Archiwum
czyli czego się możecie ode mnie nauczyć
 Oceń wpis
   
_-¯ - W nogi! - wrzasnąłem, gdy pierwsze Bad Sectory pojawiły się w progu, i rzuciłem się do ucieczki. Biegłem przed siebie ile sił. Za sobą słyszałem przyspieszony oddech Kontrolera i kilku przerwań. Chyba wszystkim się udało uciec...

_-¯ Wrzask. Głośniejszy wrzask. I cichnący jęk.

_-¯ Chyba nie wszystkim udało się uciec - poprawiłem się w myślach. Zaryzykowałem szybki rzut okiem za siebie - biegliśmy szybciej od Bad Sectorów. To była ta lepsza część obrazu sytuacji. Gorszą było zaś, że Bad Sectory wciąż podążały za nami, a konkretnie - za mną. Moi kompani mogliby tak biegać obwodami póki był prąd. Ja jednak zaczynałem się męczyć. Zwolniłem trochę tempo, by zrównać się z Kontrolerem.
- Musimy znaleźć jakieś pomieszczenie, w którym moglibyśmy się schować. Nie dam rady długo tak biegać.
- A to czemu? - zdziwił się. No tak, kłamstwo ma krótkie nogi. Pewnie już wszyscy dookoła myśleli, że jestem Hypervisorem. Hypervisorzy są procesami, jak wszyscy. Z nieco wyższymi uprawnieniami, to fakt, ale jednak tylko procesami. A procesy się nie męczą.
- Sockety mnie obcierają w pięty.
Skinął głową. Przez chwilę biegliśmy w milczeniu, jednak narastający ból w piersiach nie pozwolił mi odłożyć na później kwestii pozyskania dla mnie kryjówki.
- Mu-szę od-po-cząć - wysapałem w rytm kroków.
- Teraz nie możemy się zatrzymać. Niedługo dobiegniemy do banków pamięci - będziemy mogli ukryć się w schowku na szczotki. Ale teraz - proszę biec!
Nic nie odpowiedziałem. Przed oczami zaczynały latać mi już czarne i czerwone mroczki. Każda noga była wielkim, bolącym kawałem betonu, który - wiedziałem - z kolejnym krokiem zrobi się jeszcze cięższy i jeszcze bardziej bolący. Łapałem powietrze spazmatycznymi haustami, ale biegłem - choć coraz wolniej. Pozostali, widząc moje słabnące tempo wyminęli mnie i teraz byłem dobre kilkanaście kroków za najwolniejszym przerwaniem.
- Już niedaleko - dobiegł mnie z przodu głos Kontrolera. To dodało mi trochę sił, gdyż w myślach zacząłem wybierać już między tytułami które ukazałyby się w jutrzejszej prasie, gdybym nie dobiegł. ,,Znany chakier znaleziony martwy w serwerze'' (za suchy), ,,Tragiczne skutki komputerowego nidebalstwa'' (ten wcale mi się nie podobał), ,,Charyzjusz Chakier pożarty przez Bad Sectory'' (chyba zbyt sensacyjny)...
- Tutaj! - jakaś ręka chwyciła mnie za ramię i wciągnęła w ciemny otwór. No tak - byłem już tak otępiały, że nawet nie uważałem gdzie biegnę. Pobiegłbym dalej, minąwszy kryjówkę, i najdalej za kilkaset cykli procesora byłbym już ex-chakierem. I chyba daliby ten ostatni tytuł...

_-¯ Osunąłem się na podłogę, dysząc głośno.
- Ciiiiichoooo! - Kontroler wysyczał w moim kierunku ostrzeżenie, jednocześnie wymownym gestem kładąc palec na ustach. Pomimo mojego osłabienia zauważyłem że na końcu użył wykrzyknika, co - skonstatowałem - było dosyć zabawnym zestawieniem z poleceniem, by być cicho, w szczególności gdy ta cisza miała dotyczyć wszystkich. Nie czas był jednak na takie jałowe rozważania. Wstałem z trudem, po czym osunąłem się na podłogę, dysząc cicho. Kontroler skinął głową z uznaniem. Przez chwilę nasłuchiwał, po czym odetchnął z wyraźną ulgą.
- Wygląda na to, że chwilowo mamy je z z głowy, a to daje nam chwilę czasu na ustalenie paru szczegółów. Po coś Pan odmaskowywał to przerwanie? - wyciągnął w moją stronę palec w oskarżycielskim geście.
- Wydawało mi się, że chce mi coś powiedzieć.
- Bzdura! Przecież przerwania nie mówią!
- Nie? - uniosłem w górę obie brwi w najszczerszym zdziwieniu.
- Prawda. Nie mówimy - odezwało się spod ściany jakieś przerwanie.
- Nic a nic? Ani trochę?
- Nooo... Przynajmniej ja nic mówię. Nie umiem. Nie wiem jak inni.
- Ja też nie umiem... Ja też. I ja. Ja chciałem raz spróbować, ale mi nie wyszło - dobiegły mnie przytaknięcia całej reszty.
- Tak więc ustaliliśmy, że przerwania nie mówią - i wszyscy o tym wiedzą. A Pan? Kim Pan jest? Nie jest Pan zwykłym procesem, bo procesy się nie męczą, a z Pana pot aż kapie!
- Mam drugi wątek, który bardzo mnie obciąża - spróbowałem kolejnego kłamstwa, choć wiedziałem że ta maskarada nie ma już sensu. Wstałem.
- Jestem Charyzjusz Chakier.
Wśród zebranych rozszedł się szmer.
- TEN Charyzjusz Chakier? - upewnił się kontroler.
- ONE Charyzjusz Chakier - poprawiłem.
- To... To dla nas zaszczyt... Panie Charyzjuszu... Nie wiedzieliśmy...
No właśnie. Dlatego wolałem pracę inco-blanco. Gdy zachowywałem in flagranti - traktowano mnie normalnie. Lecz gdy wychodziło na jaw me prawdziwe alter ego - zaczynały się dukania, ukłony, ą, ę i tak dalej.
- Panowie, zapomnijmy na chwilę jak znaczną osobą jestem i pomyślmy jak się stąd wyplątać - zaproponowałem - Sytuacja jest następująca. Jesteśmy w?
- W banku pamięci numer osiem - podpowiedział ktoś usłużnie.
- W banku pamięci numer osiem. Na karku siedzi nam stado Bad Sectorów. Musimy:
a. Wydostać się stąd i powtórnie zamaskować przerwanie od czwartego dysku drugiej macierzy RAID1.
b. Zneutralizować Bad Sectory.
c. Przeżyć.
Są jakieś pytania, wnioski?
W górę uniosło się nieśmiało kilka rąk.
- Proszę - Pan. - wybrałem pierwszą z brzegu.
- Ja proponuję podzielić nasz zespół na kilka grup operacyjnych, tak żeby każda zajęła się swoim punktem planu. Zgłaszam się od razu na ochotnika do wykonania punktu ,,c''.
- Ktoś jeszcze? Pan?
- Proponowałbym rozbić punkt ,,a'' na dwa podpunkty, gdyż w chwili obecnej zawarte są tam de-facto dwie czynności. Primo: wydostać się. Secundo: powtórnie zamaskować przerwanie. Wydostawanie się można by ująć w podpunkcie ,,a.a'', zaś maskowanie w ,,a.b''. Daje to nam... - przestałem słuchać. Nachyliłem się dyskretnie w stronę kontrolera przerwań.
- Oni tak zawsze? - szepnąłem.
- Tak. Całe szczęście, że nie mówią. Inaczej cholery by człowiek dostał od tego bezsensownego paplania.
- Jasne. Czyli musimy to załatwić we dwóch.
Uniosłem w górę ręce i klasnąłem, by skupić na sobie uwagę. - Panowie Przerwania - przedyskutujcie podniesione problemy we własnym gronie, a ja tymczasem naradzę się z Panem Kontrolerem. Dobrze? - zrobiłem przepisową pauzę i dokończyłem - No to fajnie.
Odeszliśmy nieco w kąt, by nie przeszkadzał na hałas zażartej dyskusji.
- Da Pan radę zamaskować powtórnie tamto przerwanie? - spytałem.
- Dam. Ale nie wiem jak przedostanę się przez Bad Sectory. Można je jakoś zlikwidować? I w ogóle skąd one się tam wzięły w takiej ilości?
Pomyślałem chwilę.
- Kwestia pochodzenia Bad Sectorów również dla mnie jest zastanawiająca. Wygląda mi to na jakieś celowe działanie. A co do ich likwidacji - można się ich pozbyć. Bad Secotry anihilują w zetknięciu z danymi - wynika to bezpośrednio z samej ich natury. Bad Sectory biorę na siebie.
- Czyli?
- Czyli Pan wykonuje punkt ,,a'', ja wykonuję punkt ,,b'' i być może razem uda nam się wykonać ,,c''. Zrobimy tak...

_-¯ Nie zważając na harmider od strony Przerwań, gdzie podczas omawiania sposobu przeprowadzenia głosowania wstępnego w celu zatwierdzenia zarysu szkicu do podstaw Projektu Wyjścia z Sytuacji doszło właśnie do rękoczynów - cierpliwie tłumaczyłem szczegóły operacji.
- ... i będzie po nich, a nowe nie przylecą bo przerwanie będzie zamaskowane. - zakończyłem.
- To doskonały plan. Naprawdę, jest Pan pierwszorzędnym chakierem.
- Wiem - przyznałem skromnie - A teraz - do roboty!
 
 


Najnowsze komentarze
 
2009-01-23 13:36
zubuntowany do wpisu:
Tfuj ałtor
"autor:... no nie bede taki... http://www.zielski.osdw.pl/autor/(...)" o mistrzu[...]
 
2009-01-23 13:15
Pierre do Le Perra do wpisu:
Tfuj ałtor
Wydawnictwo: WILGA, 2004 rok autor:... no nie bede taki... [...]
 
2009-01-23 11:29
precz oszustom do wpisu:
Niedługo odziedziczę $20.5 miliona
ja też takiego meila dostałam, tylko z innej kancelarii prawnej :D
 



 
Chakier, Charyzjusz. Q2hhcnl6anVzeiBDaGFraWVyCg== chakier[at]vp.pl