Archiwum
czyli czego się możecie ode mnie nauczyć
Wielki Zderzacz Hadronów 2008-09-10 23:25
 Oceń wpis
   
_-¯ Robert Bergstein kołysał się apatycznie na swoim krześle, trzymając głowę w dłoniach. Nie spodziewałem się takiego widoku. Sądziłem raczej, że jako główny kierownik projektu LHC będzie tryskał entuzjazmem. W końcu na tę chwilę czekał tyle lat... Posłałem pytające spojrzenie jego sekretarce, która wprowadziła mnie do jego gabinetu, ta jednak szybko wyszła za drzwi. Odprowadziłem ją wzrokiem, po czym odwróciłem się w stronę Roberta. Kaszlnąłem teatralnie, by zwrócić jego uwagę. Podniósł na mnie oczy.
- Wiesz, jak się zapiszę w historii nauki, Charyzjusz? - spytał. Milczałem, pozwalając mu mówić dalej.
- Będą mnie pamiętać jako twórcę największego na świecie niedziałającego akceleratora cząstek. Człowieka, który wyrzucił miliony franków, funtów, dolarów i euro na skonstruowanie tunelu który jest kompletnie do niczego! Przyszłe pokolenia naukowców będą straszone moim nazwiskiem! Jak ktoś będzie chciał wytłumaczyć komuś ideę nieudacznictwa - wystarczy że powie ,,Bergstein''...
- Dobra, dobra - przerwałem wreszcie zniecierpliwiony - doceniam żart. Gdzie jest ukryta kamera?
- Co? - Wyglądał na autentycznie zaskoczonego. Prawie się dałem nabrać.
- Kamera. Potem puścisz ten filmik swoim pracownikom i będziecie się tarzać po podłodze z uciechy, jak to się udało wam zrobić ze mnie idiotę. Prawie Ci się udało, ale ja za stary jestem na takie numery.
Robert uśmiechnął się gorzko.
- Nie wierzysz mi?
- Nie.
- No to popatrz... - rzucił na biurko garść papierów. Podszedłem niechętnie i z roztargnieniem zacząłem je przeglądać, a wyraz mojej twarzy zmieniał się jak na filmie. Ruchy gałek ocznych, początkowo leniwe - z każdym przeczytanym zdaniem nabierały tempa. Otworzyłem oczy ze zdumienia, dla równowagi opuszczając nisko szczękę.
- Niemożliwe. - podsumowałem zapoznawszy się z pierwszym z dokumentów - Nikt tak koncertowo nie potrafiłby spartolić takiej prostej roboty. To niemożliwe!
- Aha. Też tak myślałem. Niestety, tunel jest za wąski, czy też może moduł akceleratora - za szeroki. Na jedno wychodzi.
Rzuciłem okiem na nazwę firmy która prowadziła budowę i wszystko stało się jasne. Nawet mnie to lekko rozbawiło.
- Z czego się cieszysz?
- Widzisz, Robciu - wyjaśniłem - gdybyś wyściubił chociaż czubek nosa znad tych swoich bozonów, to byś wiedział że co jak co, ale tej firmie budowania akceleratora powierzyć nie można.
- Dlaczego?
- Hasło ,,Tunel pod rondem Zesłańców Syberyjskich'' coś Ci mówi?
- Nie. A powinien?
- To było pytanie retoryczne. Tunel wzdłuż Wisły coś Ci mówi?
- ???
- Piętrusy i tunel średnicowy przy Dworcu Centralnym?
- O czym Ty mówisz?
- Wiesz, u nas w Polsce ,,trendy'' jest obnosić się z nieznajomością matematyki. W jednym magazynie motoryzacyjnym wyczytałem kiedyś, że ceny SUVów w USA spadły już o 150%. W poczytnym, ogólnopolskim dzienniku wyczytałem narzekania redaktorki, że na etykietach sera jest jedynie informacja że zawiera 30% tłuszczu, ale nie podano czy w 100 gramach, czy w ćwierćkilogramowej paczce. A kiedyś mieliśmy nawet pewnego prezydenta, który obiecywał że obniży wszystkie ceny o sto procent.
W tym miejscu musiałem przerwać, gdyż Robert zakrztusił się i zakasłał. Od serca palnąłem go pięścią w plecy, po czym kontynuowałem.
- Tak więc gdybyś mnie wcześniej spytał o radę to bym Ci powiedział od jakich firm się trzymać z daleka...
- Ale oni mieli rekomendacje! Papiery! Zezwolenia! O! Popatrz! - podetkał mi pod nos jakiś kwit - Certyfikat zezwolenia na budowę autostrady!
- A pytałeś, ile tej autostrady zbudowali?
- Pytałem. Powiedzieli, że niewiele, bo mieli problemy z nieprzychylnym rządem. Pochwalili się jednak, że teraz mają swoich ludzi na odpowiednich stanowiskach i załatwienie czegokolwiek to już żaden Kłopotek.
W tym momencie na biurku rozdzwonił się interkom. Robert niechętnie odebrał połączenie.
- Tak, Panno Elokwencjo?
- Panie Dyrektorze, już czas. Wszyscy czekają na uruchomienie LHC i na nowe, epokowe odkrycia...
Bergstein skurczył się, zwiotczał i zadrżał, jakby najpierw dostał pięścią w brzuch, a następnie oblano go kubłem zimnej wody. Westchnął i skierował w stronę drzwi, za którymi czekały stada dziennikarzy.
- Po prostu powiem prawdę - wyszeptał - tak będzie najlepiej.
Patrzyłem, jak wolno, ale stanowczo zmierza do wyjścia. Gdy położył dłoń na klamce odwrócił się jeszcze raz i omiótł wzrokiem swój gabinet.
- Będzie mi brakowało pracy badawczej - westchnął i otworzył drzwi.

- Stój! - rzuciłem się przez pokój i zatrzasnąłem mu na powrót drzwi przed nosem - Mam pomysł!
Zaciągnąłem go z powrotem do biurka i usadziłem na krześle. Sięgnąłem do interkomu.
- Panno Elokwencjo? Proszę zająć czymś prasę jeszcze przez pięć minut. Dziękuję.
Napotkałem pytające spojrzenie Roberta.
- Nic się nie martw. - uspokoiłem go i wyjąłem telefon - Cichy? Słuchaj, weź mi przyślij do CERNu Słabego. Słucham? Nie, to nie jest ten lokal z Go-Go w którym ostatnio byliśmy. To w Genewie. Tak, tak. W lewo za Radomiem. W Szwajcarii. Będziesz zaraz? Świetnie.
Skończyłem rozmowę i przycupnąłem na skraju blatu. Po chwili rozległo się pukanie.
- To pewnie Słaby. - wyjaśniłem Robertowi, a nie mogąc się doczekać reakcji przejąłem obowiązki gospodarza - Wlazł!
Drzwi uchyliło się nieśmiało i po chwili przez wąski otwór do gabinetu wcisnęło się dwieście dwadzieścia kilogramów mięśni.
- Robercie, to jest Słaby. Słaby, to jest Pan Robert. - dokonałem prezentacji.
- Pierd***ąć mu? - Słaby uznał część oficjalną za zakończoną i - jak miał w zwyczaju - postanowił przejść do wykonywania czynności, do których zwykle był wzywany.
- Chwilę, Słaby. Poczekaj, muszę z Panem Robertem chwilę porozmawiać.
Słaby potarł czoło, które pokryło się potem od wzmożonego wysiłku.
- Aha. A potem pierd***ąć mu?
- Nie. Czekaj... - popatrzyłem na krzesło, potem na Słabego. - Tam! - wskazałem w końcu róg pomieszczenia, w którym było dość miejsca by ktoś o kubaturze Słabego mógł chwilę postać, nie czyniąc zbyt wielkich zniszczeń. Sam zaś zwróciłem się do Roberta.
- Pokaż mi plany modułu głównego akceleratora...

_-¯ Robert wciąż miał wyraz niedowierzania na twarzy.
- Myślisz, że to wypali? - spytał drżącym głosem. Poklepałem go po plecach.
- Po prostu mi zaufaj...
Westchnął.
- Powodzenia - dodałem i wypchnąłem go za drzwi, prosto pod błyskające obiektywy oczekujących fotoreporterów.

_-¯ Obserwowałem konferencję na monitorze. Musiałem oddać sprawiedliwość Robertowi - umiał pracować w stresie. Bez mrugnięcia okiem przedstawił całą, stworzoną przez nas naprędce, historię powstawania LHC. Tylko raz się pomylił przy wymienianiu jednej z ośmiu nowoczesnych technologii, których nazwy wymyślaliśmy przed chwilą. Wreszcie zbliżył się do włącznika.
- Panie i Panowie, za chwilę dokonamy zderzenia pierwszej wiązki protonów - wyjaśnił z uśmiechem, i chyba tylko ja zauważyłem że lekko drżą mu dłonie.
Obejrzałem się za siebie. Słaby stał tam, gdzie kazałem mu stanąć. Przed nim i za nim w szklanych fiolkach bujały się leciutko dwa roje protonów. Na każdej probówce przyklejone było wycięte naprędce zdjęcie jakiegoś polityka.
- Słaby? - włączyłem zapłon. Jego wzrok zogniskował się na mnie. Poczekałem, aż Robert na ekranie położy dłoń na przycisku.
- Słaby? Ten frajer przed Tobą przystawiał się do Twojej lalki... I ten za Tobą też.
Ziemia lekko zadrżała. Miliardy elektronowoltów zatrzeszczały w zaciskającej się właśnie pięści. Z głębi potężnej klaty Słabego dobiegł pomruk nadciągającej burzy.
- PIERD***ĄĆ MU?!
Rzuciłem okiem na monitor. Robert zamknął oczy i... Kilka wydarzeń nastąpiło jednocześnie.
1. Robert wcisnął guzik.
2. Ja skinąłem głową.
3. Słaby pierd***ął.
4. Odwrócił się i pierd***ął jeszcze raz.
5. Zgodnie z zasadą zachowania energii wiązki protonów przyspieszyły w ułamku sekundy, osiągając energię równą kilku teraelektronowoltom.
Wskaźniki w centrum konferencyjnym ożyły setkami lampek. Ja sięgnąłem po interkom.
- Panno Elokwencjo? Teraz!
W miejscu obliczonego zderzenia panna Elokwencja przechyliła puste pudełko śniadaniowe, z którego wypadło kilka okruchów po kanapkach. Na pudełko ktoś przykleił kawałek plastra, a na nim napisał czarnym mazakiem: Peter Higgs. Z głośników monitora dobiegł szał radości. Wszyscy pokazywali sobie jakąś migającą lampkę z opisem ,,Higg's Boson detected''

_-¯ Skinąłem na Słabego i tylnym wyjściem wymknęliśmy się z CERNu, po czym pojechaliśmy prosto na lotnisko...
 
 


Najnowsze komentarze
 
2008-09-16 22:06
ewin do wpisu:
Jak się włamać na konto pocztowe
potrzebuje pomocy, ktos mi sie wlamal na poczte i gg pozmienial hasla i podpowiedzi. Jestem[...]
 
2008-09-16 21:14
IT_OL_28 do wpisu:
Procedury z Oriona
chakier zapuscilem wlasnie nestata i d*pa jakies prosiakopobne swinstwo mi sie do routera[...]
 
2008-09-15 21:33
;p do wpisu:
Procedury z Oriona
Kiedyś znalazłem w internecie jedną z procedur oriona, która 'przypadkiem wyciekła'. Dzięki[...]
 



 
Chakier, Charyzjusz. Q2hhcnl6anVzeiBDaGFraWVyCg== chakier[at]vp.pl