że po wszystkim przyjedzie do Polski i trochę z odzyskanych pieniędzy tu zainwestuje. Jesteśmy już po imieniu i mówi do mnie ,,Charry'' :)
Kategoria: $$$ Komentarze (23)
 
 Oceń wpis
   

_-¯ Dzwonek oderwał Stormlady od laptoka. Spojrzała na zegarek - dochodziła dwudziesta druga. Kto mógł ją niepokoić o tej porze? Przez chwilę wahała się, czy w ogóle podejść do drzwi, czy może udawać że nikogo nie ma w domu. Dzwonek jednak zabrzęczał ponownie, natarczywiej. Jak gdyby sugerując że dzwoniący dobrze wie, że Stormlady jest w domu, oraz że nie odejdzie, dopóki ona mu nie otworzy.
Z lekką niechęcią wstała od komputera, zablokowała starannie ekran i podążyła w stronę drzwi. Przechodząc obok na wpół otwartej garderoby przystanęła. Szósty zmysł, kobieca intuicja radziła, by jednak nie otwierać. Stormlady podeszła do drzwi i rzuciła okiem na videofon - na zewnątrz stała Chelena Choża, w towarzystwie jakichś trzech, obcych postaci.
,,Czego ona może chcieć ode mnie, i dlaczego przychodzi bez Charyzjusza?'' pomyślała, jednocześnie machinalnie naciskając przycisk zwalniania zamka.

_-¯ Drzwi otworzyły się z hukiem.

- A nie mówiłam? - szepnęła w umyśle kobieca intuicja.
Gdyby Stormaldy stała bliżej, niewątpliwie impet rzuciłby nią na ścianę. A tak - została rzucona na podłogę, i nie przez impet ale przez jedną z postaci które wdarły się do środka. Po chwili w polu widzenia pojawiła się Chelena. Uśmiechała się krzywo i jakoś tak paskudnie.
- Borys, posadź ją tam i przywiąż! - poleciła.
Napastnik do tej pory przygniatający Stormlady ciałem zsunął się z niej i szarpnięciem postawił na nogi. Powlókł do wskazanego przez Chelenę fotela i fachowo skrępował ręce za plecami. Dwóch pozostałych w tym czasie ustawiło jakiś przenośny reflektor i kamerę. Stormlady szarpnęła się, sznury jednak trzymały mocno.
- Czy to jakiś żart? - spytała trochę rozpaczliwie, gdyż nic innego nie przychodziło jej do głowy. Od czasu gdy siedziała na tym fotelu przed komputerem, do momentu w którym również na nim siedziała, tyle że skrępowana, minęło co najwyżej sześćdziesiąt sekund. Chelena tymczasem podeszła do niej i stanęła z tyłu. Zaczęła mówić w stronę kamery.
- Drogi Charyzjuszu, gdzieś słyszałam takie oto powiedzenie: ,,Nawet w piekle nie legnie się furia równa złości wzgardzonej kobiety'', chyba na ,,Piratach z Karaibów''
- To powiedział Szekspir. - sprostowała Stormlady i natychmiast tego pożałowała, gdyż otrzymała mocny cios w głowę.
- Nie psuj mi występu, skarbeńku, - wysyczała Chelena - a czy Szekspir to powiedział, będziesz mogła się rychło o tym przekonać, bo będziesz miała okazję zapytać go osobiście.
- Ja nie muszę się przekonywać, ja to wiem.
Oczekiwała kolejnego ciosu, jednak ten nie spadł. Chelena mówiła dalej.
- Tak więc, drogi Charyzjuszu, niejaki Szekspir w ,,Piratach z Karaibów'' powiedział, to co powiedział. Nie chce mi się powtarzać. Twój pech polega na tym, że obróciłeś tę furię przeciwko sobie. Zanim Cię zabiję, zabiorę Ci wszystko, co Ci najbliższe...

_-¯ Siedziałem w jednym z pomieszczeń byłej organizacji L.U.7. Chelena zostawiła mnie tu, usadowionego przed szumiącym monitorem. Ze mną, z bronią wycelowaną w moją głowę, zostało dwóch strażników z cheleniej organizacji Andioff, czy raczej - jak się okazało - Orion. Gorączkowo poszukiwałem metod wydostania się, jednak jak do tej pory mój umysł coraz bardziej utwierdzał mnie w przekonaniu, że sytuacja jest beznadziejna. SuperMałpy zostawiłem w komputerze. Płyta z Widnowsem się roztrzaskała. Namacałem w kieszeni Pendraka i potrząsnąłem nim delikatnie - coś cicho zagrzechotało. Lufa kolnęła mnie w plecy.
- Nie ruszać się! - usłyszałem warknięcie.
- Lekarstwa muszę wziąć! Jeżeli Panna Chelena chce, bym na własne oczy obejrzał koniec świata, a jak kojfnę wam tutaj bo nie wziąłem leków, i to przez was, to nie wiem kto będzie miał bardziej przes.... - ugryzłem się w język. ,,Bez wulgaryzmów!'' - zestrofowałem się w myślach, trochę może zbyt gwałtownie, jednak cała sytuacja trochę mnie zdenerwowała. Dodatkowo irytował mnie fakt, że edytor podkreśli mi pewnie na czerwono wyraz ,,zestrofować''.
Tymczasem powoli wyciągnąłem z kieszeni pendraka i z bijącym sercem wytrząsnąłem sobie jego zawartość na dłoń. Powietrze zeszło ze mnie jak z przekłutego balonu - nie było tam nic wartościowego. Pusty katalog, pół popsutego wirusa, parę linków symbolicznych skopiowanych z jakichś linusków. Żeby chociaż jakiś porządny klucz kryptograficzny, którym mógłbym trzasnąć w łeb pilnujących mnie strażników. Żeby chociaż umowa licencyjna Visty, którą mógłbym użyć do usmażenia im mózgów. Nic. NIC!
Gapiłem się w niemym zdumieniu na leżącą na mej dłoni mizerię, gdy znowu poczułem szturchnięcie.
- Bierzesz Pan te leki, czy nie?
- Zaraz. - odparłem i zamarkowałem połykanie pustego katalogu, po czym wszystko starannie wrzuciłem na powrót do pendraka. W tym momencie śnieżący monitor zamrugał i pojawił się na nim obraz. Zmroziło mnie.
Na ekranie dobrze widziałem przywiązaną do krzesła Stormlady, za którą stała Chelena. Mówiła do kamery.
- Drogi Charyzjuszu, gdzieś słyszałam takie oto powiedzenie: ,,Nawet w piekle nie legnie się furia równa złości wzgardzonej kobiety'', chyba na ,,Piratach z Karaibów''
,,To powiedział Szekspir!'' warknąłem w myślach. Stormlady, która tę samą opinię wyraziła głośno zarobiła cios w głowę. Zamknąłem oczy, uspokoiłem oddech. Muszę ją uratować, przecież musi być jakiś sposób. linki!
Bandziory za mną zainteresowały się przekazem video, toteż moje ponowne manipulacje przy pendraku nie wywołały już poszturchiwania bronią. Drżącymi rękami wyłowiłem linuksowe linki symboliczne. Zdążyć, muszę zdążyć!
Drżącymi palcami, dyskretnie, nawinąłem kawałek czasoprzestrzeni dokoła palca wskazującego i wepchnąłem ją w luźny koniec linku. Udając, że drapię się za uchem lekkim pstryknięciem wyekspediowałem go za siebie. Wylądował w progu, za plecami strażników z Oriona. Dobra nasza. Tymczasem zebrałem drugą porcję czasoprzestrzeni, wetkałem w drugiego linka i umieściłem sobie pod siedzeniem. Za mną coś głośno łomotnęło. Więc plan się powiódł!
Na odgłos upadającego ciała drugi ze strażników odwrócił się w kierunku dźwięku. Poderwałem się i trzasnąłem go pięścią za uchem. Nie dość skutecznie. Ryknął tylko i skierował broń w moim kierunku. Nie wykonałem jednego ruchu. Stałem i uśmiechałem się bezczelnie. To go zastanowiło, zatrzymało, ale tylko na moment. Ściągnął palcem język spustu. Krzesło z nieprzyjemnym trzaskiem wylądowało na jego głowie.
Za nim stał Charyzjusz Chakier.
- Jesteś najlepszy! - pokazałem na niego palcem i roześmiałem się.
- Nie, to Ty jesteś najlepszy! - odwzajemnił gest.
- Uznajmy więc, że jestem najlepszy - odparłem. Uśmiechnął się.
- Tuneluj, bo wywołamy anomalię czasoprzestrzenną. - polecił.
Skinąłem głową i rzuciłem się w skonstruowany przed chwilą most Einsteina-Rosena. Świat zawirował i uspokoił się.

_-¯ Stałem w progu pomieszczenia, w którym przed chwilą siedziałem. Przede mną miałem dwóch strażników z Oriona. Gapili się na monitor. Przed nimi, na krześle, siedział Charyzjusz Chakier.
Nie namyślając się długo chwyciłem za krzesło, które przetunelowało razem ze mną i walnąłem bliższego z drabów. Zwalił się z głuchym łomotem. Drugi natychmiast odwrócił się w moim kierunku. W tym momencie siedzący do tej pory Charyzjusz poderwał się i trzasnął go w łeb. Strażnik znów się odwrócił. Widziałem, jak celuje we mnie (czyli w niego), i jak ,,drugi ja'' uśmiecha się bezczelnie. Krzesło ponownie opadło. Ciało również.
- Jesteś najlepszy - Charyzjusz pokazał na mnie i roześmiał się.
- Nie, to Ty jesteś najlepszy! - odwzajemniłem gest.
- Ustajmy więc, że jestem najlepszy - powiedział. Uśmiechnałem się.
- Tuneluj, bo wywołamy anomalię czasoprzestrzenną. - poleciłem.
Skinął głową i rzucił się w widoczny nad jego krzesłem most Einsteina-Rosena. Zniknął. Krzesło również.
- Tak więc, drogi Charyzjuszu, niejaki Szekspir w ,,Piratach z Karaibów'' powiedział, to co powiedział. Nie chce mi się powtarzać. - dobiegło mnie z monitora. Rzuciłem się do któregoś z ciał, by wymacać krótkofalówkę, telefon, lub jakiś inny komunikator. Tymczasem Chelena kontynuowała.
- Twój pech polega na tym, że obróciłeś tę furię przeciwko sobie. Zanim Cię zabiję, zabiorę Ci wszystko, co Ci najbliższe...
Znalazłem przekaźnik Gaga-Dudu.
- Cheleno! Stój! - wydarłem się z całych sił. Zielona lampka zamigała kilka razy i zmieniła kolor na czerwony. Poniżej pojawił się ozdobiony wesołymi emotikonkami napis: ,Aktualnie serwery są przeciążone, prosimy o spróbowanie za kilka chwil''.
- Charyzjuszu, pożegnaj swoją Stormlady. - powiedziała Chelena z ekranu i zaprezentowała wyciągniętą nie-wiadomo-skąd olbrzymią giwerę. Skamieniały patrzyłem, jak wycelowuje ją w oparcie fotela. Puściła oko w stronę kamery. Błysnęło.
- Nie... - powiedziałem prawie bezgłośnie. Kamera wykonała zbliżenie na bezwładne ciało leżące na podłodze. Po chwili w kadrze pojawiła się znowu twarz Cheleny.
- A teraz zajmę się Twoją rodziną... - oznajmiła, po czym ekran zgasł. Ja już jednak tego nie oglądałem - pędziłem overbandem w stronę domu.

 
 Oceń wpis
   
_-¯ Ufff... ależ ostatnio jestem zapracowany. Okazało się, że z tymi siedmioma milionami dolców nie będzie tak lekko jak z tamtymi dwudziestoma (i pół). Codziennie muszę skrobać jakiegoś e-maila, a teraz Pan Markson Igie przekierował mnie znów dalej... Ale po kolei...

_-¯ Po wczorajszej porcji listów od Panny Lolly Stevens i Pana Marksona Igie grzecznie odpisałem. Trochę mnie zasmucił fakt, że we wczorajszej odpowiedzi Panna Lolly zupełnie się nie odniosła do zaoferowanej przeze mnie chęci przekazania jej używanych ubrań. W kolejnym liście podziękowałem więc za jej pomoc w kontakcie z Panem Marksonem, jak również ponowiłem moją ofertę.
Hello :)
Thanks for asking, I'm fine. How are you? I was afraid about the e-mail, but now everything is OK. Excuse me for mistyping the address, but first I've received those server errors and I get nervous.
I just see a mail from your lawyer in my e-mail box, so looks like we've finally get in touch :)

Have a nice day
Charyzjusz Chakier

PS. I've contacted my former girlfriend and she did agree to help you with clothes. Could you send me your address? Or better - contact her. Here's her e-mail: KiziaFizia@hotmail.com. Her name is Katarzyna.

Niestety, póki co skrzynka Katarzyny jest pusta, a co gorsza Panna Lolly nic nie odpisała. Obraziła się?

_-¯ Zgodnie z zaleceniami odpisałem też Panu Marksonowi Igie, podając... eee... swoje dane kontaktowe. Mam nadzieję, że nie będzie miał problemów z polskimi literkami ;) Wyraziłem też zaniepokojenie stanem zabezpieczeń jego firmy, który to niepokój wywołała we mnie obejrzana niedawno ,,Szklana Pułapka 4.0'', czy coś w ten deseń. Wybaczcie, że wygwiazdkowałem swój numer, lecz obawiam się ciągłych telefonów od fanek.
Hello

Thanks for contacting me. Here's the informations you demand:
Name: Charyzjusz Chakier
Address: ul. Mężnych Bżutów 17
32-825, Bożęcin, gmina Żmigród
Poland
Phone: +48-(8x)-4xx-xx-x (this is my work phone, ask the operator to connect you to me or try the internal number 733+)

But i have one question. Are you sure this whole thing is completely safe? Do the "bad guys" know, that Ms. Lolly Stevens tries to get her money?
You know, seven millions dollars is a whole lot of money, but they killed a man! I've seen in a movie that the hackers from bad company managed to breach into lawyer's computer and get all the e-mails, then they found main hero's girlfriend and kidnapped her! Do you have secure computers in your company? I'd rather you didn't allow to leak my personal data out because of exploits or viruses from the Internet.

Regards
Charyzjusz Chakier


_-¯ Dziś rano dostałem kolejny e-mail. Pan Markson zapewnił mnie, że nie mam się czego obawiać i że jego biuro jest bezpieczne. Podał też nowy kontakt. Czyżby ten adres był ostatnią stacją w drodze po kasę? ;)
From : The Principal Attorney
Markson & Co (Legal Practitioners).
4 allen way avenue, Victoria Island, London. England.

Attn. Sir,
Good day, thank you so much for your e-mail.
I received your e-mail and I will forward your information's to the security company in Holland. I assure you that there is nothing to worry about any people, this whole project is safe and my computer is secured and your informations too. That is why the security company requested for a beneficiary outside UK. Nobody has your information beside me and the security company not even Lolly has it.

I assure you that you will have nothing to worry about in this transaction. All I require from you is your total commitment. If you follow my instructions strictly, we shall have a smooth conclusion of this transaction in the shortest possible time. Having received the requested informations without any further delay, I would want us to proceed to the next positive step.

I will furnish you with the contact information of the security company in Holland with which you are to contact.

Please find the information below and contact them as soon as possible. When you contact them, inform them that Barrister Markson Igie directed you in respect of the consignment/funds deposited by Mr Chico Stevens. Also let them know that you are willing and ready to help the family as their beneficiary, they should let you know what to do to claim the funds. As soon as you do this please contact me back.

Oceanic Firma van Financin
Amsterdam Netherlands .
Attention: Customer Service
Tel:+31659016208
Fax: +31-84-713-8326
E-mail: info@oceanicfirmafinance.com

Please contact them right away and also note that
there is a strong need for you to maintain a high
sense of confidentiality in this matter. Also ensure
that you keep me updated with the details of your
correspondence with the finance institution.

I shall be expecting to hear from you soonest.
Thank you for your cooperation.

Best Regards,
Barrister Markson Igie. B, B.L,
Markson & Co (Legal Practioners).
4 allen way avenue, Victoria Island, London. England.

To tyle. Niedługo skontaktuję się z przedstawicielami Oceanic Firma van Financin, podam im swoje dane i... zapewne odbiorę pieniądze ;)

PS. Ze względu na burzliwy rozwój tego tematu wszystkie wpisy dotyczące otrzymywania darmowej kasy z internetu zostały przeniesione do kategorii $$$.
Kategoria: $$$ Komentarze (7)
 
1 | 2 |


Najnowsze komentarze
 
2016-03-27 11:01
loan offer do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzień, Jestem MR larryt, prywatnej pożyczki Pożyczkodawca oraz współpracy finansowej[...]
 
2016-03-12 03:02
Pani Tamara Tita do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć, Nadchodzi Affordable kredytu, która zmieni twoje życie na zawsze, jestem Pani Tamara[...]
 
2016-03-11 18:49
Josephine Halalilo do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć wszystkim, Gorąco polecam to wspaniałe świadectwo, że w moim życiu trzymałem miłości[...]
 
2016-02-23 21:39
pharoah do wpisu:
Wybory coraz bliżej...
Charyzjuszu! Na święte Kontinuum i Infundybułę Chronosynklastyczną - powiadam Ci: Wróć!
 
2016-02-23 18:03
janrski do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
HEJ POMOZESZ MI SIE WŁAMAC NA KONTO MOJEJ ZONY??MA TROJE DZIECI OD 10LAT DO 4 LAT MOGE JEJ[...]
 
2016-02-09 00:03
vektra es a do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Użytkownicy, chcielibyśmy odnieść się do poruszanych na tej stronie kwestii jak i[...]
 
2016-02-04 02:07
Pani maris smith do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Zeznania w sprawie jak mam pożyczkę zmienić życie mojej rodziny Nazywam się Babara Curtney.[...]
 
2016-01-18 21:36
jolasia do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam czy ktoś by mógł włamać mi się na konto?
 



 
Chakier, Charyzjusz. Q2hhcnl6anVzeiBDaGFraWVyCg== chakier[at]vp.pl