_-¯ Leżałem rozciągnięty płasko na brukowej kostce parkingu i czułem się lekko poirytowany. Ktoś najwyraźniej usiłował mnie zabić. Nie lubiłem, gdy ktoś próbował mnie zabić, a szczególnie nie lubiłem, kiedy nie mogłem zidentyfikować kto próbuje mnie zabić. Delikatnie uniosłem się na łokciach i spróbowałem przeczołgać się w stronę klatki.
- Pst! - w uchylonych drzwiach pojawiła się Chelena i machnęła ku mnie ręką - Biegiem, Charyzjusz, do jasnej cholery, biegiem!
- Snajper! - machnąłem głową w kierunku skąd padły strzały. Głupia baba. Może według niej powinienem się podnieść i namalować sobie tarczę na czole? Tak miałem przynajmniej osłonę innych samochodów...
Zatrzymałem się na ułamek sekundy i z przerażeniem obejrzałem... Oprócz auta którym przyjechaliśmy, na parkingu było pusto... Szlag!
Wystartowałem z szybkością której nie powstydziliby się najlepsi krótkodystansowcy i w dwóch susłach dopadłem zbawczej osłony budynku. Chelena wciągnęła mnie do środka, a ja oparłem się o ścianę i ciężko dysząc starałem się uspokoić oddech.
- Co to było to przed chwilą? Te dwa dzikie skoki?
- Susły.
- ???
- Susły. Tak się robi. Stosując tę technikę bardzo szybko pokonuje się krótki dystans.
- Chyba susy.
- Susy są dla amatorów. Susły są dłuższe średnio o 25%, a w niektórych przypadkach nawet o 66%. W zależności od przypadku.
- Od jakiego przypadku?
- No, na przykład w mianowniku jest: sus i suseł. sus ma 3 litery, suseł 5. 66% zysku. W dopełniaczu jest gorzej: tu mamy susa i susła. 25% zysku. I tak dalej.
- Czyli...
- ...czyli możemy sobie o tym pogadać później. Właśnie ktoś do nas strzelał. A właściwie strzelał do mnie. Dwa razy walnął w auto, a potem patrzył jak szoruję po bruku bez żadnej osłony. Dlaczego nie strzelił trzeci raz?
Chelena potarła palcem skrzydełko nosa.
- Chyba wiem.
Nie zapytałem. Po prostu poczekałem, aż powie swoje. Zamiast tego popchnęła mnie lekko w stronę drzwi wyjściowych i wskazała na bok samochodu.
- No i? - nie rozumiałem.
- Popatrz na przestrzelinę, a właściwie dokoła niej. Żadnego wgniecenia, jak gdyby dziura została wypalona... nie, wybita płomieniem, czy raczej promieniem.
- Laser?
- Żaden laser. Broń bitowa.
- Jaka?
- Bitowa. Stworzyliśmy taką w naszym laboratorium. Wystrzeliwuje skondensowane wiązki informacji. Prototyp został skradziony tydzień temu.
Przyswajałem sobie otrzymane przez chwilą informacje. Poszczególne klocuszki wskakiwały na swoje miejsca i w końcu miałem już gotowe zdanie na ten temat.
- To bzdury. Jak informacja może zrobić dziurę w blasze?
Chelena uśmiechnęła się lekko.
- Znasz powiedzenie, że kłamstwo powtórzone wystarczająco wiele razy staje się prawdą?
- Znam, i co z tego?
- No więc skonstruowaliśmy urządzenie, które potrafi przekonać blachę, że w niej jest dziura.
- Ale to bez sensu!
- Co jest bez sensu? Do celu można zdążać dwiema drogami. Na drodze dyplomacji lub przemocy. Do tej pory ludzkość postępowała z materią brutalnie, wiercąc ją, tnąc i szlifując. My skonstruowaliśmy aparat, który potrafi z materią rozmawiać... - wypowiadając to zdanie niemal czułem emanującą z niej dumę. Musiała być dobrym, oddanym agentem w swojej agencji, skoro tak się z nią utożsamiała. Pokręciłem głową.
- Gratulacje. A nie moglibyście dodać to tego swojego aparaciku odrobiny moralności? Np. żeby się wzbraniał przed wybijaniem ludziom dziur w głowach?
- Charyzjusz, nie pieprz. Ta broń to tylko narzędzie. Samo w sobie nie jest dobre ani złe. Zależy, kto go używa.
Parsknąłem.
- To najwyraźniej teraz używa go ktoś zły. Ale, ale - dlaczego ten ktoś nie strzelił trzeci raz?
- Przecież Ci już mówiłam. To broń bitowa.
- Tak, tak. Strzela informacją. Ale dlaczego nie strzelił ponownie?
- To. Broń. Bitowa. Bi-To-Wa! - zaakcentowała każdą sylabę, po czym pokręciła głową i dodała niby do siebie, ale tak, żebym słyszał - Inteligentny? Chyba moi przełożeni musieli się pomylić...
Ja zaś właśnie zrozumiałem.
- Bitowa?
- Uhm.
- To znaczy... że strzela tylko dwa razy? Na zero i na jeden?
- Uhm.
- Ale czemu?
- Taki żart konstruktorów. Wiesz, że większość zdolnych naukowców posiada specyficzne poczucie humoru. Postanowili zrobić, jak to określili, broń ,,bitową pod każdym względem''. Wprowadzili ograniczenie. Powinieneś im podziękować, inaczej już byś nie żył.
- A... a jakiś drugi magazynek?
- Broń ładuje się generyczną informacją z otoczenia. Ale to długotrwały proces. W prototypie nie zamontowano silnych anten. Napastnik z pewnością już się ulotnił. Chodźmy tymczasem obejrzeć lokum Chilarego Chomara.
_-¯ Mieszkanie nietrudno było zidentyfikować. Drzwi oklejone były na krzyż żółtą, policyjną taśmą.
- Dlaczego nie stosują jej zgodnie z instrukcją? - zagadnąłem do Cheleny, która majstrowała coś przy zamku.
- Hę?
- Popatrz. Napisane ,,Police line, don't cross'', a okleili na krzyż?
- Świetny żart. Wchodzimy - w drzwiach coś szczęknęło i uchyliły się z cichym zgrzytem. Rozejrzałem się konspiracyjnie, po czym wszedłem do środka.
Wnętrze wykończone było standardowo i jako chakiera nie interesowało mnie zupełnie, poszedłem zatem od razu do pomieszczenia, w którym trzymałbym komputer. Przeczucie nie myliło mnie. W rogu dosyć obszernego, chyba największego w całym mieszkaniu pokoju stało biurko z komputerem i roztrzaskanym monitorem. Z ekranu wciąż sterczały szklane drzazgi. Chelena, która zjawiła się tuż po mnie, ostrożnie podeszła do blatu i zgarnęła coś do foliowej torebki. Podała mi ją.
- Co to może być?
Podniosłem woreczek na wysokość oczu.
- Wygląda jak strzęp funkcji - zidentyfikowałem znalezisko.
- Jakiej?
- Paskudnej.
- Skąd wiesz, że paskudnej?
- Popatrz na to formatowanie. Ni w pięć, ni w dziewięć. Nawiasy raz tak, raz tak. Żadnej reguły w nazywaniu zmiennych. Wcięcia porobione spacjami, tabulatorami, albo jednym i drugim. Nic nie mówiące identyfikatory. Rzutowania typów z lewej strony. I... Och!
Chelena popatrzyła na mnie z lekkim niesmakiem.
- Jakie, ,,och''? ,,Och'' to może mówić hrabianka w noc poślubną. Faceci wyrażają zaskoczenie w inny sposób.
- Kiedy nie umiem wymawiać tych wszystkich gwiazdek w ,,O k**wa!'' i ,,Ja pie****!''
- To mów ,,fak''. Będzie emocjonalnie i kosmopolitycznie.
- Znaczy, jak z tego pisemka dla babeczek?
- Aha.
- To ja już wolę ,,och''. Albo ,,a niech to''. Albo może ,,a niech mnie''.
- Niech będzie ,,a niech mnie''. No to do dzieła!
- A niech mnie! - wykrzyknąłem oglądając znalezisko z drugiej strony.
- Co tam jest?! Co tam jest?!
Wskazałem fragment kodu.
- Widzisz?
Chelena zmrużyła oczy.
- ,,if ( 1|| 0) return ;''... Co to znaczy?
- Jest w połowie funkcji.
- Czyli?
- Czyli dalsza część funkcji nigdy się nie wykona.
Nie była chakierem. Nie rozumiała tego.
- I co z tego? - spytała.
- Ta pozostała część... To Martwy Kod...
Przez twarz Cheleny przebiegł skurcz. Zastanowiło mnie to, gdyż jako nie-chakier i nie-programista nie powinna tak zareagować, tak samo jak nie-toksykolog nie przerazi się nazwy ,,sphingomyelinase D''. Jej usta poruszyły się, a ja patrząc wciąż przez folię torebki zdołałem odczytać z ruchu warg:
- Och... Wypuścili Prosiaka...
Cukier, więcej cukru a teraz wypuszczona trzoda... Oj, Chakier, cinżko będzie, oj
cinżko. A co do Twojego och, to nie przejmuj się, też miewam momenty zaskoczenia,
kiedy to płynąca w mych żyłach, w głębokościach dość zagłębnych i dogłębnych
cząstka hrabianki dochodzi do głosu. Każdy miewa takie chwile i to małe... och. skomentuj
Martwy kod powraca.... czekałem na to :) "bendzie sie działo"... skomentuj
te dwa poprzednie były lepsze ale nie przejmuj się - jest prawie super :) skomentuj
WIEDZIAŁEM że martwy kod powróci !
haha haha skomentuj
Prosiaki są ok. Zwłaszcza w postaci schabowego. Szczerze mówiąc wolę od cukru... skomentuj
Nie dość, że kod Prosiaka martwy, to jeszcze na surowo. Fuj.
— Co tak wrzeszczy w kuchni?
— Tatar z jednym jajem. skomentuj
Mala pomoc z zaprzyjaznionej agencji;D
Klient: Pro_clie.exe
Serwer: Prosiak.exe
Rejestr: "HKEY_LOCAL_MACHINE\SOFTWARE\Microsoft\Windows\CurrentVersion\
RunServices"
Lokalizacja: "C:\Windows\System\windll32.exe"
1. Co to jest prosiak:
Prosiak jest programem typu backdoor.
Składa się z 2 plików *.exe:
PROSIAK.exe (serwer) - czę�ć do zainstalowania na komputerze lamera
PRO_CLI.exe (klient) - czę�ć do zdalnego sterowania zarażonym komputerem
2.Niektóre funkcje prosiaka:
- zabawa z okienkami,
- operacje na plikach,
- różne sztuczki np. wyłšcz monitor lub otwarcie okna przeglšdarki,
- robienie screenów skomentuj
- operacje na plikach,
- różne sztuczki np. wyłšcz monitor lub otwarcie okna przeglšdarki,
- robienie screenów"
Nie wiem jak Wy, ale ja lubię takowe operacje robić samemu a nie instalować sobie
specjalnie do tego trojana i sztuki wyprawiać naookoło... Ale o gustach się nie
dyskutuje hehe. skomentuj
A ja ciekaw jestem, jak z tego wybrniesz, jak to zakończysz. skomentuj
Bardzo podobają mi się Pana opowiadania ;]] Tkwi w tym bardzo dużo prawdy,
powiedzianej humorystycznie. Trzeba siedziec w temacie.
Zapraszam serdecznie na mojego bloga, może będę natchnieniem do napisania
kolejnej notki, może wpadnie Pan na pomysł jakiś ciekawy, byskomentowac to co się
dzieje dookoła...
http://blog.elmasterlow.pdg.pl/ skomentuj
prywatne, bo liczy się tylko cyberprzestrzeń i bity informacji i... chakieruj! skomentuj
Chakier, co ty sobie myślisz?
Że Prosiak na ciebie poczeka?
Weź coś z tym zrób, bo mikke.fora.pl strasznie fiksuje i długo już nie pociągnie. skomentuj
juz sam tytul mnie rozwalił, a co bylo dalej lepiej nie mowić :) czekam na więcej skomentuj
Ja sie tylko zastanawiam ile u Chakiera trwa doba. 36 czy może więcej godzin, :)
tyle różnych sytuacji i problemow do rozwiązania a samo wpisanie z taka
dokladnoscia na bloga zajmie pewnie trochę,
co do wpisu bitowy:) skomentuj
Chakier - kiedy następny odcinek. Czekamy :) skomentuj