Wiosenne porządki 2007-03-26 23:43
_-¯ Wiosna, panie sierżancie! - chciałoby się zakrzyknąć, fragując Sarge'a z Rocket Launchera w Quake III Arena. Wiosna nastała. Za oknem świeża zieleń zaczyna cieszyć oko, ptacy niebiescy wesołym świergoleniem radują ucho, a młode dziewczę^H^H^H^H^H^H^H^H^H^H^H^H^H^H, przepraszam, żona zagląda mi przez ramię... Konkluzja jednak jest jedna: czas na wiosenne porządki!
_-¯ Rozpocząłem od porządnego wypucowania mojej jednostki centralnej, która przez okres zimy zarosła mocno kurzem i pajęczynami. Oczywiście, zabrałem się do pracy z takim zapałem że kompletnie zapomniałem wyłączyć komputer z prądu. Gdy zanurzałem go w wiadrze z wodą błysnęło tylko na niebiesko, zabulgotało, zasyczało - i wszystkie lampki, do tej pory ładnie świecące na obudowie, zgasły. Na szczęście poza niegroźnym spaleniem płyty głównej, zasilacza, procesora, układów pamięci, karty graficznej, karty sieciowej, muzycznej, napędu optycznego oraz dwóch dysków twardych nic się nie stało. Po podsuszeniu suszarką do włosów pożyczoną od małżonki oraz podreperowaniu uszkodzonych komponentów z pomocą kawałka miedzianego drutu pożyczonego od znajomego elektryka wszystko zaczęło znów pracować normalnie (o czym świadczy chociażby poniższy wpis). _-¯ Przy okazji porządków (których przeprowadzenie zalecam również Państwu) rozwiązanie znalazło wiele trapiących mnie do tej pory problemów i uciążliwości. Zaobserwowane przeze mnie przed miesiącem spowolnienie wyświetlania grafiki było spowodowane, jak się okazało, przez pająka, który rozpostarł był swą sieć na układach graficznych, przez co bity przesyłane magistralą danych wielokrotnie zaplątywały się w nią powodując konieczność retransmisji. Szmery podczas odtwarzania muzyki zaś wywoływała rodzina zimujących świerszczy. Cwane te stworzenia, gdy muzyką zakłócałem im sen, zaczynały 'cykać' póty, póki nie wyłączyłem dźwięku - biorąc owe 'trzaski' za jakieś wady na stykach bądź kablach. Tak jest - proszę wziąć to pod uwagę, gdy po raz kolejny będziecie Państwo wymieniać swoją aparaturę audio, która nagle - nie wiedzieć czemu - zaczęła trzeszczeć. Sprawdźcie wpierw, czy we wnętrzu głośników, wieży czy amplitunera nie siedzi jakiś zaspany konik polny. _-¯ Największa niespodzianka czekała mnie jednak na koniec. Otóż, gdy wyjąłem z podstawki procesor z zamiarem wyszorowania mu nóżek (mogą sobie Państwo wyobrazić jakich 'wrażeń' może po pewnym czasie zacząć dostarczać 478 nie mytych przez kwartał nóżek) ze zgrozą odkryłem ukryte w podstawce dwa dorodne kokony. Na pierwszy rzut oka rozpoznałem w nich właśnie przepoczwarzające się Exploity. Strach pomyśleć, jakiego spustoszenia mogłyby dokonać, gdyby osiągnęły 'dorosłą' formę. Od razu też skojarzyłem skąd mógł się wziąć spadek mocy komputera na jesieni - oczywiście larwy Exploitów musiały ukradkiem pożerać jego cykle... Ciekaw jestem tylko, kto mi je do komputera podrzucił... Kokony Exploitów schowałem do słoika, do którego nawrzucałem również nieco świeżej sałaty, i postawiłem w rogu pokoju, przy kaloryferze (tak, by miały ciepło). Ktokolwiek chciał mi zaszkodzić - dał mi w tym momencie do ręki broń: wkrótce będę miał dwa oswojone, wykarmione, odpowiednio wytresowane Exploity... Ha ha! _-¯ Gdy zakończyłem sprzątanie - po namyśle posadziłem pająka spowrotem na karcie graficznej. Firewall firewallem, zabezpieczenia, hasła, szyfry itp. oczywiście, ale na Exploita w komputerze najlepszy jest pająk który po prostu go złapie i zje...
Tagi:
chakier
, chakierowanie
, wiosenne
, porządki
Kategoria: Chack
Komentarze (8)
Szybkie ściąganie 2007-03-24 13:33
_-¯ Dla tych z Państwa, których nie satysfakcjonuje szybkość ich łącza internetowego zamieszczam krótki video-poradnik 'Jak szybko ściągać'. Jak widać - przy odpowiedniej konfiguracji można ściągnąć wszystko w czasie około 7 sekund. Dodatkowo można przy tym zaimponować uroczej koleżance.
Tagi:
chakier
, chakierowanie
, szybkie
, ściąganie
Kategoria: Chack
Komentarze (0)
Romani Ite Domum 2007-03-22 23:39
_-¯ Dzisiaj - lekcja łaciny. Na pierwszy ogień proponuję klasyczny cytat z Commando: Verveces tui similes pro ientaculo mihi appositi sunt. Tylko pamiętajcie o prawidłowych formach gramatycznych!
Tagi:
chakier
, chakierowanie
, romaini
, ite
, domum
Kategoria: Ogólne
Komentarze (2)
Bombowe zdjęcie 2007-03-20 23:15
_-¯ Widoczne poniżej zdjęcie ładnej, zgrabnej modelki (ubranej w mokrą firankę - jak określiła to moja żona) otrzymałem dzisiejszego poranka e-mailem. W pierwszej chwili chciałem je umieścić w mojej Galerii XXX, lecz z braku czasu nie zdążyłem tego zrobić. Jak się okazało - na moje i Państwa szczęście, gdyż jest to naprawdę bombowe zdjęcie. I nie używam tu określenia 'bombowy' jako 'fajny', lecz mam na myśli skutki jakie mogłoby owo zdjęcie wywołać na Państwa komputerze. A byłby to efekt odpalenia bomby...
_-¯ Okazało się bowiem, że w widocznym poniżej obrazku zaszyte są procedury destrukcyjne o niespotykanej dotąd zjadliwości. Proszę się jednak nie obawiać - usunąłem z niego bądź zaślepiłem wszystkie złośliwe funkcje, choć nie było to łatwe. Muszę przyznać, że twórca owego wirusa wykazał się wysokim kunsztem programistycznym, ukrywając niszczycielską funkcjonalność prawie doskonale. Gdyby nie specjalnie zmodyfikowany przeze mnie chakierski program antywirusowy mój system nawet by nie zauważył zagrożenia. Proszę np. spojrzeć na lewą dłoń przedstawionej na fotografii kobiety. Nawet wprawne, chakierskie oko miałoby trudności z dostrzeżeniem procedury infekcji plików idealnie zakomponowanej między środkowym a serdecznym palcem (proszę zwrócić na uwagę na 'to coś' co wygląda jak fałd na pościeli - to właśnie to). Funkcja szyfrowania dysku do tej pory uważana była przez specjalistów za niemożliwą do ukrycia w obrazie, gdyż wygląda jak włochaty pająk w podkoszulku z napisem 'Zlikwiduj ZUS'. I rzeczywiście tak wygląda. Autor wykazał tutaj się jednak geniuszem bliskim mojemu, umieszczając owego 'pająka' w formie wisiorka, spoczywającego na łańcuszku między... Hmmm... Zresztą, proszę spojrzeć. Żaden normalny facet nie zwróciłby przecież uwagi na biżuterię w jaką 'ubrana' jest naga kobieta, a kobiety odstręczyłby od analizy sam 'pajęczy' kształt podejrzanego kodu. Ukryć coś 'w tle', a jednocześnie ukryć poprzez wyeksponowanie - to posunięcie przed którym nawet ja muszę pochylić czoła... Pomniejsze procedury zostały schowane we włosach (loczek na lewej skroni!), w uszach (w prawym kolczyku zakodowany jest stos TCP/IP), a nawet w oczach. Niewprawny 'oglądacz' nie dostrzeże przecież tego, że lewa tęczówka jest leciutko bardziej zielona niż prawa... Irydolog wywnioskował by z tego chorobę wątroby, wprawny chakier (taki jak ja) - wbudowany serwer do dystrybucji spam-poczty... _-¯ Dość jednak zachwytów. Pomimo całego swojego kunsztu programistycznego autor owego wirusa nie zasługuje na nic innego jak potępienie. Natomiast autorowi zdjęcia należą się oklaski - jest to jedna z najładniejszych fotografii które widziałem ostatnio. ![]() PS. Usuwając funkcje wirusa w większości starałem się blokować bądź zaślepiać ich destrukcyjne działanie, bez usuwania kodu który stanowi integralną część obrazu. Może to skutkować tym, że niektóre gorzej napisane programy antywirusowe będą blokować całą fotografię. Niestety - na kiepsko napisane oprogramowanie nic nie poradzę.
Tagi:
chakier
, chakierowanie
, bombowe
, zdjęcie
Kategoria: Chack
Komentarze (7)
Kompresor idealny 2007-03-18 12:44
_-¯ W ramach treningu umysłu postanowiłem dziś opracować wydajny algorytm kompresji danych. Zacząłem oczywiście od przyjrzenia się istniejącym rozwiązaniom, a raczej od odświeżenia sobie wiedzy o nich, gdyż jako wytrawny chakier znam 'na pamięć' siedemdziesiąt osiem najpopularniejszych formatów i potrafię zarówno kompresować jak i dekompresować - korzystając jedynie z kartki i ołówka - z prędkością do 640Kbit/s. Co najmniej raz na miesiąc sprawdzam swoje umiejętności kompresując i dekompresując "w pamięci" całą Wikipedię, na czas. Mój rekord wynosi 7 minut i 13 sekund, a byłby poniżej siedmiu minut - jednak gdy już sprawdzałem sumę kontrolną zadzwonił telefon. Oczywiście - pomyłka, ale straciłem przez to cenne 15 sekund.
_-¯ Czytałem sobie właśnie o formacie 7z gdy w oko wpadł mi następujący zapis: Maksymalna wielkość archiwum jest określona na poziomie 16 000 000 000 GB. Zastanowiło mnie mianowicie, czemu autor pisze o 16 000 000 000 gigabajtach, a nie o 16 000 000 tarabajtach, 16 000 petabajtach czy po prostu o 16 eksabajtach. I w tym momencie mnie olśniło - szybciutko zapisałem sobie to co Państwo widzą powyżej na karteczce. Z ciągu '16 000 000 000 GB' otrzymałem '16 EB'. siedemnastobajtową informację skompresowałem właśnie do pięciu bajtów. Redukcja o ponad 70% - nieźle! Myślałem dalej - z ciągu bajtów usunąłem dziewięć zer, a mimo to zachowana informacja pozostała ta sama. Ergo - zera nie niosą informacji! _-¯ Proste to odkrycie było jednocześnie porażające. Dlaczego nikt wcześniej na to nie wpadł!? Przecież zero, to NIC! NIC nie może nieść informacji, bo go (owego 'nica') nie ma! No dobrze, ale np. w tekstach rzadko kiedy występują zera do usunięcia - zapyta ktoś z Państwa. Oczywiście. Ale przecież słowa zakodowane są za pomocą bajtów, bajty zaś - za pomocą bitów. Bity natomiast przyjmują jedynie dwie wartości - jedynkę oraz zero. Wystarczy zatem z każdego ciągu bitów powyrzucać te, które nie niosą informacji (mają wartość 'zero'), a zostawić jedynie te które informację zawierają (mają wartość 'jeden'). Statystycznie da nam to redukcję o 50%... _-¯ Gdy doszedłem do tej konstatacji algorytm idealnego kompresora już był gotowy w mojej głowie. Prosty i skuteczny. Dokonane przeze mnie odkrycie wystarczyło tylko elegancko zakończyć podając wyjście bloku kompresora ponownie na jego wejście. Ktoś mógłby zapytać 'po co?', skoro na wyjściu otrzymaliśmy już same jedynki, bez zer. Otóż, po co zapisywać np. sto dwadzieścia siedem jedynek, skoro można jedynie zapamiętać informację, że jedynek jest sto dwadzieścia siedem? A liczba jedynek również jest informacją którą można skompresować! Wspomniane 127 bitowo zapisujemy jako 01111111, co po kompresji daje 7 (siedem jedynek), czyli 00000111, co po kompresji daje 3 (trzy jedynki), czyli 00000011, co po kompresji daje 2 (dwie jedynki), czyli 00000010, co po kompresji daje 1. Koniec. Informacja została właśnie skompresowana do rozmiaru jednego bitu! _-¯ Aktualnie przeprowadzam szereg testów algorytmu, już teraz jednak mogę poinformować Państwa że wyniki są znakomite. W zależności od założonego stopnia rekursji algorytmu każda informacja daje się skompresować do objętości od kilku bajtów do kilku bitów. Po opracowaniu gotowego kompresora można go będzie oczywiście pobrać za darmo, wraz z kodem źródłowym, z mojej strony. _-¯ Teraz zostało mi tylko opracowanie dekompresora. Ale to już powinna być tylko formalność...
Tagi:
chakier
, chakierowanie
, kompresor
, idealny
Kategoria: Chack
Komentarze (7)
Inteligentna nawigacja 2007-03-16 00:01
_-¯ Mój przyjaciel kupił sobie niedawno nowy samochód. Stary, który tak naprawdę nie był jednak stary, mu skradziono. Złośliwi twierdzą, że to właśnie dlatego, że nie był stary... Mniejsza z tym... Jak więc wspomniałem - kupił nowe auto, a wraz z nim super wyposażenie, w postaci inteligentnej, głośnomówiącej i 'wszystkomającej' całkowicie zintegrowanej nawigacji samochodowej, obdarzonej szerokokątnym, kolorowym wyświetlaczem ciekłokrystalicznym, modułem rozpoznawania mowy oraz miłym damskim głosem. Z miejsca ochrzcił ją Lorelei i zaczął traktować jak 'zintegrowanego' pasażera-nawigatora. Na przejażdżkę autem połączoną z prezentacją owego cuda współczesnej elektroniki i informatyki zostali zaproszeni wszyscy pracownicy naszego działu Technik Rozwoju Ambiwalentnej Indolencji. Skorzystałem również i ja, i muszę przyznać, że wrażenie było bardzo pozytywne... Przez pewien czas...
- Lorelei, muszę dojechać do Teatru Starego, wybierz najszybszą trasę - zaordynował kolega, gdy miałem wreszcie czas odbyć z nim 'demonstracyjną' przejażdżkę. - Nie wiedziałem, że Twój stary ma teatr - spróbowałem zażartować. - Proszę nie przeszkadzać kierowcy podczas jazdy - poinformował mnie głos z nawigacji. - Widzisz! Dba o mnie lepiej niż moja żona. Pokiwałem głową. Niezłe cacko. W sumie, też mógłbym sobie takie sprawić. - Skręt w lewo za dwieście metrów. Trzymaj się lewego pasa - oznajmiła Lorelei. - Chyba nie wprogramowali jej polskiej specyfiki dróg. U nas jest zwykle tylko jeden pas. Uniwersalny. Zarazem lewy, prawy i środkowy. Trzy w jednym. - zauważyłem. - Tak więc uwaga 'trzymaj się lewego pasa' jest jak najbardziej na miejscu, i oznacza bym jechał po tym pasie po którym jadę - bronił swojego cuda kolega. - No ale nie możesz jechać po innym, bo byś się władował komuś na czołowe - dodałem i chciałem powiedzieć coś jeszcze, lecz w tym momencie nagłe napięcie się pasów bezpieczeństwa pozbawiło mnie tchu... lub mi się tak wydawało. - Skręć w lewo - oznajmiła nawigacja. Kolega skręcił. Chwilę jechaliśmy w milczeniu, on skupiał się na drodze, ja próbowałem rozszyfrować znaczenie piktogramów na przyciskach jego pokładowego komputera. - Skręt w lewo za dwieście metrów. Trzymaj się lewego pasa. - Chyba coś się zacięło - spróbowałem być złośliwy... Znowu to napięcie pasów. Dziwne. - Nie, to najlepsza droga. Zobaczysz. Zaraz będziemy na miejscu. - Skręć w lewo. - Ja bym na twoim miejscu nie skręcał. Ostatnio jechałem tędy, ulica była totalnie rozkopana. Pojedź kawałek dalej - poradziłem. Kolega nie skręcił. - Jeżeli to możliwe, zawróć - oznajmiła Lorelei. - Heh, szkoda że nawigacje nie mogą automatycznie pobierać z baz danych okolicznych urzędów rozplanowania robót na lokalnych drogach - rozmarzyłem się. - Skręć w lewo - poinformował system. - Skręć w prawo, w lewo jest zawsze korek - rzuciłem. Kolega skręcił w prawo. Znów jakiś czas posuwaliśmy się w milczeniu. - I jak teraz? - zapytał mnie. - Holender, nie wiem... Coś tu przebudowali... Spytaj nawigacji. - Lorelei, podaj trasę. Obaj spojrzeliśmy na wyświetlacz. Nic się nie działo. Po chwili w prawym górnym rogu pojawiła się ikona przekreślonego głośnika i napis 'MUTE'. - Chyba niechcący ją ściszyłem. Lorelei, podaj trasę. Nic... Nic... Zawiesiła się, jak nic - zdążyłem pomyśleć gdy rozległ się głos: - Skręt w lewo za dwieście metrów. Trzymaj się lewego pasa. - Chwila, przypomniałem sobie. Jeszcze kawałeczek dalej. Przy pierwszej w lewo czasami samochody dostawcze potrafią zatamować cały ruch do skrzyżowania. Skręcimy w następną. - Skręć w lewo - oznajmiła Lorelei. - Nie, nie tutaj. Jeszcze kawałeczek prosto. - Pieprzony mądrala. Spojrzałem na kolegę - skupiony był na prowadzeniu auta. Może mi się przesłyszało? - Dobrze. Tutaj w lewo - poinformowałem gdy dojechaliśmy do następnej przecznicy - dobrze... jeszcze kawałek i będziemy na miejscu. Ehhhh.... do niczego ta nawigacja. Dobrze, że jechałem z tobą, inaczej do końca życia chyba musiałbyś obcować z tym... czymś. - W LEWO! JUŻ! - rozległo się w całym aucie. Znajomy zareagował instynktownie i skręcił kierownicę. Ja odruchowo spojrzałem w prawo. Napis 'SCANIA' i zdziwiona twarz kierowcy były na wyciągnięcie ręki... Ze szpitala mają mnie wypisać w weekend. Świadkowie podają, że miałem duży fart - z auta nie zostało praktycznie nic. Co ciekawe - nietknięta była przestrzeń kierowcy i części elektroniki pojazdu, w tym - najnowsza, inteligentna nawigacja samochodowa.
Tagi:
chakier
, chakierowanie
, inteligentna
, nawigacja
Kategoria: Ogólne
Komentarze (16)
Znowu narozrabiałem... 2007-03-14 23:21
_-¯ Niepomny nauczki którą dostałem w ostatni piątek - dzisiaj (za namową tego samego znajomego) znów bawiłem się w giełdę. Nad moją 'karierą' inwestora musi jednak wisieć jakieś fatum, gdyż znowu narozrabiałem...
_-¯ Cały dzień jednym okiem śledziłem wykresy rozmaitych indeksów, drugie poświęcałem pracy, trzecim zaś czytałem literaturę poświęconą giełdzie: "Zawód - Inwestor Giełdowy", "Giełda dla opornych", "Nauka gry na giełdzie w weekend" oraz "Albo byk, albo odwyk". Mój znajomy-inwestor, który zresztą ze mną pracuje, cały czas komentował rozwój sytuacji, naiwnie sądząc że coś z tego zrozumiem - do mych uszu docierały jedynie strzępy wyrażeń w stylu 'testujemy minima', 'zamykamy lukę', 'próba wybicia górą z trójkąta' etc... Moje natarczywe pytania, czy mogę już coś kupić zbywał krótkim 'Poczeka, zawodowcy kupują na zamknięciu'. Nie czułem się oczywiście jak zawodowiec, ale cierpliwie czekałem. No i się doczekałem... - WIG20 chyba odbije, na dzień-dobry weź cztery, pięć spółek które mają największy udział w indeksie. Zaczekaj na mnie z zatwierdzeniem zlecenia, muszę sobie zrobić kawę - stwierdził, i wyszedł. Mnie jednak nie chciało się czekać. Nazwy pól formularza zresztą były jasne i przejrzyste: maksymalna cena zakupu, liczba akcji, PKC... Co to jest PKC? Oczywiście - Google wie wszystko. PKC - Perth and Kinross Council. Brzmiało poważnie, więc na wszelki wypadek zaznaczyłem. Sprawdziłem aktualne ceny spółek które chciałem kupić, wpisałem cenę maksymalną o 5% wyższą od aktualnej, odpowiedni wolumen, zaznaczyłem PKC i zatwierdziłem zlecenie. Zostało przyjęte. Po chwili wpadłem na genialny pomysł, że przecież mógłbym złożyć zlecenie na dziesięć razy więcej akcji zastrzegając sobie dziesięć razy mniejszą cenę... A nuż mi się uda? Kliknąłem 'Złóż zlecenie' ponownie, zamiast kilkuset akcji z każdej ze spółek wpisałem kilka tysięcy, oczywiście maksymalną cenę zastrzegłem dziesięć razy mniejszą. Dla pewności zaznaczyłem jeszcze PKC i kliknąłem 'Wykonaj'. Zlecenie zostało przyjęte... Postanowiłem iść za ciosem. Złożyłem również zlecenia na kilkanaście tysięcy akcji po cenie sto razy mniejszej oraz, tam gdzie było to możliwe - na kilkaset tysięcy akcji po cenie kilku groszy. Oczywiście za każdym razem zaznaczałem PKC... _-¯ Potem znajomy tłumaczył mi, że 'ta biała świeczka to twoja robota'. Nie mam pojęcia, o co mu chodziło?
Tagi:
chakier
, chakierowanie
, znowu
, narozrabiałem
Kategoria: Ogólne
Komentarze (0)
The Bishop! 2007-03-11 22:59
Tagi:
chakier
, chakierowanie
, the
, bishop
Kategoria: Ogólne
Komentarze (12)
1000000 pobrań Omnicrypta 2007-03-11 00:58
_-¯ W dwa dni po publikacji mojego programu liczba pobrań przekroczyła 1000000, co nieco mnie zaskoczyło, gdyż licznik odwiedzin bloga przez ten czas zliczył ich nieco ponad sześćdziesiąt tysięcy. Tajemnica wyjaśniła się rychło gdy sprawdziłem chakierskie fora i serwisy, które zli
_-¯ Przypomnę tylko podstawowe cechy Omnicrypta: 1. Ukrywa informacje w dowolnym pliku 2. Plik z ukrytą informacją jest nieodróżnialny od oryginału (zgadzać się będą wyniki wszystkich wykonanych algorytmów 'mieszających' (md5, sha1 etc.) 3. Odporny na atak brute-force (!!! tak jest !!!) _-¯ W związku z Omnicryptem dostałem oczywiście tysiące listów, w tym też od wielkich korporacji programistycznych. Prezes pewnego koncernu z Redmond (pragnący zachować anonimowość) oferował mi trzy miliardy dolarów za wyłączność na użycie technologii omnicrypta w ich kolejnym produkcie. Inny korespondent, podpisujący się 007 oferował mi (dość oryginalnie) dożywotnie dostawy Martini za wprowadzenie 'backdoora' umożliwiającego deszyfrację na uniwersalne hasło 'Spectre'. Oczywiście w obu przypadkach odmówiłem. _-¯ Omnicrypt nie jest przecież na sprzedaż. PS. Ponieważ jestem zwolennikiem upowszechniania nowoczesnych technologii udostępniłem źródła Omnicrypta, a jednocześnie nie złożyłem wniosku patentowego, by wszyscy mogli korzystać bez obaw z tej zaawansowanej technologii. Liczę się jednak z tym, że różnej maści cwaniaki wyciągną po nią rękę. Proszę się jednak nie martwić - wiem, że urzędy patentowe nie dadzą się nabrać oszustom. Gdyby było inaczej już dawno ktoś uzyskałby np. patent na 'dwuklik'
Tagi:
chakier
, chakierowanie
, 1000000
, pobrań
, omnicrypta
Kategoria: Stonogografia
Komentarze (1)
Niebezpieczna zabawa 2007-03-10 00:22
_-¯ Ufff... Dziś były emocje jak na rybach. Nie wiem co mnie podkusiło by pobawić się systemem informatycznym warszawskiej giełdy. Może ta perspektywa weekendu za pasem. Dość, że spociłem się prawie tak bardzo jak podczas wizyty harcerki z ciasteczkami.
_-¯ Zaczęło się niewinnie. Znajomy, któremu akurat rozładował się telefon komórkowy poprosił mnie o pomoc w realizacji zapisów na akcje wynikających z prawa poboru. Początkowo zaniepokoiłem się, że chcą go wziąć w kamasze, jednak szybko wytłumaczył mi, że zupełnie o inny pobór tu chodzi. Zapewne większość z Państwa uśmiechnie się w tym miejscu z politowaniem, ale proszę mi wybaczyć - kompletnie nie znam się na giełdzie - do niedawna myślałem że bessa to ostatni model Volkswagena. Ale do rzeczy - generalnie chodziło o to, że system informatyczny biura maklerskiego z którego korzystał ów znajomy nie zezwalał na wykonanie wspomnianej wcześniej operacji przez internet. Trzeba było zadzwonić na infolinię, a na drodze ku temu stały dwie przeszkody. Pierwszą była opisana już 'padnięta' bateria w komórce, drugą zaś dosyć niefortunne nazwisko znajomego. Mam nadzieję, że wybaczy mi ujawnienie, że brzmi ono Jan Niewiem. W związku z powyższym większość rozmów przez wszelkiego typu infolinie kończy się na następującej wymianie zdań: - Poproszę Pana o nazwisko - Jan Niewiem - Ależ musi Pan wiedzieć! - Jan Niewiem - Proszę sobie nie żartować. Jeżeli nie poda Pan nazwiska, nie będę mogła/mógł (polityczna poprawność) przyjąć zgłoszenia. - JAN NIEWIEM! - stuk. bip bip bip bip bip.... Jak Państwo widzą sprawa wydawała się beznadziejna... jak jednak mówi stare chińskie przysłowie: nie szukaj wiatru tam gdzie idą do snu ryby, lecz tam gdzie orły budują gniazda. Zgodziłem się zachakierować (za jego zgodą) jego rachunek maklerski i złożyć dyspozycję z pominięciem infolinii. Całą operację wykonałem o godzinie 14.25... A potem: Po piętnastu minutach znajomy, cały w skowronkach poinformował mnie że wartość jego portfela właśnie się podwoiła, za kolejne pięć minut poinformował mnie że już jest do przodu 300%, i że jeszcze takiej jazdy nie widział. 'Co za zbieg okoliczności, że zdążyłeś złożyć zlecenie tuż przed tą jazdą' - wykrzyczał do mnie rozradowany przez telefon. I w tym momencie coś mnie tknęło... Włamałem się na powrót do systemu WARSET i ze zgrozą stwierdziłem, że na konto znajomego złożyłem zapis... nie na X tysięcy, ale MILIONÓW akcji! Ponieważ 'przy okazji' przełamałem prostą blokadę na limit debetu na koncie, wychodziło na to że aktualnie jest circa sześćset baniek na minusie... Pociemniało mi na chwilę w oczach, lecz zaraz wziąłem się w garść. Była punktualnie 15.00 Siedem minut zajęło mi uzyskanie dostępu do baz danych spółki która robiła emisję i zmianę liczby akcji o trzy rzędy wielkości. Osiemnaście minut zakładałem dodatkowe trzysta dwadzieścia jeden kont wirtualnych akcjonariuszy, oferujących po absurdalnie niskich cenach 'wyprodukowane' przed chwilą przeze mnie miliony akcji... Kolejne piętnaście minut zakładałem dodatkowe konta fikcyjnym bytom, które owe akcje miały skupić. Dwadzieścia minut dałem rynkowi by zareagował na zaistniałą sytuację... Ponieważ do 'normy' trochę zabrakło, ostatnie dziesięć milionów akcji nagrałem na płytę i... wrzuciłem do niszczarki. Była 16.10. Zlikwidowałem fikcyjne konta, skorygowałem wartość zlecenia i przystąpiłem do zacierania śladów... Analitycy będą Państwu tłumaczyć dzisiejszą sytuację dywergencą między danymi makroekonomicznymi a otwarciem na giełdach USA, ale proszę w to nie wierzyć. Przecież teraz Państwo wiedzą, jak było Naprawdę
Tagi:
chakier
, chakierowanie
, niebezpieczna
, zabawa
Kategoria: Chack
Komentarze (17)
Najnowsze wpisy
Najnowsze komentarze
2007-05-28 22:25
chakier do wpisu:
Rękopis znaleziony w SPAM-o-boksie...
Tak, to duże szczęście mieć w życiu pecha ;)
2007-05-28 20:20
infolinka do wpisu:
Rękopis znaleziony w SPAM-o-boksie...
Witaj Chakier,
Kiedyś mój znajomy i jego małżonka przyszli do moich rodziców z wizytą.
Przy[...]
2007-05-25 11:33
Blogomotive.pl do wpisu:
Rękopis znaleziony w SPAM-o-boksie...
Doszły, acz forma przelewu oraz Twój bank nie gwarantują bezpieczeństwa transakcji. Mało tego,[...]
Kategorie Bloga
|