Prognoza krachu 2008-02-03 20:30
_-¯ Zerwałem połączenie. W tym samym momencie drzwi otworzyły się z hukiem i do środka wparowało kilku kolesi w ciemnych kamizelkach z napisem S.Ł.O.T. Czerwone plamki laserowych celowników przez moment tańczyły po ścianach, by po chwili skoncentrować się na pozostawionym przeze mnie nieszyfrowanym tunelu ucieczkowym.
- Czysto! - zameldował któryś przez walkie-talkie. Za jego plecami prawie natychmiast pojawił się Horacjusz Hwast. - Jakie czysto? Gdzie czysto? Tu ma być czysto? W akademiku po imprezie jest czyściej! Łapać mi zaraz mopa i odkurzacz i poprawić po sobie! - Eeee... Tak się tylko mówi, panie Horacjuszu, żeby poinformować o... - Nieważne. Gdzie Chakier? Indagowany wskazał ręką wciąż otwarty tunel. - Najprawdopodobniej uciekł tędy. A tu, o - wskazał palcem - są jeszcze ślady zerwanego połączenia. Horacjusz pochylił się i potarł palcem resztki pakietu. Zeskrobał paznokciem trochę sadzy z flagi FIN i powąchał. - Musiał to zrobić w momencie gdy drzwi otworzyły się z hukiem. Więc nie mógł uciec daleko. Wszyscy do tunelu, za mną! - zakomenderował. - To nieszyfrowany tunel bez korekcji błędów, panie Horacjuszu. W razie przekłamań wie pan co może się zdarzyć po drugiej stronie. Będzie jak na filmie ,,Mucha'' - To rozkaz! Naprzód! Cała jednostka S.Ł.O.T. niechętnie zagłębiła się w połączenie. Na końcu wszedł w nie również Hwast. Tunel wydał z siebie ciche cmoknięcie, jakie zwykle towarzyszy cyfryzacji białka - i posłał całą grupę ku swemu drugiemu końcowi. _-¯ Poczekałem jeszcze minutę, po czym ostrożnie wyjrzałem zza firanki... Nikogo już nie było. Poszedłem zamknąć drzwi, które moi nieproszeni goście zostawili otwarte po czym sięgnąłem po telefon. - Meltdown? Słuchaj... Pamiętasz ten stary tunel co mi wtedy. Tak. Tak, ten do przesyłania filmów. Owszem, podobały mi się. Nie, nie chcę najnowszej, siedemnastej części. Tamte szesnaście mi wystarczy, zresztą Misia i tak mi nie pozwala takich rzeczy oglądać. Nie, tego też nie chcę. Meltdown, za chwilę wyląduje u Ciebie paru kolesi z policji. Nie żartuję. Musisz zamknąć tunel. Albo lepiej wystaw jego końcówkę za okno. Na którym piętrze mieszkasz? Może być. Tylko jak zlecą to zwiń wszystko, żeby nie zauważyli skąd wypadli. Powinni być u Ciebie za jakieś osiem sekund. No to na razie... Ufff... Chwilowo pozbyłem się kłopotów. Usiadłem na kanapie i postanowiłem podsumować sobie wydarzenia ostatnich kilkunastu godzin. Czułem że umknęła mi jakaś ważna informacja. Przymknąłem oczy i cofnąłem się w myślach do wydarzeń poranka. Pukanie, ja otwieram, wchodzi laptop, idziemy się czegoś napić... Chwileczkę! Co on wtedy powiedział? - Ludzie Wręgi chcą mnie dopaść. Włożyłem do dolnej szuflady pod kuchnią pendraka z dowodami. Rzuciłem się do kuchni. Otworzyłem szufladę i... Wewnątrz leżała kartka. ,,Byle nie wizytówka Arséne Lupina'' przemknęło mi przez głowę. Podniosłem ją do oczu i przeczytałem kilka pospiesznie skreślonych słów: ,,Przecież nie w twojej kuchni! W kuchni w Ministerstwie!'' Odetchnąłem i lekko się uśmiechnąłem. Dobry srebrny laptop. Pomyślał o wszystkim. _-¯ Narzuciłem na siebie kurtkę i pobiegłem do Ministerstwa Sprawiedliwości. Ponieważ nie wiedziałem jak duża część aparatu państwa została obrócona przeciwko mnie przez Hwasta - postanowiłem nie wchodzić głównym wejściem. Zamiast tego przelazłem przez dziurę w płocie i przecisnąłem się uchylonym, piwnicznym okienkiem. A potem - pędem do kuchni. Oczywiście ministerialny pęd zasadniczo różni się od pędu nieministerialnego, co nie powinno dziwić nikogo kto choć przez chwilę badał wpływ aktów prawnych na czasoprzestrzeń. Zachowuje się ona wówczas podobnie jak w silnym polu grawitacyjnym, czyli zwalnia upływ czasu. Podobno nawet wirtualne cząstki przenoszące oddziaływania grawitacyjne miały być nazwane leksami. Jedna szafa wypełniona aktami zwalnia upływ czasu w takim stopniu, jakiego doświadczyłoby się przy poruszaniu się z prędkością 0.9c. Teoria o uginaniu czasoprzestrzeni przez akty prawne doskonale tłumaczy też, dlaczego wszystkie procesy sądowe ciągną się latami - po prosu czas wewnątrz i na zewnątrz gmachu płynie w różnym tempie. Gdy na zewnątrz mija kilka lat - w środku można przepracować zaledwie kilka dni. _-¯ Po dwóch godzinach (czasu zewnętrznego) byłem w kuchni. Szczęśliwie o tej porze przebywało tu niewielu ludzi. Otworzyłem górną szufladę. Kolejna kartka? ,,Dolna! Dolna szuflada, Charyzjusz!'' No tak. Dolna. Klęknąłem i powoli ją wysunąłem. W środku leżał pendrak srebrnego. Chwyciłem go, wcisnąłem do kieszeni i - znów pędem - pobiegłem ku piwnicznemu okienku, którym się tu dostałem. Po kolejnych dwóch godzinach byłem już w domu. _-¯ Nie zatrzymałem się nawet by zdjąć buty czy kurtkę, lecz od razu usiadłem przed komputerem. Podpiąłem pendraka. Zawierał jeden plik: ,,Prognoza krachu''. _-¯ Otworzyłem go i zacząłem czytać, a w moich oczach rosło przerażenie.
Tagi:
chakierowanie, chakier, prognoza, krachu
Kategoria: Ogólne
Komentarze (21)
Najnowsze wpisy
Najnowsze komentarze
Kategorie Bloga
Archiwum Bloga
|