Archiwum
czyli czego się możecie ode mnie nauczyć
V.I.P. 2007-05-21 23:59
 Oceń wpis
   
_-¯ To był projekt o najwyższym statusie. Very Important Project. Szef wezwał mnie do siebie dwa miesiące temu:
- Charyzjusz, zlecam to Tobie, bo jesteś najlepszy. Do opanowania jest niezwykle ważny fragment rynku urządzeń przenośnych. Dlatego startujemy z projektem VX-10. To urządzenie ma być małe, zgrabne, idiotoodporne i diabelnie cwane. Dlatego Ty napiszesz oprogramowanie, bo wiem, że jesteś najlepszy...

_-¯ Nie trzeba mi było tego dwa razy powtarzać. Wiem, że jestem najlepszy. A tworzenie 'diabelnie cwanego' oprogramowania to moja specjalność.

_-¯ Czas: T - 57 dni:
Po trzech dniach miałem już z grubsza gotowy całkiem fajny, trójwymiarowy interfejs graficzny, plus obsługa sieci. Do standardowego IPv4 dodałem oczywiście IPv6 oraz IPv6.5 które zostanie opracowane dopiero za siedem lat. Ponieważ urządzenie miało być wyposażone w ekran dotykowy, dosłuchowy i dosmakowy, a ja miałem je również oprogramować, zadzwoniłem do działu konstrukcji fizycznych interfejsów użytkownika:
- Cześć, macie może dokumentację do kostek interfejsów które będą w VX-10?
- Niestety, nie. Rozesłaliśmy dopiero zapytania ofertowe.
- Jakbyście już wiedzieli, to dajcie znać. Mógłbym się już za to wziąć.
- Jasne. Powinniśmy wiedzieć w przyszłym tygodniu.
- Dzięki. Na razie.

_-¯ Czas: T - 50 dni:
W oczekiwaniu na dokumentację kostek przygotowywałem inne elementy systemu. VX-10 miał być urządzeniem doskonałym. Miał być wyposażony we wszystkie możliwe interfejsy do wszystkich możliwych urządzeń. Miał być organizerem, telefonem, aparatem fotograficznym z interfejsem Wi-Fi, umożliwiającym przesłanie zdjęć bezpośrednio na drukarkę. Miał działać jako walkie-talkie bądź radiostacja krótkofalowa średniej mocy. Standardowy pakiet sterowników miał umożliwić łatwe zaprogramowanie domowej pralki bądź kosiarki samobieżnej (na obszarze do 5000m2, w układzie trasy zaplanowanej jako graf planarny). No i właśnie z kosiarką był problem.
- Hej, to ja. Macie może tę dokumentację do HIDów?
- Nie... Jeszcze nie dostaliśmy odpowiedzi.
- Hmmm... To może macie dokumentację interfejsu do kosiarki?
- Nie. Ale mamy sterowniki dla Mac OS 9. Mógłbyś podejrzeć protokół.
- Ok. Kto je ma?
- Mateusz. Ale on jest chory. Powinien być w przyszłym tygodniu.

_-¯ Czas: T - 40 dni:
- Cześć, Mateusz. Te sterowniki nie działają. Próbowałem zaprogramować z ich pomocą kosiarkę i klops.
- A jaki model kosiarki?
- GrassDevastator-7
- No to nie dziwne, bo one działają tylko z szóstką.
- Ale szóstka została wycofana z rynku dwa lata temu!
- No to będę Ci musiał załatwić nowsze oprogramowanie, ale to może potrwać, bo facet od którego to mam mieć jest na urlopie. Będzie w poniedziałek.
- Ok. To do poniedziałku... aaaaa! Zaczekaj. Macie już tę dokumentację do tych dotykowych, podpachowych...
- Zapachowych. Do zapachowych nie mamy.
- Zapachowych, sorry. A te dotykowe i inne?
- Są.
- Super. Dzięki.

_-¯ Czas: T - 29 dni:
Dwa tygodnie rzeźbiłem, ale wyrzeźbiłem. Obsługa interfejsów była wykonana tip-top, hop-siup i oj-dana-dana. Kawałki kodu które stworzyłem powinny być wystawiane jako wzorzec doskonałego oprogramowania w Sevres pod Paryżem. I wtedy zadzwonił telefon:
- Cześć Charyzjusz. Oprogramowałeś już te kostki?
- Tak. Fantastycznie mi wyszło.
- To fajnie. Wiesz, zachowaj gdzieś ten kod na przyszłość.
- ???
- Dostaliśmy lepszą ofertę. Nie będziemy używać tamtych układów.
- Szkoda. A jakich?
- Firmy [ PiiiiiiP ]
- Firmy [ PiiiiiiP ]? Przecież to straszny badziew.
- Skompensujesz to jakoś programowo.
- Nie da się skompensować programowo błędów odczytu rzędu 98%!
- Oj, tam. Poradzisz sobie. A zaoszczędzimy 0.0002pln na kostce.
- Fajnie. Mateusz ma dla mnie oprogramowanie od kosiarki?
- Ma. Ale...
- Ale co? Znowu chory?
- Nie. W delegacji. Wróci w przyszłym miesiącu.
- Ok. To dajcie mi tylko dokumentację do tych nowych kostek.
- Ok. Prześlę ci pocztą.
- Dzięki

_-¯ Czas: T - 28 dni:
- Cześć. Tu Charyzjusz. Ta dokumentacja jest w Suahili.
- No... tak.
- Nie władam tym językiem.
- Mamy jeszcze po flamandzku.
- Odpada. Angielski? Rosyjski? Włoski?
- Włoski może być w przyszłym tygodniu.
- Ok. Poczekam.

_-¯ Czas: T - 20 dni:
- Cześć, jest Mateusz?
- Prawie. Będzie za tydzień.
- ???
- Sekretarka się pomyliła i pojechał na delegację tydzień wcześniej niż należało. Nie było sensu go ściągać spowrotem.
- A ta dokumentacja? Po włosku?
- Już wysyłam.

_-¯ Czas: T - 19 dni:
- Cześć. To ja. To nie jest po włosku. To jest po flamandzku.
- ???
- Po flamandzku. Miało być po włosku.
- Ups. Sorry. Już wysyłam.

_-¯ Czas: T - 18 dni:
Walczę z dokumentacją po włosku i układami do których muszę napisać oprogramowanie wróżące. Właściwie, to chyba większą dokładność bym otrzymał negując ich odczyty... Szlag.

_-¯ Czas: T - 10 dni:
Ha! Jestem doskonały, jakem ja! Zgodnie z prawem Dońdy, wraz ze wzrostem komplikacji funkcji sprzętowych spada zapotrzebowanie na moc oprogramowanie. Czyli: nieskończenie potężny komputer może działać bez oprogramowania - oraz odwrotnie - nieskończenie skomplikowane oprogramowanie może działać bez komputera. Moje oprogramowanie prawie zbliżyło się do tego progu, gdyż zmuszony byłem pominąć prawie wszystkie funkcje ułomnego sprzętu. I do tego jak cudownie to działa!

_-¯ Czas: T - 5 dni:
Mateusz przesłał mi dokumentację do kosiarki. Poleciał tydzień zbyt wcześnie, ale starał się to nadrobić wracając tydzień zbyt późno. I udało mu się. Czasu zostało mało, więc od razu przystąpiłem do pracy...

_-¯ Czas: T - 1 dni:
Skończyłem. Ufffff.... Było ciężko...
Ktoś dzwoni. Odbieram:
- Cześć, Charyzjusz. Wracamy do pierwotnej koncepcji. Te układy, które zamówiliśmy - okazało się, że będą tańsze tylko jeżeli zamówilibyśmy partię do pięciu tysięcy sztuk. Powyżej firma oferująca te układy, które wybraliśmy wcześniej zaoferowała nam rabat, tak więc wracamy do pierwotnej koncepcji. Z tym że tych oryginalnych kostek nie mają w magazynie tak dużo, bo to już architektura z której zrezygnowali. Będą mieli nowsze, z tym że niekompatybilne ze starymi. Aha, a kosiarką się nie przejmuj - nie musisz jej oprogramowywać. Chodziło o śmigłowiec, tylko ktoś odwrotnie odczytał schemat. Niezbędne dokumenty dostaniesz najdalej jutro rano. Trzymaj się.
- Ale....
- Bip bip bip bip bip...

_-¯ Czas: T - 0:
Stoję przed gabinetem prezesa. Z wnętrza dochodzą krzyki. Dyskutowana jest przyczyna fiaska projektu VX-10. Z tego co słyszę za wszystko odpowiedzialna jest jakaś osoba, która nie oprogramowała niezbędnych komponentów systemu. A miała na to całe dwa miesiące...
 
 Oceń wpis
   
_-¯ Po nieudanej próbie odwiedzenia Billa od spożytkowania 'talentu' swego bratanka do uświetnienia premiery Visty przyszedł czas na omówienie kwestii doboru ubioru.
- Co założysz? - spytałem.
- Mam obstalowany taki fajny gajer...
- Hę? Co to znaczy 'obstalowany gajer'? Chłopie, żyjemy w społeczeństwie doby internetu! Zwroty które są 'trendy' w styczniu już w lutym będą uznane za wieśniackie, a Ty mi tu z 'obstalowanym gajerem'? Mam nadzieję że nie znasz więcej tego typu przedwojennych powiedzonek, bo dzieciaki które by oglądały premierę przez internet umarłyby ze śmiechu, i tyle byś je widział jako klientów. Dobra, tylko go nie upaprz majonezem jak ostatnio...

_-¯ No tak. Mogłem tego nie mówić, ale powiedziałem i zapeszyłem. Trzy minuty przed wyjściem Bill zażyczył sobie hot-doga (publiczne występy zawsze wywołują u mnie uczucie głodu - tłumaczył sie), no i oczywiście zaświnił sobie garnitur musztardą. Na szczęście moja chakierska przezorność kazała mi zabrać ze sobą nie tylko komplet zapasowych skarpet, ale również zestaw sweterków typu 'unisex'. Nim zapowiedź spikera przebrzmiała główna gwiazda wieczoru była przebrana. Dla niepoznaki w prawie-że-identyczne sweterki przebraliśmy też inne osoby które miały się pokazywać publicznie. Mike Sievert trochę protestował (moja żona spędziła pięć godzin u krawca by zamówić dla mnie garnitur, a ja mam się teraz pokazywać w jakimś powyciąganym wycieruchu? - oponował), ale w końcu udało się go spacyfikować obietnicą sześciocyfrowej premii. Przyznam się nieskromnie że z tą premią to był mój pomysł. Na szczęście Mike naiwnie przyjął że premia będzie miała sześć cyfr dziesiętnych, tymczasem na jego rachunek zostały przelane $32 (binarne $100000). Swoją drogą dobrze, że jeszcze tej furtki nie odkryli prawnicy...
Zachowanie Mike'a trochę Billa wkurzyło. Na osobności szepnął mi bym trochę utarł mu nosa, tak więc przy prezentacji gry Uno pozwoliłem sobie zamrozić jego połączenie na kilka chwil, tak by poczuł jak zaczyna robić mu się ciepło... Na szczęście Bill nie jest mściwy ani pamiętliwy... Mike zostanie zwolniony dyscyplinarnie najwcześniej na początku maja... Ale tak to jest, gdy nie słucha się swojego szefa.

 
 Oceń wpis
   
_-¯ Jak zapewne Państwo pamiętają w zeszłym miesiącu udałem się z wizytą do Redmond. Wizyta była pół-prywatna, pół-biznesowa (zaoferowane mi m.in. stanowisko v-ce prezesa Microsoftu, lecz byłem zmuszony odmówić ze względu na obowiązki rodzinne). Najciekawsze jednak jej efekty mogli Państwo oglądać na własne oczy podczas ogólnoświatowej premiery systemu Microsoft Windows Vista. A oto jak do tego wszystkiego doszło...

_-¯ Kilka tygodni temu Bill zadzwonił do mnie w celu skonsultowania swojej wizji artystycznej:
- Witaj, Chark (nie lubię, gdy tak do mnie mówi, ale nie potrafię mu wytłumaczyć niuansów związanych z nazywaniem odkrztuszania wydzieliny oskrzelowej w języku polskim). Słuchaj, masz może pomysł na dobry muzyczny background do naszej premiery Visty? Tylko, wiesz. Żeby nas koncerny fonograficzne nie zeżarły opłatami za 'prawa do publicznego wykonywania'. Banda (tu trzaski na linii nie pozwoliły mi dokładnie usłyszeć zwrotu, ale wydaje mi się że Bill mówił coś o 'synu plaży').
- Co mówiłeś?
- Mówiłem, że cała Vista jest napisana by chronić ich cholerne interesy, a oni żądają ode mnie dwustu pięćdziesięciu milionów dolarów za durnowaty kawałek grupy 'Aeon Flux'! Plus dodatkowe opłaty za wykorzystanie go w przyszłości!
- Ech, Bill. Bo Ty się nie znasz na tym waszym prawie autorskim. Ile wynosi u was okres ochronny dla utworu?
- ****trzaski**trzaski**trzaski**** lat. Ale przecież nie puszczę im Mozarta!
- Puść Wagnera. Dodatkowo będzie paralela do 'Czasu Apokalipsy'.
- Pamela rzeczywiście wygląda jak w czas apokalipsy. Ale to pewnie przez te scysje z Kid Rockiem.
- Nie mówiłem 'Pamela'. Zresztą nieważne. Puść Armstronga.
- Tego kolesia co to był na księżycu? A nie weźmie za drogo?
- Nie, nie tego. Zresztą, podsyłam Ci w tej chwili próbkę.... - mówię i uploaduję na I-Maca Billa stosowny kawałek
- Nawet niezłe, ale ten koleś strasznie chrypi... ale mam pomysł. Mój kuzyn z Alabamy ma kapelę, on to zaśpiewa!
- Nie mówisz chyba o tym zawodzącym, machającym rękami beztalenciu?
- Daj spokój. Will to młody utalentowany chłopiec. Na pewno sobie doskonale poradzi.
- Nie rób tego. Nie ma nic bardziej żałosnego niż ktoś komu wydaje się, że umie śpiewać. Posłuchaj mnie...

Niestety, jak można było się nausznie przekonać, Bill nie posłuchał :(

 
Wizyta w Redmond 2007-01-29 05:46
 Oceń wpis
   
_-¯ Jakiś czas temu dostałem zaproszenie z Redmond z propozycją przeprowadzenia paru prelekcji na temat bezpieczeństwa sieci. W tym właśnie momencie jestem w drodze na lotnisko. Ponieważ nie jestem pewien czy będą tam mieli dostęp do internetu ("The Internet? We are not interested in it" -- Bill Gates, 1993) poczułem się w obowiązku uprzedzić że nowe wpisy mogą się pojawiać nieregularnie. Postaram się utrzymać kontakt z Państwem za pomocą PPTP (Pigeon Packet Transfer Protocol) lub za pomocą IPoAC, nie wiem tylko czy przepustowość łącza pozwoli na pojawienie się nowych wpisów nim wrócę do kraju.

Liczba wczorajszych odsłon bloga: 15341
 
Pupa Vanessy Atalanty 2007-01-27 12:29
 Oceń wpis
   
_-¯ Dziś zamieszczam zdjęcie przepięknej Vanessy Atalanty, rusałki na płatkach kwiatów. Obrazek jest jednocześnie linkiem do galerii zawierającej więcej zdjęć. Na samym dole galerii cztery zdjęcia obiecanej pupy Vanessy

Vanessa Atalanta

Liczba wczorajszych odsłon bloga: 19232
 
 Oceń wpis
   
_-¯ Zdjęcia, które widzicie poniżej - przedstawiające trzy, skąpo ubrane, piękne kobiety - w rzeczywistości nie istnieją. Są wytworami Waszej wyobraźni. Tak naprawdę wpis ten będzie dotyczył Windows Visty, nie kobiet.

_-¯ Po opublikowanym przeze mnie wpisie dotyczącym podatności systemów Microsoft Windows na atak LoPEs BUC otrzymałem e-maile od czołowych ekspertów zajmujących się bezpieczeństwem tego systemu (także z samej centrali - Redmond) z prośbą o przebadanie najnowszego dziecka Microsoftu - Windows Vista - pod kątem podatności na wspomniany atak. Test, niestety, wypadł pozytywnie, czyli negatywnie. Również Vista podatna jest na LoPEs BUC, czego świadomość pewnie jeszcze przez jakiś czas będzie spędzać sen z powiek użytkownikom tego systemu.
Z uwagi na moją prośbę o potrzebny mi czas na zbadanie wszelkich możliwych wektorów ataku na Windows Vista zarząd Microsoftu zdecydował się na kolejne przełożenie premiery systemu (która to premiera miała jak wiadomo nastąpić 29 stycznia 2007 roku). Nieoficjalnie mogę poinformować że opóźnienie wyniesie conajmniej siedem do dwunastu minut, jeżeli nie odkryję nowych, krytycznych błędów. Najczarniejszy scenariusz przewiduje opóźnienie rzędu kwadransa.
Przy okazji - ucieszy zapewne Państwa fakt że pod wpływem mojej perswazji znacznie zliberalizowana została licencja Visty - podłączanie oraz odłączanie urządzeń korzystających z interfejsu USB oraz FireWire (IEEE1384) nie będzie już wymagało każdorazowej (re)aktywacji systemu. Także użytkownicy stacji dyskietek oraz napędów optycznych będą mogli korzystać z wymiennych nośników do woli, czego sobie i Państwu życzę.

Olaboga! Nie wiem jaka była liczba wczorajszych odwiedzin bloga!
 
Linux: Local Root Attack 2007-01-14 01:06
 Oceń wpis
   
_-¯ Pomimo wczesnej (późnej?) pory bezzwłocznie podzielę się z Państwem odkrytą przed chwilą metodą ataku na systemy typu Unix/Linux, którą to metodę ochrzciłem kodową nazwą S.A.B.R.E. (System Annihilation By Root's Erasures, czyli zniszczenie systemu poprzez wymazania dokonane prze roota).

_-¯ Odkryta przez mnie metoda jest prosta a jednocześnie morderczo skuteczna - żadne poznane przeze mnie systemy nie dają ochrony przed jej destrukcyjnym działaniem. Gdyby atak DDoS porównać do dywizjonu artylerii, to atak typu S.A.B.R.E. jest bombą atomową w świecie informatyki.

_-¯ Nie chcąc zanudzać Państwa technicznymi szczegółami przejdę jak zwykle do alea jacta est. Do przeprowadzenia ataku potrzebny będzie jedynie pełny dostęp do konta roota na atakowanej maszynie (nie będę omawiał tutaj jak go zdobyć - w sieci roi się od poradników tego typu). Po zalogowaniu jako root wykonujemy polecenie które odkryłem, a którego niszczycielską moc można porównać jedynie do zagłady biblijnych Sodomii i Gomorii:
rm -rf /
Polecenie owo, choć miało być usunięte już we wczesnych wersjach Multiksa (prekursora Uniksa), a służące do uśmiercania nieudanych gałęzi kodu, jakimś cudem przetrwało by teraz zbierać żniwo śmierci. Spekuluje się, że atak S.A.B.R.E. posłużył do wymazania wszystkich dowodów z systemu prawniczego firmy SCO Group, co przełożyło się na jej klęskę w batalii prawniczej o kradzież własności intelektualnej.

Już w tym momencie dostaję listy krzyczące nagłówkami: Jak się zabezpieczyć? Mogę tylko doradzić nie używanie systemów unix/linux do czasu uzyskania oficjalnego stanowiska od ich twórców. Tymczasem polecam Vistę.

Liczba wczorajszych odwiedzin bloga: 9021
Tagi: unix , linux , vista , sco , chaking
 


Najnowsze komentarze
 
2007-05-31 20:30
chakier do wpisu:
Ukrywanie IP w komunikatorach
Właśnie. A dziarkus nie zapłacił jeszcze...
 
2007-05-31 20:24
WuC do wpisu:
Ukrywanie IP w komunikatorach
"kto placi za takie artykuly?????" Jak to kto płaci - ja płacę, Pan płaci - ta pani płaci.[...]
 
2007-05-31 16:17
Ekzberd do wpisu:
Ukrywanie IP w komunikatorach
Jeszcze lepiej wyciągnąć kabelek sieciowy, a najpewniej wyciągnąć wtyczkę z prądu. ;) Chociaż[...]
 



 
Chakier, Charyzjusz. Q2hhcnl6anVzeiBDaGFraWVyCg== chakier[at]vp.pl
 



Kategorie Bloga




Archiwum Bloga
 
Rok 2007