Zdążyć z pomocą 2007-11-08 22:26
_-¯ To miał być dzień jak co dzień. Siedziałem sobie właśnie i oglądałem tańczące Japoneczki gdy zadzwonił telefon. Przezornie nie odebrałem, gdyż ostatnimi czasy dzwoniące telefony zwiastowały wszelkiego rodzaju nieszczęścia. Niestety, wyręczyła mnie moja sekretarka, panna Erudycja:
- CharChak Cyber Solutions, Software & Development® - zaszczebiotała do słuchawki. Zawsze dziwiło mnie, w jaki sposób tak szybko udaje jej się wymówić to ®. Mnie - choć próbowałem wiele razy - udawało się wymówić co najwyżej ™. Odwróciłem się w jej stronę, gotów na przyjęcie słuchawki, lecz zamiast spodziewanego ,,Tak, już daję szefa'' usłyszałem tylko zduszony okrzyk, telefon zaś wysunął się z jej dłoni i upadł na posadzkę. - Czy wszystko w porządku? - zapytałem idiotycznie, a zamiast jakiejkolwiek odpowiedzi dostałem tylko przerażone spojrzenie rozszerzonych, ciemnych oczu. Tym ciemniejszych, że kontrastujących z pobladłą nagle twarzą. Zdałem sobie sprawę, że niczego od niej się nie dowiem. Zerknąłem na bazę telefonu - lampka połączenia była wciąż aktywna. Wcisnąłem przycisk głośnego mówienia. Przyjemna cisza gabinetu natychmiast wypełniła się buczeniem, jazgotem i wrzaskiem: - Charyzjusz! Charyzjusz! Odbierz! - Halo! Jestem! Kto mówi!? - R4Z0r\/\/|R3! - Kto? Mam jakieś zakłócenia na linii! - Razorwire! Jesteś nam potrzebny! Potrzebujemy wsparcia! - Zadzwoń po M37+D0W|\|4. Ja trochę zajęty jestem. - Po kogo? - Po Meltdowna. - Meltdown... już tu jest. A raczej był. - w głosie Razorwire'a dał się wyczuć smutek. Nie zwróciłem jednak na to należytej uwagi. - No daj mi spokój. Jak Meltdownowi się nie chce Ci pomagać to ja mam teraz gnać i Cię niańczyć? Co się stało? Switch Ci się spalił? LOL. - ... - Razorwire? - ... - Halo? Jesteś tam? - ... Jestem. Meltdown nie żyje. - Słucham? Możesz powtórzyć? LOL, wydawało mi się, że powiedziałeś 'Meltdown nie żyje'. - Bo tak powiedziałem. Charyzjusz, pomóż, bo wszyscy zginiemy... Zabarykadowaliśmy się w serwerowni. Zostało nas... - w tym momencie coś w głośniku głucho szczęknęło i zapadła cisza. Przejmująca, dudniąca cisza... _-¯ Słowa te piszę właśnie z serwerowni. Udało mi się przebić do chłopaków rozpędzonym, opancerzonym netcatem. To była najgłupsza rzecz, którą wymyśliłem. Uświadomiłem to sobie w momencie gdy gramoliłem się z przewróconego eksplozją pojazdu w stronę stosu firewalli tworzących prowizoryczną barykadę, zza której machało do mnie kilka znajomych postaci. - Uff, mało brakowało, Charyzjusz. - jedną z postaci była StormLady. - Już myśleliśmy że trafiłeś do /dev/null. - Co to było, do cholery? - wskazałem szczątki pojazdu, który właśnie zaczynał się palić. - SMB. - SMB? Niemożliwe. - Bo to nie zwykłe SMB, tylko zmodyfikowane. Z potrójnym MTU. - No to pięknie. Jeszcze jakieś niespodzianki? - Tak. Vortex? Ty masz zapuszczony pasywny skan. Jaka jest sytuacja? Vortex podetkał mi pod nos kawałek brudnej szmaty, w której rozpoznałem fragment mapy ze schematem naszej sieci. - Włamali się tym hubem, tym zaznaczonym na czerwono - pokazał palcem rdzawoburą plamę - i stamtąd od razu wzięli z zaskoczenia trzy switche: ten, ten i ten. Zanim wstrzymaliśmy forwardowanie na routerach przejęli całe zachodnie skrzydło. Wtedy... wtedy Meltdown zdecydował się na odcięcie i kontratak. Prawie nam się udało, nasi chłopcy byli niesamowici. Odbiliśmy dwie podsieci prywatne i uzyskaliśmy na powrót dostęp do jednego z trzech głównych zewnętrznych interfejsów. Niestety... Meltdown... wiesz. - Wiem. I co dalej? - Nie daliśmy rady się utrzymać. Oni podciągnęli SMB i walili do nas jak do kaczek. Wycofaliśmy się tutaj. Te firewalle trochę wytrzymają. Ale potem - jesteśmy skończeni. - Jakieś pomysły? - Przy odrobinie szczęścia moglibyśmy przegrupować o ta... - w tym momencie Vortex kiwnął się i przewrócił. Szaro-bura mapa zabarwiła się jasną czerwienią. - SNIFER! - wrzasnąłem jednocześnie waląc się na ziemię. W tej samej chwili coś odłupało fragment firewalla koło mojego ucha, zasypując mnie potrzaskanymi fragmentami portów. Obok mnie do ziemi przypadła StormLady. - No ja pie*****, co za g****, jasny ch** - emocje chwilowo wzięły górę, jednak wziąłem się w garść. W końcu tu były kobiety. - Do kroćset, do stu diabłów - poprawiłem się. - A niech to! - zakończyłem jeszcze by dodać sobie animuszu. - Hej, musimy się jakoś z tego wygrzebać. Stormlady, idziesz za mną. Tylko tyłek nisko, dziewczyno, hehe - zaśmiałem się wymuszenie by dodać jej otuchy. Nie odpowiedziała. - Stormlady? Coś ścisnęło mnie za serce. Ten sposób, w jaki upadła... Ta nienaturalna pozycja, w jakiej leżała. Chwyciłem ją za ramię i delikatnie odwróciłem twarzą do góry. Odłamek torrenta wielkości dłoni tkwił w ranie z której sączyła się ciemna krew. Otwarte oczy wciąż patrzyły przed siebie, wyrażając ni to zdziwienie, ni to zaskoczenie... Z otępienia wyrwała mnie kolejna seria z broni krótkiej. ACK ACK ACK ACK zaszczekało w oddali. SSSSSYN... SSSYN zawtórowało z drugiej strony. - Chakier! Tutaj! - ktoś zawołał mnie i dostrzegłem Razorwire'a kiwającego do mnie z jakiejś dziury. - Tam za zakrętem stoi sprawny netcat. Jeżeli go dopadniemy możemy się stąd wydostać. - Jak się tam dostaniemy? - spytałem. - Niestety, jedyne połączenie które zostało to telnetem. - Przecież snifer nas rozwali! - Ale to nasza jedyna szansa. Ty biegniesz, ja Cię osłaniam. Zanim skończył mówić pędziłem już jak szalony. Moje wypryśnięcie zza stosu potrzaskanych racków musiało napastników trochę zaskoczyć, gdyż pierwsze odgłosy wystrzałów usłyszałem dopiero gdy przebiegłem już dobre dziesięć hopów. Zaraz też seriom ACKów odpowiedziało głuche PING, PING, PING. To Razorwire się odgryzał. Biegłem, jakbym był Benem Johnsonem, jakbym miał skrzydlate buty Merkurego, jakby moje łącze nie było zwykłą Neostradą. Dopadłem do zakrętu. Był tam! Sprawny netcat, gotowy by wynieść nas z tego piekła! W tym momencie po kolejnym SSSSSYN rozległ się rumor... Zatrzymałem się, nasłuchując dalszej wymiany ognia, po chwili jednak ruszyłem dalej. Razorwire. Nie udało mu się... _-¯ Wsiadałem właśnie do netcata gdy coś szybkiego i ciemnego nadleciało z tyłu i ugryzło mnie w plecy. Dodatkowo, jak na złość ktoś zachlapał całą deskę rozdzielczą krwią. Chciałem się podrapać, lecz moje ręce odmówiły posłuszeństwa. Cały świat zawirował, a potem zrobiło się ciemno. _-¯ Major RIAA oderwał lornetkę od oczu dokładnie w momencie gdy właśnie przybyły, młody porucznik stuknął obcasami. - Panie Majorze, obiekt z listy... - Szszsz... - starszy oficer uciszył go gestem. - Wiem. Daj ludziom dzień wolnego. A potem - ruszamy po następnych... A Ty? Jak sądzisz? Jesteś na liście?
Tagi:
chakierowanie, chakier, z, zdążyć, pomocą
Kategoria: Chack
Komentarze (22)
Najnowsze wpisy
Najnowsze komentarze
2016-03-27 11:01
loan offer do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzień,
Jestem MR larryt, prywatnej pożyczki Pożyczkodawca oraz współpracy finansowej[...]
2016-03-12 03:02
Pani Tamara Tita do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć,
Nadchodzi Affordable kredytu, która zmieni twoje życie na zawsze, jestem Pani Tamara[...]
2016-03-11 18:49
Josephine Halalilo do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć wszystkim,
Gorąco polecam to wspaniałe świadectwo, że w moim życiu trzymałem miłości[...]
2016-02-23 21:39
pharoah do wpisu:
Wybory coraz bliżej...
Charyzjuszu!
Na święte Kontinuum i Infundybułę Chronosynklastyczną - powiadam Ci: Wróć!
2016-02-23 18:03
janrski do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
HEJ POMOZESZ MI SIE WŁAMAC NA KONTO MOJEJ ZONY??MA TROJE DZIECI OD 10LAT DO 4 LAT MOGE JEJ[...]
2016-02-09 00:03
vektra es a do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Użytkownicy, chcielibyśmy odnieść się do poruszanych na tej stronie kwestii jak i[...]
2016-02-04 02:07
Pani maris smith do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Zeznania w sprawie jak mam pożyczkę zmienić życie mojej rodziny Nazywam się Babara Curtney.[...]
2016-01-18 21:36
jolasia do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam czy ktoś by mógł włamać mi się na konto?
Kategorie Bloga
Ulubione blogi
Archiwum Bloga
|