_-¯ Spojrzałem na Chelenę, na ciało Heinricha, po czym zadałem tylko jedno pytanie:
- Która godzina?
Chelena odruchowo spojrzała na nadgarstek. To mi wystarczyło. Kocim, sprężystym skokiem rzuciłem się naprzód, próbując impetem obalić przeciwnika. Niestety, w zapylonym pomieszczeniu źle oceniłem odległość i wylądowałem tuż przed stopami Cheleny.
- Dwudziesta trzecia jedena... - spojrzała w dół. Leżałem rozpłaszczony na zasłanej betonowymi okruchami podłodze. Uśmiechnęła się krzywo, i jakby od niechcenia kopnęła mnie w szczękę. Skuliłem się z bólu.
- Wstawaj, łamago, i pod ścianę! - machnęła pistoletem. Posłusznie wykonałem polecenie.
Chelena, cały czas celując w nas bronią, postąpiła parę kroków.
- Chyba tutaj się rozstaniemy, moi drodzy. Miło mi było Was poznać, ale rozumiecie - wszystko co dobre, szybko się kończy. Pani, Panno Lauro, dziękuję za stworzenie Prosiaka. macie tu w L.U.7. doskonałych fachowców, jakkolwiek niedokładnych. A Panu, Panie Chakier, dziękuję za pomoc w okiełznaniu naszego rozbrykanego potworka.
- O czym Ty mówisz!? - Laura, chyba będąc w szoku, nie do końca wiedziała co się dzieje. Ścisnąłem jej dłoń, starając się dodać jej otuchy. Chelena zauważyła gest i roześmiała się.
- Proszę proszę. Pan Charyzjusz znalazł sobie kolejną babeczkę do pocieszania? A o mnie już zapomniałeś?
Podeszła do mnie. Blisko. Bardzo blisko. Dostrzegłem w tym swoją szansę, lecz Chelena - jakby odczytując moje myśli - gwizdnęła cicho. Z pyłu korytarza wynurzyły się trzy sylwetki w ciemnych uniformach. Czerwone kropki laserowych celowników zatańczyły na piersi Laury i moim czole.
- Zaskoczony?
- W sumie... tak. - przyznałem - Skąd niby mogę wiedzieć, że w moje czoło ktoś celuje? Przecież nie patrzę na siebie z zewnątrz.
- Charyzjuszu, widzisz to odbite w głębokiej jak jeziora toni moich oczu. - rzuciła wytartym tekstem, na który zwykle podrywałem panny na imprezie. Uśmiechnąłem się gorzko. Zawsze działał. Wystarczyło powiedzieć ,,Uwielbiam oglądać, jak moja miłość do Ciebie odbija się w głębokiej jak jeziora toni Twoich oczu, maleńka'' i każda była moja... ZARAZ!
_-¯ Retrospekcja. Siedem lat temu. Impreza u M1m00ha. Zaczepiam młodą, zdolną, fajną chakierówkę. Bawimy się, rozmawiamy. Rzucam jej tekst o jeziorach. Mamy już razem wyjść, gdy nagle pojawia się Stormlady. Zostawiam tamtą bez słowa...
- To byłaś Ty! - wyszeptałem. Coś, jakby cień łzy błysnął w kąciku jej oka i szybko zgasł. Chwyciła mnie z tyłu za włosy, pociągnęła ku sobie i wpiła w moje usta, po czym szarpnięciem oderwała od siebie.
- To byłam ja! I od tamtego czasu planowałam zemstę! Na Tobie i tej... Tej... - zabrakło jej słów. Odepchnęła mnie z gniewem.
- A teraz zapłacisz mi za to! Ty i wszyscy! - skinęła dłonią. Z korytarza wychynęło jeszcze kilka sylwetek. Nowo przybyli podbiegli do Prosiaka podpiętego do debuggera, zerwali połączenia i zapakowali go do przyniesionego pojemnika. Zniknęli w taki sam sposób, w jaki się pojawili.
- Po co Ci to? - spytałem.
- Zapłacisz. Wszyscy zapłacą. - wycedziła.
- Po co mnie w to wplątywałaś? - wciąż nie rozumiałem. Jednocześnie pragnąłem nakłonić ją do zwierzeń i w ten sposób zyskać na czasie. Zadziałało.
- Widzisz, kochany Charyzjuszu. Od momentu kiedy zostawiłeś mnie jak zużytą chusteczkę higieniczną planowałam zemstę.
- Ładna metafora. - pochwaliłem.
- Dziękuję. Tak więc od tego momentu planowałam zemstę. Zamyśliłam stworzyć wirusa, który pobije Ciebie na Twoim własnym polu. Wirusa doskonałego. W tym celu wynajęłam tych tu - machnęła ręką w stronę Laury - z organizacji L.U.7. Nakłoniłam ich, by w procedury Prosiaka wpletli stworzone przeze mnie algorytmy, także te dotyczące zdalnej kontroli. Niestety, coś spieprzyli i Prosiaki zaczęły żyć swoim własnym życiem. Mogłyby zniszczyć nie tylko Ciebie, ale i mnie. Dlatego zgłosiłam się, byś zapobiegł tragedii - zaśmiała się, po czym kontynuowała - Przerobimy schwytanego przez Ciebie Prosiaka tak, by odpowiadał naszym potrzebom. Znów zacznie się nas słuchać. A potem cały świat zadrży przed organizacją Orion!
Zrozumiałem.
- Andioff? Tak?
- Tak. And i off. Or i on. Szkoda, że wcześniej nie byłeś tak bystry. - znów się roześmiała. Zwiesiłem głowę.
- Dopięłaś swego. Upokorzyłaś mnie. Możesz mnie zabić, ale dlaczego mają cierpieć niewinni ludzie?
Chelena parsknęła.
- Zabić Ciebie? O nie... Straciłbyś najlepsze. Ciebie zabiję na końcu. Najpierw na własne oczy obejrzysz koniec Twojej cywilizacji!
Ktoś chrząknął. Obróciliśmy się w tamtym kierunku.
- Czy nie sądzi Pani, Panno Cheleno, że ostatnio w Pani wypowiedzi za dużo wykrzykników? - powiedziała Laura.
- Nie! Nie sądzę!
Huknęły trzy strzały. Laura ze zdumieniem przyjrzała się trzem nowym otworom we własnym ciele.
- Heinrich, Ich komme... - wyszeptała i padła na ciało swojego ochroniarza. Przypomniał mi się w tym momencie jakiś film, oglądany z taśmy VHS w latach 80 zeszłego wieku, ale tamta scena zasadniczo różniła się kontekstem od aktualnej.
Zacisnąłem zęby, jednak moje wojownicze zapędy skutecznie pohamowała lufa wbita pod żebra.
- A teraz, mój drogi Charyzjuszu, odwiedzę Twoją słodką Stormlady - usłyszałem.
Zawyłem jak zraniony lew. Rzuciłem się na Chelenę, jednak opadająca kolba w zetknięciu z moją potylicą miała przewagę. Lądując twarzą na podłodze właśnie dochodziłem do wniosku, że w sumie to jest mi wszystko jedno.
Zagłada grozi całemu światu i tylko przez to, że spodobała ci sie inna... nie
ładnie :) skomentuj
Chakier nie poddawaj się! Na pewno masz jakiegoś asa w ręawie.
Albo chociaż waleta w gaciach. skomentuj
"Od momentu kiedy zostawiłeś mnie jak zużytą chusteczkę higieniczną "
to interesujący trop co do charakteru _rzeczywistych_ relacji z Atrakcyjną
Cheleną, chłe chłe. skomentuj
Chary, to było porównanie, nie metafora. ale rozumiem, że w takim napięciu
również Chelena nie zauważyła Twojej pomyłki. skomentuj
Zostawić jak zużytą chusteczkę - metafora skomentuj
,,Uwielbiam oglądać, jak moja miłość do Ciebie odbija się w głębokiej jak jeziora
toni Twoich oczu, maleńka''
Musisz jeden wpis poświęcić podrywaniu panien (i nie tylko)
Pisałeś już jak ją znaleźć, teraz napisz jak ją wyrwać =) skomentuj
Chakier, ty to masz burzliwą przeszłość. Kto wie, ile chakierówek wykorzystałeś i
porzuciłeś niecnie! Dobrze ci tak teraz. Niemniej jednak jestem przywiązany do
naszej cywilizacji, więc życzę ci, abyś znalazł jakiś sposób na ocalenie mn...
na... ludzkości.
PS. Czemu Chelena mówi: "twojej cywilizacji"? Ona sama jest kosmitką?
PS2. Czemu celownik laserowy celuje w piersi Laury, a tobie w czoło? To
dyskryminacja! Jestem za pozwaniem tych tańczących czerwonych kropek celowników
laserowych!
PS3. A co myślisz o wpisie "Chakier - Początek", w którym będzie przedstawiona
twoja pierwsza prawdziwa chakierska misja i to, jak obrałeś drogę 733+ chakiera?
:) skomentuj
Chakier rzondzisz! A może ja jestem w drzazgi pijany? A może jedno i drugie! skomentuj
Ich komme, ja !! So gut !! Heinrich, ich komme !! Aaahhh, Heinhrich, ja !!
Chyba Charyzjusz miał naście lat w latach 80 zeszłego wieku. skomentuj
Eeee tam, fejk jak zwykle... taki wykidajło jak Chakier nie dałby się tak łatwo
wyprowadzić w pole. No chyba, że... że dowiemy się, kto jest tu prawdziwym
Killerem i Jedyną Bronią Ocalenia. skomentuj
staje się metaforą? proszę Cię.
zostawić jak (zostawia się) zużytą chusteczkę - porównanie
być zużytą chusteczką - metafora
sprawdź lepiej na wikipedii, albo spytaj polonisty skomentuj
Colorado, to naprawdę nie jest trudne. skomentuj
kontrakcie miał zapisane że będzie używał przynajmniej jednej metafory na wpis,
jak widać nie wywiązywał się). skomentuj
Pretensjonalne, nudne, mało nowatorskie. Sorry man, ale jak na sarkazm czy
pastisz, to zbyt dosłowne. Jak na "literaturę", to sam rozumiesz. skomentuj
Skuteczne zamknięcie się w sobie wymaga zakluczenia się z zewnątrz, co będąc już
"w sobie" jest nie lada wyczynem. Gdybyś dał radę to zrobić - dozgonny szacun! skomentuj