Archiwum
czyli czego się możecie ode mnie nauczyć
Groza zamachu 2008-02-07 00:14
 Oceń wpis
   
_-¯ Informacje zawarte w pliku zaatakowały mą psychikę bez ostrzeżenia. Już pierwsze dwa wyrazy, które przeczytałem, podcięły mi nogi - tak, że bezwładnie opadłem na fotel przed komputerem. Czytałem jednak dalej, choć każde kolejne zdanie było jak kopniak w brzuch. Chciałem przerwać, powinienem przerwać - ale nie mogłem tego zrobić. Miałem świadomość, że jestem w domu sam, i że w przypadku jakichkolwiek kłopotów nie będzie w pobliżu nikogo, kto byłby w stanie mi pomóc. Szczęśliwie, efekt następnego z akapitów był jak cios kamieniem w skroń. Straciłem ostrość widzenia, a co za tym idzie odizolowałem się od morderczej informacji. Ostatnim wysiłkiem pochyliłem się na bok - i osunąłem na podłogę.

_-¯ Leżałem przy biurku, oddychając ciężko i śmiejąc się samemu z siebie. Jak mogłem dać się tak nabrać? Jak dziecko, doprawdy, jak dziecko. Srebrny zawsze dbał o bezpieczeństwo i mogłem przecież przewidzieć, że w trosce o poufność danych zabezpieczy je maksymalnie, a jednocześnie niekonwencjonalnie. Że założy na pendraku DWIE partycje. Właściwe dane umieści na drugiej, która normalnie nie była analizowana przez Najpopularniejszy System®, zaś na pierwszą wrzuci coś na odczepnego. Jakiś fałszywy trop, może kilka zdjęć lub filmów ze skąpo odzianymi babeczkami - czyli to co zwykle wszyscy mają na swoich pendrakach. Srebrny jednak posunął się krok dalej. Jego intencją nie było zniechęcić, ale całkowicie wyeliminować nieproszonego wścibskiego. Dlatego do jedynego pliku na pierwszej partycji wrzucił najbardziej plugawą informację, jaką udało mu się znaleźć w internecie. Blogi polityków. Wzajemne recenzje konkurencyjnych serwisów. Zdjęcia Paris Hilton. Blogi polityków. Skondensowane serwisy plotkarskie. Wpisy z bash.org.pl zaczynające się od ,,skumaj akcję''. Logi z gaga-dudu i blogi polityków. Tak spreparowana mieszanka potrafiłaby wyludnić średniej wielkości miasto. Swego czasu miałem przyjemność uczestniczyć w badaniach przeprowadzanych przez prof. A.N.Thorntona z MIT, podczas których mierzył on współczynnik odporności na tzw. ,,Bloat''. Okazuje się, że przeciętny Europejczyk wykazuje odporność na poziomie 0.089mCh (mili Chakierów - jednostka nazwana tak na moją cześć, gdyż całość populacji ludzkiej wyskalowana jest od 0 do 1 Chakiera, czyli mnie). Już niewielkie przekroczenie wspomnianej dawki powoduje wystąpienie zachowań anormalnych oraz amoralnych. Dawka znacznie przekraczająca dozwoloną ilość ,,bloatu'' w 90% przypadków prowadziła do śmierci. Koktajl przyrządzony przez Srebrnego miał zaś - wg. moich obliczeń - moc 0.98Ch (Chakiera!). Strach pomyśleć, co mogło by się stać gdybym był akurat w słabszej formie psychofizycznej...

_-¯ Tymczasem doszedłem do siebie - i sporządziwszy sobie dodatkowe, zdalne stanowisko komputerowe - dostałem się do maszyny z pendrakiem. Nie myliłem się. Za pierwszą, zajmującą 99% jego pojemności partycją mieściła się druga. Pomny zasady, by uczyć się na błędach tym razem przed rozpoczęciem czytania nad monitorem zawiesiłem na linie solidne kowadło. Jej koniec - przerzucony przez bloczek pod sufitem - trzymałem w ręce. W razie następnego - podobnego ataku - system ten gwarantował wyeliminowanie źródła niebezpiecznej informacji. Dla pewności odpiąłem również głośniki. Druga partycja również zawierała tylko jeden plik. Ten jednak był króciutki:
,,Charyzjusz, musisz być dziś w Ministerstwie Finansów, w hallu północnym o 23:00. Hwast przygotowuje zamach na Donka''
Spojrzałem na zegarek. Czasu pozostało zatrważająco mało. Jak, cholera, jak się tam dostać? Telnet odrzucą. Ftp nie mają. Torrenty się nie zdążą rozkręcić... Mała żółta kuleczka zaczęła skakać po mojej głowie (to właśnie podpatrując mnie Adam Słodowy wymyślił wizualizację procesów myślowych Pomysłowego Dobromira). Ping ping ping pingpingping. Bum!
Aha!
_-¯ Przypomniałem sobie o błyskotliwej metodzie ewakuacji z niedokonanej przeze mnie akcji zachakierowania rowu.pl. Formularz HTTP! Szukać jakiegoś na stronach ministerstwa? Nie ma czasu! Naprędce skleciłem coś byle-jak i po 786 milisekundach byłem w serwerze www. W tym momencie dopadła mnie przerażająca myśl - a co jeżeli www ministerstwa jest outsourcowane? OMG, przecież już za minutę wskazana godzina!

_-¯ Pospiesznie zdarłem z siebie tablicowe opakowanie PHP5 i wyszedłem z serwera. Pomieszczenie wyglądało trochę jak schowek na miotły, odetchnąłem więc z ulgą. To nie mógł być żaden profesjonalny dostawca. Ostrożnie uchyliłem jedyne drzwi i wyjrzałem na korytarz. Byłem na miejscu! Zostało mi jeszcze trzydzieści sekund, a do hallu północnego jeszcze... Hej! Przecież ja byłem w hallu północnym. Ale fart!

_-¯ Wyszedłm. Dokoła ni żywego ducha. Jeszcze raz sprawdziłem, czy na pewno jestem na miejscu, ale co do tego nie ma żadnych wątpliwości. No a przecież wyznaczona godzina mija za trzy... dwie... jedną... DUP!

_-¯ Skuliłem się pod ścianą i odruchowo poszukałem szczątków powtórzonego pakietu, który mógł wydać taki odgłos. Po chwili jednak dotarło do mnie, że owo ,,dup'' nie było skrótem od ,,duplicate'', ale raczej namacalnym uchem efektem jakiejś eksplozji! Fakt ten zdawały się potwierdzać drzwi, przez które jeszcze nie tak dawno przechodziłem. Teraz, wyrwane z zawiasów, leżały pod przeciwległą ścianą. W otworze serwerowni zaczynały zaś pojawiać się pierwsze, nieśmiałe języki płomieni. Gaśnica! Nim jednak udało mi się ją chwycić ktoś, lub paru ktosi - pochwyciło mnie w żelaznym ścisku. Nie próbowałem się szarpać.

- Niespodzianka, Charyzjuszku - usłyszałem koło mojego ucha głos, który poznałbym wszędzie.
 
 


Najnowsze komentarze
 
2009-01-23 13:36
zubuntowany do wpisu:
Tfuj ałtor
"autor:... no nie bede taki... http://www.zielski.osdw.pl/autor/(...)" o mistrzu[...]
 
2009-01-23 13:15
Pierre do Le Perra do wpisu:
Tfuj ałtor
Wydawnictwo: WILGA, 2004 rok autor:... no nie bede taki... [...]
 
2009-01-23 11:29
precz oszustom do wpisu:
Niedługo odziedziczę $20.5 miliona
ja też takiego meila dostałam, tylko z innej kancelarii prawnej :D
 



 
Chakier, Charyzjusz. Q2hhcnl6anVzeiBDaGFraWVyCg== chakier[at]vp.pl