Archiwum
czyli czego się możecie ode mnie nauczyć
Mroczne Widmo! 2008-03-29 16:01
 Oceń wpis
   
_-¯ ,,Mroczne Widmo'' - tym terminem Stefan określał linuska. Początkowo nie wiedziałem dlaczego, jednak przedwczoraj Stefan pokazał mi jednego, zainstalowanego przez zespół jego ekspertów w najtajniejszym z tajnych laboratoriów.
- Rzeczywiście, mroczny i widmowy - skwitowałem obraz który ujrzałem na ekranie komputera.
- A nawet Mroczny i Widmowy - uzupełniłem po chwili namysłu.
Podszedłem do monitora i lekko przeciągnąłem palcem po kineskopie, zbierając z niego grubą warstwę kurzu i brudu.
- Popatrz, Stefan - wskazałem przetarte miejsce - tutaj nie wygląda już tak mrocznie. Może po prostu macie brudny monitor?
- Nie wygląda mrocznie, ale za to bardziej zwidmowiał.
- Zwidmowiał, bo mam palce tłuste, i trochę zasmarowałem Wam ekran masłem. To stąd to widmowe smużenie. Ale jak się zrobi tak... - poplułem na mankiet flanelowej koszuli i elegancko doczyściłem fragment kineskopu - ... to proszę. Nie ma kurzu, nie ma tłuszczu - ani mrocznie, ani widmowo. Rzekłbym, że jasno i wyraźnie nawet. I kolorowo. Taka Jasna Kolorowa Wyrazistość - zakończyłem z uśmiechem.
- Jasna Wyrazistość? Charyzjusz, kryptonimem naszych działań antylinuskowych nie może być ,,Jasna Kolorowa Wyrazistość''! To brzmi jak tytuł kolejnego odcinka bajki ,,Małe kucyki''! ,,Mroczne Widmo'' było doskonałe, ale oczywiście Ty musiałeś przyjść tutaj z tym swoim rękawem i wszystko zepsułeś!
- Sam chciałeś mi to pokazać - zaprotestowałem.
- Tak! Ale nie musiałeś się od razu pchać z łapami i psuć mi mroczność i widmowość! I co ja teraz zrobię? - prawie załkał.
- Opanuj się, Stefan. Po prostu podłączycie inny brudny monitor.
Stefan rozpromienił się.
- Tak! Oczywiście! Ha! Charyzjusz, Ty to masz jednak łeb na karku!
- Moglibyście go też posmarować masłem, co dałoby dodatkowy efekt widmowości.
- Doskonały pomysł!
- I może nakichać na niego?
- Hmmmm... Nakichać chyba jednak nie. ,,Mroczne Widmo Upstrzone Kropelkami Wydzieliny Błon Śluzowych Nosa'' brzmi rzeczywiście przerażająco, ale to chyba nie to o co nam chodziło. Psuje gotycki klimat oryginalnego terminu.
- Jaki klimat? - nie zrozumiałem.
- Gotycki.
- Znaczy, z łukiem ostrym i sklepieniem krzyżowo-żebrowym?
- Nie... Gotycki to znaczy taki... mroczny.
- Aha. Zatem ,,Mroczne Widmo'' jest bardzo gotyckie. Ale samo ,,Mroczne'' byłoby gotyckie w stu procentach.
- Ale samo ,,Mroczne'' nie może być. Mroczne musi być coś.
- To może ,,Mroczne Gotyckie Widmo''? Jest dwa razy bardziej gotyckie, moim zdaniem.
- Nie. Niech zostanie, jak jest. Ale zostawmy kwestię nazewnictwa. Jak Ci idzie chakierowanie linuska - zmienił temat.
- Na razie czytam literaturę fachową na jego temat. Niedługo zamierzam go samodzielnie zainstalować.
- Uważaj. To piekielnie niebezpieczne.
- Ale Wam jakoś się udało - wskazałem komputer.
- Tak, ale u nas robiło to siedmiu najlepszych specjalistów przez dwa tygodnie. A Ty jesteś sam. Chakier, nawet nie wyobrażasz sobie jak piekielnie skomplikowany jest proces instalacji tego czegoś.
- Trochę już wiem. Przeczytałem w kilku opisach z internetu.
- Nie polegaj na nich. Nie jest tam napisane ani słowa o tym co najgorsze. No, ale jesteś najlepszy, więc dasz radę - poklepał mnie po plecach.
- Dam radę... - powtórzyłem jakby dla siebie.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę o różnych biznesowych sprawach, o tym czy Marta w ,,Złotopolskich'' zejdzie się z Tomkiem i kiedy wreszcie zaczną puszczać reklamy dodów z Lodą, po czym każdy wrócił do siebie i swoich zajęć...

_-¯ Nie przyznałem się Stefanowi, że próbowałem zainstalować linuska od dobrego tygodnia. Straciłby wiarę w mój profesjonalizm, gdyż niestety utknąłem już na pierwszym ekranie:

instalator

Gdzie Ci pokręceni linuskowi dranie ukryli klawisz ,,Dalej''?!
 
Mroczne widmo? 2008-03-26 23:30
 Oceń wpis
   
_-¯ Jedna z pierwszych zasad pola walki mówi ,,poznaj swego wroga''. Odpaliłem zatem goglarkę i wklepałem w pole wyszukiwania ,,linusk''. Rezultat nie zdziwił mnie szczególnie - chłopaki od Steve'a już działali i na tym polu, tak że pierwszy link prowadził do ich strony firmowej. Dla formalności kliknąłem w podany link i pobieżnie zapoznałem się z materiałami. Poskrobałem się po głowie i z uwagą obejrzałem efekt tej operacji zgromadzony pod paznokciami. Niestety, żółto-szaro-blade drobinki łupieżu, lekko nasiąknięte łojem nie dodały mi inwencji. Cholera, skoro było tak dobrze, to czemu Steve aż tak się tego czegoś obawiał? Co było źródłem lęku Steve'a?
W tym momencie wkurzyłem się, sięgnąłem po telefon i wykręciłem jego numer. Dosyć długo czekałem, nim ktoś po drugiej stronie odbierze.
- Halo? - dobiegł mnie zaspany głos.
- Cześć, Steve, mam jedno pytanie. Nie przeszkadzam? - dodałem dla formalności.
- Charyzjusz! Czy Ty wiesz która jest godzina?
Spojrzałem na zegarek.
- Po dwudziestej trzeciej - odparłem.
- Ale tutaj! Jak u Ciebie jest po dwudziestej trzeciej, to tutaj jest trzecia rano!
- Nie, Steve. U Ciebie jest coś koło szóstej po południu. Liczysz strefy czasowe nie w tą stronę...
W słuchawce na chwilę pojawiła się cisza, po czym zmieniła się w skonfundowany głos Steve'a.
- No tak. Masz rację. Przepraszam. Zawsze mi się myli... No i to stąd ten mój wcześniejszy zaspany głos. Nigdy nie wiem, czy jak do mnie dzwonisz to u mnie jest później czy wcześniej.
- Zapisz sobie gdzieś.
- W porządku. Ale - mówiłeś, że w jakiej sprawie dzwonisz?
- W sprawie zapisu odmiany twojego imienia.
- Hę?
- Wiesz, wkurza mnie to że kończy się na samogłoskę i muszę pisać ten apostrof.
- Co proponujesz?
- Stiwen? Stiwen, Stiwena, Stiwenowi, Stiwena, ze Stiwenem, o Stiwenie...
- Nie podoba mi się.
- Stiw?
- Jeszcze gorzej.
- To może Stefan?
- Jakoś tak prostacko...
- No co ty. Był taki polski król, nazywał się właśnie Stefan. Stefan Batory. Zbudował największy polski transatlantyk.
- W porządku. W takim razie może być Stefan.
- No to fajnie. To idę brać się za tego linuska.
- Powodzenia.
- Dam mu niezły wycisk.
- Świetnie.
- Jak z nim skończę, nie będzie wiedział gdzie góra a gdzie dół.
- Już mu współczuję.
- Dostanie za swoje.
- Chakier?
- Pożałuje, że się w ogóle urodził.
- Chakier?
- Normalnie, jeszcze przez wiele lat matki będą tym wydarzeniem straszyć małe systemiątka operacyjne...
- Chakier!!!
Opamiętałem się.
- Tak?
- Może byś wreszcie wziął się do roboty, zamiast [...] bez sensu?
- Zamiast co bez sensu? Sorry, coś mi wypikało Twoje wyrażenie...
- Mam Ci przeliterować?
- Jeżeli to nie kłopot...
Stefan przeliterował.
- Ach! Powiedziałeś [...]
- Być może. Teraz mnie coś wypikało...
- Przeliterować?
- Nie! Weźże się cholera wreszcie zabierz za pracę! Miałeś zachakierować linuska, a przez tę durną rozmowę kolejny wpis poświęcisz na... na... na to co się wypikuje o niczym!
- No sorry, Stefan, ale jakoś muszę wyrobić limit słów, a nie mam talentu Orzeszkowej i nie umiem barwnie i rozwlekle opisywać przyrody. Gdybym umiał to mógłbym trzy odcinki machnąć o tym co widzę za oknem. A wiesz, co widzę za oknem?
- Nie.
- To mnie spytaj.
- Co widzisz za oknem.
- Śnieg pada...
- I?
- I to wszystko.
Stefan milczał chwilę.
- No, rzeczywiście kiepsko u Ciebie z opisami. Gdybyś Ty pisał ,,Nad Niemnem'' zmieściłbyś się w jakichś szesnastu stronach...
- A skąd wiesz? Czytałeś ,,Nad Niemnem''?
- Tam zaraz czytałem - w głosie Stefana dało się wyczuć lekkie zażenowanie - opracowanie sobie kupiłem takie małe w księgarni, żeby tylko wiedzieć co i jak...
- Nie przejmuj się. W dzisiejszych czasach nikt już tego chyba nie czytuje - pocieszyłem go.
- No, to jak będzie z tym linuskiem? - podjął przerwany wątek.
- Biorę się za niego od jutra. Ale-ale, powiedz mi Stefan, ale tak szczerze. Czego wy się właściwie tak boicie?
- Nie wiem, czy powinienem...
- Mnie możesz powiedzieć.
- A nie wypaplesz?
- Za kogo Ty mnie masz? - obruszyłem się.
- No dobra. To posłuchaj...

_-¯ Stefan powiedział.

_-¯ Trzy godziny później Misia podeszła do komputera, wyłączyła monitor, wyjęła z mojej dłoni słuchawkę telefonu, starła starannie dużą plamę śliny która wąskim strumyczkiem wciąż sączyła mi się z otwartej paszczy, po czym wzięła pod ramię i delikatnie zaprowadziła do łóżka. Położony na wznak ciągle wpatrywałem się w sufit szeroko otwartymi ze zdumienia oczami. A może oczyma?
 
Mroczne widmo... 2008-03-24 01:25
 Oceń wpis
   
_-¯ Nie wiem czemu Steve wybrał akurat ten lokal, ale nie pytałem go o to. Gdy wszedłem - siedział za niewielkim stolikiem w kącie sali i sączył (jak oszacowałem po liczbie pustych szklanek) czwarte już piwo. Podszedłem bez słowa i usiadłem na krześle naprzeciwko.
- Charyzjusz... jest problem - wybąkał znad szklanki piwa marki której tu nie wymienię, gdyż ten postępek uczyniłby mnie bardzo bogatym człowiekiem, ale jednocześnie musiałbym zamknąć bloga.
- Steve... - odpowiedziałem znad szklanki piwa marki Mocny Full, która nie wiedzieć skąd pojawiła się w mej dłoni, nim moje pośladki na dobre dotknęły siedziska. No, ale $500k piechotą nie chodzi.
- Rozumiesz... Wyrosła nam przeszkoda. - Steve przypalił sobie papierosa marki MralBolo zapalniczką Pippo. Strzepnął niedbale popiół, tak że fragmenty szarego pyłu przylgnęły do jego nienagannego garnituru od Majjego.
- Rozumiem. - przytaknąłem, jednocześnie wyjmując telefon marki [TO JEST MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ] i przygotowując się do wprowadzenia do jego pamięci najważniejszych danych.
- Jaki masz zegarek? - zagadnąłem
- Szwajcarski
- Szwajcarski to może być ser. I to pod warunkiem, że pochodzi ze Szwajcarii. A ja pytam o zegarek.
- A co Cię obchodzi mój zegarek, Charyzjusz?
- Takie tam... hobby - skłamałem.
- Charyzjusz? Chyba nie zamierzasz urządzić na swoim blogu jakiegoś reklamowego kotła?
- Ależ skąd! Za kogo Ty mnie masz!
- Uffff... kamień z serca. By the way, wiesz, że większość szwajcarskich serów teraz wytwarza się w Chinach?
- ????
- Rozumiesz, koszty. Szwajcarski ser wytwarzany w Szajcarii kosztuje około 1500% tego co szwajcarski ser wytwarzany w Chinach. Wliczając transport. Fenomen, nie?
- No.
- Nie odpowiadaj monosylabami. Jeszcze Twoi czytelnicy pomyślą, że jesteś głąb.
- Ależ owszem.
- Już lepiej. Kelner!
Atrakcyjna brunetka podeszła do naszego stolika i trzasnęła Steve'a z liścia w papę.
- Za co!? - zaprotestował.
- Nie ,,Za co!?'' tylko ,,Za co?!'' głąbie. Znak zapytania przed wykrzyknikiem. A poza tym to naganne wołać na kelnera ,,kelner'' szczególnie jeżeli kelnerem jest kelnerka. To seksizm i dyskryminacja. I molestowanie.
- Ale ja tylko chciałem zamówić piwo...
- To zamawiaj pan, byle szybko. Nie mam całego dnia.
- Jedno piwo.
Kelnerka stężała w wyczekującej pozie.
- Piwo? Jedno? - Steve zauważył, że keg wymaga dodatkowych uprawnień. Nie dało to spodziewanych rezultatów.
- Może za mało się dookreśliłeś - podpowiedziałem usłużnie.
- Jedno piwo ciemne dla Steve'a - wypowiedział w stronę kelnerki. Nic. Zero reakcji.
- Jedno piwo cie... - przerwał, gdyż złapałem go za rękę
- Poczekaj. Nie możesz się autoryzować raz za razem. Poczekaj na prompt.
Steve poczekał.
- Co dla panów? - kelnerka odezwała się po trzydziestu sekundach.
- Dla mnie jeszcze jedno [TO JEST MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ] a dla kolegi [TO JEST MIEJSCE NA JEGO REKLAMĘ]. I orzeszki.
Steve zamachał gwałtownie rękami.
- Hej, stop! Zbyt dużo mam do stracenia by zamawiać [TO JEST MIEJSCE NA JEGO REKLAMĘ]. Wywalą mnie na zbity pysk gdyby to się ukazało. Chakier,, chyba tego nie opublikujesz?
- W życiu...
- Och... To dobrze wiedzieć, że jesteś profesjonalistą
- Jestem.
- Fajnie.
- No
- Aha
- Uhm
- Uważaj, popiół wleciał ci do kufla
- Jasne. Zdrowie. Uhm... Szlag!
- Mówiłem
- Nie. To ja mówiłem.
- Prawda. Ale przejdźmy do rzeczy. Mamy jeden kłopot. Mały. A właściwie duży. Znaczy... średni. Średni kłopot.
- Sprzedaż Visty?
- Co?
- Czy to sprzedaż Visty?
- Och... Nie. Visty nic nie uratuje. Nie opublikujesz tego co powiem?
- To zależy co powiesz.
- Że Vista to chłam...
- Nie dosłyszałem..
- VISTA TO CHŁAM!
- ???
- Nie będę się kłócił ze znakami zapytania. Zresztą to nie jest moją misją. Chodzi o to, byś zdusił naszą konkurencję.
Połykany właśnie śledzik stanął mi w gardle.
- Konkurencję? - wykrztusiłem plując resztkami słodko-słonego śledziowego filetu.
- To Wy macie jakąś konkurencję? - dodałem, gdy atak kaszlu minął. - Chyba nie chodzi o te śladowe egzemplarze Maców?
- Y-y
- Sony PlaneStation?
- Y-y-y
- YBox 720? Chwila. Przecież to Wasze...
- Y-y-y-y
Za dużo było tych 'y' jak na jeden raz.
- To o co chodzi?
- Linusk
Przeżuwana kiełbaska obróciła się w moim przełyku o 360°, ba! o całe 720°
- Co/ - wykrztusiłem.
- Nie nacisnąłeś Shifta...
- Co? - poprawiłem się.
- Linusk - powtórzył Steve. I dodał - zaczaruj jakoś tego śledzika w kiełbaskę, inaczej ktoś się domyśli że pleciesz. No, ale uznajmy że tego nie powiedziałeś.
- Ten system dla Geeków? On ma być konkurencją? Ta czarna konsola? No weź mnie nie rozśmieszaj... To już DOS mógłby być... -
przerwałem w momencie gdy Steve położył rękę na mojej dłoni.
- Znasz tę wyliczankę Ghandiego? - spytał?
- Tę że najpierw ignorują, potem wyśmiewają, potem walczą i tak dalej? - upewniłem się.
- Aha. Właśnie jesteśmy na etapie ,,i tak dalej''
- O kur[ zmielone w ustach przekleństwo ]
- Nie mów ,,zmielone''. Nie mówi się ,,zmielił'' tylko ,,zmełł''.
- To co? Zmielony to jaki?
- Zmełty?
- Niech będzie zmełty. A może zmlony?
- Zmełty.
- Nieważne. Linusk Wam zagraża?
- Aha...
- A ja mam niby...
- Zchakieruj go. Zniszcz. A my zajmiemy niszę...
- Skoro tak to przedstawiasz... - zgodziłem się

_-¯ Zapłaciłem rachunek (Steve, okazało się, miał kartę która pokrywała jedynie zakupy w cukierni) i wróciłem do domu. Ten Linusk śmierdział mi bardzo, ale cena zaoferowana przez Steve'a tłumiła i ten smród. Miałem tylko nadzieję, że tego nie będę żałował...
 
Widmo katastrofy... 2007-04-28 01:01
 Oceń wpis
   
_-¯ Nie będę owijał w bawełnę - jest źle. Komputeryzacja sięga każdej dziedziny naszego życia. Systemom software'owo-elektronicznym powierzamy majątek, bezpieczeństwo oraz życie. Tymczasem ich jakość najtrafniej określa drugie prawo Weinberga: gdyby budowano domy tak, jak programiści piszą aplikacje, to jeden dzięcioł zniszczyłby całą cywilizację.

_-¯ Ten tydzień poświęciłem na audyt otaczających mnie systemów informatyczny. I nie miałem wcale na myśli internetu i podłączonych do niego komputerów! Gdzie tam - zajrzałem do kuchni, pralni, garderoby, garażu oraz torebki mojej żony. To co tam znalazłem najpierw mnie rozbawiło, lecz później zjeżyło włosy na głowie.

_-¯ Po kolei jednak: kuchnia. W pełni skomputeryzowana 'inteligentna' mikrofalówka (cudzysłów intencjonalny), piekarnik, płyta grzejna oraz lodówka. Nieautoryzowany dostęp do piekarnika uzyskałem już po trzech minutach zabawy front-panelem. Integer-overflow który odkryłem w mechanizmie regulacji płyt grzejnych kuchenki pozwolił mi na przestawienie ich w tryb chłodzenia (-127 stopni! Choć może, jak to mówią: 'it's not a bug, it's a feature', i może się przydać na nadchodzące upały). Oprogramowanie lodówki co prawda nie pozwoliło się tak łatwo oszukać (jedna z procedur sprawdzała zakres ustawianych temperatur), jednak funkcje biblioteczne po podmianie sygnatur produktów pozwalają na dowolne manipulowanie kanałem zamawiania. Od teraz cokolwiek się w lodówce skończy (mleko, ser, jaja etc.) lodówka zamówi piwo...
Mikrofalówkę zostawiłem sobie na koniec, gdyż okazało się to być dno totalne. Zwiedziony marketingowymi zapewnieniami że jest to urządzenie 'inteligentne' (cudzysłów intencjonalny) postanowiłem ją sprawdzić, rozgrywając z nią partię szachów. I co? I przerżnęła ze mną w dwudziestu ośmiu ruchach!

_-¯ Po kuchni nadszedł czas na pralnię, w której na szczęście miałem jedynie jedno zautomatyzowane urządzenia - pralkę, nomen-omen, automatyczną. Z programatorem. Pomimo jednak najszczerszych chęci i rozwinięcia całego mojego kunsztu nie udało mi się zaprogramować ani jednego z przygotowanych przeze mnie algorytmów rekursywnych - dostępna okazała się jedynie prosta iteracja. Pralka okazała się też podatna na przepełnienie (wystarczyło jej załadować do bębna więcej skarpet) oraz na wycieki. Pamięci, oczywiście.

_-¯ W garderobie skomputeryzowanych urządzeń nie stwierdziłem, znalazłem za to stosik namiętnych listów adresowanych do mojej żony i napisanych przez niejakiego Ludwika. Ech, ci sprzedawcy środków do mycia naczyń...

_-¯ Do garażu udałem się z duszą na ramieniu - jak się okazało - słusznie. Pomimo najbardziej reklamowanych systemów zabezpieczeń, które mam zamontowane we własnym aucie, nieautoryzowany dostęp do niego uzyskałem za pomocą metody 'brute force' i zwykłej łyżki do opon. Wystarczyło zbić boczną szybę.

_-¯ Do torebki żony zajrzałem już zupełnie bez złudzeń. Na komórce - mnóstwo SMSów i połączeń do i od Ludwika. PINu nie musiałem zgadywać, wystarczyło posłużyć się sfałszowaną kartą SIM. Chyba będę musiał wziąć się na serio za tego sprzedawcę środków myjących, by dał spokój mojej żonie. Tylko jak on miał na nazwisko? Cierń? Trzpień? Kolec?

_-¯ Nieważne. Ogólna konkluzja jest następująca: poziom otaczającego nas oprogramowania jest tragiczny, a sprzęt podąża tym śladem. Póki co jesteśmy bezpieczni, lecz całość wielkimi krokami podąża w kierunku osiągnięcia masy krytycznej, po przekroczeniu której nastąpi ciche *BUM*, po którym obudzimy się z ręką w nocniku. Bez lodówek, grzejników, aut i pieniędzy.

_-¯ Miejmy tylko nadzieję, że ten nocnik nie będzie skomputeryzowany...
 


Najnowsze komentarze
 
2016-03-27 11:01
loan offer do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzień, Jestem MR larryt, prywatnej pożyczki Pożyczkodawca oraz współpracy finansowej[...]
 
2016-03-12 03:02
Pani Tamara Tita do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć, Nadchodzi Affordable kredytu, która zmieni twoje życie na zawsze, jestem Pani Tamara[...]
 
2016-03-11 18:49
Josephine Halalilo do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć wszystkim, Gorąco polecam to wspaniałe świadectwo, że w moim życiu trzymałem miłości[...]
 
2016-02-23 21:39
pharoah do wpisu:
Wybory coraz bliżej...
Charyzjuszu! Na święte Kontinuum i Infundybułę Chronosynklastyczną - powiadam Ci: Wróć!
 
2016-02-23 18:03
janrski do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
HEJ POMOZESZ MI SIE WŁAMAC NA KONTO MOJEJ ZONY??MA TROJE DZIECI OD 10LAT DO 4 LAT MOGE JEJ[...]
 
2016-02-09 00:03
vektra es a do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Użytkownicy, chcielibyśmy odnieść się do poruszanych na tej stronie kwestii jak i[...]
 
2016-02-04 02:07
Pani maris smith do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Zeznania w sprawie jak mam pożyczkę zmienić życie mojej rodziny Nazywam się Babara Curtney.[...]
 
2016-01-18 21:36
jolasia do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam czy ktoś by mógł włamać mi się na konto?
 



 
Chakier, Charyzjusz. Q2hhcnl6anVzeiBDaGFraWVyCg== chakier[at]vp.pl