Archiwum
czyli czego się możecie ode mnie nauczyć
Charysia 2007-11-19 23:34
 Oceń wpis
   
_-¯ W piątek siedziałem w robocie i nudziłem się straszliwie. Wiadomo - piątek, weekendu początek. Jak kto co miał zrobić, to albo już to zrobił, albo odkładał sobie na poniedziałek. Jeżeli gdzieś występowały awarie działania sieci to nikomu nie chciało się ich już zgłaszać - i bardzo dobrze, bo mnie się nie chciało ich naprawiać. Nuuuuudy.

_-¯ Dla zabicia czasu łapałem elektrony wylatujące przez wypalony gdzieniegdzie luminofor starego serwerowego terminala i budowałem im małe zagródki z zapałek. Doświadczenie było o tyle pouczające, że pozwalało namacalnie przekonać się o zasadzie nieoznaczoności Heisenberga - mianowicie im ciaśniejszą zagródkę zbudowałem, tym bardziej rozmyta była wokół niej czasoprzestrzeń. W tych naprawdę ciasnych fluktuacje czasu były na tyle duże, że miejscami nawet był tam weekend, choć z drugiej strony zaraz przechodził w piątkowy poranek i tak w kółko. Zabawa znudziła mi się po pół godzinie, ale zaraz wymyśliłem sobie nową. Łapałem elektrony za spiny i wiązałem w łańcuszek, starając się stworzyć możliwie jak najdłuższy, zanim cała konstrukcja mi się gdzieś uziemi. Dochodziłem właśnie do pełnego angstrema gdy jakaś nieuważna koleżanka trąciła mnie łokciem i cała misterna konstrukcja wpadła mi do herbaty. Westchnąłem tylko, ale cóż - przynajmniej miałem herbatę z prądem.

_-¯ Pół godziny przed fajrantem zadzwoniła Misia. Sądziłem, że tak jak zwykle poda mi listę zakupów które trzeba zrobić na weekend, ale nie. Tym razem chodziło o coś innego:
- Słuchaj, mógłbyś wyjść wcześniej z pracy? Robimy sobie babski wieczór, obiecałam pomóc Joli przy sałatkach. Ktoś musi się zająć Charysią.
- Ależ, Kochanie. Jestem diabelnie zajęty, mam tu doprawdy urwanie głowy - wiesz, weekend za pasem i wszyscy czegoś ode mnie chcą. Naprawdę, nie dam rady się wyrwać. Pewnie nawet będę musiał zostać nieco dłużej...
- Postaraj się. Pa!
Protest który właśnie zamierzałem sformułować został brutalnie przywalony trzaskiem odkładanej słuchawki. I gadaj tu z kobietami!

_-¯ Gdy przybyłem do domu Jola z Misią właśnie zbierały się do wyjścia, ja zaś otrzymałem ekspresowe przeszkolenie zajmowania się ząbkującym niemowlakiem. Jakby nie wystarczało to, że wiem jak ją poklepać po pleckach, żeby jej się odbiło! Niestety - nowoczesny ojciec musi być przygotowany na znacznie więcej. Poznałem więc lokalizację tajemniczej maszyny zwanej podgrzewaczem, lokalizację słoiczków z zupkami oraz godziny i sposoby ich podawania (,,Indyka z warzywami musisz jej zagadać, bo wypluje''), sposoby demontażu, mycia i montażu całej masy smoczków, buteleczek i kubeczków z których byłaby całkiem interesująca aparatura bimbrownicza, i tak dalej. Nie wspominam o śpioszkach, pieluszkach, klocuszkach, gryzaczkach, misiach, lalkach, przytulankach, kocykach, gałgankach, grzechotkach i komplecie siedmiu lekko sponiewieranych bajkowych wróżek, których położenie powinienem bezwzględnie znać na wypadek gdyby Charysia sobie któregoś z tych przedmiotów zażyczyła.
Cała wiedza została mi przekazana w mniej-więcej sześćdziesiąt sekund. Na zakończenie dostałem buziaka i zapewnienie, że na pewno sobie poradzę, a jak będę miał szczęście to Charysia nawet się nie obudzi aż do powrotu mamy. Drzwi zamknęły się i zostałem sam z maleństwem.

_-¯ Usiadłem do komputera i właśnie zamierzałem wpisać hasło do screensavera, gdy moje szczęście skończyło się, o czym poinformował mnie donośny wrzask dobiegający z wózka. To moja dziecina domagała się ojcowskiej uwagi. Wziąłem ją na ręce - płacz ustał.
- Noooo... Charysia pośpi jeszcze, tak?
- u.. uuu... uuuUUUUU!!! - narastające łkanie sugerowało, że jednak Charysia nie pośpi.
- Nooo... kochanie. Tatuś ma dużo pracki. Pa-lulu? - usteczka dziecka znów wygięły się w podkówkę, więc szybko zmieniłem temat - Nie. Nie lulu. Chodź, pochakierunemy.
Usiadłem z małą przed komputerem.
- Teraz wpiszemy hasełko... Daj paluszek: C... h... a... r... y... s... i... a... 7... Siedem. tylko siedem. Nie siedem tysięcy. Nie pisz zer. Charysia7! Tak, jak masz na imię! Tylko nie mów tego nikomu, bo tacie komputer zachakierują! To co porobimy? Może pokompilujemy? Patrz, tatuś ma tu taki ładny program w OCamlu. Czary-mary hokus-pokus bęc! Tatuś włączył kolorowanie składni i... O! Jakie ładne kolorowe literki! Podoba Ci się?
Maleństwo pokazało mi w uśmiechu swoje dwa ząbki. Tak. Moja krew. Wiedziałem że ma umysł którego nie należy zaśmiecać głupotami w stylu kolorowych książeczek czy wielkich, obłych klocków. Charysia wykazywała żywe zainteresowanie tym, co jej pokazywałem.
- No a teraz skompilujemy exploita. Popatrz, jakie ładne opcje optymalizacji. Daj paluszek, pomożesz tacie wybrać architekturę procesora. Motorola? Wiesz, a może jednak Intel - próbowałem zaoponować, jednak mała znów przybrała ostrzegawczy wyraz twarzy, powietrze zaś aż zawibrowało od ledwie-że-tłumionego studwudziestodecybelowego wrzasku. Dałem się przekonać.
- Niech będzie Motorola. Co prawda serwerek chodzi na Intelu, ale przecież możemy spróbować. Ho-ho! Popatrz, jak się ładnie kompiluje. A to co? Oj, brzydkie errory. Fuj. Nie lubimy ich. Zaraz się tatuś ich pozbędzie. Poprawimy edytorkiem i voila! Mamy binarkę. Chcesz zobaczyć jak się liczy skrót MD5? No jasne, ja też jestem ciekaw. Popatrz! bde19c535127e608f5127abdf56c413e! Oj, jak ładnie... No to teraz chakierujemy. Tatuś pokaże Ci jak spreparować certyfikat SSL uwierzytelniony przez VeriSign...

_-¯ Gdy Misia wróciła po dwudziestej trzeciej wciąż jeszcze siedzieliśmy przed komputerem. Oczywiście dostało mi się, gdyż nie wypełniłem nawet jednego procenta przedstawionego mi na ten wieczór planu zawierającego nieskończoną pętlę czynności karmienie-mycie-spanie-przewijanie. Nie przejąłem się tym - w końcu najważniejsze że ja i Charysia świetnie się bawiliśmy.

_-¯ W sobotę ja i Misia byliśmy u znajomych, Charysia zaś została z babcią. W niedzielę zaś o szóstej rano obudziła mnie policja.
- Pan Charyzjusz Chakier? Jest Pan aresztowany. Ma Pan prawo ple... ple... ple... do adwokata... ple... ple... ple... zachować milczenie... ple... ple... ple..użyte przeciwko Panu ple... ple... Mam również nakaz przeszukania domu.
- Ale o co chodzi - wydukałem gdy minął pierwszy szok. Nie odpowiedział.

_-¯ Mój adwokat poradził mi, żebym się przyznał. Mają niezbite dowody. Ktoś włamał się na serwery PutOut banku, sporządził dla siebie konto do którego przypisał fikcyjny kredyt, a następnie z jego pomocą sfinansował zakup siedmiu tysięcy zestawów Bajkowych Wróżek, z dostawą do mojego domu. Podobno wszystkie ślady prowadzą do mojego komputera...
 
 


Najnowsze komentarze
 
2016-03-27 11:01
loan offer do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Dobry dzień, Jestem MR larryt, prywatnej pożyczki Pożyczkodawca oraz współpracy finansowej[...]
 
2016-03-12 03:02
Pani Tamara Tita do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć, Nadchodzi Affordable kredytu, która zmieni twoje życie na zawsze, jestem Pani Tamara[...]
 
2016-03-11 18:49
Josephine Halalilo do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Cześć wszystkim, Gorąco polecam to wspaniałe świadectwo, że w moim życiu trzymałem miłości[...]
 
2016-02-23 21:39
pharoah do wpisu:
Wybory coraz bliżej...
Charyzjuszu! Na święte Kontinuum i Infundybułę Chronosynklastyczną - powiadam Ci: Wróć!
 
2016-02-23 18:03
janrski do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
HEJ POMOZESZ MI SIE WŁAMAC NA KONTO MOJEJ ZONY??MA TROJE DZIECI OD 10LAT DO 4 LAT MOGE JEJ[...]
 
2016-02-09 00:03
vektra es a do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Drodzy Użytkownicy, chcielibyśmy odnieść się do poruszanych na tej stronie kwestii jak i[...]
 
2016-02-04 02:07
Pani maris smith do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Zeznania w sprawie jak mam pożyczkę zmienić życie mojej rodziny Nazywam się Babara Curtney.[...]
 
2016-01-18 21:36
jolasia do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
Witam czy ktoś by mógł włamać mi się na konto?
 



 
Chakier, Charyzjusz. Q2hhcnl6anVzeiBDaGFraWVyCg== chakier[at]vp.pl