Archiwum
czyli czego się możecie ode mnie nauczyć
 Oceń wpis
   
_-¯ Temat, który zamierzam Państwu opisać pałętał się w moich notatkach już od dawna. Niestety, nieudana próba posegregowania materiałów zakończyła się fiaskiem. Jak większość (o ile nie wszystkie) nieudanych prób. Nieudane próby zwykle kończą się czymś przykrym, i jest to zadziwiająca zależność, którą zapewne należałoby zbadać. Nie jest to jednak temat którym zamierzałem się zająć dziś.

_-¯ Pikanterii temu wpisowi dodaje fakt, że sąsiad mój - Wielomysł Nigdziebądź - podzielił się ze mną swymi przemyśleniami na temat międzywymiarowych myszy dopiero przedwczoraj. Zastanawiający wobec tego wydaje się fakt że owe stworzenia znalazły się w moich zapisach już prawie trzy tygodnie temu. Niektórzy będą to tłumaczyć skomplikowaną warstwą czasoprzestrzeni. Inni - efektem zapętlenia czasu. Misia natomiast twierdzi, że po prostu mam burdel na biurku (przepraszam za wulgaryzm, ale to nie ja tak powiedziałem). Dość, że w miniony piątek Wielomysł zastukał do moich drzwi. Nie wiedząc, że nieznanym gościem jest on zastosowałem standardowy trzyminutowy timeout typu ,,nikogo nie ma w domu''. Kiedy jednak stukanie wciąż ponawiało się, dałem za wygraną. Niechętnie zwlokłem się sprzed komputera i otworzyłem drzwi.
- Prze... - chciałem wygłosić standardową formułkę usprawiedliwiającą ,,Przepraszam, spałem'', mającą dwojakie działanie. Usprawiedliwiające i wzbudzające w stukaczu poczucie winy. Rozpoznałem jednak Wielomysła.
- Witam. Proszę, wejdź - zachęciłem
- Nieeee... Nie będę przeszkadzał. Chciałem się tylko zapytać, czy masz może coś na myszy?
- Moja żona twierdzi, że mam kota. Hehehe. Ale to jest tylko kot na punkcie komputerów - zażartowałem.
- Może się przyda. Jaki ma spin?
Nie zrozumiałem.
- Jakie ma co? - zapytałem, kładąc nacisk by przy ostatniej sylabie moja żuchwa opadła szczególnie nisko, nadając mi wygląd wioskowego głupka. Zwykle zniechęcało to wszystkich dookoła do szukania u mnie pomocy i było wyjątkowo łatwe. Misia twierdziła, że to dlatego że po prostu wyglądam jak wioskowy głupek, ja jednak wolałem twierdzenie że po prostu mam luźną żuchwę.
- Spin - Wielomysł był zbyt inteligentny lub zbyt głupi by dać się zwieść - Jeżeli dajmy na to ma 1/2 to może uda nam się przemnożyć tego kota przez odpowiednią macierz obrotu i zrobimy z kota od komputerów kota na międzywymiarowe myszy...
Poddałem się.
- Żartowałem - wyznałem prawie szczerze - Znam się trochę na kotach i myszach. W końcu niby kota mam, a z myszami pracuję na co-dzień. Hehehe - zażartowałem znowu, ale nie doczekałem się reakcji. Wielomysł wyglądał mi na zanadto osadzonego w rzeczywistości jak na fizyka-teoretyka. Może był fizykiem-empirykiem? Rozmyślałem nad tym zakładając buty i kurtkę. Po chwili byłem gotowy.
- Chodźmy obejrzeć Twoje myszy - klepnąłem go po ramieniu i udaliśmy się do oddalonego o rzut beretem domostwa Wielomysła.

_-¯ W gabinecie panował półmrok. Biurko - zajmujące centralną część pomieszczenia - zawalone było stertą czasopism. Młody Fizyk, Playboy, Hustler... cały blat zasłany był stertami gazet. Zauważyłem, że niektóre karty były mocno postrzępione, jak gdyby jakieś malutkie stworzonka postanowiły poćwiczyć na nich ostrość swoich ząbków. Wziąłem do ręki pierwszy z brzegu numer Playboya...
- To te myszy? - spytałem wskazując na widoczne ślady zębów.
- To? Nie... To ja... Tak mnie jakoś naszło napięcie podczas... eee... eksperymentu jednego. Myszy są tam - wskazał palcem ciemny kąt.
Podeszłem powoli...
- Stop! Co robisz! - Wielomysł chwycił mnie za ramię w pół kroku.
- Podchodzę - wyjaśniłem.
- Źle. Źle. Popatrz co zrobiłeś!
Spojrzałem i zamarłem.
- Matko jedyna... Czy ja właśnie ,,podeszłem''?
- Na szczęście nie. Ale było blisko... Szczęście, że Cię powstrzymałem.
Oblał mnie zimny pot.
- Chciałem po prostu podejść. Och. Dobrze, że nikt się nie dowie.. Nie dowie się, prawda? - popatrzyłem znacząco na Nigdziebądzia.
- Będę milczał jak grób - zapewnił.
- Ja też - przytaknąłem, choć jakaś część mnie głośno krzyczała by nie dawać sobie wiary. Zignorowałem ją.

_-¯ Podszedłem zatem powoli do widniejącego w ścianie otworu. W momencie gdy byłem nie dalej niż metr coś małego, szarego i z długim ogonkiem wyprysnęło zeń, spojrzało na mnie, wydało przerażone ,,Pi!'' i zniknęło na powrót w norce.
- Widziałeś?! Widziałeś?! To jedna z nich! - Wielomysł wskazał palcem miejsce gdzie przed chwilą biegała mysz - Te międzywymiarowe dranie psują mi od niedawna wszystkie eksperymenty. I zżerają chleb! - dodał.
- Międzywymiarowe? - wyraziłem powątpiewanie - dla mnie wyglądała jak zwykła mysz.
- Taaak? - Nigdziebądź zaperzył się - I niby zwykłe myszy znają nazwy podstawowych stałych matematycznych?
- E? - zdziwiłem się inteligentnie.
- No... Liczby Eulera to może nie znają. Ale ludolfinę pewnie tak.
- Ludolfinę?
- No jasne. Co Powiedziała ta mysz jak Cię zobaczyła?
- Pisnęła
- Czyli? - Wielomysł naciskał
- No.. Powiedziała ,,Pi''
- Aha! No i to dowód!
- Ale myszy... - chciałem oponować, lecz przerwał mi w pół zdania.
- Nie będę się sprzeczał o znajomość matematyki. Zajrzyj - proszę - do dziury w której się skryła. Widzisz coś?
Posłusznie położyłem się na podłodze i zbliżyłem oko do szpary.
- Nic nie widzę - zaraportowałem
- Zatem widzisz - skonstatował Nigdziebądź - To międzywymiarowa mysz. Przegryza sobie norki między wymiarami. Włazi tu, a wyłazi niewiadomo gdzie. I gra nam na nosie, zżerając mój chleb!
Pomyślałem chwilę.
- A nie mógłbyś załatwić sobie kota? - zaproponowałem
- Ależ ja mam kota! I to najlepszego na takie... takie nieklasyczne fizycznie coś!
- A jakie koty najlepsze są na te... no... wielowymiarowe...
- Międzywymiarowe!
- Tak. Na międzywymiarowe myszy?
- Kwantowe koty. A mnie bardzo okazjonalnie udało się kupić kota Schrödingera!
- ... - pomilczałem chwilę by poukładać myśli, po czym się odezwałem - takiego kota co to jest żywy lub martwy w zależności od...
- Dokładnie - Wielomysł znów mi przerwał - ale ten drań jak przychodzi do łapania myszy to jest martwy, a żywy to jest tylko jak go wołam na żarcie. A tamte małe sk......ny cały czas mi zżarają chleb!
- Rozumiem - kiwnąłem głową, choć za cholerę tego nie rozumiałem - masz gdzieś tego kota?
- Jasne. Pewnie śpi nażarty na kanapie. Szreduś! Szredi! Chodź tu do mnie, dostaniesz tuńczyka!
Szredi nie kazał na siebie długo czekać. Pojawił się w polu widzenia po upływie jakichś ośmiu sekund. Zlustrował mnie swoim kocim wzrokiem, po czym z zadartym ogonem począł przechadzać się pomiędzy moimi nogami, ocierając się o nie i mrucząc z zadowolenia.
- I to jest właśnie to co głównie robi. A myszy nie łapie - stwierdził z rezygnacją Wielomysł.
- A prosiłeś go o to?
- Co?
- Czy go o to prosiłeś?
- Głupiego zwierzaka?
- No no no! - zaprotestowałem - Wiesz dlaczego na kwantową projekcję Schrödinger wybrał właśnie kota? Bo koty znają się na mechanice kwantowej! Wiesz, co by to było, gdyby przedmiotem jego teoretycznego eksperymentu był pies, kanarek albo złota rybka?
- Nie wiem - przyznał z rozbrajającą szczerością.
- Ja też nie wiem. Ale zgodzisz się, że byłoby to znacznie mnie medialne od kota. Prawda?
- Prawda - przyznał mi rację.
- Miał? - kot przypomniał o swojej obecności.
Spojrzałem w jego ślepki. Nie dostrzegłem w nich więcej niż mógłby pojąc mój wątły umysł, wiedziałem jednak że ten zwierzak wie więcej o otaczającym nas wszechświecie niż zdołamy pojąć przez następne tysiąc lat. Szredi zakręcił się dokoła na poduszce i przeciągnął, prężąc grzbiet. Wydało mi się, że nim zasnął wskazał łapką na stertę papierzysk w kącie biurka. Podszedłem tam.
- Międzywymiarowe pułapki na myszy. MultiDim MyszPol. Adres:... - odczytałem z trudem tekst, napisany jakby przez kogoś z trudem posługującego się długopisem...
- Słucham? - Wielomysł przechwycił ostatnią część anonsu, który czytałem na głos. Pokazałem mu pożółkłą, zabazgraną kartkę.
- Ależ to leży u mnie na biurku od paru lat! Niemożliwe, żebym to mógł przeoczyć! - zaprotestował.
- Ech. Wielomysł. Natura nie znosi próżni. Skoro zalęgły się u Ciebie międzymiarowe myszy, kwestią czasu pozostawało odkrycie międzywymiarowych kotów. Szredi miał ku temu wspaniałe predyspozycje. Sądzę, że wykorzystał jedną z nitek wymiarów i założył w przeszłości zyskowną firmę zajmującą się demyszyzacją. Prawda, Szredi?

_-¯ Kot tylko spojrzał na mnie swymi wąskimi, pionowymi źrenicami. Zamknął oczy i rozpoczął rozmyślania o tym, o czym my - ludzie - jeszcze przez wiele... wiele lat nie będziemy mieli zielonego pojęcia.
 
 


Najnowsze komentarze
 
2016-03-27 11:01
loan offer do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzień, Jestem MR larryt, prywatnej pożyczki Pożyczkodawca oraz współpracy finansowej[...]
 
2016-03-12 03:02
Pani Tamara Tita do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć, Nadchodzi Affordable kredytu, która zmieni twoje życie na zawsze, jestem Pani Tamara[...]
 
2016-03-11 18:49
Josephine Halalilo do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć wszystkim, Gorąco polecam to wspaniałe świadectwo, że w moim życiu trzymałem miłości[...]
 
2016-02-23 21:39
pharoah do wpisu:
Wybory coraz bliżej...
Charyzjuszu! Na święte Kontinuum i Infundybułę Chronosynklastyczną - powiadam Ci: Wróć!
 
2016-02-23 18:03
janrski do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
HEJ POMOZESZ MI SIE WŁAMAC NA KONTO MOJEJ ZONY??MA TROJE DZIECI OD 10LAT DO 4 LAT MOGE JEJ[...]
 
2016-02-09 00:03
vektra es a do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Użytkownicy, chcielibyśmy odnieść się do poruszanych na tej stronie kwestii jak i[...]
 
2016-02-04 02:07
Pani maris smith do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Zeznania w sprawie jak mam pożyczkę zmienić życie mojej rodziny Nazywam się Babara Curtney.[...]
 
2016-01-18 21:36
jolasia do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam czy ktoś by mógł włamać mi się na konto?
 



 
Chakier, Charyzjusz. Q2hhcnl6anVzeiBDaGFraWVyCg== chakier[at]vp.pl