Archiwum
czyli czego się możecie ode mnie nauczyć
QDOS 2009-06-01 22:33
 Oceń wpis
   
_-¯ Tim Mutterson z zapałem klepał w klawiaturę. Jeszcze tylko kilka instrukcji, kilka komend. Już! Z rozmachem wcisnął ,,Enter'' i z zadowoleniem przyglądał się efektowi swojej pracy. Tak. Zawsze chciał stworzyć swój własny system operacyjny, a ten tutaj właśnie był skończony. Z zadowoleniem wyciągnął się na fotelu i z założonymi za głowę rękami kontemplował swoje dzieło.
- Niech to pingwin!
Tim obrócił się niechętnie w kierunku z którego dobiegał głos. Przy sąsiednim biurku, klnąc pod nosem z wyrazem zaciętego uporu na twarzy, jego akademicki współlokator Gilliam Wates również kończył swój program. A właściwie próbował. Kilka tygodni temu Wates podobno wyszarpał duży projekt od korporacji HAL. Niestety, jak się okazało - zbyt duży. Terminy goniły a projekt wciąż znajdował się w stadium wczesnego rozgrzebania.
- Niech to p*******ne stado pingwinów!

_-¯ Muttersone skrzywił się z niesmakiem. Nigdy nie lubił cholerycznego charakteru swojego współspacza, ale cóż. Sąsiadów się nie wybiera. Jednak bardziej od tego, że Wates klął irytowała go sama forma przekleństw. Wg. Gilliama wszystkiemu winne były pingwiny. Kiedyś Tim nieopatrznie zapytał, dlaczego właśnie pingwiny, i potem spędził kwadrans wysłuchując spiskowej teorii na temat jak to pingwiny próbują zawładnąć światem.
- Tylko się im przyjrzyj - dowodził Wates - popatrz. Pingwiny to ptaki, prawda? Mają dzioby, mają skrzydła. Ale, cholera, czemu one nie latają? Kogo chcą zmylić? Kiedyś spojrzałem takiemu jednemu w te jego chytre, małe oczka. Nawet nie mrugnął. Miałem ze sobą torebkę śniadaniową, nadmuchałem i BUM! I wiesz co? Prawie go miałem! Już, już zbierał się do lotu, już rozkładał skrzydła, ale opanował się w ostatnim momencie. Nieźle je wyszkolili, nie ma co. Tylko kto? Pewnie komuniści. Te małe dranie są szkolone, by w odpowiednim momencie wtargnąć do amerykańskich domów i zamordować nasz styl życia. A ja, cholera, mam prawo do amerykańskiego stylu życia! Słyszysz, Mutterson? Ja się pytam, kto dał tym małym draniom decydować o tym, w jaki sposób mam żyć!
Tim pamiętał, że wtedy, zamiast z miejsca rozpoznać wariata i wziąć go na przeczekanie wdał się z nim w głupią dyskusję. Jednak Wates, jak każdy fanatyk, miał zawsze odpowiedź. Niedorzeczną, ale w jego mniemaniu słuszną.
- Ty nic nie rozumiesz! - chrypiał, a krople śliny zbierały mu się w kącikach ust i błyszczały na dolnej wardze - popatrz jakie z nich chimeryczne organizmy. Ryby żrą! Przecież ptaki powinny dziobać ziarenka, a te żrą ryby, i cholera wie co jeszcze. Pewnie na foki polują, jak orki, ale tak żeby nikt nie widział. Komuniści je tego nauczyli. I pływają jak torpedy! Założę się, że kiedyś te złośliwe dranie zgotują nam kolejne Pearl Harbour. Ale po moim trupie, Mutterson, słyszysz?! Po moim trupie!!!

_-¯ Od tamtej pory i tak nie za ciepłe stosunki między Timem a Gilliamem jeszcze się ochłodziły. Mutterson uważał Watesa za niebezpiecznego szaleńca, zaś ten ostatni miał towarzysza za tępaka nieświadomego zagrożeń. A teraz zaczęły się jeszcze te problemy z projektem. Prywatnie Tim uważał że Wates nie powinien brać samodzielnie tak dużego zlecenia. Kodu do napisania było sporo, a do tego dochodził fakt że Gilliam był raczej marnym programistą. On miał jednak swoje wytłumaczenie... Mianowicie w nocy pingwiny zakradały się do jego komputera i psuły mu z mozołem napisane kawałki.
- Małe czarno-biała dziobate wredoty! Już ja was dorwę!
Mutterson westchnął. Wyjął dyskietkę ze swojego komputera i schował do koperty. Na wierzchu przykleił nalepkę, na której z namaszczeniem wykaligrafował: QDOS.
- Rybożerne śmierdziele!
Cierpliwość Tima zaczynała się kończyć.
- Daj spokój Wates. Idź się wydzierać gdzie indziej.
- Co? Jak śmiesz wyrzucać mnie z mojego pokoju! Płacę za niego tak samo jak ty!
- Po pierwsze nie wyrzucam cię, tylko proszę żebyś się uspokoił. Pod drugie - ty tylko ,,płacę'', ,,kupuję'', ,,wydaję''. Zachowujesz się nie jak inżynier tylko jakiś cholerny bankier. I ta twoja obsesja...
- To nie żadna obsesja! Zobaczysz, pingwiny chcą mnie zamordować! Psują moje programy! Szlag, na jutro mam dostarczyć do biura HALa zamówiony przez nich system operacyjny, a nie działa mi nawet system plików!
Tim złośliwie się uśmiechnął i niedbałym ruchem uniósł w górę dyskietkę. Nie mógł sobie odmówić tej małej chwili triumfu.
- A mój system jest gotowy. Hehe. I chyba sam zaniosę go do HALa. Tak się składa że miałem okoliczność zaznajomić się ze specyfikacją i chyba mój QDOS idealnie będzie odpowiadał ich wymaganiom. Hehe.

_-¯ Twarz Watesa zmieniła kolor. Zbladł, jakby cała krew odpłynęła mu z twarzy. Tylko jego oczy... te płonęły trawione gorączką, a w samym jej jądrze błyszczały iskry szaleństwa. Wstał i mechanicznie postąpił krok do przodu.
- Daj mi tę dyskietkę, Tim.
Mutterson był zbyt zaskoczony, by zareagować. Czy ten facet do reszty zwariował?
- Wsadź łeb pod kran, Gilliam.
- Daj mi tę dyskietkę! Daj mi to!

_-¯ Tego było już za wiele. Mutterson wstał i ruszył do wyjścia, kiedy jednak mijał Watesa ten z szybkością której nie można było się po nim spodziewać odwinął się i wyprowadził cios ciężką, obitą blachą klawiaturą, którą do tej pory trzymał w ręce skrywanej za plecami. Kant trafił idealnie w skroń, która wgłębiła się z nieprzyjemnym chrupnięciem. Mutterson westchnął i miękko opadł z powrotem na fotel. Z kącika oka pociekła mu krew.
Gilliam Wates chwilę kiwał się na nogach, jakby czekał na jakiś kontratak ze strony przeciwnika. Nie doczekał się. Podszedł powoli i wyłuskał z palców denata kopertę z dyskietką. Pogładził ją czule.
- Mój sssskarb. Teraz już nikt mi ciebie nie odbierze, mój ssssskarbie. Gill zapiekuje się tobą lepiej niż ten brzydki Tim. Gill pokaże cię panom z HALa. Zobaczysz, polubisz ich.
Podniósł wzrok na leżące ciało. W źrenicach przez chwilę mignęło mu przerażenie, które po chwili jednak zostało stłumione przez kojący ogień szaleństwa. Wyjął z kieszeni mały przedmiot i włożył trupowi w rękę.
- Zły Tim nie słuchał nas ssssskarbie. Nie słuchał, i co? I pingwiny go dopadły. Dopadły Tima. Niedobre pingwiny. Ale nie bój się... Gill nie da cię skrzywdzić złym pingwinom. Mój sssskarbie.
Schował dyskietkę do kieszeni i wyszedł. Na fotelu, patrząc pustymi źrenicami w zgaszony monitor Tim Mutterson stygł trzymając w dłoni niedużą, pluszową figurkę pingwina.
 
 


Najnowsze komentarze
 
2016-03-27 11:01
loan offer do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzień, Jestem MR larryt, prywatnej pożyczki Pożyczkodawca oraz współpracy finansowej[...]
 
2016-03-12 03:02
Pani Tamara Tita do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć, Nadchodzi Affordable kredytu, która zmieni twoje życie na zawsze, jestem Pani Tamara[...]
 
2016-03-11 18:49
Josephine Halalilo do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć wszystkim, Gorąco polecam to wspaniałe świadectwo, że w moim życiu trzymałem miłości[...]
 
2016-02-23 21:39
pharoah do wpisu:
Wybory coraz bliżej...
Charyzjuszu! Na święte Kontinuum i Infundybułę Chronosynklastyczną - powiadam Ci: Wróć!
 
2016-02-23 18:03
janrski do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
HEJ POMOZESZ MI SIE WŁAMAC NA KONTO MOJEJ ZONY??MA TROJE DZIECI OD 10LAT DO 4 LAT MOGE JEJ[...]
 
2016-02-09 00:03
vektra es a do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Użytkownicy, chcielibyśmy odnieść się do poruszanych na tej stronie kwestii jak i[...]
 
2016-02-04 02:07
Pani maris smith do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Zeznania w sprawie jak mam pożyczkę zmienić życie mojej rodziny Nazywam się Babara Curtney.[...]
 
2016-01-18 21:36
jolasia do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam czy ktoś by mógł włamać mi się na konto?
 



 
Chakier, Charyzjusz. Q2hhcnl6anVzeiBDaGFraWVyCg== chakier[at]vp.pl