Inteligentna nawigacja 2007-03-16 00:01
_-¯ Mój przyjaciel kupił sobie niedawno nowy samochód. Stary, który tak naprawdę nie był jednak stary, mu skradziono. Złośliwi twierdzą, że to właśnie dlatego, że nie był stary... Mniejsza z tym... Jak więc wspomniałem - kupił nowe auto, a wraz z nim super wyposażenie, w postaci inteligentnej, głośnomówiącej i 'wszystkomającej' całkowicie zintegrowanej nawigacji samochodowej, obdarzonej szerokokątnym, kolorowym wyświetlaczem ciekłokrystalicznym, modułem rozpoznawania mowy oraz miłym damskim głosem. Z miejsca ochrzcił ją Lorelei i zaczął traktować jak 'zintegrowanego' pasażera-nawigatora. Na przejażdżkę autem połączoną z prezentacją owego cuda współczesnej elektroniki i informatyki zostali zaproszeni wszyscy pracownicy naszego działu Technik Rozwoju Ambiwalentnej Indolencji. Skorzystałem również i ja, i muszę przyznać, że wrażenie było bardzo pozytywne... Przez pewien czas...
- Lorelei, muszę dojechać do Teatru Starego, wybierz najszybszą trasę - zaordynował kolega, gdy miałem wreszcie czas odbyć z nim 'demonstracyjną' przejażdżkę. - Nie wiedziałem, że Twój stary ma teatr - spróbowałem zażartować. - Proszę nie przeszkadzać kierowcy podczas jazdy - poinformował mnie głos z nawigacji. - Widzisz! Dba o mnie lepiej niż moja żona. Pokiwałem głową. Niezłe cacko. W sumie, też mógłbym sobie takie sprawić. - Skręt w lewo za dwieście metrów. Trzymaj się lewego pasa - oznajmiła Lorelei. - Chyba nie wprogramowali jej polskiej specyfiki dróg. U nas jest zwykle tylko jeden pas. Uniwersalny. Zarazem lewy, prawy i środkowy. Trzy w jednym. - zauważyłem. - Tak więc uwaga 'trzymaj się lewego pasa' jest jak najbardziej na miejscu, i oznacza bym jechał po tym pasie po którym jadę - bronił swojego cuda kolega. - No ale nie możesz jechać po innym, bo byś się władował komuś na czołowe - dodałem i chciałem powiedzieć coś jeszcze, lecz w tym momencie nagłe napięcie się pasów bezpieczeństwa pozbawiło mnie tchu... lub mi się tak wydawało. - Skręć w lewo - oznajmiła nawigacja. Kolega skręcił. Chwilę jechaliśmy w milczeniu, on skupiał się na drodze, ja próbowałem rozszyfrować znaczenie piktogramów na przyciskach jego pokładowego komputera. - Skręt w lewo za dwieście metrów. Trzymaj się lewego pasa. - Chyba coś się zacięło - spróbowałem być złośliwy... Znowu to napięcie pasów. Dziwne. - Nie, to najlepsza droga. Zobaczysz. Zaraz będziemy na miejscu. - Skręć w lewo. - Ja bym na twoim miejscu nie skręcał. Ostatnio jechałem tędy, ulica była totalnie rozkopana. Pojedź kawałek dalej - poradziłem. Kolega nie skręcił. - Jeżeli to możliwe, zawróć - oznajmiła Lorelei. - Heh, szkoda że nawigacje nie mogą automatycznie pobierać z baz danych okolicznych urzędów rozplanowania robót na lokalnych drogach - rozmarzyłem się. - Skręć w lewo - poinformował system. - Skręć w prawo, w lewo jest zawsze korek - rzuciłem. Kolega skręcił w prawo. Znów jakiś czas posuwaliśmy się w milczeniu. - I jak teraz? - zapytał mnie. - Holender, nie wiem... Coś tu przebudowali... Spytaj nawigacji. - Lorelei, podaj trasę. Obaj spojrzeliśmy na wyświetlacz. Nic się nie działo. Po chwili w prawym górnym rogu pojawiła się ikona przekreślonego głośnika i napis 'MUTE'. - Chyba niechcący ją ściszyłem. Lorelei, podaj trasę. Nic... Nic... Zawiesiła się, jak nic - zdążyłem pomyśleć gdy rozległ się głos: - Skręt w lewo za dwieście metrów. Trzymaj się lewego pasa. - Chwila, przypomniałem sobie. Jeszcze kawałeczek dalej. Przy pierwszej w lewo czasami samochody dostawcze potrafią zatamować cały ruch do skrzyżowania. Skręcimy w następną. - Skręć w lewo - oznajmiła Lorelei. - Nie, nie tutaj. Jeszcze kawałeczek prosto. - Pieprzony mądrala. Spojrzałem na kolegę - skupiony był na prowadzeniu auta. Może mi się przesłyszało? - Dobrze. Tutaj w lewo - poinformowałem gdy dojechaliśmy do następnej przecznicy - dobrze... jeszcze kawałek i będziemy na miejscu. Ehhhh.... do niczego ta nawigacja. Dobrze, że jechałem z tobą, inaczej do końca życia chyba musiałbyś obcować z tym... czymś. - W LEWO! JUŻ! - rozległo się w całym aucie. Znajomy zareagował instynktownie i skręcił kierownicę. Ja odruchowo spojrzałem w prawo. Napis 'SCANIA' i zdziwiona twarz kierowcy były na wyciągnięcie ręki... Ze szpitala mają mnie wypisać w weekend. Świadkowie podają, że miałem duży fart - z auta nie zostało praktycznie nic. Co ciekawe - nietknięta była przestrzeń kierowcy i części elektroniki pojazdu, w tym - najnowsza, inteligentna nawigacja samochodowa.
Tagi:
chakierowanie, chakier, nawigacja, inteligentna
Kategoria: Ogólne
Komentarze (16)
Najnowsze wpisy
Najnowsze komentarze
2016-03-27 11:01
loan offer do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzień,
Jestem MR larryt, prywatnej pożyczki Pożyczkodawca oraz współpracy finansowej[...]
2016-03-12 03:02
Pani Tamara Tita do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć,
Nadchodzi Affordable kredytu, która zmieni twoje życie na zawsze, jestem Pani Tamara[...]
2016-03-11 18:49
Josephine Halalilo do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć wszystkim,
Gorąco polecam to wspaniałe świadectwo, że w moim życiu trzymałem miłości[...]
2016-02-23 21:39
pharoah do wpisu:
Wybory coraz bliżej...
Charyzjuszu!
Na święte Kontinuum i Infundybułę Chronosynklastyczną - powiadam Ci: Wróć!
2016-02-23 18:03
janrski do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
HEJ POMOZESZ MI SIE WŁAMAC NA KONTO MOJEJ ZONY??MA TROJE DZIECI OD 10LAT DO 4 LAT MOGE JEJ[...]
2016-02-09 00:03
vektra es a do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Użytkownicy, chcielibyśmy odnieść się do poruszanych na tej stronie kwestii jak i[...]
2016-02-04 02:07
Pani maris smith do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Zeznania w sprawie jak mam pożyczkę zmienić życie mojej rodziny Nazywam się Babara Curtney.[...]
2016-01-18 21:36
jolasia do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam czy ktoś by mógł włamać mi się na konto?
Kategorie Bloga
Ulubione blogi
Archiwum Bloga
|
hehe [; skomentuj
usunąć inną jednostkę myślącą z otoczenia, aby przejąć władzę nad autem.
Lorelei, wnuczka HALa? skomentuj
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,68367,3987192.html skomentuj
kierunku :I skomentuj
Witam,
Podam inny przypadek, nie chodzi o nawigację pojazdu, ale o szczegółową
informację z biura informacji kolejowej, na podstawie danych z komputera, jaką
uzyskałam jakieś dziesięc lat temu na jednym z dworców kolejowych w Czechach.
Wracałam od rodziców z synem do wynajmowanego mieszkania i pracy w Polsce.
Poprosiłam o dokładny rozkład połączeń z miasta Zabreh na Morave do Bydgoszczy.
Według informacji, powinnam wyjechac popołudniowym pociągiem pospiesznym jadącym
do Pragi, w Usti nad Orlicą przesiąśc się na osobowy do Letohradu, a stamtąd
jechac bezpośrednim pociągiem pospiesznym relacji Praga Czeska-Gdynia Główna.
Z Zabreha na Morave do Letohradu wszystko było dobrze, ale w Letohradzie okazało
się, że pociąg Praga Czeska-Gdynia Główna odjechał wczoraj po raz ostatni, bo od
tej zmiany kursowac miał już tylko w sezonie, a pociąg Praga Czeska-Warszawa
zamrugał mi tylko tylnymi światłami i pojechał w kierunku
Lichkov-Wrocław-Warszawa.
Zrobiło się ciemno, trzy taksówki, jakie w Letohradzie mają, były niedostępne, bo
to jakoś weekend się zaczynał i pozostało mi jedynie czekac na ostatni pociąg
który jechał do Lichkowa jakoś około północy.
W Lichkovie na stacji, czescy celnicy zbierali się do Międzylesia bo według
rozkładu jazdy mieli wykonac kontrolę pociągów jadących nad ranem do Pragi.
Zabrali mnie i małego ze sobą, prywatną Skodą 120, należącą do jednego z nich, na
graniczne przejście samochodowe Lichkov-Międzylesie.
Tam poznałam parę Polaków, którzy wracali z Austrii załadowanym samochodem typu
transit i znalazło się u nich miejsce dla mnie i dla mojego syna razem z naszymi
bagażami: wózek typu parasolka i plecak na stelażu. Podwieźli mnie do Wrocławia
pod dworzec główny, a że nie miałam przy sobie złotówek, dorzuciłam im się do
paliwa Czeskimi Koronami. We Wrocławiu wymieniłam Korony i mniej więcej po
godzinie wsiadłam do pociągu jadącego do Poznania, a dalej z Poznania do
Bydgoszczy.
Kiedy weszłam do mieszkania naszej znajomej Pani-Babci, było już około wpół do
pierwszej po południu. Pani-Babcia najpierw zrobiła się blada, a potem się
uśmiechnęła i powiedziała: "To ty żyjesz?! A w telewizji podawali, że pociąg z
Pragi się wykoleił".
Opowiedziałam Pani-Babci, w jaki sposób spóźniłam się na ten pociąg, a ona
powiedziała: "Bogu dzięki, że nie zdążyłaś na ten pociąg, bo jeszcze tobie i
małemu coś by się stało!" I zapytała: "A do pracy dzwoniłaś, że ciebie dzisiaj
nie będzie?" Odpowiedziałam: "Dzwoniłam, że się spóźniłam na pociąg i żeby mi
dali bezpłatne wolne na dzisiaj, a ja wezmę za kogoś zastępstwo, jak kogoś nie
będzie". Pracowałam wtedy w szkole. skomentuj
po łbie można dostać. skomentuj
stereotypów :-))) skomentuj
wpajać. I efekt będzie ten sam, a przy tym taniej i bezpieczniej ;) skomentuj
A z tymi stereotypami to jest tak, że jako dziecko chłonie się dużo jak gąbka, a
potem trzeba się tego, co niepotrzebne pozbyc. No to się pozbywam w całkiem
przyjemny sposób: podróżując czasami i poznając nie tylko w podróży, ale też na
necie nowe osoby od których dużo się czasami uczę.
Gdybym nie serfowała na necie, prawdopodobnie bym Ciebie nie spotkała i nawet bym
nie wiedziała, że mogę z Tobą przyjemnie porozmawiac na poważne i mniej poważne
tematy. I tak sobie teraz myślę, że to dopiero by było, a że nie lubię zbytniego
gdybania, to nie będę gdybac.
Z pozdrowieniami, Kasia :-) skomentuj
Najchętniej w ogóle bym się nie ruszał z chałupy.
Zaś (mam nadzieję) przesiąknięcie stereotypami uniemożliwiła mi moja przekorna
natura - należę do gatunku tych którym nie da się wmówić że białe jest białe ;) skomentuj
Spoko opowiadania piszesz i jeszcze z życia wzięte!!! pozdrawiam skomentuj
nią uwierzyc, chociaż Pani-Babcia z Bydgoszczy wspomina to z łezką w oku i z
uśmiechem zarazem. skomentuj