Programowanie niskopoziomowe. Plan. 2008-03-02 13:01
_-¯ - W nogi! - wrzasnąłem, gdy pierwsze Bad Sectory pojawiły się w progu, i rzuciłem się do ucieczki. Biegłem przed siebie ile sił. Za sobą słyszałem przyspieszony oddech Kontrolera i kilku przerwań. Chyba wszystkim się udało uciec...
_-¯ Wrzask. Głośniejszy wrzask. I cichnący jęk. _-¯ Chyba nie wszystkim udało się uciec - poprawiłem się w myślach. Zaryzykowałem szybki rzut okiem za siebie - biegliśmy szybciej od Bad Sectorów. To była ta lepsza część obrazu sytuacji. Gorszą było zaś, że Bad Sectory wciąż podążały za nami, a konkretnie - za mną. Moi kompani mogliby tak biegać obwodami póki był prąd. Ja jednak zaczynałem się męczyć. Zwolniłem trochę tempo, by zrównać się z Kontrolerem. - Musimy znaleźć jakieś pomieszczenie, w którym moglibyśmy się schować. Nie dam rady długo tak biegać. - A to czemu? - zdziwił się. No tak, kłamstwo ma krótkie nogi. Pewnie już wszyscy dookoła myśleli, że jestem Hypervisorem. Hypervisorzy są procesami, jak wszyscy. Z nieco wyższymi uprawnieniami, to fakt, ale jednak tylko procesami. A procesy się nie męczą. - Sockety mnie obcierają w pięty. Skinął głową. Przez chwilę biegliśmy w milczeniu, jednak narastający ból w piersiach nie pozwolił mi odłożyć na później kwestii pozyskania dla mnie kryjówki. - Mu-szę od-po-cząć - wysapałem w rytm kroków. - Teraz nie możemy się zatrzymać. Niedługo dobiegniemy do banków pamięci - będziemy mogli ukryć się w schowku na szczotki. Ale teraz - proszę biec! Nic nie odpowiedziałem. Przed oczami zaczynały latać mi już czarne i czerwone mroczki. Każda noga była wielkim, bolącym kawałem betonu, który - wiedziałem - z kolejnym krokiem zrobi się jeszcze cięższy i jeszcze bardziej bolący. Łapałem powietrze spazmatycznymi haustami, ale biegłem - choć coraz wolniej. Pozostali, widząc moje słabnące tempo wyminęli mnie i teraz byłem dobre kilkanaście kroków za najwolniejszym przerwaniem. - Już niedaleko - dobiegł mnie z przodu głos Kontrolera. To dodało mi trochę sił, gdyż w myślach zacząłem wybierać już między tytułami które ukazałyby się w jutrzejszej prasie, gdybym nie dobiegł. ,,Znany chakier znaleziony martwy w serwerze'' (za suchy), ,,Tragiczne skutki komputerowego nidebalstwa'' (ten wcale mi się nie podobał), ,,Charyzjusz Chakier pożarty przez Bad Sectory'' (chyba zbyt sensacyjny)... - Tutaj! - jakaś ręka chwyciła mnie za ramię i wciągnęła w ciemny otwór. No tak - byłem już tak otępiały, że nawet nie uważałem gdzie biegnę. Pobiegłbym dalej, minąwszy kryjówkę, i najdalej za kilkaset cykli procesora byłbym już ex-chakierem. I chyba daliby ten ostatni tytuł... _-¯ Osunąłem się na podłogę, dysząc głośno. - Ciiiiichoooo! - Kontroler wysyczał w moim kierunku ostrzeżenie, jednocześnie wymownym gestem kładąc palec na ustach. Pomimo mojego osłabienia zauważyłem że na końcu użył wykrzyknika, co - skonstatowałem - było dosyć zabawnym zestawieniem z poleceniem, by być cicho, w szczególności gdy ta cisza miała dotyczyć wszystkich. Nie czas był jednak na takie jałowe rozważania. Wstałem z trudem, po czym osunąłem się na podłogę, dysząc cicho. Kontroler skinął głową z uznaniem. Przez chwilę nasłuchiwał, po czym odetchnął z wyraźną ulgą. - Wygląda na to, że chwilowo mamy je z z głowy, a to daje nam chwilę czasu na ustalenie paru szczegółów. Po coś Pan odmaskowywał to przerwanie? - wyciągnął w moją stronę palec w oskarżycielskim geście. - Wydawało mi się, że chce mi coś powiedzieć. - Bzdura! Przecież przerwania nie mówią! - Nie? - uniosłem w górę obie brwi w najszczerszym zdziwieniu. - Prawda. Nie mówimy - odezwało się spod ściany jakieś przerwanie. - Nic a nic? Ani trochę? - Nooo... Przynajmniej ja nic mówię. Nie umiem. Nie wiem jak inni. - Ja też nie umiem... Ja też. I ja. Ja chciałem raz spróbować, ale mi nie wyszło - dobiegły mnie przytaknięcia całej reszty. - Tak więc ustaliliśmy, że przerwania nie mówią - i wszyscy o tym wiedzą. A Pan? Kim Pan jest? Nie jest Pan zwykłym procesem, bo procesy się nie męczą, a z Pana pot aż kapie! - Mam drugi wątek, który bardzo mnie obciąża - spróbowałem kolejnego kłamstwa, choć wiedziałem że ta maskarada nie ma już sensu. Wstałem. - Jestem Charyzjusz Chakier. Wśród zebranych rozszedł się szmer. - TEN Charyzjusz Chakier? - upewnił się kontroler. - ONE Charyzjusz Chakier - poprawiłem. - To... To dla nas zaszczyt... Panie Charyzjuszu... Nie wiedzieliśmy... No właśnie. Dlatego wolałem pracę inco-blanco. Gdy zachowywałem in flagranti - traktowano mnie normalnie. Lecz gdy wychodziło na jaw me prawdziwe alter ego - zaczynały się dukania, ukłony, ą, ę i tak dalej. - Panowie, zapomnijmy na chwilę jak znaczną osobą jestem i pomyślmy jak się stąd wyplątać - zaproponowałem - Sytuacja jest następująca. Jesteśmy w? - W banku pamięci numer osiem - podpowiedział ktoś usłużnie. - W banku pamięci numer osiem. Na karku siedzi nam stado Bad Sectorów. Musimy: a. Wydostać się stąd i powtórnie zamaskować przerwanie od czwartego dysku drugiej macierzy RAID1. b. Zneutralizować Bad Sectory. c. Przeżyć. Są jakieś pytania, wnioski? W górę uniosło się nieśmiało kilka rąk. - Proszę - Pan. - wybrałem pierwszą z brzegu. - Ja proponuję podzielić nasz zespół na kilka grup operacyjnych, tak żeby każda zajęła się swoim punktem planu. Zgłaszam się od razu na ochotnika do wykonania punktu ,,c''. - Ktoś jeszcze? Pan? - Proponowałbym rozbić punkt ,,a'' na dwa podpunkty, gdyż w chwili obecnej zawarte są tam de-facto dwie czynności. Primo: wydostać się. Secundo: powtórnie zamaskować przerwanie. Wydostawanie się można by ująć w podpunkcie ,,a.a'', zaś maskowanie w ,,a.b''. Daje to nam... - przestałem słuchać. Nachyliłem się dyskretnie w stronę kontrolera przerwań. - Oni tak zawsze? - szepnąłem. - Tak. Całe szczęście, że nie mówią. Inaczej cholery by człowiek dostał od tego bezsensownego paplania. - Jasne. Czyli musimy to załatwić we dwóch. Uniosłem w górę ręce i klasnąłem, by skupić na sobie uwagę. - Panowie Przerwania - przedyskutujcie podniesione problemy we własnym gronie, a ja tymczasem naradzę się z Panem Kontrolerem. Dobrze? - zrobiłem przepisową pauzę i dokończyłem - No to fajnie. Odeszliśmy nieco w kąt, by nie przeszkadzał na hałas zażartej dyskusji. - Da Pan radę zamaskować powtórnie tamto przerwanie? - spytałem. - Dam. Ale nie wiem jak przedostanę się przez Bad Sectory. Można je jakoś zlikwidować? I w ogóle skąd one się tam wzięły w takiej ilości? Pomyślałem chwilę. - Kwestia pochodzenia Bad Sectorów również dla mnie jest zastanawiająca. Wygląda mi to na jakieś celowe działanie. A co do ich likwidacji - można się ich pozbyć. Bad Secotry anihilują w zetknięciu z danymi - wynika to bezpośrednio z samej ich natury. Bad Sectory biorę na siebie. - Czyli? - Czyli Pan wykonuje punkt ,,a'', ja wykonuję punkt ,,b'' i być może razem uda nam się wykonać ,,c''. Zrobimy tak... _-¯ Nie zważając na harmider od strony Przerwań, gdzie podczas omawiania sposobu przeprowadzenia głosowania wstępnego w celu zatwierdzenia zarysu szkicu do podstaw Projektu Wyjścia z Sytuacji doszło właśnie do rękoczynów - cierpliwie tłumaczyłem szczegóły operacji. - ... i będzie po nich, a nowe nie przylecą bo przerwanie będzie zamaskowane. - zakończyłem. - To doskonały plan. Naprawdę, jest Pan pierwszorzędnym chakierem. - Wiem - przyznałem skromnie - A teraz - do roboty!
Tagi:
chakierowanie, chakier, programowanie, plan, niskopoziomowe
Kategoria: Chack
Komentarze (17)
Najnowsze wpisy
Najnowsze komentarze
2009-01-23 13:36
zubuntowany do wpisu:
Tfuj ałtor
"autor:... no nie bede taki...
http://www.zielski.osdw.pl/autor/(...)"
o mistrzu[...]
2009-01-23 13:15
Pierre do Le Perra do wpisu:
Tfuj ałtor
Wydawnictwo: WILGA, 2004 rok
autor:... no nie bede taki...
[...]
2009-01-23 11:29
precz oszustom do wpisu:
Niedługo odziedziczę $20.5 miliona
ja też takiego meila dostałam, tylko z innej kancelarii prawnej :D
Kategorie Bloga
Ulubione blogi
Archiwum Bloga
|