Archiwum
czyli czego się możecie ode mnie nauczyć
Wehikuł 2011-04-04 22:20
 Oceń wpis
   
_-¯ Wieczór dobiegł końca, przechodząc niepostrzeżenie w noc. Zawsze dziwiło mnie jak wieczory to robią, i zawsze obiecywałem sobie że następnego wieczora zaczaję się z zegarkiem i zanotuję moment w którym jedno staje się drugim. Jednak zwykle nawały dziennych zajęć spychały tę cenną aktywność naukową na dalszy plan, a gdy udawało mi się ze wszystkim uporać - było już po tak zwanych przysłowiowych ptokach. Kto z Czytelników zna jakieś przysłowie z ,,ptokami'' proszony jest o podzielenie się nim w komentarzach. To, czy ptoki są przysłowiowe, również chciałem sprawdzić.
Klapnąłem przed telewizorem i sięgnąłem po gazetę z programem, gdy zadzwonił telefon. Sięgnąłem po słuchawkę.
- Słucham?
- Charyzjusz? Mówi Wielomysł... Masz może ochotę przejechać się czasem?
Trochę mnie zamurowało. Podczas mojej znajomości z Wielomysłem Nigdziebądziem zdążyłem już poznać jego dziwactwa, ale to rzucone ni w pięć, ni w dziewięć pytanie lekko mnie skonfundowało.
- Noo... tak, stary. Czasami lubię sobie pojeździć.
- Nie o to pytałem. Pytałem, czy lubisz sobie pojeździć czasem.
- Jeden pies, Wielomysł. Już o tym rozmawialiśmy. Język polski jest bezgramatyczny, tak więc mogę powiedzieć, że lubię sobie pojeździć czasem, lubię sobie czasem pojeździć, czasem sobie lubię pojeździć, lubię czasem sobie pojeździć, czekaj, mogę to powiedzieć na dwadzieścia cztery sposoby.
- Ale ja nie pytam czy lubisz sobie pojeździć okolicznikiem, tylko rzeczownikiem!
Poskrobałem się po głowie, zanim sens tych słów do mnie dotarł.
- Pojeździć... Czasem?
- Aha. Czekam u siebie.
Odłożyłem słuchawkę i - lekko oszołomiony - poczłapałem do sieni.
- Gdzie idziesz? - zainteresowała się Misia, wychodząc z sypialni Charysi.
- Muszę na chwilę wpaść do Wielomysła - powiedziałem sznurując buty.
- Musisz? Przecież umawialiśmy się, że dziś ty usypiasz małą.
- Na chwilę, skarbie - bąknąłem wkładając kurtkę.
- Ale po co? Czy to coś ważnego?
- Nie, kochanie. Po prostu Wielomysł najprawdopodobniej wynalazł Wehikuł Czasu i chciał bym go obejrzał.
Misia pokiwała głową.
- Tylko żebyście znowu nie narobili paradoksów w czasoprzestrzeni, jak ostatnim razem - pogroziła mi palcem - Nie będę kolejny raz sprzątać po waszych głupich zabawach w continuum.
- Oczywiście, oczywiście - przytaknąłem gorliwie i popędziłem ulicą do domostwa Wielomysła.

_-¯ - Wchodź, siadaj, zaraz powinny tu dotrzeć - sąsiad czekał już na mnie w progu, i gdy tylko zdjąłem kurtkę pociągnął mnie na kanapę.
- Siadaj i patrz - zakomenderował.
- Na co mam patrzeć?
- Tu, na ten pojemnik.
Spojrzałem ze zdziwieniem na niepozorne kartonowe pudełko stojące na stole.
- No i?
- Czekaj, jeszcze siedem sekund. Sześć. Pięć. Cztery. Trzy. Dwa. Jeden... Już!
Nic się nie stało. Po kilku niezręcznych sekundach Wielomysł lekko się zmieszał.
- Nooo... czasami się zacina, mogłem też dobrze nie nakręcić, ale...
W tym momencie jego słowa przerwał dzwonek, dobiegający z kartonu. Wielomysł zareagował, jakby kopnęło go tysiąc woltów.
- Haha! Udało się! Udało! Charyzjusz! Udało się!
- Ale co się udało? - nie od razu wydało mi się stosowne podzielać jego entuzjazm.
- No jak to co? - wskazał na pudełko - właśnie byłeś świadkiem udanej podróży w czasie!
- Nie zauważyłem, żeby cokolwiek gdziekolwiek zapodróżowało - pozostałem sceptyczny.
- Oczywiście, Charyzjusz. Nie widziałeś, bo to pudełko poruszało się równolegle z nami w strumieniu czasu. Gdy jedziesz samochodem z tą samą prędkością co kierowca obok, wasze auta nie poruszają się względem siebie. Ale poruszają się względem drogi. Mój Wehikuł Czasu zadziałał. Czas to oblać! - mówiąc to Wielomysł podszedł do pudełka i wyciągnął z niego dwie butelki piwa. Zręcznym ruchem odbił z obu kapsle i jedną podał mi.
- Za podróże w czasie, Charyzjusz!
- Za podróże! - wypiłem kilka łyków - Więc to pudełko to kapsuła czasu?
Wielomysł prychnął.
- No co ty. Pudełka użyłem tylko jako pojemnika, wiesz, żeby wyizolować trochę czasoprzestrzeni. Karton dobrze izoluje...
- To co jest wehikułem?
Wielomysł sięgnął do pudełka i wyjął niewielki przedmiot.
- To - obwieścił tryumfalnie.
- Przecież to minutnik do jajek...
- No i co z tego? Komputera też można używać jako przycisku do papieru, zaś ludzkość uparła się by używać wehikuły czasu jako minutniki do jajek.
- Jak to działa?
- Normalnie. Przedmioty lub osoby które chcesz przemieścić w czasie musisz odizolować od reszty, na przykład kartonowym pudełkiem, choć wydaje mi się że plastikowe pojemniki na kanapki będą równie dobre. Nastawiasz mechanizm na czas, o jaki chcesz przemieścić ładunek...
- Moment moment... - zaprotestowałem - Ale w ten sposób można podróżować jedynie w przyszłość! Minutnika nie można nastawić na, na przykład, minus godzinę!
- Aleś ty głupi, Charyzjusz. Tego akurat nie można, gdyż jak ci wspominałem ludzie uparli się by używać wehikuły jako minutniki. Komu potrzebny minutnik z nastawą minus godzinę? Nikomu. Natomiast jutro ten się elegancko przerobi, wyskaluje w jednostkach ujemnych i będzie działał w obie strony. Na razie, niestety, musimy eksperymentować z tym, co mamy. Na czym skończyłem?
- Że się nastawia mechanizm.
- No właśnie. Nastawiasz mechanizm, zamykasz w środku i voila! Gdy zadzwoni - ładunek będzie przesunięty w czasie. Czysto i precyzyjnie!
Zadumałem się lekko. Czyżby to mogło być aż tak proste?
- Mogę spróbować?
- Oczywiście.
Spojrzałem na zegarek - dochodziła dwudziesta.
- Mogę? - spytałem, pokazując puste pudełko. Wielomysł przytaknął. Włożyłem do środka na wpół opróżnioną butelkę, ustawiłem mechanizm na dziesięć minut, wstawiłem do środka i zamknąłem. Obaj usiedliśmy na kanapie.
...
Minuty mijały niespiesznie. Pędzące przez czasoprzestrzeń kartonowe pudełko tkwiło na stole w pozornym bezruchu.
...
Spojrzałem na zegarek i zmarszczyłem brwi. Według moich obliczeń piwo powinno dotrzeć na miejsce trzy sekundy temu. Czyżby Wielomysł się pomylił, i podróże w czasie jednak nie były możliwe? Dzwonek minutnika, który zabrzmiał w tej chwili, rozbił tę myśl w drobny mak. Otworzyłem pudełko. Piwo przetrwało podróż całe i zdrowe.

_-¯ - Gdzieś Ty do cholery łaził całą noc! - usłyszałem powitanie Misi, gdy pojawiłem się w domu o czwartej nad ranem. Nie odpowiedziałem. Poczłapałem do swojego łóżka i nie zdejmując ubrania zwaliłem się na pościel. Przecież Misia i tak by mi nie uwierzyła, że tak naprawdę nie było mnie tylko chwilę, i że po prostu jeździłem z Wielomysłem (i skrzynką piwa) wehikułem czasu.
 
 


Najnowsze komentarze
 
2017-01-10 20:22
mustapha mahmood do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Czy jesteś w potrzebie pilnej pożyczki? oferujemy ogólnoświatowy pożyczki, którzy potrzebują[...]
 
2017-01-03 22:35
Djsjsjs do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam, Szukasz zaawansowanej grupy hakerskiej? Oferujemy Wszechstronne Usługi Hakerskie[...]
 
2016-12-30 10:31
hopkinson lance do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzień, Czy jesteś w jakikolwiek kryzys finansowy? Czy jesteś w potrzebie pożyczki?[...]
 
2016-12-17 23:33
David myers do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Znasz szuka legit firmy pożyczki? szukaj więcej. Witamy eraly firmy pożyczkowe[...]
 
2016-12-14 01:48
charls florence do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
ŚWIADECTWO NA JAK dostałem pożyczkę z konkretną i rzeczywistą KREDYTU COMPANY AGHEDO POŻYCZKI[...]
 
2016-12-08 09:29
Pan Marius do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Poszukiwacze pożyczkowe !!! Jesteś w jakichkolwiek trudności finansowych? Chcesz[...]
 
2016-12-07 19:49
Maria Ruzickova do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzien. Otrzymalem pozyczke 75.000 euro od senatora Waltera. Skontaktuj sie z nim[...]
 
2016-12-07 01:47
CYNTHIA MORGAN do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć, Aby prawidłowo się przedstawię, jestem pani CYNTHIA MORGAN prywatny pożyczkodawca daję[...]
 



 
Chakier, Charyzjusz. Q2hhcnl6anVzeiBDaGFraWVyCg== chakier[at]vp.pl