Przebiegłość Stefana 2008-04-21 19:56
_-¯ Winda zwolniła, po czym całkowicie się zatrzymała. Drzwi rozsunęły się z lekkim szumem, zakończonym cichym 'ping'
- Poziom zero. Wstęp tylko dla autoryzowanego personelu Mikrooo... oooo... ooooaaa... A-Psik! - Na zdrowie - odparłem odruchowo. - Dziękuję - podziękował automat zamontowany w kabinie. Biedak, cały czas pracować w przeciągu - musiał w końcu się przeziębić. Ruszyłem ku wyjściu. - Stop! Gdzie Szanowny Pan się wybiera? Odruchowo się zatrzymałem. Acha... Najwyraźniej twórcy windzianego automatu poskąpili na mechanizmy immunologiczne, ale za to władowali dużo energii w służbistykę. Jak w Viście. W sumie mogłem po prostu szybciutko wyskoczyć z kabiny... no ale prawdziwi chakierzy tak się nie zachowuję... - Zostałem oddelegowany przez Stefana do zatrzymania linuskowych kerneli - powiedziałem. - Rozumiem, ale mam wyraźne polecenia. Wstęp tylko dla autoryzowanego personelu Mikroooo.... aaaaa.... A-Psik! - A skąd wiesz, że ja nie jestem autoryzowanym personelem? - spytałem chytrze. - To widać. Autoryzowany personel ma identyfikator, który przytyka do tego wypukłego pudełka w rogu kabiny, zanim wejdzie. Pudełko wtedy robi ,,ping-ping'' i mruga zielonym światełkiem. I ja wtedy wiem, że to jest autoryzowany personel i mogę go wpuścić. - A gdyby jakiś autoryzowany personel zapomniał tego zrobić? - To wtedy go nie wpuszczam, chyba że nosi biały fartuch i okulary, choć akurat te cechy charakteryzują autoryzowany personel laboratoryjny. - Dużo wiesz o autoryzowanym personelu - zauważyłem. - Ba... - zawarł w tej sylabie tyle dumy ile w dziewięciowyrazowym zdaniu ,,Jestem najlepszym znawcą autoryzowanego personelu po tej stronie Atlantyku''. Wygląda, że oprócz służbistyki zaimplementowano mu również proudgenerator. Chyba go jednak za bardzo podkręcili... i tutaj upatrywałem swojej szansy. - A jak wygląda autoryzowany tajny personel? - zaakcentowałem słowo tajny mocnym boldem. To go trochę zastanowiło... - Nooo... - odezwał się po chwili - Nijak. Autoryzowany tajny personel jest tajny, tak więc nie może wyglądać na autoryzowany personel. Nie powinien wyglądać nawet jak personel, żeby nikt przez przypadek nie pomyślał, że jest autoryzowany. - Czyli jak? - drążyłem temat. - Czyli... Eeee... - Tak jak ja? - podpowiedziałem usłużnie. - Dokładnie. Tak jak Pan. Nie wygląda Pan na personel, więc z pewnością nie jest Pan autoryzowanym personelem. - Czyli... - nakierowałem go ostrożnie. - Czyli co? Nie załapał. - Czyli, skoro nie wyglądam, to... Niemal słyszałem, jak myśli. Dałem mu chwilę. - Jest Pan... autoryzowanym tajnym personelem? - spytał niemal szeptem, jak gdyby właśnie objawiła mu się wielka tajemnica. - Brawo. Bingo. - pochwaliłem - Ale... - Ale? - Ale o tym nikomu ani słowa. Rozumiemy się? - zakończyłem scenicznym szeptem i wymaszerowałem z kabiny. - Tak jest! - rozległo się już za mną, i do pełnego obrazu zabrakło tylko stuku obcasów. Spodobał mi się ten pomysł i postanowiłem - gdy to się już skończy - pogadać z chłopakami od implementacji IPv6, by każdy pakiet z flagą ACK stukał obcasami. Przynajmniej będzie słychać, czy wymiana danych jest stabilna. _-¯ Wyszedłem na szeroki, jasno oświetlony korytarz. Gdzie teraz? Rozglądałem się chwilę bezradnie, aż mój wzrok padł na dużą tablicę - w rodzaju tych spotykanych w dużych centrach handlowych. Widocznie poziom zero był większy niż przypuszczałem. Podszedłem i rozpocząłem zapoznawać się z mapką i z legendą. Moją pozycję oznaczała duża zielona kropka z podpisem ,,tu jesteś''. Zawsze mnie zastanawiało skąd projektanci tego typu tablic z wyprzedzeniem wiedzieli gdzie będę, czytając taką tablicę. Położenie zawsze zgadzało się, bez pudła. Kiedyś rozmawiałem o tym z Wielomysłem który wyjaśnił mi, że stosowane są tu zaawansowane techniki predykcyjne, z pogranicza mechaniki kwantowej, teorii strun i metodyki hodowli międzywymiarowych myszy. Polegało to między innymi na jakimś ugięciu wymiarów w ten sposób, by każdy punkt wielowymiarowej czasoprzestrzeni dokoła tablicy rzutowany na przestrzeń czterowymiarową był wektorem zaczepionym do słupa, na którym tablica wisiała. Brzmiało to może skomplikowanie - ale, jak widać - działało doskonale. _-¯ Dalej były oznaczenia gabinetu Billa, toalet, kuchni, parku rozrywki, kręgielni, pływalni, toru gokartowego, restauracji, dwóch stadionów, lotniska i schowka na szczotki. Postarałem się zapamiętać szczególnie położenie tego ostatniego, gdyż jak wiedziałem z doświadczenia - w moich chakierskich działaniach schowki na szczotki zwykle odgrywały niebagatelną rolę. Pod koniec spisu figurowało pomieszczenie numer ,,733+'' z dopiskiem ,,tu nie ma rdzenia''. - Stefan, ty szczwany lisie - mruknąłem pod nosem z uznaniem. Jeżeli linuskowe kernele nie domyśliły się podstępu istniała spora szansa zyskania na czasie. Zakładając zaś, że dały się nabrać na stefanowy wybieg dezinformacyjny - nie zmierzały do pomieszczenia ,,733+''. A skoro nie zmierzały do pomieszczenia ,,733+'' to zmierzały do - zjechałem palcem na sam dół listy... Ostatnia pozycja nosiła nazwę ,,RDZEŃ''. Opatrzono ją wykrzyknikiem i czerwonym napisem: RDZEŃ - Nie zbliżać się. Absolutny zakaz wstępu dla wszystkich, a dla linuskowych kerneli w szczególności. Jeżeli jesteś linuskowym kernelem i to czytasz to zrób cokolwiek, tylko nie wchodź do tego pomieszczenia! Zastanowiłem się, czy Stefanowa metoda mylenia przeciwnika nie jest zbyt nachalna. W końcu chyba nawet nie-chakier by się domyślił, że taki zakaz ma tylko wprowadzić w błąd. Ponieważ wzmiankowane pomieszczenie, według mapy, było oddalone od mojego miejsca pobytu nie więcej niż półtora kilometra - ruszyłem biegiem, w duchu mając nadzieję że kernele nabiorą się na tę zbyt grubymi nićmi szytą maskaradę. Po kilku minutach, zdyszany, zatrzymałem się przed pomarańczowymi drzwiami. Czerwony napis ,,RDZEŃ'' umieszczony na dużej żółtej tabliczce nie pozostawiał żadnych wątpliwości. Drzwi były uchylone, a ze środka dobiegały przytłumione głosy. Nie chcąc tracić czasu wszedłem do środka. Osiem par oczu, utkwionych do tej pory w kilku rozjarzonych ekranach - spojrzało na mnie. - Gra skończona - powiedziałem twardo - Albo wycofacie się po dobroci, albo... - zawiesiłem dramatycznie głos. - Albo co? - spytał któryś z kerneli - Albo inaczej pogadamy. Zresztą, i tak już przegraliście. Tu nie ma żadnego rdzenia! Ha ha ha ha ha! - roześmiałem się demonicznie. - Tak? A tamto w rogu, to co? Kombajn Bizon? - kernel wyciągnął rękę, pokazując coś za moimi plecami. Ostrożnie rzuciłem okiem za siebie... We wnęce tkwił... - Mój Boże... - jęknąłem - Stefan, ty głąbie...
Tagi:
chakierowanie, chakier, przebiegłość, stefana
Kategoria: Ogólne
Komentarze (15)
Najnowsze wpisy
Najnowsze komentarze
2016-03-27 11:01
loan offer do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzień,
Jestem MR larryt, prywatnej pożyczki Pożyczkodawca oraz współpracy finansowej[...]
2016-03-12 03:02
Pani Tamara Tita do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć,
Nadchodzi Affordable kredytu, która zmieni twoje życie na zawsze, jestem Pani Tamara[...]
2016-03-11 18:49
Josephine Halalilo do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć wszystkim,
Gorąco polecam to wspaniałe świadectwo, że w moim życiu trzymałem miłości[...]
2016-02-23 21:39
pharoah do wpisu:
Wybory coraz bliżej...
Charyzjuszu!
Na święte Kontinuum i Infundybułę Chronosynklastyczną - powiadam Ci: Wróć!
2016-02-23 18:03
janrski do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
HEJ POMOZESZ MI SIE WŁAMAC NA KONTO MOJEJ ZONY??MA TROJE DZIECI OD 10LAT DO 4 LAT MOGE JEJ[...]
2016-02-09 00:03
vektra es a do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Użytkownicy, chcielibyśmy odnieść się do poruszanych na tej stronie kwestii jak i[...]
2016-02-04 02:07
Pani maris smith do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Zeznania w sprawie jak mam pożyczkę zmienić życie mojej rodziny Nazywam się Babara Curtney.[...]
2016-01-18 21:36
jolasia do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam czy ktoś by mógł włamać mi się na konto?
Kategorie Bloga
Ulubione blogi
Archiwum Bloga
|