Archiwum
czyli czego się możecie ode mnie nauczyć
Zawsze może być gorzej 2008-09-28 21:20
 Oceń wpis
   

_-¯ Ze stropu posypał się pył, zawyły syreny alarmów. Na wpół ogłuszony wtoczyłem się pod najbliższy stolik, instynktownie szukając jakiegoś schronienia. Pod sąsiednim stolikiem kuliła się Laura.
- Co się dzieje?! - wrzasnąłem.
Laura otworzyła usta by mi odpowiedzieć, gdy pomieszczeniem targnął kolejny wybuch. Wszystko podskoczyło. Część komputerów i monitorów pospadała na podłogę. Do tego wszystkiego włączyły się zraszacze przeciwpożarowe, dodając swoje trzy grosze do ogólnego zamieszania. Jakby tego było mało, z rozpękłych obudów pecetów zaczęły wysuwać się włochate macki. No tak - wybuch musiał uszkodzić klatki Faradaya - teraz już nic nie trzymało Prosiaków we wnętrzach komputerów.
Jednym susłem przeskoczyłem do schronienia Laury, która właśnie wykrzykiwała jakieś komendy do wyszperanego z torebki komunikatora.
- Heinrich! Was ist los?
Hainrich wyrzucił z siebie krótki, szczekający raport w języku Goethego, z którego zrozumiałem tylko ,,schießen'' i ,,abwehr''. Laura zaklęła krótko i zwróciła się do mnie.
- Zostaliśmy zaatakowani. Nie wiem jeszcze, przez kogo, ale jest ich dużo i są świetnie wyszkoleni. Musimy uciekać. - poderwała się, gotowa wybiec przez wyrwaną przez eksplozję dziurę w ścianie. Przytrzymałem ją za nadgarstek.
- Gdzie jest Chelena?
- Nie wiem. - warknęła i wyswobodziła rękę - Idziesz ze mną, czy nie?!
- Muszę poczekać na Chelenę!
- To sobie czekaj! - odwróciła się, zrobiła krok i runęła z wyrazem zaskoczenia na twarzy. Spostrzegłem, że z najbliższego dziurze komputera wystrzeliła włochata macka i owinęła się wokół jej łydki. Wielki Prosiak, ciągnąc ku sobie Laurę, jednocześnie pozostałymi mackami metodycznie pozbywał się krępującego gorsetu strzaskanego plastiku i metalu.
- Chaaaakieeeer! Ratuj! - wydarła się Laura - Zróóób coooś!
Sięgnąłem do kieszeni po SuperMałpę i ze zgrozą uświadomiłem sobie, że cały ich zapas zostawiłem przecież w komputerze. Płyta CD! Odwróciłem się do podłączonego do debuggera, leżącego na stole Prosiaka i wraziwszy mu rękę do paszczy namacałem krążek. Wyszarpnąłem go i z rozmachem cisnąłem w wielgachnego paskuda.

_-¯ Czas zwolnił. Wirujący dysk pomknął po pięknej krzywej ku celowi. Spostrzegłem, jak kilka macek podrywa się w rozpaczliwym geście osłonięcia cielska, jak mijają CD-ROM o milimetry, jak płyta zbliża się do paskudnej, rozwartej paszczy...
...jak mija tę paszczę, trafia w ścianę i roztrzaskuje się na srebrne drzazgi.
Czas popatrzył na mnie i pokiwał głową z dezaprobatą. Nie powiedział nic głośno, ale widziałem jak jego usta układają się w słowo ,,zezun''.

_-¯ Spojrzałem na Prosiaka, który właśnie uniósł Laurę w górę, nad swoją paszczę. Zaryczał tryumfalnie. Ja też się uśmiechnąłem.
- Ty! Włochaty! Patrz na mnie, jak do Ciebie rozmawiam! - cisnąłem w stwora najbliższą klawiaturą. Tym razem trafiłem. Monstrum zamarło na moment, gdy jego algorytmy rozbioru leksykalnego i gramatycznego głowiły się nad frazą ,,do Ciebie rozmawiam''. To mi wystarczyło - skoczyłem w kierunku trzymającej Laurę macki i przygniotłem do do ziemi.
- Teraz! - Krzyknąłem w kierunku postaci która pojawiła się w wyrwie ściany.
Heinrich ściągnął spust. Kilkadziesiąt pocisków, kaliber 5.56mm, z ochotą opuściło jego M16A1 i zagłębiło się we włochate cielsko. Poczułem, jak przygniecioną przeze mnie mackę przebiega skurcz, po czym wszystko wiotczeje. Zerknąłem na siebie - potwór spływał ze ściany, poznaczonej posoką i odpryskami od pocisków, które przeszły przez niego na wylot.
Laura z odrazą wyswobodziła się i stanęła na równe nogi. Ja również się podniosłem.
- Heinrich... Danke schön. - powiedziała to prawie czule.
Heinrich wyprężył się sprężyście.
- Zum Befehl, mein Herr! - strzelił obcasami.
Twarz Laury stężała. Zauważyłem, jak odruchowo sięga do biodra, gdzie była kabura.
- Nie mów do mnie Herr!
Padły trzy strzały. Każdy z nich podrzucił Heirnichem jak szmacianą lalką. Ostatnią rzeczą, jaką spostrzegłem w jego oczach, było niezrozumienie. Spojrzałem na Laurę i odczytałem w jej oczach to samo. To nie ona strzelała...
Heinrich runął na twarz, odsłaniając stojącą za nim sylwetkę mordercy.

_-¯ W zapylonym korytarzu, trzymając wciąż w wyprostowanych rękach dymiące M9, stała Chelena Choża.

 
Gorzej być nie może 2008-09-23 23:08
 Oceń wpis
   
_-¯ Cofnąłem się, by nie wejść w pole rażenia, gdy SuperMałpa rozpoczęła swój morderczy ostrzał. Prosiaki pędzące na przodzie zostały dosłownie rozniesione na strzępy, które z kolei poszarpały te biegnące za nimi. Obserwowałem to z chłodną obojętnością, metodycznie rozstawiając kolejne SuperMałpy. Wiedziałem, że kanonada nie uszła uwadze reszty mackowatych stworów, które już w tej chwili zaczęły napływać coraz szerszą strugą. Przypominało mi to scenę z ,,Aliens'', gdy gromady Obcych atakowały stanowiska automatycznych karabinów maszynowych... Niestety, karabinom w pewnym momencie zabrakło amunicji.

_-¯ Skończyłem. Setki, tysiące, setki tysięcy godzin spędzonych nad robakami w labiryncie przyniosło efekty. Stworzyłem obronę nie do przejścia. Teraz pozostało mi jedynie przyglądać się zagładzie kolejnych Prosiaków. Ta-ta-ta, pac-pac-pac, ta-ta-ta - brzmiało staccato wystrzeliwanych pocisków, przemieszane z plaśnięciami rozrywających się ciał. Usiadłem koło najbliższej SuperMałpy, uważając by nie dostać się w zasięg wyskakujących, gorących łusek. Zastanowiłem się: mógłbym tu siedzieć pewnie i kilka sekund, czekając aż moje małpki skończą. Ale co by mi to dało? Oczyściłbym z intruzów komputer. Jeden komputer. Nie o to jednak chodziło. Oczyścić hardware z morderczych wirusów można było szybciej i prościej, nie narażając przy tym życia. Wystarczyło dokonać eutanazji Widnowsów poprzez instalację morderczego Linuska - systemu tak toksycznego, że w środowisku tym nie radziły sobie żadne żywe organizmy, nie wyłączając wirusów. Mógłbym odkazić Linuskiem całą sieć, obracając wszystko w jałową perzynę, na której Prosiaki zdechłyby ja meduza na pustyni. Mógłbym...
Nie. Trzeba działać inaczej. Trzeba żywcem złapać jednego z tych małych drani. Tylko jak? Wsadziłem rękę do kieszeni z chakierskimi przyborami i wkrótce wymacałem to, co chciałem. Ściskając przedmiot w garści zapauzowałem małpę przy której siedziałem, tworząc lukę w nieprzebytym systemie obronnym. Nie trzeba było długo czekać, by pierwsze paskudy zorientowały się w słabości tego odcinka. Sąsiednie SuperMałpy w miarę możliwości kierowały w tę stronę ogień, jednak musiały bronić własnych pozycji. Poczekałem, aż kilka nacierających Prosiaków zbliży się na odległość rzutu...

_-¯ Cisnąłem przedmiot. Upadł nieco zbyt blisko, na szczęście upadł na krawędź. Patrzyłem, jak toczy się w kierunku wijących się włochatych macek. ,,No, dalej!'' ponagliłem napastników w myślach. Prosiaki zamarły. Czyżby zwietrzyły podstęp? Nie, ich centralny ośrodek decyzyjny znał tylko jeden werdykt: seek and destroy. Najbliższy osobnik dopadł w kilku susach do cd-romu i pochłonął go z furią. Fakt ten jak gdyby dodał mu sił - zjeżył się i błyskawicznie runął w moim kierunku. Sąsiednie SuperMałpy skoncentrowały na nim ogień, lecz były zbyt daleko, a poprawka na prędkość celu była zbyt mała - pociski uderzyły z tyłu, za pędzącym, rozmazanym kształtem. Odpauzowałem SuperMałpę, Prosiak był jednak zbyt blisko. Wykonał skok - dostrzegłem spiczaste zęby w ssawkowato ukształtowanej paszczy. Spojrzałem na zegarek. ,,Już powinno zadziałać'' pomyślałem i postąpiłem krok w bok.

_-¯ Lecący Prosiak minął mnie o nanometry i wrył się w ziemię, wzbijając obłok kurzu. Sposób, w jaki upadł nie sugerował w niczym tego czym był przed chwilą: doskonałą, szybką i sprawną maszyną do zabijania. Upadł jak kawał mokrej szmaty. Naprężone do tej pory macki zwiotczały, od czasu do czasu drżąc w lekkich konwulsjach. Podszedłem do stwora i kopnięciem obróciłem go na bok - tak, by widzieć jego pysk. Na jednej z mięsistych warg dostrzegłem kawałek naklejki, którą oznaczyłem CD-ROM: ,,Widnows 95OSR2''. Taaaak... jeżeli trzeba było uczynić z jakiegoś komputera przycisk do papieru - to oprogramowanie nie miało sobie równych. Było chyba nawet gorsze niż Linusk, gdyż instalacja Linuska była jak spożywanie gorzkiej trucizny, a instalacja Widnows 95 - jak ,,złoty strzał'': komputer umierał zalany feerią kolorowych okien, gadających psów i tańczących spinaczy. A na końcu czekał go już tylko kojący oczy błękit BSODa - ekranu śmierci...
Westchnąłem, zarzuciłem sobie drgające cielsko na plecy i ruszyłem do swojego X.25. Obejrzałem się na SuperMałpy, zastanawiając się czy nie zabrać ich ze sobą - po namyśle jednak zdecydowałem się pozostawić je na swoich miejscach. Wrócę po nie, gdy to całe szaleństwo się skończy.

_-¯ Strażnik na firewallu nie zadawał pytań. Złowiłem jedynie jego zaskoczone spojrzenie, gdy dostrzegł wystającą spod plandeki jedną z włochatych macek Prosiaka, nie miałem jednak ochoty ani czasu mu niczego tłumaczyć. Udając, że nie zauważam jego gestykulacji ominąłem zgrabnie opuszczający się szlaban i pomknąłem z powrotem do realnego świata.

_-¯ Wygramoliłem się z pakietu i przeciągnąłem, aż mi coś chrupnęło w krzyżu. Poruszanie się w X.25 potrafiło dać się we znaki. Laura Urszula i Chelena siedziały przy stoliku i najwyraźniej rozprawiały o czymś nieistotnym - jak to kobiety. Wyglądało na to, że nawet nie zauważyły mojego przybycia. Ściągnąłem plandekę z Prosiaka i kaszlnąłem teatralnie. Obie, jak na komendę spojrzały w moją stronę, a ich oczy momentalnie zrobiły się wielkie jak spodki. Brzęknął przewrócony taboret - to Chelena cofała się tyłem w stronę wyjścia.
- Cheleno! Bez pleonazmów, proszę! - skarciłem ją.
To ją trochę otrzeźwiło. Stanęła i wskazała palcem na leżący na naczepie kształt.
- To! Przyniosłeś to! Tutaj?! Po co?!
- Bo chcę zobaczyć, co ma w środku. Taki ze mnie chakier-badacz. - odparłem kwaśno - Zawsze lubiłem sprawdzać, co sprawia że miś piszczy, jak mu się naciśnie brzuszek.
- A jak się zbudzi?
- ...to nas zje... - dokończyłem na melodię pamiętanego z przedszkola ,,Stary niedźwiedź mocno śpi''. Jakoś niestety nie wzbudziłem tym żartem entuzjazmu.
Widząc, że nikt nie kwapi się z pomocą podniosłem Prosiaka i przeniosłem na najbliższe biurko. Z uwagą i profesjonalizmem zbindowałem mu macki do blatu, by w razie ocknięcia się (na co jednak nie liczyłem) uniemożliwić stworowi ucieczkę, czy też atak. Znów sięgnąłem do kieszeni i po chwili trzymałem w ręku aparacik, przypominający skrzyżowanie stetoskopu z oscyloskopem.
- Co to jest? - spytała Chelena.
- Debugger.
Spojrzała z niedowierzaniem.
- Zawsze myślałam, że debuggery to takie długie cylindry z rozpylaczem na końcu.
- Tak. - zgodziłem się - Z tym że to są debuggery na muchy i komary. Ten mój to debugger na programy.
- I co z nim zrobisz?
- Ano, przekonamy się co też tego stworka napędza...
- Aha. - przytaknęła, jednak wydawało mi się że moje dywagacje raczej ją zdenerwowały niż uspokoiły. Obróciła się i wycofała w kąt pomieszczenia, ja zaś zabrałem się do analizy. Podpiąłem śledzenie do funkcji zegara, gdyż - jak słusznie sądziłem - wkrótce zaprowadzi mnie do pętli głównej. Tak też się stało. Włączyłem wizualizację śledzenia i rozejrzałem się w sytuacji. Mina mi zrzedła.
- No, to chyba gorzej być nie może - powiedziałem głośno, licząc na zainteresowanie. Zainteresowania nie było. Rozejrzałem się - Laura pisała coś w niewielkim notesie, Cheleny nie zauważyłem. Chyba wyszła do toalety...

_-¯ Potężna eksplozja wyrwała kawał ściany i cisnęła nas na podłogę.
 


Najnowsze komentarze
 
2016-03-27 11:01
loan offer do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzień, Jestem MR larryt, prywatnej pożyczki Pożyczkodawca oraz współpracy finansowej[...]
 
2016-03-12 03:02
Pani Tamara Tita do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć, Nadchodzi Affordable kredytu, która zmieni twoje życie na zawsze, jestem Pani Tamara[...]
 
2016-03-11 18:49
Josephine Halalilo do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć wszystkim, Gorąco polecam to wspaniałe świadectwo, że w moim życiu trzymałem miłości[...]
 
2016-02-23 21:39
pharoah do wpisu:
Wybory coraz bliżej...
Charyzjuszu! Na święte Kontinuum i Infundybułę Chronosynklastyczną - powiadam Ci: Wróć!
 
2016-02-23 18:03
janrski do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
HEJ POMOZESZ MI SIE WŁAMAC NA KONTO MOJEJ ZONY??MA TROJE DZIECI OD 10LAT DO 4 LAT MOGE JEJ[...]
 
2016-02-09 00:03
vektra es a do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Użytkownicy, chcielibyśmy odnieść się do poruszanych na tej stronie kwestii jak i[...]
 
2016-02-04 02:07
Pani maris smith do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Zeznania w sprawie jak mam pożyczkę zmienić życie mojej rodziny Nazywam się Babara Curtney.[...]
 
2016-01-18 21:36
jolasia do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam czy ktoś by mógł włamać mi się na konto?
 



 
Chakier, Charyzjusz. Q2hhcnl6anVzeiBDaGFraWVyCg== chakier[at]vp.pl