Archiwum
czyli czego się możecie ode mnie nauczyć
Procedury z Oriona 2008-09-14 23:58
 Oceń wpis
   
_-¯ Zabębniłem palcami po blacie biurka. Coś mi nie pasowało.
- Jak to się stało, że nie panujecie nad Waszym własnym wirusem? Przecież sami go stworzyliście!
- Cóż...
- Chwileczkę, jeszcze nie skończyłem. Chciałbym postawić sprawę jasno: Pani, Pani Lauro, powie mi w tym momencie wszystko, szczerze, o Prosiakach. Wszystko. Wszystko, co chcę wiedzieć, jak również wszystko, co według Pani chciałbym wiedzieć. O potem powie mi Pani również całą resztę. Czy wyraziłem się zrozumiale?
Laura zacięła usta. Z wyrazu jej twarzy wynikało, że stacza wewnętrzną walkę. Urażona zawodowa duma walczyła najwyraźniej ze zdrowym rozsądkiem. W końcu zdecydowała.
- Dobrze. Powiem Panu wszystko.
- Słucham zatem.
- Prosiak, jak Pan zapewne wie, to skrót od nazwy PROfesjonalny System Inteligentnego Ataku Komputerowego. Pracowaliśmy nad tym projektem od pół roku, ale miesiąc temu uzyskaliśmy niespodziewanego sprzymierzeńca. Skontaktowali się z nami ludzie podający się za reprezentantów grupy Orion. Okazało się, że wiedzą o nas dużo. Bardzo dużo. Na tyle dużo, że upubliczniając te dane mogliby nie tylko zaszkodzić projektowi Prosiak, ale i całej organizacji L.U.7.
- Zaszantażowali Was?
- Można to było tak określić. Jednak, jak powiedzieli, zależało im tylko na współpracy. Chcieli współtworzyć Prosiaka. W zamian za możliwość wykorzystania gotowego wirusa oferowali nam swoje własne procedury szybkiego transferu, skanningu i ukrywania. Szybkie, niewielkie, i niezwykle skuteczne.
- Przetestowaliście je?
Laura prychnęła, jakbym spytał ją czy umie wiązać sznurowadła. Odpowiedziała jednak.
- Oczywiście, proszę spojrzeć na wyniki.
Nacisnęła kilka klawiszy na najbliższej klawiaturze, wywołując prezentację. Na ekranie pojawił się wesoły spinacz ze wskaźnikiem, który raźno zaczął rozwijać kolejne wykresy. Spojrzałem na pierwszy, lecz zanim zdołałem odczytać podpisy pod osiami współrzędnych wykres wybrzuszył się i pękł, rozerwany na strzępy. Spinacz rzucił się do panicznej ucieczki, jednak nie zdążył wybiec nawet za krawędź ekranu. Kolejny Prosiak wyskoczył z umieszczonego w rogu pojemnika na zużyte dokumenty i dopadłszy go w dwóch susach, skręcił mu kark.
- Przepraszam, zapomniałam że komputery są zainfekowane. Na szczęście mamy dokumenty również w formie papierowej. Kurt!
Strażnicy przy drzwiach spojrzeli po sobie. W końcu jeden z nich przełknął ślinę, i postąpiwszy kilka kroków odezwał się:
- Meine Dame, Kurt ist to...
Nie dokończył. Laura z wyrazem złości odwróciła się i wypaliła mu w pierś z bliskiej odległości.
- Nie pytałam Ciebie o opinię, Jurgen!
Jurgen otworzył jeszcze usta, jak ryba łapiąca powietrze, po czym zwalił się na podłogę. Laura smętnie pokiwała głową.
- I jak ja mam w takich warunkach pracować? Kurt!
- Wydaje mi się, że niedawno go Pani zastrzeliła. - przypomniałem delikatnie.
Laura zrobiła zaskoczoną minę, po czym w jej oczach pojawiło się zrozumienie. Uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
- Faktycznie! Ale ze mnie zapominalska. Jurgen!
- Jego też Pani zastrzeliła. Chciał powiedzieć, że Kurt nie żyje.
- Faktycznie. To tak zabrzmiało... Poczciwy Jurgen... Awansuję go pośmiertnie na starszego strażnika. Ucieszy się. - obejrzała się i skinęła głowę na ostatniego ze znajdujących się w pokoju wartowników.
- Heinrich. Przynieś prędziutko wyniki testów procedur z Oriona. A potem... - spojrzała na rozlewającą się po posadzce szkarłatną plamę - ...potem posprzątaj po Jurgenie. I Jurgena też posprzątaj.
Heinrich strzelił obcasami i wybiegł, by po chwili wrócić z plikiem papierów, które mi wręczył. Zagłębiłem się w nie z ciekawością.
Wyniki testów wyglądały obiecująco. Procedury, dostarczone przez samozwańczych wspólników L.U.7. wypadały naprawdę doskonale. Transfery sięgały kilku megabitów nawet przy użyciu kilkusetbodowych, starych modemów. Skanowanie luk w atakowanych systemach było nie tylko szybsze, ale również obejmowało szerszy zakres przeszukiwania systemu pod kątem ewentualnych luk. Zaś ukrywanie...
- Gdzie są testy procedur ukrywania?
Laurę wyraźnie ucieszyło to pytanie. Wskazała na trzymany przeze mnie plik papierów.
- Przetestowaliśmy je w niestandardowy sposób, stosując je na nich samych. Wyniki są na stronie piątej.
Przerzuciłem kilka kartek i stwierdziłem, że strony piątej brak. Po czwartej była od razu szósta.
- Po czwartej jest od razu szósta. - wyartykułowałem.
Laura tylko się uśmiechnęła.
- No właśnie.
Zrozumiałem, i dopiero teraz zauważyłem dołączony do pliku z dokumentami mały pojemniczek destealthera. Delikatnie spryskałem nim to, co leżało przede mną. W poświacie niewielkich wyładowań elektrostatycznych na stronie szóstej zmaterializowała się nowa, oznaczona cyfrą pięć.
- Ładnie - skwitowałem podziwiając wykres wydajności i skuteczności. W miarę jak destealther wyparowywał, kartka zaczynała blednąć, by po chwili znów zniknąć zupełnie.
- Prosiaki tak potrafią? - spytałem. Laura kiwnęła głową.
- Co jeszcze powinienem wiedzieć?
- Pierwsze testy Prosiaków na maszynach wirtualnych przypadły nad wyraz pomyślnie. Skuteczność 100 na 100. Symulowaną kilkusetkomputerową sieć opanowały w siedem minut.
- Niezbyt imponujący wynik. Mój Pathfinder opanował jedną z sieci akademickich w niespełna pięć minut. - pochwaliłem się.
Laura tylko wydęła wargi z dezaprobatą.
- Być może, tylko że Prosiaki opanowały komputery, które nie były ze sobą połączone.
Gwizdnąłem cicho. - Ładnie. A jak to zrobiły?
- Nie wiemy.
- Jak to? - zdziwiłem się.
- Tak to, że zaraz po opanowaniu sieci symulowanej przedostały się na komputer przeprowadzający symulację. A potem - tutaj. - zatoczyła ręką dokoła.
- Logi ostatniej aktywności?
- Zeżarły.
- Cholera...
Wstałem i przeszedłem się nerwowo tam i z powrotem. Nie podobało mi się to, co za chwilę chciałem powiedzieć, ale nie miałem wyjścia.
- Przygotujcie mi ramkę X.25. Złapię jednego i zobaczymy, co ma w środku.
Chelena, do tej pory przysłuchująca się naszej dyskusji z wyrazem lekkiego znużenia momentalnie się ożywiła.
- Charyzjusz! Nie rób tego! Przecież możesz zginąć!
- Możesz zginąć to moje drugie imię. - odrzekłem starając się sparafrazować zasłyszane ostatnio na jakimś filmie powiedzenie, ale chyba mi nie wyszło. Wzruszyłem więc tylko ramionami, wcisnąłem się w podstawiony przez Heinricha pakiet i wcisnąłem się w sieć.
 
 


Najnowsze komentarze
 
2016-03-27 11:01
loan offer do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzień, Jestem MR larryt, prywatnej pożyczki Pożyczkodawca oraz współpracy finansowej[...]
 
2016-03-12 03:02
Pani Tamara Tita do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć, Nadchodzi Affordable kredytu, która zmieni twoje życie na zawsze, jestem Pani Tamara[...]
 
2016-03-11 18:49
Josephine Halalilo do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć wszystkim, Gorąco polecam to wspaniałe świadectwo, że w moim życiu trzymałem miłości[...]
 
2016-02-23 21:39
pharoah do wpisu:
Wybory coraz bliżej...
Charyzjuszu! Na święte Kontinuum i Infundybułę Chronosynklastyczną - powiadam Ci: Wróć!
 
2016-02-23 18:03
janrski do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
HEJ POMOZESZ MI SIE WŁAMAC NA KONTO MOJEJ ZONY??MA TROJE DZIECI OD 10LAT DO 4 LAT MOGE JEJ[...]
 
2016-02-09 00:03
vektra es a do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Użytkownicy, chcielibyśmy odnieść się do poruszanych na tej stronie kwestii jak i[...]
 
2016-02-04 02:07
Pani maris smith do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Zeznania w sprawie jak mam pożyczkę zmienić życie mojej rodziny Nazywam się Babara Curtney.[...]
 
2016-01-18 21:36
jolasia do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam czy ktoś by mógł włamać mi się na konto?
 



 
Chakier, Charyzjusz. Q2hhcnl6anVzeiBDaGFraWVyCg== chakier[at]vp.pl