Wirusy w Linuksu 2007-07-12 23:19
_-¯ Ech, stary jestem, a głupi. Dałem się nabrać na 'marketing-speech' linuksowych zealotów, zapewniających mnie że program Linux jest odporny na wirusy. Ale może zacznę od początku...
_-¯ Jak każdy szanujący się chakier mam pokaźną hodowlę wirusów, które trzymam w dobrze obfirewallowanym sandboksie za potrójną ścianą ognia, z dostępem jedynie emacsem przez sendmail. Pech jednak chciał, że kilka dni temu po karmieniu moich pupili nie domknąłem wszystkich portów dostępowych i tałatajstwo jakoś zdołało wydostać się na zewnątrz. Jak wiadomo - nieszczęścia chodzą parami, tak więc wydarzenie to miało miejsce akurat wtedy kiedy uczestniczyłem w międzynarodowej konferencji chakierów w Kalkucie, tak więc zanim wróciłem do domu robactwo dosłownie opanowało mój dom. Zaniepokoiłem się już przy furtce, gdy okazało się że moja skrzynka pocztowa jest totalnie zapchana ulotkami reklamującymi tanie generyki viagry oraz niebywałe okazje inwestycyjne na tokijskiej giełdzie (o porno-stronach nie wspominając). Po otworzeniu (otwarciu?) drzwi wejściowych wpadłem zaś na kilkunastoterabajtowy stos torrentów. Były tak spasione że nawet nie miały siły przede mną uciekać... ba! niektóre nawet nie przerwały seedowania, poświęcając mej osobie jedynie przelotny integrity-check. Gdybym nie miał przy sobie laptoka z pendrakiem ze sprzętowym przekierowaniem do /dev/null to pewnie wejście do środka zajęłoby mi cały dzień... Gdy uporałem się z torrentami moim oczom ukazało się istne pandemonium. Wirusy były wszędzie. Na szafie, na lampie, w bootsektorze, w prywatnych folderach mojej żony oraz w szufladzie z bielizną. Duża część z nich zdążyła pootwierać już sobie backdoory korzystając ze wszystkich dostępnych mediów, włączając w to gaz oraz wodociągi. Kilka co sprytniejszych nawiązało nawet łączność wykorzystując zwykłą pocztę. Jeszcze przez kilka dni musiałem odprawiać listonoszy przynoszących polecone dla panów Email Worm oraz Win32 Ray. Z ciekawości przyjąłem jedną z takich przesyłek, w której znajdował się po prostu zakodowany ba _-¯ Uporządkowanie domu zajęło mi ponad tydzień, łącznie z reformatowaniem parkietu oraz powtórną instalacją glazury. A ponieważ to co zdarzyło się raz może się wydarzyć ponownie - postanowiłem się zabezpieczyć przed tego rodzaju niespodziankami. Krótki wywiad wśród znajomych chakierów naprowadził mnie na ślad ponoć doskonałego programu Linux, który jest odporny na wirusy. Jeden z szanowanych przeze mnie (do niedawna) chakierowych góró stwierdził autorytatywnie: 'w Linuksu nie ma wirusów!' _-¯ Szczęściem, stary ze mnie chakier, i doświadczony. Nie uwierzyłem więc na słowo, lecz przed powierzeniem bezpieczeństwa swojego domostwa nieznanemu programowi przeprowadziłem kilka testów. Ich wynik sprawił, że znajomość z owym góró uznałem za zakończoną... Test był genialny w swej prostocie. Zainstalowałem program Linux (nie obyło się bez problemów, na szczęście zaopatrzyłem się wpierw w specjalizowane dostępne na rynku czasopisma o Linuksu, opisujące proces instalacji tego niezwykle skomplikowanego oprogramowania) i uruchomiłem. Przebootowałem się do Windows i sprawdziłem jego partycje programem antywirusowym - wirusów rzeczywiście nie było... Ucieszyłem się, ale była to radość przedwczesna, gdyż nadszedł czas na drugi etap mojego testu. Przekopiowałem na partycję z Linuksu część moich folderów z Windows. Przeskanowałem jeszcze raz... I co? _-¯ Piszę to ku przestrodze dla wszystkich tych, którzy wciąż wierzą w magiczne sposoby zabezpieczenia swojego komputera poprzez instalację nikomu nie znanych 'innowacyjnych' programów. Nic nie zastąpi codziennego reboota i comiesięcznego reinstalla... A Linux nigdy nie był, nie jest, i nie będzie wolny od wirusów. Było ich tam dokładnie tyle, ile skopiowałem...
Tagi:
chakierowanie, chakier, w, wirusy, linuksu
Kategoria: Linux
Komentarze (30)
Najnowsze wpisy
Najnowsze komentarze
2016-03-12 03:02
Pani Tamara Tita do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć,
Nadchodzi Affordable kredytu, która zmieni twoje życie na zawsze, jestem Pani Tamara[...]
2016-03-11 18:49
Josephine Halalilo do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć wszystkim,
Gorąco polecam to wspaniałe świadectwo, że w moim życiu trzymałem miłości[...]
2016-02-23 21:39
pharoah do wpisu:
Wybory coraz bliżej...
Charyzjuszu!
Na święte Kontinuum i Infundybułę Chronosynklastyczną - powiadam Ci: Wróć!
2016-02-23 18:03
janrski do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
HEJ POMOZESZ MI SIE WŁAMAC NA KONTO MOJEJ ZONY??MA TROJE DZIECI OD 10LAT DO 4 LAT MOGE JEJ[...]
2016-02-09 00:03
vektra es a do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Użytkownicy, chcielibyśmy odnieść się do poruszanych na tej stronie kwestii jak i[...]
2016-02-04 02:07
Pani maris smith do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Zeznania w sprawie jak mam pożyczkę zmienić życie mojej rodziny Nazywam się Babara Curtney.[...]
2016-01-18 21:36
jolasia do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam czy ktoś by mógł włamać mi się na konto?
2015-12-17 18:03
Maria Danuta do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam wszystkich jestem tutaj, aby zaświadczyć, jak dostałem pożyczkę od pani Laura Smith, po[...]
Kategorie Bloga
Ulubione blogi
Archiwum Bloga
|
Kurczę, mit obalony, koniec sielanki... trzeba biec do apteki kupić trochę
antywirusów :( skomentuj
święte słowa: reboot i reinstall to podstawa bezpieczeństwa i higieny komputera skomentuj
A co to jest LINUKSU???????
Nowy gatunek jakiegoś afrykańskiego zwierzaka obronnego?
:)))) skomentuj
prowadza w sieci kampanie na rzecz poprawnego dopelniacza od Linux, czyli
Linuksu.
http://www.wiki.webtodate.pl/link-Dyskusja:Mozilla_Firefox#Dope.C5.82niacz
Podejrzewam, że w myśl zasady: dopełniacze rzeczowników męskich nieożywionych
obcego pochodzenia raczej kończą się na -u". Taką zasadę sprzedała mi pani dr na
pierwszym roku studiów. Dziwna, bo wygląda na to, że więcej w niej wyjątków niż
niewyjątków: komputera, telewizora, radia....
Zaś Charyzjusz uzywa Linuksu w miejscowniku, traktując Linuksu jako rzeczownik
ożywiony (w kurczęciu, człowieku, koniu, w nauczycielu, a nie w stole, pudle).
Ciekawe... skomentuj
A co do zasady sprzedanej przez panią dr - jest bardzo dobra. Wyrazy w
odpowiednim przypadku powinny mieć takie końcówki, jak pytania na które się tą
formą odpowiada:
dopełniacz: komu? czemu? Janku, Franku, Haniu, Annu, szafku, samochodu, drzewu
(!), krzaku skomentuj
nie jestem tak doświadczonym komputerowcem jak ty,ale nie bardzo mogę się z tym
zgodzić. Otóż windows po 2-3 miesiącach normalnego użytkowania dostaje zadyszki,
wiesza się i niestety chwyta róznego rodzaju robactwo, no i wymaga reinstala. O
linuksie tego powiedzieć nie mogę, katuję dziada grubo ponad rok, a on chodzi bez
zarzutu. Zaznaczam, że używam komputera tylko do codziennej pracy, przeglądania
internetu itp. Dla zwyklego smiertelnika linuks na pewno jest systemem
bezpieczniejszym, stabilniejszym i lepiej skonstruowanym od windowsa, choć
rzeczywiście ,w całkowity brak wirusów nie chce mi sie wierzyć skomentuj
Linux to wartburg. Niemiecki i z grubej blachy. Windows to Passat. Niemiecki i z
blachy. Wybieraj? Nie wyobrazam sobie codziennej pracy na linuxie. Ms office
czesciej lezy i kwiczy niz chodzi. To samo multimedia. To samo aplikacje
graficzne. Nie chce mi sie przed proba otwarcia nowego zalacznika poczty
doinstalowywac czegos z sieci skomentuj
instaluje i mruga! skomentuj
jak się zezwala każdemu procesowi na wykonywanie każdej czynnosci to sie nie
dziwcie że macie syf ;) linux>windows jeśli chodzi o biuro/net/multimedia,
niestety brak dx sprawia ze rozrywka z nim marna :P skomentuj
jak się zezwala każdemu procesowi na wykonywanie każdej czynnosci to sie nie
dziwcie że macie syf ;) linux>windows jeśli chodzi o biuro/net/multimedia,
niestety brak dx sprawia ze rozrywka z nim marna :P skomentuj
brakiem dx linux niczym nie różni się od windows, choć i na to jest juz rada.
Linuks jest o wiele stabilniejsy, bardziej uporządkowany i niezawodny, - temu nie
zaprzeczysz. skomentuj
w sumie OS to sztuka wyboru, ja ze swojego poczciwego UBUNTU (już chyba 4 kolejna
wesja) jestem bardziej niż zadowolony (choć instalacja Oracle 10 przyprawiła mnie
o siwe włosy), WinXP (jak by nie było oryginalny, MSDNAA :-] ) używam, tylko gdy
muszę (np. brak sterowników do skanera). Natomiast praktycznie całą pracę
wykonuję na Pingwinie. Po prostu niektóre IDE czy też AppServers pod XP chodzą
jakby chciały a nie mogły, co często wynika z konstrukcji OS (np. brak możliwości
kasowania otwartych plików). A co do wirusów, cóż oczywiście są, jednakże przez
te 5 lat nie udało mi się jakoś złapać takowego (i nie oszukujmy się jest ich o
wieeele mniej ) Partycja z Win przeżywa format co ok 12mies, ponieważ system po
prostu przestaje pracować.
pzdr skomentuj
wchodzilem to nie wiedzialem gdzie te wirusy...
moze w jakims nowym oprogramowaniu :P skomentuj
Dawno nie czytałem tak beznadziejnej krytyki linuksa! Inteligent z ciebie nie z
tego swiata! Jak moze byc mniej wirusow na 2. partycji, skoro przekopiowales tam
wszystkie pliki, a nastepnie przeskanowales ja z windy progamem do szukania
WINDOWYCH wirusow!? Nawet glupi malolat z podstawowki wie ze nie ma zbyt wielu
programow dzialajacych na dwoch platformach, nie mowiac o wirusach! Owszem,
wirusow na linuksa jest kilkadziesiat (stworzone tylko po to, zeby pokazac, ze
sie da), ale w porownaniu do windy (kilkaset tysiecy) to, za przeproszeniem,
pryszcz na dupie! Postarales sie, mr idiot... skomentuj
windows PANY! skomentuj
publika łyka i łyka ;-)
Każdy przecież wie, że posiadając komputer TRZEBA korzystać z wirósów, jest to
wpisane w zasadę posiadania/używania komputerów i nie ma to tamto. Jak ktoś nie
lubi wirósów to powinien sobie kupić loduwkę i będzie fajnie. (Ale taką co się
nie rozmraża, bo mu się pleśń zalęgnie... skomentuj
Wszyscy co sądzą, że autor pisze bzdury po prostu nie rozumieją tego wpisu. Autor
z pewnością wie, że wirusy przeznaczone pod architekturę Windowsa nie zawojują za
dużo w Linuksie. Wydaje mi się, że chodzi o dosłowne znaczenie. Skopiujesz wirusa
z Windowsa na jakąkolwiek inną partycję to nadal to będzie ten sam wirus, a to
czy się zaktywuje to już nieważne. Czytam ten blog (tego bloga?) właściwie od
niedawna i zauważyłem, że większość wpisów jest pisana w dość specyficzny sposób,
z ciekawym poczuciem humoru, ale to wszystko przemawia za wysoką inteligencją
autora. BTW mógłbyś coś dopisać o sobie, bo oprócz tego, że jesteś elite chakier
i pracujesz dla firm z Redmond to niewiele wiemy :D skomentuj
hobbystycznie zajmuję się również psychologią i właśnie piszę pracę doktorską z
dziedziny profili psychologicznych osób piszących w internecie ;)
A co do pisanie o sobie: niestety, jak 733+ chakier muszę zachować qui pro quo i
inco-blanco, tudzież vice-versa. skomentuj
dopiero gdy je tam skopiował? Nie napisała że uruchomił, albo że na linuksie
zrobiły spustoszenie, prawda?
To fakt, na linuksie wirusy się znajdą, dopiero wtedy gdy je sobie sami
przekopiujemy i uruchomimy. :) skomentuj
jest Linuksu. skomentuj
"Dawno nie czytałem tak beznadziejnej krytyki linuksa!"
Dokładnie!
"Jak moze byc mniej wirusow na 2. partycji, skoro przekopiowales tam
wszystkie pliki, a nastepnie przeskanowales ja z windy progamem do szukania
WINDOWYCH wirusow!?"
Widzisz... zaczynasz łapac o co chodzi....
Postarales sie, mr idiot...ale i tak nie pojąłeś w czym rzecz.
Na przyszłość spróbuj zrozumieć zanim zaczniesz krytykować.
Ja właściwie tak z czystej złośliwości to piszę ale na swoje usprawiedliwienie
dodam, że sprawia mi to radość. skomentuj
Wirusy 'windowowe' są niedorozwinięte. Albo mają dziwne właściwości, które
zmieniają się (bo są dziwne - właściwości) w zależności od podłoża.
W linuksie wsadziłem pendraka mojego (albo inne mp3), który to był posiadał
wirusy klasyczne i te wirusy, jako, że nie były widoczne wcale a w ogóle w
windowsie (co nie zmieniało faktu, że rozmnażały się po kompach wtedy, gdy
pendraka wtykałem... hm... czyli płciowo, zaś port usb i pendrak to... ee...
nieważne), to pod linuksem wszystko było jak na dłoni. Całe nasie... ee...
wirusy. Dosłownie. I mogłem je kurtularnie pousuwać, nawet delektować się
klikaniem PPM na wiruska i klikaniem LPM 'usuń'... yeah...
Podłoże w linuksie jest inne niż podłoże w windowsie! Jako, że w windowsie
baraszkują sobie wirusy bez przeszkód, to podłoże musi być ku temu sprzyjające
tudzież odpowiadające. Np. trawa, albo lepiej: krzaczki. W linuksie nie ma tak
lekko, oj, nie. Tutaj obstawiam skalniak, twardy, lub też drobny żwir mocno ubity
butami z obcasami. Szerokimi. skomentuj
Litości, nie karuj nas tym dnem... skomentuj
więcej nikogo swoimi tekstami nie 'karować'. Grafomaństwo to poważna choroba ;) skomentuj
partycji linuxowej to wrog ;P ja to rozumiem ze rm -f *.* i po sprawie
btw windowsow, tez uwazam ze linux to trabant a win to japonczyk ktory moze sie
posypac przy byle kliknieciu, ale dobrze administrowany i zabezpieczony, jest
bezcenny.. od 4 lat, bez zadnego antywirusa (wiedza wystarczy), z dobrym
firewalem, monitorem rejestru i znajomoscia chodzacych procesow - system smiga
jak maselko, rejetr czysciutki, 0 problemow (tfu zeby nie zapeszyc), ale to
niewiedza robi z windy wysypisko. linusk niezastapiony do skutecznosci i
stabilnosci, ale bez przesady. skomentuj