Archiwum
czyli czego się możecie ode mnie nauczyć
Jak uratowałem Święta 2010-01-01 22:11
 Oceń wpis
   
_-¯ Śnieg prószył melancholijnie, ale wcale się tym nie przejmował. Wczesny, zimowy zmrok powoli wsączał się przez okna i podkradał w stronę choinki, która odpychała go co i raz rozbłyskami kolorowych światełek. Gałęzie świerków, pokryte grubymi czapami białego puchu...
- Jaki śnieg? - spytała Misia, zaglądając mi przez ramię - Gdzie ty tu widzisz śnieg? Plus osiem jest, wszystko co spadło już się roztopiło.
- No ale pada - wskazałem ręką za okno.
- Pada. Ale to deszcz pada, nie śnieg.
- Deszcz, śnieg, co za różnica. To i to woda, tylko w innym stanie skupienia.
- Właśnie na tym ta różnica polega. Zresztą, zamiast teraz siedzieć przy komputerze i klepać te swoje głupoty - pomógłbyś mi nakrywać do stołu. Za godzinę przyjdą rodzice.
Niechętnie, ale posłusznie zwlokłem się z krzesła i podreptałem za Misią do pokoju gdzie stał wigilijny stół i zacząłem rozstawiać talerze, rozmyślając o ciężkim losie chakiera któremu nawet w święta nie dane jest posiedzieć przy komputerze. Stawiałem właśnie szósty talerz, gdy coś za moimi plecami zachrobotało i zaszurało. Odwróciłem się akurat w momencie w którym z kominka, będącego źródłem tych hałasów, buchnął okazały kłąb sadzy i majestatycznie osiadł na śnieżnobiałym (do tego momentu) obrusie.
- Misia! - krzyknąłem - Trzeba zmienić obrus. Zapaskudził się sadzą z kominka - poinformowałem.
- Przecież my nie mamy kominka! - usłyszałem w odpowiedzi.
Spojrzałem na kominek i chwilkę się zastanowiłem, po czym doszedłem do wniosku, że rzeczywiście, Misia miała rację. Kominka nie mieliśmy. Mieliśmy mieć, oczywiście, ale plany te były odłożone na bliżej nieokreśloną przyszłość. Swego czasu wybraliśmy nawet przewód kominowy przy którym go zainstalujemy, ale to nie był ten przewód. Pogapiłem się zatem na kominek jeszcze chwilę po czym postanowiłem go zignorować i wróciłem do rozstawiania zastawy. Sadzę też postanowiłem zignorować, choć na talerzach wyraźnie widziałem jaśniejsze smugi w miejscach w których starłem ją palcami. I jak tu ufać zmysłom?

_-¯ W tym momencie ktoś postukał mnie w ramię.

_-¯ Byłem odwrócony twarzą w kierunku wejścia do pokoju, wiedziałem też że w pomieszczeniu - poza mną - nikogo nie ma. Nie widziałem również, by ktoś wchodził, tak więc nie mogło być tutaj nikogo kto mógłby mnie stukać w ramię. Mając na uwadze fatamorgany z kominkiem i sadzą doszedłem do wniosku że jest to kolejny omam. Kontynuowałem zatem pracę, choć stan mojego zdrowia zaczął mnie niepokoić. Nigdy wcześniej nie miewałem takich zaburzeń. Pukanie ponowiło się.
- Charyzjusz! - odezwał się omam za moimi plecami.
- Proszę mnie nie niepokoić - odpowiedziałem nie odwracając się i starając się nadać mojemu głosowi możliwie spokojny ton - Wiem że tutaj nikogo nie ma.
- No przecież ja jestem! - omam nie dawał za wygraną.
- Jest pan tylko wytworem mojej wyobraźni. Tak samo jak kominek i sadza. A teraz uprzejmie proszę by pan sobie poszedł.
- Charyzjusz! Odwróć się! To ja, Święty Mikołaj!
Zamknąłem oczy i zrobiłem kilka głębokich wdechów. Co prawda babcia ostrzegała mnie przed skutkami długiego siedzenia przed komputerem, ale słowem nie wspominała o możliwości złapania choroby psychicznej, a jedynie o zespole cieśni nadgarstka, pogorszeniu się wzroku i hemoroidach. Postanowiłem się nie odwracać i nie dyskutować więcej z wytworem mojej wyobraźni. Spróbowałem skupić się na rozstawianiu talerzy, lecz w tym momencie omam tytułujący się Świętym Mikołajem chwycił mnie za ramiona i brutalnie obrócił w swoim kierunku. Zanim zdążyłem zamknąć oczy zobaczyłem białą brodę i czerwony strój.
- Charyzjusz, otwórz oczy. Ja naprawdę jestem Świętym Mikołajem. Musimy porozmawiać.
- Nieprawda. Jestem chory, albo po prostu przemęczony. Ponawiam prośbę by przestał się pan mi zwidywać i nie wciągał w żadną dyskusję. Jestem zajęty i doprawdy nie wiem jakie traumatyczne zdarzenie musiałem przeżyć w dzieciństwie że teraz wyobraziłem sobie akurat pana. Poza tym Świętego Mikołaja nie ma.
- Doprawdy? - obruszył się omam - Jestem Świętym Mikołajem i znam wszystkie twoje dobre i złe uczynki. Pamiętasz, jak mając cztery lata zbiłeś wazon, a potem zwaliłeś winę na program pocztowy, że niby zawadził go dużym załącznikiem?
To była oczywiście prawda, jednak postanowiłem myśleć zdroworozsądkowo.
- Jest pan wytworem, mojego umysłu, zatem z definicji ma pan dostęp do wszystkich informacji w nim składowanych. Nie przekona mnie pan odkrywając znane mi fakty z mojego życia, bo to tak jakbym rozmawiał sam ze sobą.
- Niby racja... No to posłuchaj... Charysia, dwa tygodnie temu, w piątek, włamała się do systemu komputerowego przedszkola i zmieniła jadłospis. Usunęła ze środowego obiadu zielony groszek, którego nie lubi. Dostęp do terminala uzyskała posługując się lalką Barbie. Tysiącdwudziestoczterobitowy klucz RSA złamała wykorzystując książeczkę o małym słoniku, który szukał mamy. Czy cały czas będziesz miał zamknięte oczy?
- Charysiu! - zawołałem córkę. Po chwili usłyszałem tupot małych kroczków.
- Tatusiu! Święty Mikołaj!
Postanowiłem szybko przemyśleć sytuację. A co, jeżeli to nie Charysia, a jedynie kolejny wymysł mojego mózgu? Co, jeżeli wymyśliłem sobie właśnie Charysię wchodzącą do pokoju? Oczywiście taki fantom potwierdzi wersję drugiego. Z drugiej strony - uświadomiłem sobie - komuś muszę uwierzyć, inaczej za kilka sekund stanę się solipsystą. Postanowiłem, że Charysi uwierzę.
- Wykasowałaś zielony groszek ze środowego obiadu? - spytałem prosto z mostu i zerknąłem na córkę. Mała spojrzała na mnie, potem na Świętego Mikołaja, po czym się rozpłakała.
- Nie dostanę prezentuuuuuuuu? - załkała.
- Oczywiście, że dostaniesz, Charysiu - powiedział Święty Mikołaj - byłaś bardzo grzeczną dziewczynką.
Łkanie ustało.
- To jak było z tym groszkiem? - spytałem ponownie.
- Nie lubię groszku...
Nie zadowoliłem się tym wykrętem.
- Skasowałaś?
Nastąpiła dłuższa pauza, po które przyszło niechętne wyznanie.
- Skasowałam, ale tylko przy okazji. Chciałam empirycznie określić stopień przydatności czytanek o słonikach szukających mam w procesie łamania szyfrów asymetryczny. Zresztą inne dzieci też nie lubią groszku...
Cóż, sam nie lubiłem groszku. Ostrożnie spojrzałem na Świętego Mikołaja.
- Teraz mi wierzysz? - spytał.
- Kominek to twoja robota? - skontrowałem pytaniem.
- Ach! Kominek! A jak twoim zdaniem miałem się tu dostać?
- Drzwiami?
- Święty Mikołaj wchodzi przez komin! Wszyscy o tym wiedzą. Ale twój komin wiedzie do gazowego pieca CO, tak więc musiałem najpierw stworzyć ten.
- I on zostanie? - spytałem z nadzieją.
- Nie. Inaczej producenci kominków bardzo brzydko by się o mnie wyrażali. Jak tylko wyjdę - zniknie.
- Sadza też?
- Też.
Wyjaśnienia te lekko mnie uspokoiły.
- Czy już teraz dostanę prezent? - wtrąciła się do rozmowy Charysia, cały czas z uwagę obsługując Mikołaja.
- Nie, maleńka. Prezenty znajdziesz pod choinką gdy zaświeci pierwsza gwiazdka. A teraz idź pomóż mamie... - powiedział święty, a półgłosem dodał ni to do siebie, ni to do mnie - Znajdziesz prezenty, o ile tatuś mi pomoże...
Charysia wyszła, ja zaś ułożyłem oczy w znak zapytania, formując tzw. ,,pytające spojrzenie''.
- Chodzi o to, że zapomniałem hasła do komputera - wyjaśnił bez zwłoki Mikołaj wyciągając z worka laptopa.
- A co to ma wspólnego z prezentami?
- Listy prezentów mam w komputerze. Nie ma list - nie ma prezentów - nie ma gwiazdki - nie ma szczęśliwych dzieci.
Spojrzał na zegarek.
- Mamy czterdzieści pięć minut do gwiazdki.
Również spojrzałem na zegarek.
- A kiedy zdążysz te wszystkie zabawki wyprodukować?
- O to się nie martw. Jako Święty który musi odwiedzić w jednej chwili kilka milionów domów mam duże doświadczenie w pracy współbieżnej oraz w obchodzeniu się z czasem.
- To dlaczego mamy tylko czterdzieści pięć minut?
- Bo TY nie masz takiego doświadczenia. Przepraszam, że popędzam, ale... czy mógłbyś już zacząć?
Włączyłem komputer który zaczął się bootować.
- Linux? - skrzywiłem się.
- Linux. Windowsa mają w piekle, więc - sam rozumiesz że musieliśmy wybrać coś takiego by było w opozycji.
- W piekle mają Windows? - zdziwiłem się, jednocześnie wyciągając widelcem ze swapa hasło do zaszyfrowanych partycji.
- Tak, i wiesz co? - święty uśmiechnął się - w zeszłym miesiącu pewien chakier podrzucili im trojana. Komputer samego Lucyfera rozsyłał spam z generyczną Viagrą.
Po chwili skończyłem odwracałem skrót MD5 hasła. Zapisałem je na karteczce i podałem Świętemu Mikołajowi.
- Oczywiście! - wykrzyknął - Jak mogłem zapomnieć o tym drugim ,,r''! Dzięki, Charyzjuszu, dziękuję ci. Uratowałeś te święta!
- Cóż... trzeba, to pomagam - stwierdziłem skromnie.
- Jeszcze raz dziękuję. No to ja już lecę - I zniknął.

_-¯ Skończyłem rozstawiać talerze i uśmiechnąłem się do swoich myśli. W sumie nie musiałem odzyskiwać hasła do komputera Świętego Mikołaja. Trzy dni wcześniej włamałem się do pewnego linuksowego laptopa na login ,,santa'' i ściągnąłem z niego masę interesujących danych wśród których był wielgachny plik o nazwie lista_prezentów.txt...
 
 


Najnowsze komentarze
 
2016-03-27 11:01
loan offer do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzień, Jestem MR larryt, prywatnej pożyczki Pożyczkodawca oraz współpracy finansowej[...]
 
2016-03-12 03:02
Pani Tamara Tita do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć, Nadchodzi Affordable kredytu, która zmieni twoje życie na zawsze, jestem Pani Tamara[...]
 
2016-03-11 18:49
Josephine Halalilo do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć wszystkim, Gorąco polecam to wspaniałe świadectwo, że w moim życiu trzymałem miłości[...]
 
2016-02-23 21:39
pharoah do wpisu:
Wybory coraz bliżej...
Charyzjuszu! Na święte Kontinuum i Infundybułę Chronosynklastyczną - powiadam Ci: Wróć!
 
2016-02-23 18:03
janrski do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
HEJ POMOZESZ MI SIE WŁAMAC NA KONTO MOJEJ ZONY??MA TROJE DZIECI OD 10LAT DO 4 LAT MOGE JEJ[...]
 
2016-02-09 00:03
vektra es a do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Użytkownicy, chcielibyśmy odnieść się do poruszanych na tej stronie kwestii jak i[...]
 
2016-02-04 02:07
Pani maris smith do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Zeznania w sprawie jak mam pożyczkę zmienić życie mojej rodziny Nazywam się Babara Curtney.[...]
 
2016-01-18 21:36
jolasia do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam czy ktoś by mógł włamać mi się na konto?
 



 
Chakier, Charyzjusz. Q2hhcnl6anVzeiBDaGFraWVyCg== chakier[at]vp.pl