_-¯ Przeczytałem uważnie informację. Raz. Drugi raz. Jedenasty raz. Nie ulegało wątpliwości, zdanie ,,policja ma zyskać możliwość zdalnego sprawdzania zawartości twardych dysków'' cały czas tam było. Przez cały czas nadziejałem (czyli łudziłem nadzieją, tylko szybciej) się, że to jednak pomyłka. Błąd w druku. Przekłamanie. Dziennikarska kacz... Dziennikarski donald. Przełączyłem się na pulpit komunikacyjny i wywołałem M1m00ha.
- 370. Czytałeś mój wpis? - zagaiłem.
- 1
- link też?
- 1
- I co ty na to? Myślisz, że to fałszywka?
- 0
- Prawda?!
- 1
- zOMG!
- 1
Rozłączyłem się. Zresztą M1m00h chyba nie był w nastroju do rozmowy. Ale... Nie! To przecież nie mogła być prawda! Pamiętam siebie samego, gdy pierwszy raz udało mi się przeszukać zdalnie dysk twardy polonistki. Okupione to było tygodniami pracy. Grzebaniem w śmietnikach, podsłuchiwaniem rozmów, zdobywaniem informacji o rodzinie, znajomych i ulubionych zwierzętach. Musiałem założyć fikcyjne konto na serwisie randkowym, udawać, że ją podrywam, wysłać spreparowane zdjęcia zeskanowane z ,,Bravo Girl po czterdziestce'' i zainstalować tą drogą Back Orifice. Nie było mowy o żadnym ,,zyskiwaniu możliwości''! Cholera jasna! To byłaby nieuczciwa konkurencja!
Chwyciłem za konwencjonalny telefon i zadzwoniłem do ministra, któremu nie tak dawno pomogłem odzyskać zaginione gigabajty. Odebrała sekretarka.
- Charyzjusz. Mam sprawę do Antka.
- Już łączę.
Chwilę w słuchawce brzmiała denerwująca melodyjka, którą modnie jest teraz umieszczać w centralkach. Po chwili minister odebrał.
- Słucham?
- 370 Antek, co jest z tą policją? - wypaliłem.
Chwilę trwało milczenie.
- Co to znaczy trzysta siedemdziesiąt Antek?
- Nie trzysta siedemdziesiąt, tylko 370 - poprawiłem - I nie to jest ważne. O co chodzi z tą policją?
- Z jaką policją?
- Z tą, co ma zyskać możliwość zdalnego sprawdzania zawartości twardych dysków. To jakiś żart?
Usłyszałem, jak minister uśmiechnął się.
- Żaden żart. Komisja Europejska da im taką możliwość.
Sapnąłem.
- Ale jak? Słuchaj, ja też bym chciał! - krzyknąłem w słuchawkę.
- Uchwali się ustawę czy tam uchwałę i już.
- Chyba żartujesz! Tak nie można! Nie da się, ot, uchwalając coś manipulować rzeczywistością!
W tym momencie poczułem zimne palce na swojej szyi.
- I find your lack of faith disturbing... - usłyszałem w słuchawce. Pociemniało mi w oczach, lecz po chwili wrażenie ucisku ustąpiło.
- Wpadnij do mnie do biura jutro wieczorem. Coś ci pokażę - powiedział Antek i odłożył słuchawkę.
Opadłem na fotel, skołowany, zdezorientowany i spocony. Jutro wieczorem... Nie mogłem wytrzymać z ciekawości.
_-¯ Ponieważ ,,wieczór'' był dość rozmytym terminem pognałem do ministerstwa już o piętnastej. Antoni przyjął mnie od razu.
- Widzisz, Charyzjusz - zaczął przechadzając się wzdłuż biurka z rękami założonymi z tyłu - świat się zmienia. Kiedyś człowiek sądził, że świat wykreowali bogowie, ale tak nie jest. Rzeczywistość tworzymy sami. A ściślej rzecz biorąc - przynajmniej po tej stronie oceanu tworzy ją Komisja Europejska.
Antek zrobił efektowną pauzę, zastygając za biurkiem z rękami opartymi o blat, po czym kontynuował wziąwszy do ręki jakiś kwit.
- Powiedz mi, Charyzjusz, wiesz co to jest ślimak?
- Eeee... - rozpocząłem elokwentnie, gdyż nie spodziewałem się takiego pytania - Taki tam... bezkręgowiec. Znaczy - mięczak.
Minister roześmiał się.
- Błąd! Widzisz - zamachał papierem który trzymał w ręku - tą oto dyrektywą ślimak stał się rybą śródlądową!
Szczęka opadła mi na dywan.
- Przecież... To wymagałoby lat badań! Szeregu modyfikacji z zakresu inżynierii genetycznej na poziomie jakiego jeszcze nie opanowaliśmy! Żeby przekształcić ślimaka w rybę...
- Don't underestimate the power of the force...
Znów poczułem lodowatą dłoń zaciskającą się na mej krtani. Wrażenie minęło tak szybko jak się pojawiło.
- Ale-ale, co powiesz na mały pokaz? - zaproponował Antek.
- Bardzo chętnie - przytaknąłem.
Minister podszedł do biurka i poszperał w szufladzie. Po chwili wyciągnął jakiś formularz.
- Znasz zapewne prawo powszechnego ciążenia Newtona, prawda? - powiedział gryzmoląc coś na papierze - Choć nie mam takiej mocy jak cała Komisja Europejska, to jednak ten dokument wystarczy by anulować je na obszarze tego pomieszczenia...
Trzasnęła przystawiana pieczątka i w tym momencie poczułem, że przestaję ważyć. Szarpnąłem się w fotelu i ten ruch wypchnął mnie w powietrze. Poszybowałem pod sufit. Tymczasem Antoni lewitował leciutko za biurkiem.
- Uważaj - ostrzegł, po czym przedarł papier.
Grzmotnąłem o ziemię aż mi świeczki stanęły w oczach. Niezdarnie wdrapałem się z powrotem na fotel i przysunąłem go na jego dawne miejsce (na skutek mojego nagłego ruchu również on trochę odpłynął).
- Whisky? - zaproponował Antek, widząc w jak opłakanym stanie psychicznym jestem.
Pokręciłem przecząco głową i pogrążyłem się w myślach. Po chwili dźwignąłem się na nogi.
- Czyli, jeżeli KE uzna że policja ma zyskać możliwość zdalnego sprawdzania zawartości twardych dysków, to...
- To tak się stanie.
- Nawet pod DOSem?
- Nawet.
- Nawet na komputerach odłączonych od sieci?
- Nawet.
- Nawet na...
Antoni podszedł do mnie, chwycił za ramiona i potrząsnął.
- Charyzjusz. Ty nie rozumiesz. W komunikacie nie ma nic o komputerach. Jest mowa o twardych dyskach. Komputery nie mają tu nic do rzeczy...
Upadłbym, gdyby Antoni mnie nie podtrzymał.
- Zdalne... sprawdzenie... dysków... Bez sieci, bez komputera?
Minister powoli skinął głową.
_-¯ Opuściłem gabinet jak we śnie. Właściwie to nie wiem, jak i kiedy trafiłem do domu. Położyłem się spać z mocnym bólem głowy.
_-¯ Alarm włączył się niespodziewanie. Zresztą - od tego przecież był. Rozjaśniana jedynie poświatą nielicznych aktywnych ekranów centrala chakierowania w moim biurze momentalnie skąpana została w czerwonym świetle lamp sygnałowych. Zawyły syreny, których dźwięk zmieszał się z pospiesznym tupotem stóp personelu, zajmującego stanowiska bojowe. Uniosłem lewą brew, jak to mam w zwyczaju gdy coś mnie zaskakuje, i spojrzałem na ekran. Macierz sygnalizowała jakiś niezwykle ważny komunikat. Wciąż siedząc w obrotowym fotelu na kółkach odepchnąłem się lewą nogą i podryfowałem w kierunku konsoli sterowania dźwiękiem, by wyłączyć syreny i odgłosy stóp personelu. Kiedyś, dawno temu nagrałem je w weekend i przez pewien czas wydawało mi się zabawne, że włączeniu alarmu towarzyszył harmider (który potem zgrabnie przerobiłem na charmider) i gwar, jakbym w pomieszczeniu nie był sam, a zajmowało je co najmniej kilkanaście osób. Potem przywróciłem normalne oświetlenie, bo któż normalny ma zamiar w sytuacji awaryjnej pracować przy krwistoczerwonych lampach. W końcu potoczyłem się do Macierzy, czyli mojego głównego komputera.
- Pokaf fiadomośf - zakomenderowałem pakując sobie jednocześnie do ust porcję solonych orzeszków.
- Wiadomość? - upewniła się maszyna.
- Ta. Jej treść.
- Och. Jeżeli chodzi o to, to jej Teść się nazywa Świekr, czyli to Twój Ojciec. Ale moim zdaniem ważniejsze byłoby przeczytanie ważnej wiadomości.
- Przecież powiedziałem, że pokaż jej treść! - wykrzyczałem cokolwiek poirytowany.
- Nie ma sensu krzyczeć. Rozumiem i bez krzyku. Tak więc Nieść to syn Twojego brata lub siostry...
- Ale ja wcale nie pytałem o Nieścia!
- Teścia?
- NIE!
- Świeścia?
- Daj spokój! Wiadomość czytaj! Przypominać więzy rodzinne jest teraz nie pora!
- Skoro pytasz, to córka ze związków Twojego rodzeństwa rzeczywiście nazywa się Nieściora.
- Szlag mnie zaraz trafi!
- Oj dobrze, dobrze. Tak się tylko droczę. Już wyświetlam wiadomość.
_-¯ Ekran zamigał, po czy wyświetlił kilka zdań. Nagłówek informował, że dane zostały zebrane przez sondę Chakier78 monitorującą obszary płytkiego internetu. Treść zawierała jeden link: All your base are belong to us!
_-¯ Jeszcze nie zakończyłem sprawy odebrania $20.5 miliona, a już w kolejce czekają kolejne pieniądze :)
Sender: heuvelhuisman712@freeler.nl
Subject: A cry for help
Hello,
I am Lolly Stevens a citizen of wales in the United Kingdom. I am writting you to seek your help to help my family as a beneficary to claim our family funds from a security company in Holland. After my father passed away we have been unable to collect our money due to some family difficulties. The funds has a total of Twenty Million USdollars and you shall have Seven Million Dollars for yoru assistance. Please write me back via my private address lollystevens10@yahoo.com.hk and I shall give you all the neccessary informations to proceed. I anxiously wait to hear from you.
Lolly Stevens
Zaraz wysyłam e-mail po dalsze informacje i robię miejsce na koncie ;)
_-¯ Uaktualnienie 1:
Wysłałem krótki e-mail, o treści: Hello
How could I help you?
... i po niedługim czasie otrzymałem obszerną odpowiedź. Jak widać, sprawa jest poważna. Hello My Friend,
Thank you for your reply back to me. Allow me to introduce myself again to you.
My Name is Ms. Lolly Stevens, the eldest child/daughter Of late Mr. Chico Stevens.My father was a big time farmer in South Wales, he uses most of South Wales farm land for farming.
My father was very successful in the farming business. Some top officials In the Government were Jealous because of his wealth and success in the farming business.They wanted him to Join them carry out a dubious deal against the Government but he refused, so they plan to kill him and claim all his wealth to finance their dubious deal.On one faithfull day he was driving home and he was assasinated.He was rushed to the hospital by a good Samaritan but he did not make it.Before his death he transfered most of his fund to a Security company In Holland.
He gave me the contact Information to the Security company which the fund was located.Those people were looking for me and my family and we ran to east london for safety because they know we knew were my father funds were resting.I contacted the Security company yesterday on how I could collect the funds with my lawyer assistance and they told me that I need a foreign beneficiary outside United Kingdom because of Security reasons.
And I don't have anyone outside the UK that will stand for me as a beneficiary. They said they are holding (TWENTY MILLION USDOLLARS) for my father.The funds have been deposited there for four years now and it has accumulated charges which I must pay before the consignment will be released.All my father properties was extorted from us and confisicated.Please assist me and my family in claiming the funds from the security company.I and my family shall reinburse you in double of any amount of money you spent in helping us,when you receive the total sum from the security company in Holland.
We will pay you seven million dollars for your help.Sorry I replied late my son was sick. All I have told you is not a joke but a real problem I and my family are facing.All I need from you is your assistance as a beneficiary because the security company in Holland need some one that would stand for me and my family to clear the funds out of the security company.We are suffering at this point of time,we cant feed,clothe and pay rent.Our family lawyer has been assisting us since my father died.I would have done this alone but the security company made it clear to us that they will not accept anyone inside U.K because of security reasons,that was why I contacted you for your help.I am a single mother i do work in a small firm in London where i earn little amount to take care of my boy and myself.We are really suffering please help us.My family is willing to reward you and they are ready to meet up to your demands when you help us clear the funds out of the company by also paying for the demurage charges.
This is what you should do now. You will contact my family lawyer his name is Barrister Markson Igie, his
Email: markigie@googlemail.com
Phone: +447031742579
When you contact him through any of those means above you should furnish him with your informations, your phone number,Fax number,Address and your Full name, tell him I directed you and he should advise you on how to get in contact with the security company.Please this is the next step you should do next.Barrister Markson is a nice man.He will give you all the informations of the security company on how you would contact them,also guide lines.Please contact my lawyer as soon as possible ok, DON'T FAIL US, HELP US.
Thank you
Ms. Lolly Stevens
Ponieważ nie chcę mnożyć wpisów bez potrzeby, będę uaktualniał ten wątek w miarę rozwoju sytuacji. ,,Stay tuned!'', jak mawiał Onufry Zagłoba
_-¯ Chwila oddechu od chakierskiej codzienności (czy też codziennej chakierskości). Krótki poradnik jak przejmować konta na Tibii (ang. ,,How to Irritate People'')
_-¯ Chciałbym stanowczo zaprzeczyć plotkom, jakobym miał coś wspólnego z dokonanym w dniu dzisiejszym zachakierowaniem serwisu wykop.pl. O całym zajściu dowiedziałem się dopiero przed chwilą od podekscytowanej Stormlady, która poinformowała mnie, że ktoś podmienił w wyżej wspomnianym serwisie profil Horacjusza Hwasta, dopisując mu w opisie ,,Przyznaję, że jestem cieńki, zaś Charyzjusz Chakier jest najlepszym chakierem na świecie''.
_-¯ Aby uwiarygodnić wszystkim fakt, że nie miałem z wyżej wymienionymi zdarzeniami nic wspólnego, przygotowałem listę argumentów świadczących na mą korzyść:
1. Nie dostałem się do głównej serwerowni wykopu korzystając z nieuwagi administratora, który właśnie wyszedł sobie zrobić kawę. Tak na marginesie - pije on stanowczo za dużo kawy. Nie mijał mnie na korytarzu chyba ze cztery razy.
2. Nieprawdą jest, jakobym zyskał na czasie otwierając mu w przeglądarce kilkadziesiąt zakładek z fotogaleriami Pameli Anderson.
3. Nie wykorzystałem błędu w mechanizmie obsługi cache bazy danych i nie podmieniłem profilu Horacjusza Hwasta. Nie wysłałem w tym celu spreparowanego zapytania do bazy danych w celu przetworzenia rekordów Horacjusza i umieszczenia ich w pamięci podręcznej, gdzie nie dokonałem ich modyfikacji, serwer bazy danych zaś nie pobrał owych niezmodyfikowanych danych i nie zapisał ich na powrót w bazie.
4. Korzystając z chwili wolnego czasu (administrator był dopiero przy trzeciej galerii) nie dokonałem kilku moim zdaniem potrzebnych poprawek serwisu. Nie poprawiłem i nie odchudziłem jego wyglądu. Nie dodałem również żadnej nowej funkcjonalności, typu bezpośredniego odtwarzania video czy funkcji obserwacji dyskusji.
5. W celu opuszczenia serwerowni nie ukryłem się w formularzu zamówienia darmowego kalendarza z Pamelą (dostępnego w ostatniej galerii), który to formularz nie został przez administratora skrupulatnie wypełniony i wysłany wprost do oczekującego mnie komputera przesiadkowego, skąd nie wróciłem tunelem ssh do własnego laptopa.
6. Laptop ten nie był zaś nielegalnie wpięty do słabo abezpieczonej sieci bezprzewodowej jednego z hoteli.
7. A w ogóle to ja nie mam żadnego laptopa.
_-¯ Jak widać z przedstawionego przeze mnie zestawienia - nie mogłem mieć z faktem zachakierowania wspomnianego serwisu nic wspólnego. Proszę zatem nie dawać wiary plotkom i pomówieniom, mającym zapewne na celu zszarganie mojej nieposzlakowanej opinii.